Dlaczego nie żyjemy w epoce post-prawdy

(Niepotrzebna) obrona rozumu i (konieczna) obrona roli uniwersytetów i wspierania jej

 

Czy twierdzenie, że “Żyjemy w świecie post-prawdy? jest prawdziwe? Jeśli odpowiadasz „tak”, to twoją odpowiedzią jest „nie”, ponieważ właśnie oceniłeś twierdzenie w sposób oparty na dowodach, a więc nadal liczą się dowody i nadal liczą się fakty. Psycholog z Harvardu, Steven Pinker w artkule z pisma Skeptic 24.3 (2019) wyjaśnia, dlaczego nie żyjemy w świecie post-prawdy. Artykuł opiera się na wykładzie1 wygłoszonym na dorocznej konferencji Heterodox Academy w czerwcu 2019 roku. (Zdjęcie powyżej: Jeremy Danger)

 

Każdy, kto wzywa uniwersytety, by pozostały wierne swojej misji promowania wiedzy, prawdy i rozumu, musi spotkać się z zastrzeżeniami, że te ambicje są już tak dwudziestowieczne. Czy nie żyjemy w epoce post-prawdy? Czy psycholodzy poznawczy nie pokazali, że ludzie są w gruncie rzeczy irracjonalni? Czy nie musimy przyznać, że pogoń za bezstronnym rozumem i obiektywną prawdą są oświeceniowymi anachronizmami?


Odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi „nie”.

 


Po pierwsze, nie żyjemy w epoce post-prawdy. Dlaczego nie? Rozważmy następujące twierdzenie: „Żyjemy w epoce post-prawdy” Czy to jest prawda? Jeśli mówimy, że tak, to nie może to być prawdą.


Podobnie, nie jest prawdą, że ludzie są irracjonalni. Rozważmy twierdzenie: ”Ludzie są irracjonalni”. Czy to twierdzenie jest racjonalne? Jeśli jest – to nie może być prawdą – przynajmniej, jeśli jest wypowiedziane i rozumiane przez ludzi. (Byłoby inną sprawą, gdyby była to rozmowa między członkami wysoko rozwiniętej rasy kosmitów.) Gdyby ludzie byli prawdziwie irracjonalni, kto ustalałby wzorzec racjonalności, do którego ludzie nie dorastają? Jak przeprowadzili porównanie? Dlaczego mielibyśmy im wierzyć? Właściwie, jak moglibyśmy ich zrozumieć?


W książce The Last Word filozof Thomas Nagel pokazał, że prawda, obiektywność i rozum nie podlegają negocjacjom2. Gdy tylko zaczynasz przedstawiać argumenty  przeciwko nim, implicite opowiadasz się za rozumem. Nagel nazywa ten argumentem kartezjańskim, za słynnym argumentem Kartezjusza, że sam fakt, iż człowiek zastanawia się nad własnym istnieniem, pokazuje, że musi istnieć, sam fakt, że człowiek analizuje zasadność rozumu, pokazuje, że opowiada się za rozumem. Następstwem tego jest to, że nie bronimy lub uzasadniamy rozumu, a z pewnością, jak to się czasami twierdzi, nie wierzymy w rozum. Jak to ujmuje Nagel, wszystko to idzie o „jedną myśl zbyt dużo”. Nie wierzymy w rozum; używamy rozumu.


To może brzmieć jak logiczne rozdzielanie włosa na czworo, ale jest wbudowane w sposób, w jaki budujemy codzienne argumenty. Jak długo nie przekupujesz ani nie straszysz słuchaczy, by słownie zgodzili się z tobą, ale próbujesz ich przekonać, że masz rację – że powinni ci wierzyć, że nie kłamiesz, ani nie zmyślasz – tak długo przyznajesz nadrzędność rozumu. Gdy tylko próbujesz argumentować, że powinniśmy wierzyć w coś jakimkolwiek innym sposobem niż przez rozum, przegrywasz, bo apelujesz do rozumu. Dlatego obrona rozumu jest niepotrzebna, może nawet wręcz niemożliwa.


Jeśli chodzi o ”epokę post-prawdy”,  dziennikarze powinni porzucić ten wyświechtany komunał, chyba że chcą utrzymać ton zjadliwej ironii. Pochodzi on z obserwacji, że niektórzy politycy – a jeden szczególnie – kłamią. Politycy jednak zawsze kłamali. Mówi się, że podczas wojny prawda jest pierwszą ofiarą, a to może dotyczyć również polityki. (Wyrażenie ”luka wiarygodności” przeżywało swój najlepszy okres za czasów Lyndona Johnsona w latach 1960.) A wypaczanie lub odwracanie prawdy przez ludzi u władzy od dawna miało konsekwencje, prowadzące do, na przykład, wojny hiszpańsko-amerykańskiej, I Wojny Światowej, wojny wietnamskiej, wojny irackiej, aż do niemal ataku w Zatoce Perskiej w 2019 roku.


