Jestem feministką i chętnie upominam się o prawa kobiet, gdy gdzieś ich braknie. Ale przy okazji najnowszej kampanii prezydenckiej w Stanach zauważyłam takie hasła a propos Hilary Clinton, kobiety. Hasła wołają: „Głosuj na Clinton, bo jest kobietą!”, „Pierwsza kobieta w Białym Domu!”.
[divider] [/divider]
[divider] [/divider]
Moim zdaniem głosowanie na kandydata/kandydatkę z uwagi na płeć to jest seksizm, czyli swoisty rasizm seksualny. Feministki mówiące, że należy na kogoś głosować, bo jest naszej płci, szkodzą feminizmowi. Człowiek może być mądry lub głupi, uczciwy lub nieuczciwy – niezależnie od jego płci.
Podobnie było z tymi, którzy wybrali Obamę z uwagi na jego afroamerykańskie pochodzenie. Nie chcę tutaj oceniać prezydentury Obamy, ale jej ostatnie lata to między innymi wzmożenie się starć policji z Afroamerykanami w USA. Jak widać z samego faktu, że Obama jest Afroamerykaninem wcale nie wynika fakt, że rozumie lepiej niż ktoś „biały” postulaty Afroamerykanów w USA.
Podobnie z samego faktu, że Clinton jest kobietą nie wynika to, że rozumie lepiej mnie czy inne kobiety na ziemskim globie. Przecież każda z nas ma wielu znajomych, sąsiadów, kolegów w pracy. Czy zawsze jest tak, że inne kobiety rozumieją nas lepiej niż mężczyźni, że z racji swojej płci przeważnie są bardziej godne naszego zaufania i lepiej z nami współpracują?
Aby lepiej zilustrować moje przemyślenia, posłużę się zawołaniem feministki Magdaleny Środy sprzed jakiegoś czasu:
My nie przyjechałyśmy tu agitować. Platforma Obywatelska właściwie w ogóle nas nie interesuje. Przyjechałyśmy z hasłem, które brzmi: „Komu powierzysz swoje szczęście, komu pieniądze, komu miasto? Tylko kobiecie!”
Tego typu retoryki jest wiele, a ja jej nie lubię. Taki seksizm szkodzi kobiecym kandydatkom. Czy bankierka jest zawsze lepsza od bankiera? A prezydentka miasta jest zawsze lepsza od prezydenta? Wszyscy jesteśmy przede wszystkim ludźmi. A największą zaletą dobrej bankierki nie jest jej płeć, ale kwalifikacje…
[divider] [/divider]
[divider] [/divider]
Jeśli chodzi o kampanię w USA, to stawiam na Hilary Clinton, podzielając obawy wielu (ale nie wszystkich) moich kolegów i koleżanek z Racjonalista.tv. Rzeczywiście, chodzi głównie o politykę zagraniczną. To, że Trump jest najpewniej seksistą jest dla mnie mniej istotne. Clinton też nie wierzę w jej chęć pomagania kobietom, powiązania fundacji Clinton z Saudami pokazują, że to tylko mowa – trawa. W USA działają liczne organizacje feministyczne, niektóre potrzebne, normalne i wartościowe, inne dość radykalne. Czy wygra Trump, czy Clinton to one same będą musiały dbać o prawa kobiet w USA. Mam nadzieję, że w razie zwycięstwa Clinton zaczną w końcu mówić o krytycznie o islamie i żądać zaprzestania współpracy z Saudami (ale wątpię, że tak się stanie).
Gdybym miała wróżyć przed moją kryształową kulą w kwestii wyborczego zwycięstwa w USA, to niestety Trump ma teraz większe szanse. Kwestia maili Clinton i FBI odwróciła trend poparcia i w przeciągu dnia Clinton straciła przewagę 6% – 7% na rzecz 1% poparcia lub nawet wyniku gorszego od Trumpa. Nie sądzę, aby na parę dni przed wyborami cokolwiek zdołało odwrócić tę niekorzystną dla Demokratów tendencję. Za kilka dni zobaczycie, czy warto iść do mnie na (oczywiście racjonalistyczne) wróżby…
[divider] [/divider]
[divider] [/divider]
Dobry i mądry artykuł. Ja oczywiście nie uważam że utrata przewagi nad Trumpem to zła wiadomość bo uważam Clinton z jej radykalnym antyputynizmem i prosaudyzmem za bardziej niebezpieczną od biznesmena Donalda
A dlaczego niby Putin jest dobry a Saudowie źli?
Czy Saudowie mają rakiety wycelowane w Polskę?
