Masakra w Carandiru, czyli niegojąca się rana brazylijskiego więziennictwa

 

Masakra w Carandiru, czyli niegojąca się rana brazylijskiego więziennictwa.

 

Spacyfikowani więźniowie na dziedzińcu w Carandiru. To kadr z filmu "Carandiru" z 2003r. Fot: Materiał Promocyjny

 

 

 

Pamiętam, że byłem zdziwiony kiedy to w 2003 roku w podwarszawskiej Magdalence w wyniku eksplozji i pożaru zginęło dwóch antyterrorystów oraz dwóch gangsterów. Otoczeni przestępcy obawiając się, że zostaną zabici przez policjantów, nie chcieli się poddać. Zabarykadowani i uzbrojeni, zasadzili pułapkę na wkraczające do domu jednostki specjalne. Zdetonowane przez gangsterów ładunki wybuchowe, z tragicznym skutkiem zaskoczyły antyterrorystów. Przestępcy wybrali śmierć od aresztu chociaż zginęli nie w filmowej wymianie ognia, ale od cichego zabójcy – tlenku węgla. Czy ich obawy były uzasadnione, nie wiem ale rozsądnym jest przypuszczać, że gdyby nie podjęli walki z policją, zostaliby aresztowani i trafiliby do więzienia.

 

Brazylia to kraj, w którym tego typu konfrontacje między policją a przestępcami są na porządku dziennym. Opcja aresztu jest często jest wykluczona. Epizody tych konfliktów przypominają czasami działania wojenne. W 2016 roku w starciu z policją gangsterzy w Rio de Janeiro w spektakularny sposób zestrzelili (nie pierwszy) policyjny helikopter (1). Zaskoczenie? Może, jednak sądze, że ta ewentualność była w wyobraźni policjantów. Codziennie w tym kraju z rąk przestępców ginie średnio jeden policjant. Natomiast ten numer jest potrojony kiedy to role są odwrócone i policyjne kule trafiają przestępców lub domniemanych przestępców (2). To w rezultacie przypomina stan ciągłego konfliktu władz z mieszkańcami „faveli”, czyli slumsów w dużych brazylijskich miastach.

 

Dlatego gdy 2 października 1992 roku do jednego z pawilonów kompleksu penitencjarnego Carandiru w São Paulo wkroczyła policja, nikogo nie zdziwiło, że polała się krew. Przed inwazją pawilon numer 9 został przejęty przez zbuntowanych więźniów. Jednostki specjalne przez jakieś pół godziny zajmowały kolejne piętra przeludnionego oddziału, oczyszczając go spod dominacji więźniów. Podczas następnych kilkunastu godzin mało kto z zewnątrz, wiedział co działo się w środku. Pod bramą zakładu słabo poinformowane media i rodziny więźniów niecierpliwie wyczekiwali wiadomości. Kiedy te ogłoszono, zdziwienie było jak najbardziej na miejscu. W inwazji zginęło 111 więźniów, ponad drugie tyle było rannych. Nie poniósł śmierci żaden policjant. Ta liczba ofiar, nawet jak na Brazylię, była wysoka. Próbowałem się dowiedzieć jakie refleksje 26 lat po masakrze w Carandiru mają władze i społeczeństwo w Brazylii. Co wynikło z tego zdarzenia? Odpowiedź na to pytanie jest złożona.

 

Co się stało w ten nieszczęsny dzień? W ten piątek, około 13:30 rozgrywał się mecz piłkarski między więźniami. Na drugim piętrze dwóch mężczyzn pobiło się prawdopodobnie po tym jak padło oskarżenie o niespłacony dług. Jeden z nich został dźgnięty nożem. Szybko doszło do rozróby między dwoma grupami. Pracownicy widząc, że nie poradzą sobie z opanowaniem konfliktu, bezsilni, uciekli z oddziału. Więźniowie nie wzięli żadnych zakładników, mówiąc strażnikom, że to wewnętrzne porachunki. Po jakimś czasie naczelnik zakładu – José Ismael Pedrosa, zdecydował się poinformować wyższe władze. Ponoć spontanicznie, bo bez bezpośredniego wezwania, pojawiła się pod więzieniem jednostka do działań specjalnych o nazwie ROTA ( Rondas Ostensivas Tobias de Aguiar), która budzi mieszane uczucia. Wielu ludzi fascynuje się nimi, mają nawet swoich fanów. Z drugiej, ciemnej strony, ROTA jest potępiana za brutalność i domniemane, pozasądowe egzekucje na przestępcach. Dla porównania, w 1991 roku nowojorska policja zastrzeliła 27 cywilów. Policja w São Paulo zabiła w tym samym roku 1140 osoby. Zwykli mieszkańcy biedniejszych dzielnic São Paulo odczuwali niepokój, widząc zbliżające się ciemne samochody jednostek ROTY.

