Inwestycje wizerunkowe, wg mnie to takie, które wywołują sporo emocjonalnych, publicznych debat, są drogie, a nie przynoszą wprost wymiernych korzyści materialnych. Często są pomnikami wystawionymi przez rządzących ku swojej chwale. Taką inwestycją wizerunkową jest we Wrocławiu Stadion Miejski. Kosztował około miliarda złotych, pieniądze wyłożyło miasto (tzn. wzięło kredyt) i zagrano na nim 3 mecze w trakcie Euro 2012. Teraz gra na nim Śląsk Wrocław. Na mecze przychodzi poniżej 10 tys. Kibiców, a mogłoby ponad 40 tysięcy. Obiekt służy w zasadzie tylko piłkarzom. Kiedy niedawno Śląsk Wrocław był na granicy spadku do niższej ligi strach zapanował w magistracie, bo po co komu taki obiekt, kiedy nie byłoby w mieście dobrej drużyny. Zatem inwestycja droga, służąca stosunkowo skromnej grupie kibiców i sportowców, a kosztująca krocie i wzbudzająca duże kontrowersje.
Inną inwestycją we Wrocławiu, też ze znamionami wizerunkowymi, jest wyremontowany Stadiom Olimpijski z torem żużlowym i boiskiem do futbolu amerykańskiego. Zabytkowy stadion popadał w ruinę i igrzyska Word Games były okazją, by go wyremontować. Remont kosztował około 120 mln. Na zawody żużlowe przychodzi komplet widzów (12 tys.). Mecze odbywają się co dwa tygodnie przez kilka miesięcy w roku. Grają tu także i trenują zawodnicy wspomnianego futbolu. Ale także tutaj zaczynają i kończą liczne, masowe imprezy biegowe. Generalnie stadion Olimpijski, wraz z przyległościami, lepiej służy mieszkańcom od Stadionu Miejskiego (piłkarskiego) i jego remont był kilkakrotnie tańszy. Inwestycja oczywiście nigdy się nie zwróci, tak samo jak, mający znosić złote jajka, stadion piłkarski.
Na okoliczność wspomnianych igrzysk wybudowano, praktycznie od nowa, kryty basen pływacki o wymiarach olimpijskich (50m.) wraz z odkrytymi basenami towarzyszącymi. Inwestycja kosztowała ponad 50 mln złotych. Korzystają z niej uczniowie licznych szkół, sportowcy i wszyscy, którzy zapłacą za wstęp i zechcą popływać. Basem może być czynny na okrągło i korzystają z niego dziesiątki tysięcy mieszkańców. Tutaj „pływać każdy może”. Basen na siebie nie zarobi, ale będzie dobrze służył wszystkim wrocławianom. Użytkowość basenu zdecydowanie przerasta jego wartość wizerunkową.
Jeszcze tańszą inwestycją jest wybudowanie, też na wspomniane igrzyska, toru dla wrotkarzy. Korzystać z niego będą tysiące młodych ludzi, a kosztował kilka milionów. Inwestycja tania, a ucieszy wszystkich. Ile obiektów użyteczności publicznej, zamiast drogiego stadionu, można by wybudować w mieście to pytanie czysto retoryczne.
We Wrocławiu wybudowano także Narodowe Forum Muzyki. Kosztowało ponad 400 mln złotych i można je śmiało zaliczyć do inwestycji budujących wizerunek miasta. Z obiektu korzystają setki tysięcy osób, ale Forum samo na siebie nie zarabia. Czynne jest „na okrągło”, wzbudza dumę mieszkańców i zazdrość przyjezdnych. Kosztowało ono znacznie więcej niż planowano, ale nikt jego przydatności nie kwestionuje. Tylko dodatkowej kasy szkoda.
Każdy może mieć swoje zdanie na temat tych obiektów. Uważam, że Stadion Miejski wzbudza teraz najwięcej kontrowersji i najbardziej obciąża kieszeń wrocławian. Nie taką przyszłość stadionu obiecywali nam włodarze miasta. Pozostałe, wymienione obiekty, uważam za potrzebne. Podbudowują wizerunek miasta i służą jego mieszkańcom, a nie zawsze te racje udaje się pogodzić.
Czesław Cyrul
Uważam, że zamiast budować akwaparki z zaporowymi cenami biletów i fikuśnymi bajerami, lepiej byłoby zainwestować dużo mniejsze pieniądze w otwarte baseny letnie. Nie potrzeba ani ogrzewania wody, ani nawet szatni, a ludzi jest mnóstwo (mamy taki basen u nas w mieście), że nie ma gdzie ręcznika położyć (na trawie oczywiście). Nawet jak woda jest zimna, to znajdą się amatorzy kąpieli w wieku 10-15 lat : – ) Słońce, woda, wiaterek – żyć, nie umierać!
