Unsere Mütter, unsere Väter, czyli „Nasze matki, nasi ojcowie” (ang. Generation War) to znakomity niemiecki trzyczęściowy miniserial wojenny wyprodukowany w 2013 przez telewizję publiczną ZDF. Akcja serialu rozgrywa się podczas II wojny światowej. Piątka młodych przyjaciół w wieku od 19 do 21 lat żyje w Berlinie: Charlotte, Wilhelm, Greta, Viktor i Friedhelm. Latem 1941 spotykają się po raz ostatni, zanim wyruszą na wojnę. Bracia Wilhelm i Friedhelm, synowie fanatycznego Sturmbannführera SS, zostają powołani do Wehrmachtu na front wschodni. Charlotte zgłasza się dobrowolnie do służby sanitarnej. Greta chce zostać śpiewaczką. Viktor jest w związku z Gretą, lecz jako Żyd nie widzi dla siebie przyszłości w nazistowskich Niemczech.
Film jest znakomity zarówno jeśli chodzi o historyczne szczegóły i detale, jak i poziom gry aktorskiej i psychologicznego probabilizmu, dlatego w Niemczech film obejrzało 7 milionów osób. Film pokazuje prawdę. Nie wybiela nazizmu, mamy postać paskudnego oficera SD mordującego dziewczynkę. Ale, że wbija też szpilki Polakom (antysemitzym w AK), Rosjanom (fanatyzm) czy Amerykanom (tolerowanie eks-nazistów w okupacyjnej amerykańsko-niemieckiej administracji), no to się zaczęło. Nikt już nie zwracał uwagi na to, że twórcy serialu pokazali jak dobre sceny wojenne można nakręcić, tylko się czepiano wybielania nazistów, choć trzeba przyznać, że polskie protesty były wyjątkowo zajadłe, i nie chodzi tu tylko o protesty ambasady RP w RFN czy protest przed biurem ZDF, ale o obsesję jaką np. przeżywał miesiącami Max Kolonko w związku z serialem, tak jak potem prawie dostał zawału, jak usłyszał niemiecki język w serialu o Eugeniuszu Bodo…
Moim zdaniem bardzo dobrze, że Niemcy już nie demonizują ponad miarę swojej przeszłości i mogą pokazać jak było naprawdę. Na szczęście we Włoszech i Francji serial nie wywołał protestów, artystycznie oceniono go zresztą bardzo wysoko. W UK The Spectator uznał film za wybielanie Niemców, ale już The Daily Telegraph raczej chwalił jednostkową perspektywę filmu. W USA też raczej film się spodobał. The Hollywood Reporter uznał film za „a German equivalent filmu studia HBO „Band of Brothers”. Jackson Janes, szef American Institute for Contemporary German Studies na Uniwersytecie Johns Hopkins University, zauważył przytomnie, że film nie wybiela nazizmu. Izraelczycy zwrócili uwagę, że można było dać jakąś małą przebitkę z KL, by wyrównać proporcje z tym antysemityzmem AK, no można było, ale film nie był o więźniach ani o SS, tylko o froncie; żołnierzach WH i sanitariuszce, więc nie za bardzo byłoby jak zachowując sens zdarzeń, mówię to jako historyk i reżyser-amator.
Trochę mi wstyd, że w Polsce krzyczy się na rzekome fałszowanie historii w: „Unsere Mütter, unsere Väter”, a jednocześnie kręci się niemożliwe gnioty w rodzaju czasu honoru, w którym każdy AK-owiec zachowuje się jak komandos, i w którym cherlawy Zakościelny rozpruwa nożem 5 gestapowców, choć AK praktycznie nie miało broni, wyszkolenie było najbardziej podstawowe lub żadne, a skutecznych akcji przeprowadziło bardzo niewiele, ale powiedz to głośno w Polsce…
Ale może być gorzej, ojczyzna najgorszych i najbardziej przekłamanych filmów o II wojnie światowej Rosja, aż ochrypła od oficjalnych protestów, choć Rosjanie są przedstawieni w filmie dość dobrze. Rosjanom nie przeszkadza z kolej, że w ich rosyjskich filmach widać zwykle jak 1 krasnoarmiejec zabija 10 zdezorientowanych Niemców; tymczasem realistyczny film o WW2 to film pokazujący 3 sowietów ginących na 1 żołnierza Wehrmachtu, tak jak to było w rzeczywistości. Rosjanie usiłują zakłamać fakt, ze stracili 3 razy tyle żołnierzy co Niemcy na froncie wschodnim (9 mln na 3 mln), no i zapomnijcie o tym by Putin pozwolił pokazać w rosyjskim filmie choć jedną scenę kiedy np. czerwonoarmiejec gwałci Polskę czy Niemkę, choć było to nagminne. Dla Rosjan każdy Niemiec w filmie powinien być tak przedstawiony jak Rosjanin w „Historii Roja”, cyzli jako krwiozerczy szaleniec-degenerat, Rosjanie uwielbiają zarzucać innym kłamstwo, choć sami są w tej dziedzinie niekwestionowanymi mistrzami, my też robimy kłamliwe filmy niestety…
O, fajnie że dałeś linka. Obejrzę to sobie i wtedy się już ostatecznie okaże, czy to jest paszkwil, czy może niekoniecznie.