 

Samochody ROTY przed główną bramą Carandiru. Fot: Monica Zarattini/Estadaão

 

 

 

Po nieudanych i pośpiesznych negocjacjach, dość szybko zdecydowano się na inwazję. Szef policji w São Paulo i najwyższy rangą – Pułkownik Ubiratan Guimarães ( o nim więcej poniżej) został trafiony odłamkiem butli z gazem rzuconej przez więźniów. Z zakrwawionym nosem opuścił zakład. To było zielonym światłem do wkroczenia dla około 340 policjantów. Różne jednostki zajmowały różne piętra ale to właśnie ROTA odpowiedzialna była za większość zabitych (80 procent). 102 osoby zginęły od kul, 9 od ran ciętych (rzekomo zabici przez innych więźniów). Policja wystrzeliła do więźniów ponad 515 nabojów, głównie z karabinów maszynowych. Niektórzy z nich mieli od kilku do kilkunastu kul w ciałach (rekord to 16). Większość w szyi, głowie i klatce piersiowej. Po raportach balistycznych widać, że rozstrzeliwani byli w celach, na łóżkach, na kolanach, siedząc pod ścianą czy też schowani w łazienkach. Korytarze od czwartego do pierwszego piętra, dosłownie zalane były krwią. Policja zacierała ślady. Kuriozalnie po opanowaniu buntu, co trwało około pół godziny, przez następne kilka godzin, nikt nie miał wstępu do miejsca zdarzeń. Używając ocalałych więźniów, policja układała ciała na korytarzach.

 

 

Korytarz jednego z pięter więzienia. Fot: Internet

 

 

 

 

 

Kim byli więźniowie? Przeważająca większość była mulatami, poniżej 25 roku życia. Jakieś 80 procent z nich tymczasowo aresztowanych, oczekiwało na wyrok. Można powiedzieć, że nie byli jeszcze przystosowani do życia w więzieniu.W konfrontacji z policją byli praktycznie bez szans, choć numery stały po ich stronie. Pawilon nr. 9 był chronicznie przeludniony. W tym dniu było w nim ponad 2000 więźniów, miejsc na jakieś 400 a strażników – 15. Więźniowie nie mieli broni palnej. Sporo noży i innych ostrych narzędzi wyrzucili za kraty budynku jeszcze podczas negocjacji.

 

W 2012 roku Minister sprawiedliwości José Cardozo nie przesadzał, kiedy porównał warunki jakie panują w brazylijskich więzieniach do średniowiecznych. Więzienia są przeludnione i zaniedbane. W 1992 r. Było w nich 130 tys. więźniów, w 2018 r. jest ich ponad 720 tys. Bez warunków sanitarnych, personelu medycznego a nawet strażników w wielu panuje korupcja, własne reguły i bardzo dochodowy handel narkotykami. Są takie w których nowoprzybyli często muszą wykupić od innych więźniów łóżko bo nawet to nie jest gwarantowane.

Więzienie Carandiru nie było od początku w opłakanym stanie. Kiedyś było modelowym zakładem karnym. Zbudowane na przedmieściach São Paulo w latach 30-tych na początku otrzymywało wizyty zagraniczne. Więźniowie mieli pojedyncze cele i pracowali. Czar prysł kiedy zaczęło się przeludniać a skazańcy narzekali na pogarszające się warunki oraz brak zajęć. Na początku lat 80-tych osiemdziesiąt procent więźniów w stanie São Paulo było umieszczonych w Carandiru. Był on największym zakładem karnym w Ameryce Południowej. W dniu masakry było tam ponad 7200 osób a miejsc oficjalnie na trochę ponad 3000. Dla wielu rozgrywała się tam walka o przetrwanie, gdzie drobny błąd mógł kosztować życie.

 

Więźniowie sprzątają po masakrze. Fot: Internet

 

 

 

 

Czy coś z zewnątrz wskazywało na tak krwawe rozwiązanie? Z początku mojego studiowania masakry w Carandiru ciężko mi było zrozumieć jak już w demokratycznej Brazylii mogło do takiego czegoś dojść. Krok po kroku jednak spostrzegłem, że taka rzeź prędzej czy później musiała się wydarzyć. W Brazylii u części społeczeństwa zakorzenione jest gniewne i punitywne podejście do przestępców. Często słyszę, że „Dobry bandyta to martwy bandyta.” W rozmowie z socjologiem Fernando Sallą, z ośrodka badania przemocy na Uniwersytecie w São Paulo (skrót port. NEV- USP), dowiedziałem się, że ta mentalność pochodzi jeszcze z czasów niewolnictwa, kiedy to kary za przestępstwa wymierzane były w prywatności gospodarstw panów ziemskich.

Efekty tego silnie zakorzenionego autorytaryzmu próbowano odwrócić w więziennictwie pod koniec dyktatury wojskowej (1964 – 1985). Kilku gubernatorów dużych stanów w Brazylii chciało demokratyzować więzienia dając więźniom głos i co za tym idzie – prawo do narzekania na warunki. To miało jednak krótki żywot, gdyż nie było popularne wśród polityków i społeczeństwa. Rozumiano to jako pomaganie bandytom a nie ofiarom zbrodni. Autorytarni politycy szybko na tym uczuciu skapitulowali. Tak więc od połowy lat 80-tych w São Paulo nastąpiły rządy “twardej ręki” jeśli chodzi o traktowanie przestępców.  

