Na płycie związanej z wrocławskim NFM Wrocławskiej Orkiestry Barokowej możemy delektować się symfonicznymi dziełami polskiego romantyzmu. Nagranie zawiera nowości fonograficzne – pierwszy raz nagrana została Elegia c-moll Karola Kurpińskiego (1785 – 1857), z kolei po raz pierwszy na instrumentach historycznych nagrane zostały II Symfonia c-moll op.15 „Charakterystyczna” Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego i Bajka (Baśń zimowa) – uwertura fantastyczna Stanisława Moniuszki.
Miękkie i ciepłe brzmienie „historycznie poinformowanych” smyczków, oraz bardziej plastyczne dęciaki i kotły sprzyjają prezentacji tej muzyki. W przypadku Wagnera czy nawet Beethovena często można się zastanawiać, czy warto dbać o historyczną wierność brzmieniową tych arcydzieł. Interpretacje największych dyrygentów przeszłości zdają się bronić dostatecznie mocno „nowoczesnej orkiestry”. Gdy jednak mamy do czynienia z muzyką, której tradycja wykonawcza nie jest tak ogromna, próby oddania oryginalnego brzmienia dzieł mają jak najbardziej sens. Być może to właśnie na instrumentach historycznych powstaną najwspanialsze, wzorcowe nagrania dzieł Moniuszki czy Kurpińskiego?
Jeśli chodzi o same dzieła, to choć rozbiory nie sprzyjały tworzeniu romantycznej symfoniki, która, zgodnie z duchem epoki, pełna była aspektów subiektywnych, wolnościowych i niejednokrotnie narodowo patriotycznych, to jednak polscy twórcy tworzyli taką muzykę, choć można by się oczywiście zastanawiać, na ile rozwój polskiej symfoniki byłby wspanialszy, gdyby nie rozbiory. Na przeszkodzie stała tu przecież nie tylko niechęć okupantów do potencjalnie „wywrotowych dzieł”, ale także jedna z metod walki z uciśnioną ludnością polegająca na niszczeniu i ograniczaniu roli szkolnictwa wyższego, które jest potrzebne również w dziedzinie muzyki. Mimo to przedsiębiorczość Polaków potrafiła wywrócić tę nieuczciwie ustawioną ruletkę dziejów i wielu z nich odnosiło ogromne sukcesy biznesowe na obszarach zaborczych państw. Być może dzięki temu muzyka, choć w ograniczonym wymiarze, jednak powstawała… Jak jednak zauważa Jarosław Thiel w książeczkowym eseju, zła passa polskiej kultury na zaborczych problemach się nie kończyła. Problemem okazało się też przetrwanie i zbadanie spuścizny muzyki XIX wieku, stąd dopiero teraz mamy na przykład premierę fonograficzną Elegii Kurpińskiego.
Romantycznemu dziedzictwu muzyki polskiej zdarzały się też ingerencje późniejszych dyrygentów i to tak znakomitych, jak Witold Rowicki. Płyta WOB ukazuje Baśń Moniuszki oczyszczoną ze zmian Rowickiego, czemu oczywiście sprzyjają dawne instrumenty. Z kolei Symfonia „Charakterystyczna” Dobrzyńskiego zachowała się tylko w odpisie partytury i przywracanie jej oryginalnego brzmienia było ciekawym procesem, o czym pisze szef artystyczny płyty w eseju i czego nie będę tu przytaczał, zachęcając po prostu do lektury książeczki po nabyciu płyty. Dzieło Dobrzyńskiego zajmuje ponad połowę płyty wydanej przez CD Accord we współpracy z NFM i zaskakują w nim mocno i gęsto przytaczane elementy muzyki narodowej. To była być może pierwsza symfonia oparta w tak dużej mierze na melodiach patriotycznych. Tu dodam, że w tym gatunku, z okresu romantycznego, nie można nie wspomnieć genialnego i niedokończonego niestety Oriatorium Liszta św. Stanisław, gdzie też pojawiają się z ogromną siłą polskie melodie narodowe. Mam nadzieję, że WOB i Thiel sięgną po to wciąż mało w Polsce i na świecie znane arcydzieło. Tymczasem Symfonia Charakterystyczna też jest godna uwagi. Przypomina swoją barwnością i lekkością muzykę Mendelssohna Bartholdiego i rzeczywiście, Mendelssohn zachwycał się tym dziełem po jego wiedeńskiej premierze. Symfonia stała się całkiem popularna wśród europejskich melomanów, niestety w Polsce jej wykonań nie mogło być wiele. To różni rolę muzyki od roli poezji w rozbiorowej Polsce. Poezję czyta się indywidualnie i ciężko ją zatrzymać nawet najbrutalniejszym okupantom. Muzyka wymaga wykonawców i słuchaczy, wymaga miejsca do wybrzmienia, wymaga nawet powiadomienia o zbliżającym się koncercie… Łatwo zatem rzucać kłody pod nogi chcącej nadejść muzyce, a już zwłaszcza muzyce symfonicznej…
Płyta „Kurpiński Dobrzyński Moniuszko” jest bardzo udanym przedsięwzięciem. Muzyka wykonana jest na niej barwnie i z polotem, w duchu wczesnoromantycznym, śpiewnym i pełnym oczarowania. Przypomina to przechadzkę po celowo krętych alejkach romantycznego parku. Nie ma w tej muzyce natomiast Wagnerowsko – Brahmsowskiej głębi romantycznej duszy, którą zwiastował najlepiej niedoceniany obecnie Liszt. Każdemu, kto będzie słuchał tej płyty, nasunie się z pewnością pytanie, na ile romantyczna malowniczość, obecna we wszystkich sztukach tej epoki, jest tylko urokliwym freskiem, obrazkiem, na ile zaś jest innym niż w późnym romantyzmie sposobem na mówienie o rzeczach ważnych i pięknych.