Sceptycyzm jest ważny dla każdego naukowca i racjonalisty. Czy jednak łatwo być sceptykiem dzisiaj? Czy rzeczywistość jest naszą sojuszniczką, czy też stwarza nieoczekiwane wyzwania?
Sceptycyzm jest ważny dla każdego naukowca i racjonalisty. Czy jednak łatwo być sceptykiem dzisiaj? Czy rzeczywistość jest naszą sojuszniczką, czy też stwarza nieoczekiwane wyzwania?
Ból- skandal czy błogosławieństwo? Postawy wobec bólu a ogólna wizja świata i człowieka (na przykładzie ateistów, buddystów i katolików) Sylwia Wojas Instytut…
Dostrzegam w naszym kraju pewną tendencję do zamierania dyskusji i polemiki między reprezentantami równych ideologii politycznych. Jako liberał i eks-konserwatysta jestem tym faktem dość zaniepokojony,…
Ponieważ w naszym kraju trwa zalew prawicowych ksiąg „mądrości” politycznej, i nikt z normalnych liberałów (a nie konserwatywnych wolnorynkowców, którzy mienią się być liberałami), nie…
Konserwatysta krytykuje polityczny konstruktywizm i nawiązuje do przeszłości, ale często jest to pewna wyidealizowana lub nawet przekłamana wizja przeszłości, co skutkuje tym, że…
Trzeba zanegować wszystko, aby wiedzieć czego zanegować się nie da, nie wolno, nie powinno się negować (prof.Tadeusz Kotarbiński).
Stwierdzenie conajmniej nielogiczne.
Czyli dogmatów religijnych nie powinno się negowac?
No chyba że źle rozumiem Kotarbinskiego…
To nie jest niejednorodność rzeczywistości, ale niejednorodność jej opisu. Fakt, że nie umiemy czegoś właściwie opisać może rzecz jasna sugerować komuś, że doszliśmy w poznaniu do ściany i te dwa czy więcej obszarów rzeczywistości nie pasują do siebie, i tak pozostanie na zawsze, jednak jak nietrudno zauważyć nauka cały czas dokonuje wielu odkryć i raczej należy się spodziewać kolejnych przełomów niż być sceptycznym i sugerować, że oto może mamy do czynienia z niejednorodną rzeczywistością. Naukowiec z takim podejściem raczej nie ruszy się już o krok do przodu. Kolejna kwestia, czego przykładem jest ten wywód, to sytuacja, kiedy próbujemy znać się na wszystkim i na wszystko mieć własne zdanie. Pewne rzeczy i zdarzenia jednak nas nie dotyczą i nie musimy ani być za, przeciw, ani sceptyczni. Tworzy to w umyśle niepotrzebny mętlik, który sprawia, że kiedy coś nas jednak zaczyna dotyczyć to stosujemy sposób myślenia jakiego używamy w przypadku rzeczy, o których pojęcia nie mamy ponieważ nigdy nie były naszym doświadczeniem. Jacek Tabisz tłumaczy zawiłości matematyczne i zastrzega się przed prawdziwymi matematykami, aby mu wybaczyli nieścisłości, bo On mówi do ludzi, którzy słabo orientują się w matematyce, co nie ma wiele sensu przecież, gdyż matematykiem nie jest. Więc co niby tłumaczy? Jacek Tabisz zna się na wszystkim, fizyce, matematyce, biologii, psychologii, religii, polityce, itd. Na każdy temat ma jakieś tam zdanie i wypowiada je nie jako laik, ale jako ekspert. Coś okropnego. Także przeczytałem wiele książek popularyzujących naukę, ale ekspertem mnie to nie czyni, co najwyżej mogę zachęcać do ich przeczytania. Sceptycyzm, kiedy ktoś próbuje mieć zdanie na każdy temat czy to poprzez akceptowanie czy bycie sceptycznym uważam za niepotrzebny a nawet szkodliwy.
Bufonada tego człowieka jest wielka. Argumenty pokraczne. Jak ten że sceptycyzm wymaga założenia że rzeczywistość istnieje i jednocześnie częscią tej rzeczywistości jest bóg teistyczny.
A co to znaczy, że wszychświat "jest matematyczny"?
Raczej człowiek jest matematyczny i jego myślenie.
Opis świata jest matematyczny a świat nie jest.
Wyjaśniłem. Rozwijasz abstrakcyjną i złożoną matematykę, będąc przekonanym, że to tylko gra i abstrakcja (liczby urojone, liczby ujemne etc.). Nagle okazuje się, że ta matematyka opisuje rzeczywistość. Stąd tezy o matematyczności wszechświata.
model nie jest rzeczywistością.