Kilka przesłanek nakreśliło obraz przed masakrą. Pierwsza, jak twierdzi socjolog Salla, była symboliczna. Rok przed wydarzeniem ówczesny gubernator São Paulo, Antonio Fleury przeniósł nadzór nad więziennictwem z sekretariatu sądowego do wykonawczego – czyli więziennictwo niejako podlegało policji. Drugą, bardziej tragiczną wskazówką były 3 mało rozgłośnione bunty w stanie São Paulo w latach 80-tych. Pierwszy był w areszcie śledczym Zwinglio Ferreira w mieście Presidente Venceslau w 1986 roku gdzie policjanci wywlekli 13 zbuntowanych więźniów i spałowali ich do śmierci, ponoć dla przykładu. Rok później, w stanowym zakładzie karnym w São Paulo rozegrał się podobny scenariusz. Podczas dwudniowych zamieszek, po śmierci strażnika, który został zabity przez więźniów, policjanci zabili 29 mężczyzn. Trzeci bunt w 1989 roku, w areszcie policyjnym w São Paulo był najbardziej dobitny. W odwecie za próbę ucieczki, do celi o wymiarach 1,5m x 4m policjanci wepchali 51 więźniów. W niejasnych okolicznościach osiemnastu z nich się udusiło.

Możemy do tego dodać rosnącą od 1982 śmiertelność cywili z rąk policji i masakra w Carandiru nie wydaje się zaskakującym wydarzeniem.

Z drugiej strony nie mogę pominąć rosnącej wtedy przestępczości. Pospolite zbrodnie bywały często zuchwałe a procent wykrytych przestępstw był ( i ciągle jest) niski. W São Paulo od lat 50-tych zaczęło następować uprzemysłowienie i dużo biednych ludzi, szczególnie z rejonów północnych wyemigrowało tam w poszukiwaniu zarobku. Niechęć niektórych mieszkańców São Paulo do ludzi z północy ponoć jest namacalna do dziś. Nie dziwi więc, że autorytarni politycy mieli duże poparcie u przestraszonej od brutalnych informacji medialnych populacji São Paulo.


 

Jak do masakry w Carandiru odniosły się władze i sądownictwo? Proces wytoczony policji przez te 26 lat zmieniał sądy od wojskowych na cywilne bez większego efektu na sprawie.  Nagromadził on już ponad 20 tysięcy stron. Od wielu lat jest w niekompetentnym Trybunale Ławy Przysięgłych w São Paulo (skrót port.- TJSP). Według specjalistów od tego procesu ta instytucja w zawikłany sposób interpretuje brazylijski kodeks karny na korzyść oskarżonych (3).

Część w sądownictwie oczywiście od pierwszych chwil potępiła brutalność policji. Prokurator sądu wojskowego, Luiz Barbosa, który pierwszy postawił zarzuty 120 policjantom nazwał zdarzenia “największą egzekucją w historii więziennictwa” a policjantów z łaciny “animus necandi”, czyli tych z zamiarem zabicia. Operację też uznano za katastrofalną i nielegalną. W procesie zarzucono policjantom kompletną nieznajomość pawilonu oraz impulsywne, nieprzemyślane zachowanie. Ponadto za nieprawny uznano fakt, że policjanci nie mieli tabliczek z identyfikatorami na mundurach.

Autorytarna Brazylijska kultura policji i władz w São Paulo twardo obstawała jednak przy swoim. Gubernator Fleury podczas zeznań zaznaczył, że nie dał decyzji o rozprawieniu się z buntem. Dodał jednak, że „Dałby taką decyzję, gdyby miał znowu taki problem.” To szorstkie oświadczenie, często przez niego powtarzane w wywiadach, budzi wątpliwości. Są głosy, że odbył rozmowę telefoniczną z Ubiratanem zaraz przed inwazją. Również, co ciekawe, występował w procesie wytoczonym policjantom i pułkownikowi Ubiratanowi jako świadek pomocny, co kłóciło się z logiką odpowiedzialności władz za masakrę.

 

 

Były Gubernator São Paulo – Antonio Fleury Filho. Fot: Mastrangelo Reino/Folhapress.

 

 

 

 

Wspominany wcześniej, ówczesny szef policji – pułkownik Ubiratan poszedł o krok dalej. W ogóle to jego historia wydaje się kluczową w symbolice masakry i zrozumieniu dlaczego tak ciężko jest przywołać kogokolwiek do odpowiedzialności. Dumny z interwencji pułkownik powiedział kiedyś dziennikarzom, że była „wykonana perfekcyjnie.” Często też denerwował się na te media, które używały słowa „masakra.” Uważał je za prowokacyjne i niestosowne. Jednak w konsekwencji tych wydarzeń gubernator Fleury musiał odsunąć go od funkcji. Ubiratan przeszedł na emeryturę. Miał firmę ochroniarską ale jego ambicje sięgały wyżej. W 1997 roku spróbował swych sił w polityce. Część społeczeństwa widziała w nim bohatera (on sam też się tak postrzegał) a nawet kozła ofiarnego dla żądnych zadośćuczynienia obrońców praw człowieka. W São Paulo ubiegał się o fotel posła stanowego w 1997 r. ( to utrudniło wytoczenie mu sprawy z powodu immunitetu), i drugi raz o fotel senatora w 2002 roku. Wszystko to kiedy w międzyczasie w 2001 roku, postawione mu były zarzuty, oskarżenie i wyrok 632 lat więzienia. Tak duży bo 6 lat za 102 morderstwa ( za 9 z nich nie obwiniono pułkownika) i po 4 lata za 5 usiłowań zabójstwa.

