Kilka wierszy ostro pod prąd.
Nie czytaj mnie
nie czytaj mnie
ja oczy wygryzam i wpływam
myśleniem do twojego mózgu
jestem strasznym wierszem
nie zostawiam nic z tego
co myślałeś wcześniej
wszystko płonie
zostaje tylko
popiół rozwiany
nie czytaj mnie
bo ja mówię o drzewach
i liściach i o tym, że nie ma nic
prócz ich dotknięcia, a każda
chwila przemija
nie czytaj mnie
bo lubię, tak jak japoński
samuraj, opadające płatki
kwiatów śliwy
nie wieczne
nie wieczne
poza tym
nic nie
ma
Premiera Zygfryda Brunhilda, nie chcąc wzbudzić
pożądania w zbroi dziewiczej na scenę wchodzi,
zaś z jej ust dobywa się głos mocny, z głębin masywnego
ciała. Cóż zrobisz biedny Zygfrydzie? Chciał cię otruć Mim
a teraz dziewica matkę ziemię przypomni ci całą sobą
śpiewając.
Już jest świt. Drżyj, albo i nie. Przecież nic nie wiesz
i tak jest dobrze. Lecz, o nieodolo Schopenhauerowska
ledwo krąg słońce wydobędzie nad ląd, ona
obarczy cię wiedzą, a twoja pamięć nie zniesie
tego. Mówię ci, zrobisz coś głupiego.
Tymczasem szalona pobliczność miota pomidory,
jajka i inne pociski w Wagnera. Niszczysz klucz harmoniczny
wrzeszczą. Gdzie są arie, coś z nimi zrobił karle?
Zaś Wagner odpowie – mimem nie jestem
truciciele, francuzi od Meyerbeera. Idźcie
tu dzieje się historia, nie przeszkadzać.
Przecież oni się poznają przez wieczność?
Chwila jest wieczna, innej nie ma.
pożądania w zbroi dziewiczej na scenę wchodzi,
zaś z jej ust dobywa się głos mocny, z głębin masywnego
ciała. Cóż zrobisz biedny Zygfrydzie? Chciał cię otruć Mim
a teraz dziewica matkę ziemię przypomni ci całą sobą
śpiewając.
i tak jest dobrze. Lecz, o nieodolo Schopenhauerowska
ledwo krąg słońce wydobędzie nad ląd, ona
obarczy cię wiedzą, a twoja pamięć nie zniesie
tego. Mówię ci, zrobisz coś głupiego.
jajka i inne pociski w Wagnera. Niszczysz klucz harmoniczny
wrzeszczą. Gdzie są arie, coś z nimi zrobił karle?
Zaś Wagner odpowie – mimem nie jestem
truciciele, francuzi od Meyerbeera. Idźcie
tu dzieje się historia, nie przeszkadzać.
racja
trzeba ją zdobyć
znaleźć na krętej drodze
gdzie wysokie cienie kładą się
na każdym idącym, pijąc z jego
oczu, przekształcając czas, szepcą
prawdę, która pali i rozwiewa
a jednak daje siłę
do otwarcia
oczu
studnia
powietrze płonie i staje w tym ogniu
ziemia oddycha wąską gardzielą studni
nikt tam nie podchodzi, słychać ciche słowa
które przerażają spragnionych wędrowców
może to piasek w zamyśleniu śpiewa
nicią wody zbudzony, na chwilę, na chwilę
i ciągle swe połacie rozległe otwiera
ten piewca słońca, które jest winem
upijmy się podróżą, niech zeszkli nasze oczy
niech nasze ślady pozna i spije je bez reszty
jeśli nie ma nic, chwalmy nicość głośno
póki naszych głosów nie rozwieje brzask