Właśnie dlatego niedźwiedzia nie można zbytnio drażnić zwłaszcza teraz gdy Krym jest już na amen stracony. Saudow można bezkarnie nuke’nac Rosjan nie. Zaczynam się zastanawiać czy Tancredo nie miał racji mówią że moznaby wymusić dobre zachowanie muzułmanów grożąc skasowaniem mekki
Może dlatego, że jest to abecadło marketingu i to nie tylko politycznego. Więc naiwnością byłoby nie skorzystać z możliwości jakie daje identyfikacja z grupą. Jest to żeż miara postępu w liberalizacji. Czy chcemy czy nie zarówno kobiety jak i czarnoskórzy to są kategorie społeczne. Dlatego warte jest odnotowania jako pewna miara że X jest pierwszą kobietą, pierwszym czarnoskórym itd.
Stary jak świat jest też zabieg jaki zastosowała autorka podważający udział reprezentantów jakiś mniejszości czy większości w formułowaniu opinii dotyczących spraw ogólnych jako seksistowski czy rasistowski (czy wg współczesnej nowomowy rasizm odwrócony). Używając tego mechanizmu można z pozorem zachowania „racjonalności” podważyć każdą zasadę reprezentacyjności. Dlaczego prezydentem Polski musi być Polak? Dlaczego przedstawicielem mieszkańców osiedla musi być mieszkaniec tego osiedla? Dlaczego o sprawach edukacji ma decydować nauczyciel? Przecież nie trzeba chorować żeby leczyć chorobę jako lekarz. Dlaczego kobiety po aborcji mają wiedzieć cokolwiek więcej o aborcji niż…. czy ja wiem, księża katoliccy albo autorki esejów?
>>Może dlatego, że jest to abecadło marketingu i to nie tylko politycznego. Więc naiwnością byłoby nie skorzystać z możliwości jakie daje identyfikacja z grupą.
-Tu nie chodzi co się bardziej opłaca politycznie, tylko co jest bardziej racjonalne z punktu widzenia wyborcy, jakiego przedstawiciela chce mieć w parlamencie. Ma mi wystarczyć, że to facet, a kobiecie, że to kobieta? Nie raz głosowałem na kobietę, ale nie dlatego, że nią jest. Ważne co dany kandydat ma w głowie (nie tam gdzie się rozpoznaje drugorzędowe cechy płciowe), bo od tego zleży jakość sytemu w jakim będziemy żyć i jakie będziemy mieć prawa. Wśród oby płci są ludzie mądrzy jak i durnie, uczciwi i szuje, religijni fanatycy i niewierzący. itd. Sugerowanie kobietom by głosowały na kobiety…bo tak, to żądanie od nich by wyrzekły się zdrowego rozsądku.
-Czy marketing polityczny pani Środy coś daje? Z tego co widzę zraża do siebie co rozsądniejsze kobiety, nie od dziś zresztą.
>>Stary jak świat jest też zabieg jaki zastosowała autorka podważający udział reprezentantów jakiś mniejszości czy większości w formułowaniu opinii dotyczących spraw ogólnych jako seksistowski czy rasistowski
-Przecież to codzienna retoryka Magdaleny Środy, z tym że w jej przypadku bardzo rzadko uzasadniona. No i kto kto mieczem wojuje…
Rzecz w tym, że istotniejsze jest kryterium reprezentatywności niż „najlepszości” Dokonując wyboru wskazujemy na osobę która podejmując decyzję weźmie pod uwagę mój interes. Kobiety domagają się by ich głos był słyszalny. Nawet na tym portalu czytaliśmy opinie o tym, że w sprawie aborcji powinny decydować kobiety. Skąd taka „seksistowska” opinia? Otóż oddając sprawczość w ręce samego podmiotu oddajemy też odpowiedzialność za nie. To się nazywa upodmiotowienie spraw kobiet. Tym bardziej ma to sens bo przez setki lat kobiety słuchały opinii że najlepsze decyzje w ich najlepiej pojętym interesie powinni podejmować mężczyźni. Nie dlatego przecież że są mężczyznami a dlatego że „wiedzą lepiej”. To co mówi autorka to kolejne echo tej samej melodii.
Nie bez znaczenia jest też to że przy tego typu wyborach nie głosujemy za konkretnymi decyzjami. Gwarancje „najleszości” decyzji nie daje sama wybierana osoba ale jej obietnica że ostateczne decyzję będą współtworzone z uwzględnieniem opinii grupy X czy Y przy jednoczesnym powierzaniu pomocy w ich formułowaniu odpowiednim ekspertom, czyli ludziom którzy mają autorytet w dziedzinach, którymi się zajmują.
Stawiając więc sprawę że chodzi tylko o to co kto ma pomiędzy nogami, taj jak to robi autorka, mamy do czynienia z nieuprawnionym ordynarnym spłyceniem złożoności systemu politycznego i sposobu podejmowania decyzji i stanowienia prawa. Tym bardziej, że hasła „girl power” mają konotację historyczne sięgające emancypacji a dziś są używane symbolicznie.