 

W brazylijskiej polityce, szczególnie tej lokalnej, pseudonimy kandydatów potrafią być komiczne. Wielu aspirantów obiecuje zaprowadzić porządek z bandziorstwem. Widziałem już takich jak „Batman,” „Wolverine” czy „Bin Laden” (4). Oprócz imion kandydaci wybierają też pięciocyfrowe numery. Pułkownik Ubiratan nie miał na myśli żartów kiedy pokazał swój – 11190. 111 to liczba więźniów, która zginęła w ten październikowy dzień. To było wyraźnym odwołaniem do masakry.

 

Ujmując wyborców obietnicami o zaprowadzeniu porządku na ulicach São Paulo pułkownik zdołał też oczarować wymiar sprawiedliwości. W 2006 roku został uniewinniony od wyroku przez wyżej wymieniony Trybunał Ławy Przysięgłych w São Paulo. Przysięgli uznali głosem 20 do 2, że pułkownik postąpił zgodnie z procedurą choć były też błędy w procesie, które wyszły na korzyść Ubiratana. To, jak można się było spodziewać, zadało dotkliwy cios obrońcom praw człowieka, jurystom i wszystkim innym chcącym wiedzieć pułkownika odpowiadającego za tragedię.

 

Pułkownik Ubiratan podczas zeznań. Fot: Luiz Carlos Murauskas/Folhapress.

 

 

Kariera polityczna Ubiratana, zbudowana na masakrze, spotkała się jednak z gwałtownym końcem kiedy to kilka miesięcy po uniewinnieniu został w dziwnych okolicznościach zamordowany w swoim mieszkaniu. Na początku oskarżono jego byłą dziewczynę – prawniczkę Carlę Cepollinę. Motywem zabójstwa miała być zazdrość. Cepolinę w końcu uniewinniono z braku dowodów choć rodzina Ubiratana była przekonana o jej winie. Okoliczności jego morderstwa są niejasne i niewykluczona jest zemsta przestępców. Na murze jego budynku mieszkalnego ktoś napisał karmiczne zdanie – „Aqui se faz, aqui se paga”, co można przetłumaczyć luźno na – „Jak ty komu, tak on tobie.”


 

Jeśli chodzi o samą policję to 74 policjantom zostały po latach postawione zarzuty. Cześc z nich została nawet w 2013 roku skazana na dożywocie. Dokładnie to 26 policjantów dlatego, że osądzani byli pod względem pięter, które zajmowali w więzieniu.  Nie miało to jednak praktycznego skutku. Odpowiadający z wolnej stopy policjanci nie musieli się martwić o utratę wolności. W 2016 roku skamieniały Trybunał Ławy Przysięgłych w São Paulo zwolnił ich z odpowiedzialności za masakrę przychylając się do ich wersji, że działali w samoobronie. W maju tego roku po odwołaniu, Trybunał podtrzymał swoją decyzję. Jak piszą prawnicy śledzący sprawę – szanse na pociągnięcie władz do odpowiedzialności znacznie po tym zmalały (5). Nikt z policjantów ani przełożonych nie odbył jednego dnia w więzieniu. Pomimo procesu sądowego, żaden też nie został odsunięty od stanowiska. Co więcej, niektórzy z nich zostali promowani w szeregach policyjnych. Jeden, Pułkownik Salvador Madia, przy oburzeniu części społeczeństwa, został mianowany na szefa ROTY w 2011 roku.

 

Policja w Brazylii dzieli się na 3 główne instytucje – Policję Federalną (Polícia Federal – PF), Cywilną ( Polícia Civil – PC) i Wojskową (Polícia Militar – PM). Ta pierwsza, najbardziej prestiżowa, jest odpowiedzialna m.in za wyłapywanie wielkich afer korupcyjnych. Policja Cywilna prowadzi dochodzenia. Policja Wojskowa zwalcza przestępców na ulicach i patroluje dzielnice. Na pewno najbardziej naraża życie i pracuje pod ogromną presją. Pod nią podchodzą jednostki specjalne takie jak ROTA. Do policji wojskowej najłatwiej jest się dostać. Pensje na początku są niskie. W samej organizacji liczą się przede wszystkim hierarchia, dyscyplina i lojalność. To znaczy lojalność wewnętrzna, własnej grupy, którą ciężko pociągnąć do odpowiedzialności. Władze policji miesiącami ociągały się z dostarczaniem nazwisk i dowodów w sprawie. Niemożliwym okazało się nawet wyciągnięcie od nich takich informacji jak kto strzelał, z jakiej broni i ile wystrzelał kul.

 

Policjanci usiłowali również nieudolnie i w akcie desperacji podrzucić dowody na posiadanie broni przez więźniów. 13 znalezionych w Carandiru pistoletów, było według śledczych od lat nieużywanych. Na to wskazywała rdza i ślady złego przechowywania. Sparaliżowało też śledztwo wspomniane wcześniej kilkunastogodzinne “sprzątanie” po masakrze, układanie ciał na pierwszym piętrze, nie wpuszczanie nikogo z zewnątrz w decydujących o losach śledztwa godzinach.