Takie baseny były kiedyś popularne u nas. Do dziś są popularne na Węgrzech – ceny bardzo przystępne, ludzi mnóstwo. W naszym mieście likwidują jeden z basenów otwartych, bo nie opłaca się go wyremontować. Jednak opłaca się za 7-krotnie większą kwotę w tym samym miejscu wybudować akwapark.
Nie umiałbym policzyć realnych zysków i strat, ale chyba trzeba także brać pod uwagę inne kwestie niż tylko cena biletu i koszt zwrotu z inwestycji. Na przykład koncert, walka bokserska, jarmakrk piwny wokół stadionu, róznego rodzaju pokazy itd. Jeśli dla przykładu za sprawą takiego wydarzenia ściągnie do Wrocławia 10 000 zamiejscowych, to raz, że korzystają z komunikacji miejskiej, jedzą na mieście, jakaś część wynajmuje hotele (we Wrocławiu ciężko wynająć obecnie coś sensownego z dnia na dzień, także wzrost obłożenia hoteli jest znaczący w okresie ostatnich 5 lat), część płaci za parkingi, pewnie więcej wpada taksówkarzom itd. Zysk jest więc znacznie większy, choć nie sposób wyrazić go w zyskach samej pojedynczej atrakcji. Miasto, które ma stadion, aquapark, forum muzyki, zoo z atrakcjami, itd. przyciąga do siebie znaczną liczbę różnego rodzaju turystów. Nie znalazłem konkretnych danych, w każdym bądź razie kwoty idą w miliardy a Wrocław jest w czołówce odwiedzanych miast. Miliard zysków to pewnie lekko licząc wpada do kieszeni Wrocławian. Jakby to wyglądało bez tych różnych, tak krytykowanych inwestycji? Raczej znacznie gorzej.
Pewne inwestycje zwracają się w inny sposób niż bezpośrednim zyskiem, prywatny stadion to kiepski pomysł, ale miejski, kiedy zyskują wszyscy, bo przecież miasto zgarnia także swoją działkę z turystyki to już coś innego. Na przykład kolej raczej już nie będzie przynosić zysków, ale opłaca się w nią inwestować, gdyż zyskiem jest to, że ludzie się przemieszczają, gdzieś tam robią interesy, gdzieś tam zostawią kasę w hotelach itd.
Czy można było zrobić inne inwestycje i zarazem utrzymać wzrostowy trend turystyczny? Czy miejskie, letnie baseny, których mi także brakuje, byłyby lepszym rozwiązaniem dla zysków miasta? Nie da się nie zauważyć, że atrakcyjność Wrocławia wzrasta z roku na rok i myślę, że w duża w tym zasługa właśnie tych inwestycji. Na pewno wszystko można zrobić lepiej, ale też jakoś specjalnie źle tego nie zrobiono.
Zgadzam sie, otwarte baseny miejskie czy kapieliska sa potrzebne. Mają jednak wadę. Sa czynne tylko dwa miesiące w roku. Wspomniane Węgry mają jedak trochę cieplejszy klimat.
To nie są żadne "inwestycje wizerunkowe". Wysokość wydanych sum świadczy niedwuznacznie, że chodziło właśnie o pieniadze (i to wielkie), a nie o wizerunek. Myślę, że Urząd Skarbowy powinien przyjrzeć się wykonawcom tych bizantyjskich inwestycji, jak i majątkom urzędników, którzy rozstrzygali stosowne przetargi. Rzecz się miała tak jak z (też tworzonym rzekomo jedynie w celach wizerunkowych, ale o ileż tańszym!) misiem z komedii Barei – im był on droższy, tym…
.
Platforma Obywatelska to partia stworzona przez WSI (Olechowski, Czempiński), mająca zapewniać i politycznie osłaniać wielkie interesy, partia oficerów WSI, aferałów, oszustów i złodziei, mająca stanowić tamę dla (oczywiście) przeciwnych działań Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, udało się jej oszukiwać Polaków przez osiem lat – ludzie uwierzyli w propagandę antypisowską, która – jak teraz widać – okazała się kolejnym oszustwem Platformy, oszukańczej już w samej nazwie ("Obywatelskiej"). Dziś tę gangsterską patię może popierać albo złodziej panicznie bojący się rozliczenia (w rodzaju Hanny Gronkiewicz-Waltz), albo – kretyn.
Z Narodowego Forum Muzyki jesteśmy we Wrocławiu bardzo zadowoleni. Życie muzyczne w naszym mieście urosło bardzo. WIększość recenzji koncertów, które piszę, pochodzi z tego miejsca.