>>Dokonując wyboru wskazujemy na osobę która podejmując decyzję weźmie pod uwagę mój interes.
-I tylko to jest racjonalnym kryterium.
>>Kobiety domagają się by ich głos był słyszalny.
-A które kobiety? One są tak różne jak mężczyźni, od M. Środy, przez E. kopacz po K. Pawłowicz.
-Odkąd kobiety mają prawa wyborcze i prawo kandydowania wszystko jest kwestią wolnej decyzji. Zadanie feministek, to po pierwsze, zachęcanie kobiet do kandydowania i po drugie selekcja, by do wyborów startowały te które coś sobą reprezentują,, poza płcią. Gdyby mężczyzna reklamował się tylko płcią, głosujcie na faceta….całe piekło ryczałoby ze śmiechu. Dlatego tak żałosne są argumenty, niech kobieta głosuje na kobietę, czy postulat parytetów. W naszej cywilizacji, przeciwnie do tej, która nadciąga na pontonach, wszelkie kodeksy, prawo pracy, prawo cywilne, konstytucja, traktują obie płci równo. Główny problem nie polega na tym, jaka będzie reprezentatywność płci, tyko że w miarę inteligentni ludzie płci obojga, jakoś nie garną się do polityki i ciągle mamy wybór mniejszego zła.
Niestety ale w dość prymitywny sposób uproszczasz feministyczną myśl polityczną sprowadzając ją dziś tylko do kwestii posiadania takich czy innych narządów płciowych. Mówiąc że feminizm się skończył w momencie uzyskania przez kobiety praw wyborczych to czysta ignorancja. Rozumiem, że można się nie zgadzać z postulatami feminizmu i być i gorącym ich przeciwnikiem ale nie zmienia to faktu taka frakcja polityczna istnieje i wskazuje kandydata który wg nich lepiej będzie te postulaty reprezentował.
Z równym skutkiem można by zaatakować nacjonalizm polski mówiąc że skoro Polska jest niepodległa wszyscy powinni się rozejść i przestać szukać „prawdziwych Polaków”. Jakoś nikt do tej pory nie popełnił takiego artykułu na rtv.
>>Niestety ale w dość prymitywny sposób uproszczasz feministyczną myśl polityczną sprowadzając ją dziś tylko do kwestii posiadania takich czy innych narządów płciowych
-Chyba coś przeoczyłeś, bo do tego sprowadzają to akurat wojujące feministki. To zresztą główny zarzut autorki tekstu, by nie TO było decydujące. I nie wiem co prymitywnego w stwierdzeniu faktu, że według prawa wszyscy są równi, i nie tylko o prawach wyborczych mowa. Co można więcej zrobić poza ich respektowaniem i ściganiem tych, którzy je łamią?
Kobiety i mężczyźni nie mają równych praw. Przykładem jest np. kwestia tego, że młoda dziewczyna nie może iść bez opiekuna do ginekologa, a chłopak do androloga już owszem.
Też nie popieram tego chasła które umocniło się niestety i u nas, moim zdaniem to właśnie błędne założenie że kobieta będzie zawsze lepiej reprezentować kobiety od jakiegokolwiek mężczyzny stoi za ideą parytetów które uważam za dyskryminujące skoro zakładają że kobieta potrzebuje wsparcia by dostać się do sejmu. Ja sam choć często bronię feministki przed ich zakłamanym obrazem jaki im zaserwowały w internecie konserwatyści i radykalne feministki to jednak kiedy słyszę że „kobietę reprezentować będzie tylko kobieta” a na zarzuty wobec parytetów słyszę o „mizogini” to zwracam uwagę że ja chcę by mój kandydat mnie godnie reprezentował bez względu na to co ma między nogami, to raczej druga strona jest tutaj bardziej szowinistyczna.
Coś mi się wydaje, że w oczach Magdaleny Środy Pani Alicja feministką już NIE jest …
Amerykanie popieraja Clinton nie dla tego xze jest kobieta a dla tego ze druga opcja jest zla dla swiata i USA.
Niezaleznie kobietry maja rowne prawa ale sa dyskryminowane z powodu kultury i religijnej tradycji.
Pamietam z czasow mlodosci w Polsce ze dziewczyna ktora poszla do lozka z wiecej niz jednym chlopcem byla uwazana za niemotralna. Natomiast Chlopak ktory mial kilka dzxiewczyn byl bohatwerem. W USA sa rowne prawa ale rfzadza krajem mezczyzni. Clinton wspina sie ppod gore i ustali precedens jesli wygra.