Inną inspiracją dla komunału post-prawdy jest niedawna sława określenia „fake news”. To także nie jest jednak nic nowego. Tytuł mającej się niebawem ukazać książki Jamesa Cortady i Williama Aspray’a Fake News Nation: The Long History of Lies and Misinterpretations in America, nie potrzebuje objaśnień, choć długa historia w żadnym razie nie ogranicza się do Ameryki3Protokoły mędrców Syjonu, zmyślone sprawozdania z rzekomego tajnego spotkania Żydów spiskujących w celu zdobycia dominacji nad światem, przedstawiali jako fakt w kolejnych dziesięcioleciach znani ludzie, włącznie z przemysłowcem Henry Fordem. Pogłoski o rzekomej perfidii jakiejś grupy mniejszościowej wywołały niezliczone pogromy, lincze i śmiertelne rozruchy etniczne.

Niebezpieczeństwo dławienia otwartej debaty polega na tym, że wywołuje równy temu rykoszet, ale z przeciwnej strony. Regresywna lewica jest inkubatorem dla skrajnej prawicy.

Niebezpieczeństwo dławienia otwartej debaty polega na tym, że wywołuje równy temu rykoszet, ale z przeciwnej strony. Regresywna lewica jest inkubatorem dla skrajnej prawicy.
 

Także przekonanie, że fake news wypierają prawdę, musi zostać zbadane, czy jest prawdziwe. W analizie fake news w wyborach prezydenckich 2016 roku Andrew Guess, Brendan Nyhan i Jason Reifler stwierdzili, że stanowiły maleńki odsetek komunikacji on line (znacznie mniej niż 1 procent) i były głównie skierowane do ludzi już przekonanych i odpornych na wszelką perswazję4. To nie jest zaskakujące: jeśli nie jesteś już zamarynowany w prawicowej gorączce, gdy natkniesz się na post w mediach społecznościowych, twierdzący, że Hillary Clinton kierowała siatką seksualnego wykorzystywania dzieci z pizzerii w Waszyngtonie, potraktujesz to dokładnie tak jak należy.


Głównym jednak powodem, dla którego powinniśmy porzucić komunał o post-prawdzie, jest to, że jest on destrukcyjny, być może samospełniający się. Sugeruje, że możemy równie dobrze zrezygnować z rozumu i prawdy i walczyć z kłamstwami i zastraszaniem czarnych charakterów własnymi kłamstwami i zastraszeniami. Możemy jednak mierzyć wyżej.  


Powróćmy do twierdzenia, że Homo sapiens jest beznadziejnie irracjonalny, które zainspirowało zarówno badania psychologii poznawczej o iluzjach i uprzedzeniach, jak też karykaturalną wersję psychologii ewolucyjnej, w której rządzi nami gadzi mózg, szybko wykrywający niebezpieczeństwo z prostych sygnałów. Wnioskiem jest twierdzenie, że nie można oczekiwać, że ludzie będą myślącymi stworzeniami, skoro mają umysły zaadaptowane do epoki kamiennej. Jako człowiek, który wie co nieco zarówno o psychologii poznawczej, jak psychologii ewolucyjnej, jestem tutaj, żeby wam powiedzieć, że nie tak działa ludzki umysł.


We wspaniałym artykule Johna Tooby’ego i Irvena DeVore (z Ledą Cosmides jako niewymienioną współautorką)5 ci psycholodzy ewolucyjni argumentują, że Homo sapiens wyewoluował i zapełnił „niszę poznawczą”, żyjąc dzięki kombinacji społecznej współpracy, językowi i technologicznemu know-how. Etnograficzne dane pokazują, że ludy zbieracze, które dostarczają nam wglądu w życie naszych ewolucyjnych przodków, budowały modele umysłowe świata wokół nich, które pozwalały im wyjaśniać, przewidywać i kontrolować rzeczy, by uzyskiwać korzyści. Tutaj jest przykład podany przez Napoleona Chagnona, który spędził 30 lat z myśliwymi-zbieraczami, Yanomamö, z amazońskich lasów deszczowych.  Chagnon opisuje jeden ze sposobów, w jaki zdobyli obiad:  

Pancerniki żyją w norach głęboko pod ziemią, które mogą mieć wiele metrów długości i mają kilka wejść. Kiedy Yanomamö znajdują czynną norę, co określają dzięki obecności chmary owadów przy wejściu, których nie znajdują nigdzie indziej, zabierają się do wykurzenia pancernika. Najlepszym paliwem do tego celu jest suchy materiał ze starych gniazd termitów, który pali się wolno i daje intensywny żar i dużo gęstego dymu. Podpalają stertę tego materiału przy wejściu do nory i kierują dym do środka. Wkrótce odkrywają pozostałe wejścia przez unoszący się z nich dym i zatykają je ziemią. Następnie mężczyźni rozchodzą się na czworakach z uszami przy ziemi, żeby usłyszeć ruchy pancernika w norze. Kiedy słyszą coś, kopią tam, aż dotrą do nory i, przy odrobinie szczęścia, do pancernika.  