Zacieranie śladów zbrodni to zarzut wobec jednostek, które były na miejscu. Jednak za mnóstwo zaniedbań i brak kompetencji można oskarżyć inne instytucje. Nie wiadomo z jakiego powodu pierwsze 3 osoby z zewnątrz – dwóch sędziów penitencjarnych i śledczy policji cywilnej, nie zbadały wszystkich pięter. Ów śledczy – Oswaldo Negrini był później świadkiem oskarżającym w procesie. Wszedł do pawilonu na trochę by wrócić na miejsce masakry dopiero po tygodniu.

 

Ciężko też z innego powodu wskazać na kogoś palcem. Policjanci z tej niechlubnej akcji są traktowani przez sądy jako „zamienniki” (port. fungíveis) – każdy z nich w tej samej sytuacji postąpiłby tak samo. To utrudnia odpowiedzialność indywidualną za masakrę i usprawiedliwia ich jako tych, którzy tylko wykonywali rozkazy.

Ta utarta linia obrony nie podziałała w kilku przypadkach. Ocaleli więźniowie wskazali na jednego policjanta. Japońskiego pochodzenia i dlatego łatwy do rozpoznania  – Luiz Nakaharada był rzekomo szczególnie okrutny. Według świadków, rozstrzelał pięciu więźniów w jednej celi. Miał postawione indywidualne zarzuty o zabójstwo. Czas jednak zrobił swoje. Szansa skazania go została pogrzebana wraz z jego śmiercią w 2013 roku na skutek wady serca.

Inny policjant, Cireneu Letang miał wyraźne zaburzenia psychiczne. Podczas przesłuchań, oskarżony o celowe zabicie gejów i transwestytów upierał się, że nie ma nic do osób, które “mają homoseksualizm.”  

 

Pułkownik Luiz Nakaharada, oskarżony o zabicie pięciu więźniów w jednej celi. Fot. Agência Estado

 

 

 

Czy widzieli oni w sobie bohaterów i wybawców? Może po części tak siebie postrzegają. Świadkowie ponoć widzieli policjantów zaraz po masakrze przybijających sobie piątki. Na pewno łatwiej jest sobie wytłumaczyć odebranie komuś życia jeśli postrzegasz siebie jako zbawcę. Może ci policjanci są w jakiś pokrętny sposób ofiarami fatalnego wiru brazylijskiej przemocy.

W ich obronie przytoczyć można to, że nie wiedzieli co zastaną w środku. Sam numer więźniów (ponad 2000) musiał zrobić na nich wrażenie. Jak donosili w zeznaniach, w czasie inwazji bali się zakażenia wirusem HIV, który wtedy zbierał żniwa w zaniedbanych więzieniach São Paulo. Więźniowie podpalali materace i rzekomo rzucali w policjantów torebkami z krwią i moczem. Było też bardzo ciemno gdyż buntownicy odcięli prąd. Wszędzie lała się woda. Zważywszy na to, że Carandiru było w środku zaludnionej dzielnicy, widniało też nad władzami ryzyko pożaru oraz ucieczki więźniów.


 

Co na masakrę obrońcy praw człowieka? Jak zauważał czołowy brazylijski intelektualista zeszłego wieku, lewicowy pisarz Darcy Ribeiro, Brazylijczycy są wrażliwi na to co mówią o nich inne narody. Wyjątkiem jest niestety to, co te inne narody mówią traktowaniu brazylijskich przestępców. Tutaj władze w dużej części zlekceważyły liczne dochodzenia, wskazówki i zalecenia międzynarodowych sądów i komisji jak i organizacji pozarządowych. Amnesty International opublikowało w 1993 roku szokujący raport o maskarze pod tytułem – „Chegou a morte” czyli „Przybyła śmierć” (6). Jednak na tym się skończyło. Międzyamerykański Trybunał Praw Człowieka ( skrót portugalski – CIGH) choć z początku aktywny, po uniewinnieniu Puł. Ubiratana, zamknął sprawę w 2006 roku.

W Carandiru złamane zostały podstawowe prawa człowieka, takie jak m.in prawo do życia, godnego traktowania czy sprawiedliwego procesu, pod którymi Brazylia podpisała się ratyfikując kartę Międzyamerykańskiej Komisji Praw Człowieka.

Ciekawym jest również jak zwykli Brazylijczycy w ogóle rozumieją pojęcie praw człowieka. Tegoroczny sondaż instytucji Pulso Brasil pokazał, że 66 procent badanych Brazylijczyków uważa, że prawa człowieka chronią bandytów a nie pomagają ofiarom (7).

Jedyną formą zadośćuczynienia do której sądy się przychyliły to odszkodowania. Choć tutaj też jest problem. Wspomniany Trybunał Ławy Przysięgłych ociąga się z decyzjami o wypłacaniu pieniędzy. Po wielu latach starań mniej niż połowa rodzin dostała odszkodowanie. W wywiadach z dziennikarzami i badaczami rodzice niektórych więźniów skarżyli się na padające z ust sędziów czy prokuratorów pogardliwe pod adresem ich lub ich synów (ofiar masakry) komentarze.