😉
Tak czy inaczej to dobre do poglądania w ciepły letni wieczór przy rocznicy wieszania Greisera.
😀
Serial o Bodo mnie irytuje. Nawet taki serial musi być obesrnięty martyrologią i na ołtarzu chwalebnym ducha zionięciem a krwi bryzganiem, sikaniem. Ruski z serialem o Annie German poradzili sobie dużo lepiej.
Co do „Czasu honoru” to serial jest dość kuriozalny (np. szpece od efektów „spalili” zamek królewski, ale przeoczyli, że fasada katedry była wtedy utrzymana w stylu neogotyku henrycjańskiego, dopiero po wojnie Zachwatowicz wymurował a la pruska stodoła to co tam stoi dzisiaj), ale zwraca uwagę przynajmniej kreacja „Wojtyły” Adamczyka.
😉
Oglądałeś „Miasto 44”, moim zdaniem to naprawdę bardzo dobry film.
😀
Nie miasta 44 nie widziałem
Miasto 44 bardzo fajny film, mimo że momentami nieco „przepoetyzowany”.
Niemcy starają się przerzucić całą winę na złych oficerów, zwykli Niemcy są wybielani. W przypadku Polaków, akcentowano antysemityzm zwykłych ludzi.
Charlotta wydała Żydówkę z którą współpracowała, więc nie tak bardzo wybielani.
No niestety. Robimy kłamliwe filmy i rozbuchane patriotyczne ego , prawdopodobnie chce napisać historię po swojemu.Kali ukraść -das ist gut, Kalemu ukraść – das ist nycht gut. Prawdziwi patrioci domagają się nieustająco przeprosin, a pytani o fakty historyczne twierdzą np. ze są to tendencyjne opinie (patrz .minister edukacji o Jedwabnem czy wypowiedz nowo mianowanego szefa IPN). Miałam w szkole dobrego historyka i chociaż nie były to czasy ,które sprzyjały mówieniu takich rzeczy, opowiadał nam o utworzonym obozie pracy dla Ślązaków i Niemców w latach 1945-46. Zabrał nas nawet na wycieczkę do Łambinowic(woj opolskie). Nie wiem czy gdyby nie ten nauczyciel ,to dowiedziałabym się o tym , bo nie przyszło by mi do głowy, żeby poszukać choćby w internecie.W telewizji nigdy o tym nie słyszałam.Może za mało oglądam.
No jak to, przecież my — potomkowie husarii. Chrystus narodów, a imię jego czterdzieści i cztery. Polska — ὀμφαλός, pępek świata.
Dobry film. Pokazuje, że wśród Niemców też byli zwykli ludzie- ani to dobrzy ani źli- po prostu działający pod wpływem otaczających ich zdarzeń.
genau
Aczkolwiek jeśli chodzi o przedstawienie Polaków, to jeśli film opisuje antysemityzm u polskich partyzantów to przydałoby się też pokazać również inne oblicze Polaków. Szczególnie w niemieckim filmie. Inna rzecz że histeria jaka w związku z tym powstała jest niewspółmierna.
Rafał: film nie „opisuje antysemityzmu u polskich partyzantów” i w związku z tym oczekiwanie że pokaże panoramę postaw, pewniejeszcze dokładnie wyważoną, jest idotyczne – polski anysemityzm jest tam muśnięty, nie analizowany. Równie sensownie mógłbyś twierdzić, że w filmie o Sendlerowej koniecznie należy pokazać, jak nazistom postawili się w kwestii Żydów Albańczycy.
Odnośnie rosyjskiego kina wojennego , to od lat 90 jest ono bardziej wyważone. Dobry jest serial „Kompania karna”.
Z polskich „Tajemnica twierdzy szyfrów” jest dobra.
owszem