Pewnego razu, po tym jak myśliwi wykopali kilka dołów, wszystkie bez rezultatu, jeden z nich urwał długie pnącze, zawiązał węzeł na jednym końcu i wsunął koniec z węzłem do nory. Obracając pnączem, powoli wpychał je do dziury tak daleko, jak się dało. Podczas gdy jego towarzysze przykładali uszy do ziemi, on obracał pnączem, powodując, że węzeł wydawał dźwięki i to miejsce zostało zaznaczone. Odłamał pnącze przy wejściu do nory, wyciągnął część, która była w norze i położył ją na ziemi wzdłuż osi nory. Pozostali kopali w miejscu, gdzie usłyszeli uderzający węzeł i przy pierwszej próbie znaleźli pancernika uduszonego dymem6.

Ogromna ilość racjonalności była potrzebna do tego osiągnięcia.


Na drugim końcu świata wolontariusz nauki, Louis Liebenberg, badał techniki tropienia stosowane przez członków plemienia San z pustyni Kalahari7. Są oni myśliwymi, którzy tropią zwierzęta po ich śladach. Chociaż większość zwierząt kopytnych jest szybsza niż ludzie, nie są one sprawne w pozbywaniu się ciepła i jeśli są ścigane wystarczająco długo, słabną i można się z nimi rozprawić rzucając kamieniami lub włócznią. Sukces myśliwski San zależy od ich umiejętności wnioskowania: tworzą hipotezę o miejscu pobytu zwierzęcia na podstawie niewielu danych w postaci śladów, zagiętych gałązek i przemieszczonych kamyków – często wnioskując o gatunku zwierzęcia, jego wieku, płci i stanie ogólnym, co z kolei pozwala im na przewidywanie jego ruchów. Głęboki, spiczasty odcisk kopyta wskazuje na zwinną antylopę; płytki odcisk mówi o ciężkim kudu, który musi mieć oparcie dla swojej wagi. Nie zajmują się jednak tylko wnioskowaniem; zajmują się także rozumowaniem8. Kiedy przystają, żeby zastanowić się, co dalej, debatują, formułują swoją logikę i bronią jej przed alternatywami. Liebenberg widział także wiele przejawów sceptycyzmu, kiedy młodzi myśliwi kwestionowali twierdzenia starszych. Ich sceptycyzm rozciągał się także na ich mity i legendy. Liebenberg opisuje:

Namka …opowiedział mi mit o tym, że słońce jest jak antylopa eland, która przebiega przez niebo, a potem zabijają ją ludzie mieszkający na zachodzie. Czerwona poświata na niebie, kiedy zachodzi słońce, jest krwią antylopy. Kiedy już ją zjadają, rzucają kość łopatkową przez niebo z powrotem na wschód, gdzie spada do jeziora i zmienia się w nowe słońce. Mówią, że czasami można usłyszeć świszczący dźwięk kości łopatkowej, która leci w powietrzu. Po opowiedzeniu mi tego z drobnymi szczegółami, powiedział mi, że uważa, że „Starzy ludzie” kłamali, bo on nigdy nie widział… kości łopatkowej lecącej w powietrzu ani nie słyszał świszczącego dźwięku9.

Jeśli więc ktokolwiek próbuje usprawiedliwić irracjonalność i dogmaty przez wskazywanie palcem na nasze ewolucyjne pochodzenie, mówię: nie wińcie łowców-zbieraczy. Racjonalne wnioskowanie, sceptycyzm i debaty są w równym stopniu w naszej naturze jak zamieranie na dźwięk szelestu w trawie.


Dlaczego były naciski selekcyjne naprawdę i racjonalność? Odpowiedzią jest potężny nacisk selekcyjny rzeczywistości. Jak to ujął autor science fiction, Philip K. Dick: „Rzeczywistość jest tym, co nie znika, kiedy przestajesz w to wierzyć”10. Albo pancernik jest w norze, albo go nie ma. Ci, którzy byli tak skostniali w swoich stereotypach lub zwyczajach, że nie potrafili wydedukować, gdzie był lub jak go zabić, chodzili głodni. 