 

 

Co na to media i społeczeństwo? Mając na względzie pułapkę generalizowania podzielę Brazylijczyków w ich ekstremalnych opiniach, na tych którzy policyjne metody walki z przestępcami zdecydowanie potępiają i na tych, którzy tym metodom przyklaskują. Oczywiście są odcienie i stopnie tych poglądów ale te dwa można zobaczyć w dyskursie czołowych polityków. Bezpieczeństwo na ulicach jest jednym z głównych punktów w ofercie każdego kandydata na fotel prezydenta. Tegoroczny faworyt, były wojskowy i ultrakonserwatywny poseł Jair Bolsonaro, za jeden z najwyższych priorytetów deklaruje rządy twardej ręki wobec przestępców. Proponuje na przykład obniżenie wieku karalności na 16, kastrację chemiczną na gwałcicielach czy też immunitet dla policjantów, którzy zabili kogoś podczas akcji (8). Ironią losu Bolsonaro, podczas kampanii wyborczej we wrześniu, został poważnie dźgnięty nożem. W 2016 roku, zaraz po uniewinnieniu policjantów odpowiedzialnych za masakrę w Carandiru, wypuścił krótkie wideo, w którym przyklaskuje decyzji Trybunału (9).  

 

W rozmowie z profesorką prawa z uniwersytetu FGV w São Paulo Mairą Machado dowiedziałem się, że ten dualizm w stosunku do masakry istnieje w każdej warstwie społecznej. Według ankiety zrobionej przez instytucję DataFolha w 2012 roku 92% mieszkańców São Paulo wiedziało o masakrze. Co ciekawe sonda zrobiona zaraz po masakrze a powtórzona dwadzieścia lat później pokazuje prawie takie same wyniki. Dzieli ludzi na tych, którzy za śmierć 111 więźniów winią policjantów – 30%, i na tych, którzy winią więźniów – 33%. 26 % wini obydwie strony. Nie zmienił się procent ludzi, którzy uważają, że policja zareagowała w błędny sposób – 54%, ale wzrosła liczba tych, którzy myślą, że policja zareagowała poprawnie ( 28% w 1992 i 36% w 2012 ). Opinie są też podzielone prawie na pół jeśli chodzi o to czy wierzyć oficjalnej wersji policji (10).

 

W życiu publicznym do rozpowszechnienia świadomości o masakrze najbardziej przyczynił się popularny dziś lekarz  – Drauzio Varella. On przez 12 lat pracował w Carandiru za darmo, badając epidemię HIV/AIDS. Przez ten okres przybliżył się do wielu więźniów, którzy skarżyli się na brak uwagi medycznej i odtrącenie. W 1989 roku Varella nagrał tam krótki dokument o epidemii AIDS i zaniedbaniu ze strony władz (11). Autentyczna, amatorska kamera ukazuje zdegradowanych i umierających młodych ludzi. W 1999 roku Varella napisał pamiętnik o więzieniu – „Stacja Carandiru” (polskie tłumaczenie – „Ostatni Krąg"), od stacji metra, które zatrzymywało się pod zakładem. Książka była sporym sukcesem komercyjnym. W 2003 roku wyszedł również bardzo popularny film „Carandiru” Hectora Babenco, oparty na książce Varelli, pokazujący życie więźniów z pawilonu nr.9 z masakrą włącznie. Ma świetną, brazylijską obsadę i hipnotyczny utwór przewodni (12).

 

Lekarz Drauzio Varella. Fot: Movimento Down

 

 

 

 

Inna osoba ważna w kontekście masakry to Caco Barcellos. Jest autorem książki – „ROTA 66.” Podtytuł to „ Historia policji, która zabija.” Choć wydana na krótko przed masakrą, jest z nią połączona. Barcellos, czołowy dziś dziennikarz obnaża w książce brutalność ROTY i jej inklinacje do pozasądowych egzekucji na ulicach. Barcellos był jednym z pierwszych reporterów, którzy weszli do więzienia na krótko po tragedii. W materiale filmowym zobaczyć można m.in dziury po kulach w łóżkach piętrowych zabitych więźniów (13).

Jego książka, jak można przypuszczać, nie spodobała się policjantom. Reporter otrzymywał pogróżki i na jakiś czas zdecydował się nawet opuścić kraj.

ROTA miała wtedy zresztą apetyt na zastraszania. Groziła również jednej z prokuratorów w sprawie o masakrę w Carandiru. Jak z filmu o mafii, prokurator Stella Kuhlman w dzień swoich urodzin, zastała na biurku lalkę z blond włosami. Później trzech policjantów z ROTY przejeżdżając obok niej krzyknęło -„Pega leve ou você vai morrer,” co można przetłumaczyć na – „Potraktuj sprawę lekko albo zginiesz.”