To są trudne pytania. Czytałam kilka książek Michała Hellera i innych publikacji dotyczących filozofii przyrody ale to było dawno. Nawet nie pamietam czego nie pamiętam. Z pewnością coś utkiwło mi w pamięci ale raczej pewne ogólne syntezy. Na pewno miało to wpływ na moje poglądy ale trudno mi ocenić teraz w jakim stopniu. Jest taka zasada antropiczna w dwóch wersjach i w różnych postaciach. Ja ją rrozumiem szeroko i dopuszczam wersję silną i słabą. Rozumiem ją tak Nasz Wszechświat jest matematyczny, bo w innym Wszechświecie nie wyewoluowałaby świadomość w takiej formie jaką znamy a może w ogóle żadna świadomość. Trudno mi sobie wyobrazić rozwój świadomości niematematycznej czyli nielogicznej. Trudniejszym problemem dla mnie jest to, że ta świadomość powstała i poznaje sama tę matematyczność Wszechświata i swoją własną.
Jeśli teizm, deizm, czy ateizm ma z tym związek, to raczej nie taki, że którykolwiek z tych poglądów jest zdeterminowany przez uznanie matematyczności Wszechświata.
A skąd pewność że nie ewoluowalaby świadomość w innym wszechświecie?
Jeśli istnieją inne kosmosy (co jest możliwe) to nie widze przeszkód by świadomość pojawiła się i tam.
Nasz kosmos nie musi być wyjątkowy.
Zapewne analogicznie jest ze wszystkimi innymi obiektami.
Istnieje mnóstwo układów planetarnych i galaktyk.
Nie widzę powodu by mówić o "wyjątkowości" któregokolwiek pojedynczego obiektu kosmicznego – a może nawet samego kosmosu
Zawracanie sobie głowy ''syntezami'' Hellera, który w niezborny i kulawy sposób usiłuje łączyć swiatopogląd naukowy z religijnym, jest równie rozsadne, jak kierowanie się wskazówkami Zygmunta Baumana, w którego ''logice'', przede wszystkium brakuje logiki.
PS
Chcę uzupełnić swój komentarz o matematyczność życia, które jest elementem Wszechświata. Uważam, że tu – ciekawy artykuł:
https://przekroj.pl/nauka/fizyk-stworzyl-nowa-teorie-zycia-natalie-wolchover-quantama
Są tu wspomniane również dokonania fizyka Ilya Prigogine, który jest współautorem książki popularnonaukowej "Z chaosu ku porządkowi." Nie jest nowa ale bardzo ciekawie i przystępnie pokazuje miedzy innymi zagadnienia termodynamiki nierównowagowej i procesów powstawania życia i ogólne spojrzenie na rozwój nauki.
"Trudno mi sobie wyobrazić rozwój świadomości niematematycznej czyli nielogicznej."
———————————————-
A poronioną logikę (typu: "Jezus chodził po wodzie i zmartwychwstał")
uznaje Pani za logikę matematyczną czy niematematyczną?
Muszę skomentować, bo to spory błąd – W słwoie LGBT znajdują się lesbijki oraz osoby biseksualne, czyli i biseksualistki oraz osoby transpłciowe, czyli i identyfikujące jako kobiety. Skąd pomysł, że kwestie mniejszości tożsamościowych i seksualnych dotyczą tylko mężczyzn? Badania pokazują raczej, że kobieca seksualność jest o wiele bardziej płynna, ale pewnie trudno powiedzieć na ile to geny, na ile kultura, która w przypadku mężczyzn mocno stygmatyzuje i trudno funkcjonować zarówno jako hetero, jak i homoseksualny.
Jestem za tym, żebyśmy nie zamykali się w schematach. Przypuszczam, że nie ma bez tego dużych odkryć naukowych. Jest to swoją drogą dość zabawne, że wejście na ścieżkę taką jak uprawianie nauki wymaga szczególnie długiej socjalizacji, czyli pokazania społeczeństwu, że potrafi się we wszystkich schematach świetnie poruszać. Trzeba być zatem odtwórczą od podstawówki, by dostać się do liceum, potem w szkole średniej, ale i na studia, jeśli ktoś chce zostać na uczelni. A potem w zasadzie powinno się nabyte nawyki po 30 latach porzucić. Błądząc wyobraźnią, można próbować odwrócić ten proces i 20 lat ćwiczyć w dzieciach kreatywność, a następnie w 2-3 nauczyć obejmować ją rygorami metodologicznymi.
To co określa się poprawnością polityczną to po prostu współczesna wersja normy kulturowej, a pewnie i mody. Schematy myślenia są jednak o wiele szersze i w każdej epoce oraz miejscu było z niej zapewne bardzo trudno wyjść. Trudno wyjść z przyzwyczajenia np. w powyższym przykładzie. Gdyby ktoś usiłował zaproponować podobny plan nauczania, to głosy byłyby bardzo podobne do tych w przypadku emancypacji kobiet i LGBT – może to za dużo, może jest natura ludzka, która przeszkadza, brak autorytetu nas unieszczęśliwi, gdzie jest granica między wolnością i bezpieczeństwem itd.