Bliżej własnych doświadczeń, często spotykam się z pytaniem, po co zawracam sobie głowę próbami przekonania czytelników przy pomocy danych i wykresów, skoro wszyscy wiedzą, że ludzie nigdy nie zmieniają zdania, kiedy stają przed sprzecznymi z ich poglądami dowodami. Ale to jest przesada. Ludzie okopują się i zacinają, kiedy dowody kwestionują ich święte przekonania, które są bliskie ich społecznej tożsamości. Nyhan i Reifler pokazali jednak, że dowody mogą spowodować, że ludzie zmieniają zdanie także w bardzo upolitycznionych sprawach, takich jak to, czy był wzrost globalnej temperatury (wśród ludzi z prawicy) lub czy militarna ofensywa George’a W. Busha w Iraku w 2007 roku zredukowała zamachy terrorystyczne (wśród ludzi z lewicy). Kiedy fakty są przedstawiane na wyraźnych wykresach, nawet silnie przekonani zmieniają czasem zdanie11.


Trzecim powodem, by porzucić twierdzenie, że ludzie są irracjonalni, jest to, że wiele pokazów irracjonalności, takich jak klasyczne eksperymenty Amosa Tversky’ego i Daniela Kahnemana12, zależą od tego, jak przedstawiona jest informacja i jak zdefiniowano racjonalność. Psycholog poznawczy Gerd Gigerenzer pokazał, że wiele iluzji i błędnych przekonań znika, jeśli informacja jest sformułowana w sposób harmonizujący z ludzką intuicją13.


Jeśli więc mamy zdolność do bycia racjonalnymi, dlaczego tak często jesteśmy irracjonalni? Jest kilka powodów. Na najbardziej oczywisty wskazał Herbert Simon, jeden z założycieli zarówno psychologii poznawczej, jak sztucznej inteligencji: racjonalność musi być ograniczona. Doskonała racjonalność wymagałaby nieograniczonego czasu i nieograniczonej pamięci. Często więc stosujemy regułę satysfakcji, wymieniając trafność na efektywność14.


A także, chociaż rzeczywistość zawsze stanowi potężny nacisk selekcyjny, nie wyewoluowaliśmy z powiększającymi prawdę technologiami, które wynaleźliśmy w ostatnich tysiącleciach (z przyspieszeniem w ostatnich stuleciach), takich jak pismo, ilościowe bazy danych, naukowa metodologia i specjalistyczna ekspertyza.


I, trochę złośliwie, fakty i logika mogą narazić na szwank nasz obraz samego siebie jako skutecznego i życzliwego człowieka, co jest potężną ludzką motywacją. Wszyscy próbujemy robić wrażenie nieomylnych, wszechwiedzących i świętych. Racjonalność musi być utrapieniem w tym dążeniu, ponieważ w sposób nieunikniony na światło dzienne wypłyną niewygodne prawdy, które pokazują, że jesteśmy tylko śmiertelnikami. Odrzucenie faktów i logiki jest często działaniem ratunkowym wobec zagrożenia naszego wizerunku.  


Przekonania mogą być także sygnałami lojalności wobec koalicji. Jak wskazał Tooby, im bardziej nieprawdopodobne przekonanie, tym bardziej wiarygodny sygnał15. Trudno zapewnić o twojej solidarności z plemieniem przez deklarowanie, że kamień spada a nie wzlatuje w niebo, każdy może powiedzieć, że kamień spada na ziemię. Jeśli jednak powiesz, że Bóg jest jedną osobą w trzech postaciach lub że Hillary Clinton kierowała siatką seksualnego wykorzystywania dzieci z pizzerii w Waszyngtonie, pokazałeś, że jesteś gotowy na podejmowanie ryzyka dla zespołu.


Grupowa lojalność jest niedocenianym źródłem irracjonalności w sferze publicznej, szczególnie kiedy chodzi o upolitycznione kwestie naukowe, takie jak ewolucja i zmiana klimatyczna. Dan Kahan pokazał, że wbrew temu, co sądzi większość naukowców, zaprzeczanie faktom ewolucji lub antropogenicznej zmianie klimatycznej nie jest objawem naukowego analfabetyzmu16. Zaprzeczający znają równie wiele nauki, co akceptujący. Różnią się natomiast poglądami politycznymi: im dalej na prawo, tym więcej zaprzeczania.  