 

Jakie są skutki dla więziennictwa? Niespełna rok po masakrze w jednym z zakładów karnych o zaostrzonym rygorze – Taubaté, w stanie São Paulo, narodziła się potężna dziś organizacja przestępcza PCC ( Primeiro Comando da Capital), która zrewolucjonizowała reguły gry w więzieniach São Paulo i innych stanów. Jej założyciele otwarcie przyznają, że masakra w Carandiru była powodem ich powstania. Grupa operuje pod paradoksalnym hasłem „Paz, Justiça e Liberdade” – „Pokój, Sprawiedliwość i Wolność.” Paradoksalnym, bo pokój wydaje się mieć po tym jak krwawo przejęła stery i podporządkowała sobie skazańców, praktycznie eliminując przy tym konkurencję w stanie São Paulo. Ich wpływy to m.in handel narkotykami i opłaty członkowskie. Oferują m.in bezpieczeństwo w więzieniach i dojście do adwokatów a także, co chyba więźniowie cenią najbardziej – dostęp do podstawowych środków do życia, jak np. środki higieniczne.

PCC ma monopol na przemoc. Odkąd są obecni w więzieniach São Paulo, liczba zabójstw w więzieniach rzeczywiście spadła. Poniekąd opiekują się więźniami, chociaż są pełni reguł i zakazów. Karają za używanie cracku czy chociażby praktykowanie religii afrykańskich. Z rosnącą gwałtownie jak śnieżna kula, populacją więzienną, PCC ma też obfitą rekrutację w postaci przestraszonych i zdesperowanych niekiedy nowoprzybyłych.

 

Pomimo tego, że fenomen tej grupy wyrósł z więzienia, jej macki sięgają daleko poza kraty. W swej mściwej fazie PCC rozprawiło się ze wspomnianym wcześniej, ówczesnym naczelnikiem więzienia w Carandiru – Jose Ismaelem Pedrosą. Po masakrze został przeniesiony właśnie do Taubaté, gdzie był naczelnikiem aż do 2003 roku. Najpierw w 2001 roku, porwano jego córkę, którą policja jednak znalazła i odbiła z rąk przestępców. Pedrosa miał mniej szczęścia. W 2005 roku został w centrum Taubaté zastrzelony w biały dzień. Był już na emeryturze.

 

Więźniowie należący do PCC podczas buntu w zakładzie karnym w Brazylii. Fot: Internet

 

 

 

Ostatni skutek masakry jest dość przewrotny. Problem masowego osadzania coraz to większej ilości Brazylijczyków w więzieniach jest jak hydra o wielu głowach – ucięta, ciągle odrasta w nowych formach. Ponoć z obawy o bycie posądzonym o nową masakrę, w styczniu 2017 roku podczas buntów w więzieniach na północy Brazylii władze „pozwoliły” więźniom wzajemnie się wymordować. Jednostki specjalne policji stały pod zakładami ze skrzyżowanymi rękami i bezczynnie przypatrywali się jak w sumie 91 osób, w trzech różnych zakładach, było poćwiartowanych przez współwięźniów z rywalizujących grup. Po rzezi w Manaus gubernator José Melo cynicznie skomentował żądanie ONZ o obiektywne dochodzenie. Z oburzeniem stwierdził, że  „Nie było wśród zabitych żadnego świętego.” (port.„Não havia nenhum santo entre os mortos.”) Tego typu wypowiedzi pokazują ze strony władz zupełną niechęć i brak kontroli nad administracją porządku w więzieniach (14).

 

Czy ktoś jeszcze pamięta o Carandiru? Kompleks Penitencjarny Carandiru miał jeszcze jeden moment sławy w 2001 roku kiedy to PCC poprzez skoordynowaną komórkami akcję, z tego właśnie więzienia rozpętało największy w historii bunt, który przeniósł się na 27 zakładów karnych i 2 areszty policyjne w stanie São Paulo (15). Tym razem więźniowie w dzień wizyt wzięli (skłonnych) zakładników by, jak można się domyślić, zapobiec kolejnej masakrze. Po paru dniach i kilkunastu ofiarach (tylko więźniowie) bunt się skończył.

Carandiru jest jednak znane przez to, co stało się w październiku 1992 roku. Masakra kłóci się dla mnie z tym jak zwykły obywatel tego kraju postrzega siebie i chce być postrzegany. Brazylia to kraj ludzi pogodnych, gościnnych i na ogół bardzo sympatycznych ale często o autorytarnych skłonnościach.

Przemoc zrozumiale niepokoi tu wszystkich. Typowy Brazylijczyk albo sam był ofiarą przestępstwa albo zna kogoś kto był. Dlatego impuls by wrzucić wszystkich „złych” ludzi do więzienia jest kuszący ale co tam się dzieje mało kogo obchodzi. Więzienia traktowane są tutaj jak czarna dziura, tzn. wszystko co tam wpada już nie wraca. Może w odczuciu niektórych nie powinno wracać. Totalne odłączenie od kwestii penitencjarnych powoduje, że nie wszyscy skłonni są do refleksji w sprawie masakry. Na pewno nie ci najbardziej za nią odpowiedzialni.