Pójdźmy też od razu od przykładu, ale w drugą stronę. Co jeśli, dość powszechna męska nienawiść wobec kobiet lub powiedzenie lesbijek "każda kobieta jest les, ale niektóre jeszcze o tym nie wiedzą" są prawdziwe i składają się na to, że heteroseksualizm jest jedynie racjonalnym przystosowaniem na danym etapie rozwoju ludzkości, przeszkoleniem kulturowym? To, że zapłodnienia bez kłopotu można dokonać na odległość, to chyba większość wie, ale bez produkcji maszynowej ciężko było zorganizować np. duże wspólnoty chowające potomstwo grupowo. Bez siły fizycznej ciężko było natomiast przetrwać kobietom. Przypisywanie im ohydnych cech przez mężczyzn przez cały czas miało się jednak dobrze. Robienie krzywdy psychicznej i fizycznej także. Dodatkowo z gloryfikowaniem wodzów, liderów, męską solidarnością, tęsknotami do wspólnej walki. Większość heteroseksualistów w związkach jest też nieszczęśliwa, co pokazują liczne publikacje o charakterze rozrywkowym. Połowa książek i pism traktuje o tym, że nie rozumieją się ani w sferze werbalnej, ani seksualnej. Dzieci do pewnego wieku unikają relacji damosko-męskich.
Może łammy schematy, ale czemu tendencyjnie, broniąc przed zmianą. Zajrzyjmy czy przypadkiem w drugą stronę nie znajdzie się ciekawa argumentacja warta zweryfikowania w jakichś badaniach. Często spotykam się z tym, że dziwnym trafem kwestionuje się te roszczenia innych, które dla nas są niewygodne.
Dobry przykład to artykuł na Teologii Politycznej z ostatnich dni. Jest o tym jak odwrócony ciężar dowodu (udowadnianie niewinności w sprawach o przemoc) i sute zapomogi dla ofiar powodują, że mężczyźni nie wiążą się z kobietami, nie chcą rodzin i wszyscy cierpimy, bo ustawa pozostawia pole nadużyć. Ustawy, które zostawiają pole nadużyć w postaci braku dostatecznej ochrony kobiet takiego cierpienia nie wywołują.
Może jednak te nauki o potworze genderze są wartościowe, bo dziwnym trafem takie tendencje naświetlają i warto sobie samemu czasem takie pytanie zadać – czy ja bronię siebie siląc na obiektywizm, czy faktycznie dobra publicznego, czy dobro publiczne musi być koniecznie moim i czemu nie ma być cudzym. Łatwo robić komuś niewygodnie, ale nie sobie. No i faktycznie może być tylko kwestią czasu, gdy kobiety się w tym zorientują, czego konsekwencją w mojej imaginacji będzie męskie gejowskie szczęście z druchami bez konieczności kamuflowania się, ale niestety w niskiej, obwarowanej licznymi zakazami pozycji społecznej, przy zarządzaniu lepiej predysponowanych do współczesności homoseksualnych kobiet.
RADOWID ma racje ze to czlowiek jest matematyczny a nie swiat. Swiat jest czesciowo opisywalny matematyka. Nie mozemy powiedziec ze pies jest matematyczny bo mozemy policzyc jego nogi.
Z Hellerem trzeba bardzo uwazac bo on miesza metafiozyke z fizyka tworzac czesto absurdalny zakalec. Jak dlugo pisze i mowi o nauce warto go sluchac. Kiedy skreca w metafizyczne pseudo tajemnice i okreslenia typu matematycznosci swiata
to mozna sobie darowac jego wywody bo za tym pojeciem kryje sie prymitywny starozytny Jehowa.
@ZUZANNA
Dobry i potrzebny komentarz. Pamietajmy tez ze najwieksza szkode w kweatii LGBT spowodowala religia ,scisle Stary Testament ktory poleca kamienowanie seksualnych odchelencow. Chrzescijanstwo i Islam oddziedziczyly ten barbarzynski stosunek do LGBT od judaizmu powstalego okolo 3 i pol tysiaca lat temu wsrod prymitywnych nomadow pustynnych Bliskiego Wschodu. Powstaje pytanie: jak dlugo
bedziemy tolerowali biblijne bzdury zanim wyrzucimy je na smietnik historii tak jak wyrzcilismy Mein Kampf i dziela
Jozefa Wisarionowicza Dzugaszwilego.
Zdecydowanie latwiej byc sceptykiem obecnie majac dostep do
informacji na sieci. Musimy tylko nauczyc sie jak odsiewac prawde od smieci .
za BRONISŁAWEM MALINOWSKIM — ŻYCIE SEKSUALNE DZIKICH – NIEMA ZAKAZOW RELIGIJNYCH /bardzo mało w kazdym razie /- niema problemow z odniemcami wszystko wolno i sa szczesliwi społeczenstwo dziala — obok nas panstwo prawie ateistyczne CZECHY- i niema wielu problemow z sexem i odmoienoscia sexualna – i działaja – i to lepiej -równiez gospodarczo —rownierz rozwiazali problem nielegalnego chandlu marichuana -i niema wybuchu – NARKOMANII TWARDEJ — jakos super – w porownaniu do polskiej dziala słuzba zdrowia – jak nasza by lepiej działala bez KK-a jak by pieniadze wydawane na KK – DOSZŁY NA SŁUZBE ZDROWIA -chyba drugie tyle by było