Kahan pisze, że istnieje perwersyjna racjonalność w tym „wyrażanym poznaniu”. Jeśli nie należysz do małej liczby decydentów i ludzi kształtujących opinie publiczną, twoje poglądy na temat klimatu nie będą miały żadnego wpływu na klimat. Będą jednak miały olbrzymi wpływ na to, jak akceptują cię w twoim kręgu społecznym – czy jako kogoś, kto, w najlepszym wypadku, niczego nie rozumie, czy – w najgorszym wypadku – jako zdrajcę. Dla człowieka na dzisiejszym uniwersytecie zaprzeczenie spowodowanej przez człowieka zmianie klimatu, lub dla człowieka w wiejskiej społeczności na Południu lub Środkowym Zachodzie, potwierdzenie go, byłoby śmiercią społeczną. Jest więc perwersyjnie racjonalne zatwierdzanie  przekonań własnego kręgu społecznego. Problem polega na tym, że to, co może być racjonalne dla jednostki, może nie być racjonalne dla kraju lub planety. Kahan nazywa to “tragedią wspólnego pastwiska poglądów”17.


Innym paradoksem racjonalności jest pluralistyczna ignorancja, czyli „spirala milczenia”, w której wszyscy wierzą, że wszyscy inni wierzą w coś, w co w rzeczywistości nikt nie wierzy.  Klasycznym przykładem jest picie w studenckim środowisku: badanie Princeton z 1998 roku stwierdziło, że studenci błędnie wierzyli, że ich koledzy uważają picie w dużych ilościach za szpan i podczas życia na kampusie sami potwierdzali tę fałszywą normę18. To samo działo się z postawami studentek w sprawie przygodnego seksu19.


Skąd bierze się pluralistyczna ignorancja? Jak fałszywe przekonanie utrzymuje się, lewitując w powietrzu? Michael Macy i jego koledzy pokazali, że kluczowym czynnikiem jest egzekwowanie. Nie tylko przekonanie nigdy nie jest kwestionowane, ale członkowie grupy wierzą, że muszą karać lub potępiać tych, którzy zbiorowego poglądu nie wyznają – co jest powodowane równie błędną wiarą, że sami mogą zostać potępieni za zaniechanie potępienia20. Potępienie jest sygnałem solidarności z grupą, co może prowadzić do kaskady prewencyjnych, samowzmacniających potępień, a czasami do „nadzwyczajnych powszechnych urojeń i szaleństwa tłumów”, takich jak polowanie na czarownice i inne bańki i manie21. Czasami bańkę można przekłuć przez publiczne wykrzyczenie, że cesarz jest nagi, ale wymaga to niewinnego chłopca lub odważnego prawdomównego człowieka.  


Przeszkody dla rozumu – ograniczoność racjonalności, nowość wzmacniających prawdę instytucji, autoprezentacja, kosztowne sygnalizowanie, pluralistyczna ignorancja – przygnębiają swoją liczebnością i wagą. Istnieją jednak również siły, które wzmacniają racjonalne anioły naszej natury. Te racjonalne wzmocnienia badali psycholodzy tacy jak Jonathan Baron, Dan Sperber, Hugo Mercier, Steven Sloman i Jason Fernbach22 i wiele z wzmocnień czerpie swą moc z innej zasady sformułowanej przez Abrahama Lincolna: „Można oszukiwać wszystkich przez pewien czas, a część ludzi przez cały czas, ale nie da się oszukiwać wszystkich przez cały czas”. Istnieją zachęty i szturchnięcia, i normy, i instytucje, które pozwalają nam na to, byśmy byli bardziej racjonalni kolektywnie, niż każdy z nas jest indywidualnie 23.


Jedna z nich jest niewiarygodnie prosta: proszenie ludzi o sformułowanie swojego stanowiska. Okazuje się, że wielu niezłomnych z żarliwymi opiniami na temat, powiedzmy, opieki zdrowotnej Obamy lub NAFTA, słupieją, kiedy muszą wyjaśnić, czym dokładnie to jest. Kiedy ludzie stają wobec własnej nieznajomości faktów, nabierają epistemologicznej pokory wobec własnych opinii. Pokrewne szturchnięcia obejmują skłonienie ludzi do obrony stanowiska wobec alternatyw w obecności bezstronnych obserwatorów lub umieszczanie ich w małej grupie, która musi dojść do konsensusu. Baron opowiada się za jawnym propagowaniem cnoty, którą nazywa „czynną otwartością umysłu”: zawsze przemyśleć po raz drugi własną opinię, zawsze szukać krytyki24. A jest jeszcze technika odkryta dawno temu przez rabinów: najpierw każ swoim uczniom w jesziwie przedstawić najmocniejszy możliwy argument na rzecz jednej strony w talmudycznej dyskusji, a potem zmuś ich, żeby zmienili strony.


