Chadecki autor, dziennikarz bawiący się w historyka, Paul Johnson w swej najlepszej chyba książce „Intelektualiści” ukazuje tych, którzy wierzyli, że są w stanie naprawiać świat na podstawie tego co pomyśli ich głowa. Wybrał jednak spośród nich, tych którzy byli postaciami tragicznymi, megalomanami bądź schizofrenikami unieszczęśliwiającymi swych bliskich i otoczenie; jak Rousseau, który wierzył że cały świat knuje spiski przeciw niemu, Hemingway – pijak i notoryczny kłamca obrzucający błotem innych pisarzy, czy Sartre, który – by zacytować brytyjskiego konserwatywnego autora Rogera Scrutona – „wierzył, że jego pustka jest święta”.
Johnson przeciwstawia sobie wzajem „intelektualistów” – tych którzy polegają na swych własnych projektach nowego świata (choćby były głupie) i „konserwatystów” – odwołujących się do tego co napisano i „wypróbowano” przed nimi. W ten sposób wyjaśnia pośrednio, dlaczego intelektualiści tak często są lewicowcami – inżynieria społeczna jest dla ich atrakcyjniejsza niż kultywowanie tradycji i uznanie dawnych autorytetów.
Socjalizm i innego typu konstrukcje społeczne są więc atrakcyjne dla wszystkich umysłów wysoce kratywnych, czy nadaktywnych, z drugiej strony zauważyłem, że autorzy konserwatywni z wielkim trudem ograniczają swoje koncepcje do dominującego lokalnie konserwatywnego „credo” – czyżby zazdrościli swoim „kolegom” – autorom liberalnym i lewicowym, tego, że ci ostatni mogą swobodnie tworzyć i burzyć? Czy konserwatyzm wymaga pewnego samoograniczenia się w imię wyższego celu? A może konserwatyści po prostu mają za małą wiarę w człowieka by cokolwiek stworzyć? Friedrich von Hayek uważał, że właśnie dlatego, konserwatyzm nie istnieje de fecto jako ideologia, i by tworzyć programy musi posiłkować się pomysłami prawicowych liberałów.
Socjalista i anarchista Hemingway zaczytywał się w dziełach zdecydowanego konserwatysty Rudyarda Kiplinga, jednak bez wpływu na własne poglądy.
Ciekawy pogląd, reasumując każda myśl konserwatywna była kiedyś liberalna? Minął czas i konserwatyści uznają za własną. Może dlatego tak lubią posługiwać się księgami objawionymi żeby uniknąć tego zarzutu.
Konserwatyści lubią też się powoływać na liberałów z poprzednich epok
Konserwatyści wierzą w ewolucję, dlatego przyjmują te rozwiązania, które przetrwały uznając je za lepiej przystosowane do rzeczywistości.
Postępowcy wszelkiej maści są zaś kreacjonistami – wierzą, że dobre rozwiązania można stworzyć z niczego. Oczywiście sami minują się demiurgami – stąd skłonność do pewnej pyszałkowatości, egotyzmu, narcyzmu, arogancji i innych niefajnych cech które opisuje Johnson.
Do pewnego stopnia to prawda