Bracia Kurscy – ile to można z twarzy wyczytać…

Na portalu Fakt.pl czytamy o nienawiści dwóch słynnych braci Kurskich; demoliberała Jarosława i konserwatywnego cynika Jacka:

„…Jarosław i Jacek Kurscy. To oni dziś rządzą mediami: pierwszy jest zastępcą redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, drugi właśnie objął stery w Telewizji Polskiej. Relacja braci nie należy jednak do najłatwiejszych. Kurskich podzielił stosunek do Lecha Wałęsy i braci Kaczyńskich, a najnowszą odsłoną braterskiego sporu było wystąpienie Jarosława na demonstracji Komitetu Obrony Demokracji w Warszawie. Ostro skrytykował w nim ostatnie zmiany w mediach publicznych dokonane przez Prawo i Sprawiedliwość. – Dziś przyszli po media publiczne, jutro będą chcieli przyjść po media prywatne. Nie pozwolimy im! – grzmiał wiceszef „Gazety Wyborczej” przed siedzibą TVP na Pl. Powstańców Warszawy. – I pamiętajcie, nie wszyscy Kurscy są do kitu! – zakończył Jarosław Kurski, nawiązując do piątkowej nominacji swojego brata na prezesa TVP. Bracia Kurscy są jak ogień i woda – Anna Kurska, matka i była senator PiS, nie widzi między synami żadnych podobieństw. Wskutek dzielących ich różnic, Jacek Kurski przez kilkanaście lat nie utrzymywał bliskich kontaktów ze starszym bratem. Jednak to on, jako młodszy, miał łatwiejsze życie. – Lepiej być młodszym dzieckiem niż starszym – przyznawał w programie „Ona i On” Małgorzaty Domagalik w TVN24 w 2009 r. – Jarek częściej ode mnie wypowiadał się na ten temat. Mówił, że nie był misiem, że gdy się urodziłem, to zaczęło to dla niego być problemem. On miał gorzej, ja lepiej – dodał…Gdy PiS w 2005 r. wygrał wybory, Jarosław poważnie martwił się o brata. – Zwycięstwa Jacka deprawują. Popada wtedy w euforię i traci kontakt z rzeczywistością. Jacek doznał w życiu wiele porażek politycznych i teraz, mam nadzieję, już wie, że triumf jest pułapką losu – mówił wtedy. Dziś bracia o polityce w ogóle nie rozmawiają, chyba że żartem. – Rodzina ma taką siłę, że to te relacje są silniejsze od polityki – mówiła przed laty w „Polityce” matka braci. I zapewniała, że między Jarosławem i Jarkiem nie ma już awantur: – Oni z tego wyrośli. Dziś mówi jednak, że sytuacja jest dla niej zbyt bolesna, by ją komentować. – Jarek i Jacek od dłuższego czasu nie mają żadnego kontaktu – ujawnia „Polityce” przyjaciel rodziny…”.

Mieliśmy już wielu sławnych braci, ale albo róznili się tylko detalami światopoglądowymi jak Kaczyńscy, albo nie różnili się jak Karnowscy właściwie w ogóle, dlatego to Kurscy jako jedyni są jak z szekspirowskiej tragedii. Przy okazji warto nadmienić, że zdanie: „To oni dziś rządzą mediami: pierwszy jest zastępcą redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, drugi właśnie objął stery w Telewizji Polskiej” jest mocno na wyrost, Gazety, nawet największej nie da się porównać z potęgą TV.

politkur

Btw właśnie „Polityka” opublikowała na okładce fajne zdjęcie obu braci. szeroko otwarte introspektywne oczy Jarosława, oczy człowieka krytycznego wobec siebie i innych, choć może nadmiernie ambitnego, mocno kontrastują z przymrużonymi pełnymi samozadowolenia oczkami odpoczywającego satyra Jacka Kurskiego. Spójrzcie, od razu widać, ile energii Jarek musiał wykrzesać by zbuntować się przeciw konserwatyzmowi rodziny. Jacek nie musiał, więc jego umysł słodko śpi, choć wie że bywa kłamczuszkiem.

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

13 Odpowiedź na “Bracia Kurscy – ile to można z twarzy wyczytać…”

  1. Znawcy mediów mówią że jedno zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów.
    Nie wiem, czy to jest prawda (w wymiarze propagandy pewnie tak, informacji chyba już nie).
    Ale problem w tym, że kłamstwa to też są słowa, więc jedno zdjęcie może nakłamać więcej niż tysiąc słów.
    Myślę, że gdyby pogrzebać w genealogiach, to w polskiej polityce można by znaleźć niejednego konserwatywnego polityka wyrosłego na lewicowym podglebiu rodzinnym (np. Ludwik Dorn, wywodzący się z klasycznej „żydokomuny”).
    Ale też bez trudu znajdziemy lewicowców, których – stosując retorykę P.Napierały – „umysł słodko śpi”. Choćby Barbara Nowacka albo Sławomir Sierakowski – pozornie bezkrytyczni kontynuatorzy rodzinnych tradycji.

    1. Najsłynniejszą parą politycznych braci i rodzinnego geszeftu byli bliźniacy Kaczyńscy. W przypadku Kurskich charakterystyczna jest jednak rozbieżność ich poglądów. Poza tym tylko jeden jest politykiem. Osobiście nie widzę w tym nic złego. Obaj grają w otwarte karty. Gorsze są cichy nepotyzm i synekury. Ale skoro jesteśmy na etapie budowania klasy próżniaczej do której zalicza się też i polityków to właśnie tak to wygląda. Jeśli chodzi i Kurskiego Jacka to bez dwóch zdań to przykład hipokryty i oportunisty.

  2. „Spójrzcie, od razu widać, ile energii Jarek musiał wykrzesać by zbuntować się przeciw konserwatyzmowi rodziny.”

    To trochę tak jak ze mną. Babcia do dziś regularnie mi przypomina, że piekło istnieje. Ja nie za bardzo rozumiem o co kaman, ale chyba chodzi o to, że jak nie będę grzeczny i nie będę chodził do kościółka, to Pan Jezus się wkurwi i będzie ałka. 🙂

  3. Oj! bardzo dużo trzeba energii.Wiem to na własnym przykładzie.Oczy otwierają się baardzo szeroko kiedy człowiek dowiaduje się ze wiara jest ważniejsza niż on.

    1. Oj bidulki. Zaraz zrobicie z siebie męczenników…
      .
      Ale jak Jezus mówił o tym, żeby się nie oglądać na tradycję przodków, to ateistyczni bojownicy go z powodu tych wypowiedzi atakują za to, że występuje przeciwko więziom rodzinnym.
      Hipokryzja, czy tylko brak logicznej spójności?

      1. A nie przyszło do głowy, że ateiści nie tworzą zwartej grupy i mogą mieć po prostu różne opinie na ten temat?

        1. Ten „mit” nie kłóci się z żadnym faktem
          nie ma potrzeby niczego dopasowywać
          ateista w niczym nie wyprzedza chrześcijanina więc proszę porzucić ten radosny mit marszu do przodu
          🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

5 × jeden =