Sama znajomość psychologii poznawczej może być pomocna: ludzie powinni nauczyć się i unikać powszechnych uprzedzeń i błędów logicznych, jakie psycholodzy zidentyfikowali, takich jak dostępność (rozumowanie na podstawie anegdoty), reprezentatywność (rozumowanie na podstawie stereotypu), efekt potwierdzenia i paradoks hazardzisty. Pomocne jest także przejście próby ognia empirycznego przewidywania: przejście od słów do czynów, zobaczenie w praktyce. Naukowcy sami mogą zaangażować się w antagonistyczną współpracę, w której teoretycy o przeciwnym zdaniu w sprawie jakiejś hipotezy mogą razem wymyślić empiryczny test, który zdaniem obu stron rozstrzygnie sprawę.


Ludzie mogą więc być kolektywnie racjonalni, jeśli podporządkują się normom, które angażują ich racjonalne zdolności i odstawią na boczny tor swoją irracjonalność. Wiele z tych norm wdrożono w instytucjach, które są ramami nowoczesnych, liberalnych demokracji: wolna prasa zamiast rządowej propagandy; skargowy model procesu sądowego zamiast sądu bożego (przez ordalia) lub sprawiedliwości wymierzanej przez linczującą tłuszczę; nauka recenzowana przez specjalistów zamiast autorytetu i dogmatu; deliberatywna demokracja z mechanizmami gwarantującymi równowagę polityczną zamiast absolutnej autokracji. Działają one nie przez odwoływanie się do jednostek, by zmobilizowały nadludzką racjonalność, ale przez umieszczanie ich na arenie, na której intelektualna różnorodność może podważyć władzę, autorytet i konformizm. Jak to ujął James Madison: ”ambicję trzeba postawić naprzeciwko ambicji”25.


Czy minęły jednak dni promujących racjonalność norm i instytucji? Choć może to brzmieć szokująco, nigdy nie były bardziej znaczące. W dziedzinie za dziedziną świat jest bardziej racjonalny niż był zaledwie kilkadziesiąt lat temu. Dziennikarstwo uzupełnia staroświeckie relacjonowanie sprawdzającymi fakty organizacjami, takimi jak PolitiFact, ponieważ czytelnicy protestują, jeśli wypowiedzi polityków przechodzą bez kwestionowania. I zamiast podawać wyniki jednego sondażu opinii publicznej z całym szumem dobierania próby, widzimy powstanie dziennikarstwa danych, włącznie z fivethirtyeight.com Nate’a Silvera. Prognozowanie nie jest już dłużej sztuką mędrców, guru i wróżbitów, ale przedstawiają je superprognostycy Philipa Tetlocka, którzy zestawiają dane, wnioskowanie bayesowskie i czynną otwartość umysłu, by czynić ostrożne prognozy o dobrze zdefiniowanych wydarzeniach26.


W opiece zdrowotnej nastąpił bardzo opóźniony wzrost medycyny opartej na dowodach (spełniając obietnicę z żartu: „Jak nazywasz alternatywną medycynę z dowodami? Medycyna”). Kryminologia i praca policyjna pozostawiają za sobą rozmaite panacea, chwyty i teorie o „leżących u podstaw przyczynach”, i przyjmują przetwarzające dane liczbowe systemy, takie jak CompStat, które korzystają z faktu, że znaczną część przemocy można przypisać niewielkiej liczbie lokalizacji i sprawców – jeśli da się odkryć, gdzie i kim są, można szybko obniżyć liczbę morderstw, jak to zrobił Nowy Jork w latach 1990 (75% redukcja w niespełna dziesięć lat). Świat filantropii jest przekształcany przez efektywny altruizm, który próbuje odróżnić dobroczynność, rozpalającą miłe ciepło w dawcach, od tego, co w sposób wymierny polepsza życie beneficjentów. Psychoterapia wychodzi poza leżankę i notes, i używa Feedback- Informed Treatment, w którym śledzi się z dnia na dzień stan psychiczny pacjenta, żeby zobaczyć, które interwencje pomagają, a które szkodzą.