Skutek uboczny żmudnego procesu sądowego i problematycznych nominacji w szeregach policji to regularne newsy o tym wydarzeniu. Zbiór artykułów zebranych przez profesorkę Maírę Machado i strona upamiętniająca masakrę ma tytuł  – „Carandiru to nie przeszłość“ (port.„Carandiru não é coisa do passado”) (16). Nazwała go tak ponieważ w 2011 roku sekretarz bezpieczeństwa publicznego w São Paulo – Antonio Pinto, zapytany o kontrowersyjną nominację Salvadora Madii na szefa ROTY powiedział do dziennikarzy – „Carandiru to przeszłość” ( port. „Carandiru é coisa do passado”).

 

Z przeszłością można rozliczyć się na różne sposoby. Nie jestem pewien czy władze São Paulo wybrały ten właściwy. W 2002 roku, w obecności kamer telewizyjnych i setek osób, Carandiru zostało widowiskowo implodowane. Powodem oficjalnym było przeludnienie. Więźniowie zostali przeniesieni do innych zakładów karnych. W miejscu gdzie stał kiedyś ten kompleks zbudowane zostały park dla młodzieży i biblioteka. Co ciekawe, pomimo tego, że jest tam też małe muzeum poświęcone więzieniu Carandiru, o masakrze nie ma nawet najmniejszej wzmianki.

Jest jednak internet. Co pozostaje na długo w pamięci to nieliczne ale mocne zdjęcia. Na głównym, do tego artykułu widać siedzących lub leżących na dziedzińcu więźniów. Są w samych majtkach, z rękami za głową, już pod kontrolą policji. Poniżające? Z pewnością. Pomimo tego, że to kadr filmowy, po zamieszkach tak właśnie wyglądali ci, którzy przeżyli. Wystarczy poszukać trochę dłużej by znaleźć jeszcze inne, też nagich więźniów. Tym razem autentyczne. Ci jednak, zamiast na dziedzińcu skończyli w drewnianych, prowizorycznych skrzyniach.

 

Wysadzone w powietrze pawilony 8 i 9 w Carandiru. Fot: Angelo Perosa/Pool.

 

 

Przypisy i Linki, głównie po portugalsku:

 

1) Wideo, w którym widać jak spada ostrzeliwany przez przestępców policyjny helikopter. Czterech policjantów wojskowych poniosło śmierć w 2016 roku.

 

 

2) Artykuł o śmiertelności cywilów z rąk policji i policji z rąk cywilów.

https://g1.globo.com/monitor-da-violencia/noticia/policia-que-mata-policia-que-morre.ghtml

 

3) Analiza decyzji o anulacji oskarżenia policjantów w 2016 roku.

https://sao-paulo.estadao.com.br/noticias/geral,analise-o-processo-penal-nao-ira-nos-redimir-do-massacre-do-carandiru,70002023542

 

4) Pseudonimy kandydatów w wyborach.

https://www.tribunapr.com.br/blogs/triboladas/bin-laden-grete-homem-aranha-conheca-os-candidatos-com-nomes-engracados/

 

5) Artykuł o ostatniej decyzji Trybunału Ławy Przysięgłych w 2018 roku.

https://brasil.elpais.com/brasil/2018/10/01/opinion/1538418889_678885.html

 

6) Szczegółowy raport z masakry wykonany przez Amnesty International w 1993 roku.

https://anistia.org.br/wp-content/uploads/2012/10/amr190081993pt.pdf

 

* Tekst raportu po angielsku (tylko tekst).

https://www.amnesty.org/download/Documents/188000/amr190081993en.p

 

7) Sonda Pulso Brasil na temat opinii Brazylijczyków o prawach człowieka.

https://www.bbc.com/portuguese/brasil-44148576

 

8) Propozycje głównych kandydatów w wyborach prezydenckich w 2018 roku.

https://www.bbc.com/portuguese/brasil-45215784

 

9) Kandydat na prezydenta, Jair Bolsonaro gratuluje decyzji o uniewinnieniu policjantów.

 

10) Sonda Datafolha z 2012 roku.

http://datafolha.folha.uol.com.br/opiniaopublica/2013/04/1259090-48-acreditam-na-versao-da-pm-para-massacre-do-carandiru.shtml

 

11) Krótkie wideo Drauzio Varelli o epidemii AIDS w Carandiru. Zdjęcia z oddziału chorych zaczynają się od 1 min 23 sek. (Angielskie napisy)

 

12) Utwór przewodni z filmu “Carandiru” z 2003 roku.

 

13) Krótki reportaż z Carandiru zrobiony wkrótce po wydarzeniach.

http://www.youtube.com/watch?v=0JWRNQrtb9s

 

14) Masakry w Roraimie i Manaus w 2017 roku. https://br.reuters.com/article/domesticNews/idBRKBN14Q2DZ

 

15) Bunt zaczęty z Carandiru w 2001 roku.

https://acervo.oglobo.globo.com/em-destaque/maior-rebeliao-da-historia-do-pais-expos-mazelas-do-sistema-penitenciario-11167174

 

16) Projekt pamięci o masakrze oraz zbiór artykułów, raportów medycznych i innych.

https://www.massacrecarandiru.org.br/

https://direitosp.fgv.br/sites/direitosp.fgv.br/files/carandiru-nao-e-coisa-do-passado_1.pdf

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

O autorze wpisu:

One Reply to “Masakra w Carandiru, czyli niegojąca się rana brazylijskiego więziennictwa”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

12 + 18 =