Rządy zaczynają opierać politykę w mniejszym stopniu na ideologii i biurokratycznej inercji, a bardziej na dowodach, rzeczywiście mierząc to, co czyni ulice bezpieczniejszymi i powoduje, że dzieci pozostają w szkołach. Behavioral Insights, zwane także Impulsem (od książki Richarda Thalera i Cassa Sunsteina) manipuluje interfejsem użytkownika i wyborem architektury programów rządowych, by skłonić ludzi do robienia tego, co leży w ich interesie, bez przymusu lub podstępu27. Socjoekonomiczne dane nie są dłużej pogrzebane w akademickich archiwach i w zastrzeżonych dla rządów i NGO bazach danych, ale są łatwo dostępne dla każdego, kto ma przeglądarkę, dzięki otwartym zestawom danych i interaktywnej grafice na takich stronach internetowych jak OurWorldInData.orgGapMinder.org, i HumanProgress.org. Sport widział powstanie Moneyball,28 gdzie lepsze drużyny mogą wygrać z bogatszymi drużynami dzięki przetwarzaniu danych zamiast spekulacji przy ciepłym piecu. „Społeczność racjonalistów” on line, znajdująca wyraz w takich miejscach jak LessWrong.comSlateStarCodex.com i Skeptic.com, stara się propagować racjonalność, stygmatyzować błędy poznawcze i poprawiać jakość rozumowania, podejmowania decyzji i kształtowania opinii. Także codzienne sprawdzanie faktów zostało zrewolucjonizowane przez witrynę snopes.com, która śledzi miejskie legendy, i przez Wikipedię, która jest teraz 80 razy większa niż Encyclopedia Britannica i w zasadzie równie poprawna. (Niedawna karykatura z podpisem „Życie przed Google” pokazuje mężczyznę na stołku w barze, który mówi: „Zastanawiam się, kto grał kapitana w Gilligan’s Island”, a jego towarzysz odpowiada: „Chyba się nigdy nie dowiemy”.)


Z pewnością racjonalizm nie wzrasta wszędzie. Na niektórych arenach wydaje się szybko cofać. Najbardziej rzuca się tu w oczy polityka wyborcza, która jest niemal perwersyjnie zaprojektowana do hamowania naszej zdolności do racjonalnego myślenia. Wyborcy głosują w sprawach, które nie dotyczą ich osobiście i nie ma na nich żadnego nacisku, by zdobyli informacje lub bronili swojego stanowiska. Praktyczne sprawy, takie jak energia i opieka medyczna są w jednym pakiecie z symbolicznie gorącymi tematami jak eutanazja i nauczanie ewolucji. Te pakiety są następnie przyczepione do regionalnych, etnicznych lub religijnych koalicji, zachęcając do wzmacniającego grupę „wyrażanego poznania”. Ludzie głosują jakby dopingowali drużynę sportową, zachęcani przez media, które traktują politykę jak mecze piłki nożnej, zachęcając do rywalizacji w grze o sumie zerowej zamiast wyjaśnienia charakteru i  strategii.


I, jak głosił niedawny artykuł w „New York Times” (w którym pojawiłem się w epizodycznej roli): „Media społecznościowe ogłupiają nas”29. Nie tak dawno temu wielu intelektualistów ubolewało nad brakiem demokratycznego dostępu do środków masowego przekazu. Kilka korporacji medialnych w zmowie z rządem „fabrykowało zgodę” ze swoim oligopolem w sprawie środków produkowania i rozprowadzania idei. Jak mówiliśmy, wolność prasy należy do tych, którzy są jej właścicielami. Media społecznościowe obiecywały danie głosu ludziom.    


Powinniśmy byli być ostrożni z tym, czego sobie życzyliśmy. Nadal niezbyt rozumiemy dynamikę sieci mediów społecznościowych, ale nie mają one jeszcze mechanizmów sprawdzania i recenzowania, które są niezbędne, by prawdziwe przekonania wypływały na wierzch z mętnych bagien autoprezentacji, solidarności grupowej i pluralistycznej ignorancji. Stały się odskoczniami dla spirali moralistycznego pozerstwa i prewencyjnych denuncjacji.


Żyjemy teraz w epoce nierówności racjonalności. Na wysokim krańcu nigdy nie byliśmy bardziej racjonalni. Na niskim krańcu jednak istnieją areny, które tarzają się w najgorszych przejawach ludzkiej psychologii.  Trzeba jeszcze dokonać wiele pracy, by udoskonalić instytucje, które wydobywają racjonalne anioły naszej natury.


A to doprowadza mnie do roli uniwersytetów. Uniwersytety powinny być głównymi ośrodkami propagowania racjonalności. Otrzymały wiele przywilejów i dodatkowych korzyści w zamian za wypełnianie misji powiększania zasobu ludzkiej wiedzy i przekazywania jej kolejnym pokoleniom. Państwowe uniwersytety i uczelnie są opłacane z publicznej kieszeni, co również dotyczy dużej części kosztów nauczania i badań na prywatnych uniwersytetach w dodatku do ich statusu organizacji wyłączonych z obowiązku płacenia podatków. Nadzwyczajna instytucja dożywotniej profesury ma zapewnić niekonformistycznym intelektualistom wyrażanie heterodoksyjnych opinii bez obawy o uciszanie lub utratę pracy. Czesne jest wyśrubowane i szybko rosnące, rozdęte przez ogromną biurokrację i po części napędzane przez rządowe subsydia i brak regulacji. Uniwersytety otrzymały także przywileje potwierdzania kwalifikacji i pilnowania wstępu do biznesu i wolnych zawodów, gdzie dyplom jest często warunkiem przyjęcia mimo wątpliwej wartości dodanej do możliwości studenta przez cztery lata na uniwersytecie po ukończeniu studiów. (Niektórzy ekonomiści twierdzili, że dyplom jest bardziej dowodem na inteligencję i dyscyplinę, kosztującym ćwierć miliona dolarów testem IQ i testem cukierka, niż świadectwem posiadania wiedzy i umiejętności.)30 Niemniej, mimo tych korzyści i przywilejów, uniwersytety stały się siedliskiem monokultury lewicowej ortodoksji i nieliberalnego dławienia heterodoksyjnych idei (nie będę przytaczał najnowszych szaleństw, ale wspomnę tylko dwa słowa: kostiumy Halloween).31 Jak ujął to libertarianin Harvey Silverglate: „Możesz powiedzieć rzeczy na Harvard Square, których nie możesz powiedzieć na Harvard Yard”.

<span>Plakat oznajmiający o wykładzie E.O. Wilsona zaleca, by publiczność „przyniosła  hałaśliwe instrumenty”.</span>

Plakat oznajmiający o wykładzie E.O. Wilsona zaleca, by publiczność „przyniosła  hałaśliwe instrumenty”.
 

Czy powinniśmy być cyniczni w sprawie nowoczesnych uniwersytetów jako promującej racjonalność instytucji?  Pozwólcie, że ustawię to pytanie w historycznej perspektywie, ugruntowanej przez moje odkrycie podczas pisania dwóch książek, że „najlepszym wyjaśnieniem dawnych, dobrych dni jest kiepska pamięć”32. Jako początkujący student w latach 1970. jednym z moich pierwszych doświadczeń było obserwowanie sprzeczki w budynku głównego kampusu, w której aktywista Socjalistycznego Demokratycznego Marksistowskiego Leninowskiego Sojuszu (czy też był to Leninowsko-Marksistowski Demokratyczny Socjalistyczny Sojusz?) zakrzyczał studenta o odmiennej opinii proklamacją: „Faszyści nie mają prawa mówić!” Przez całe lata 1970. i 1980. naukowcy behawioralni, tacy jak Arthur Jensen, Hans Eysenck, Richard Herrnstein, Thomas Bouchard i Linda Gottfredson byli wypraszani, zagłuszani, a w kilku wypadkach napadnięto na nich fizycznie. Powyżej, jako przykład, jest plakat z 1984 roku ogłaszający wykład biologa ewolucyjnego, E. O. Wilsona, który zupełnie nieprawdopodobnie określa go jako „Proroka prawicowego patriarchatu” i zaprasza studentów, by przynieśli „hałaśliwe instrumenty”. Tak wiec, jeśli chodzi o nietolerancyjne dławienie nie lewicowych idei, nie obwiniajcie millenialsów ani pokolenia iGen. Wbrew temu, co mówi Billy Joel, to my, Baby Boomers rozpaliliśmy ten płomień – co nie znaczy, że zaprzeczam, że teraz pali się bez żadnej kontroli.


Dlaczego uniwersytety nie dorastają do tego, co uważa się za ich zasadniczą misję: promowania racjonalności otwartego umysłu? Jest kilka hipotez.  W książce The Coddling of the American Mind33 Greg Lukianoff i Jonathan Haidt sugerowali, że (w wielkim uproszczeniu) nadmiernie troskliwi rodzice z pokolenia Baby Boomer wychowali śnieżynki pokolenia iGen, które roztapiają się przy najmniejszej, kłopotliwej myśli. Inne wyjaśnienie wskazuje na wzrost homofilii – ludzie zbliżają się z ludźmi podobnymi do siebie, szczególnie liberałowie i ich dzieci w miastach i gęsto zaludnionych przedmieściach – co rodzi jednorodność opinii na kampusach uniwersyteckich34. Socjolodzy Bradley Campbell i Jason Manning opisali wzrost Kultury Ofiary, w której prestiż pochodzi nie ze zdecydowanej reakcji na groźby (Kultura Honoru), ani zdolności opanowywania własnych emocji (Kultura Godności), ale z twierdzenia, że doznało się prześladowań z powodu rasy lub płci, co w sposób przewidywalny zatwierdza i próbuje rekompensować biurokracja na kampusie35. A ponieważ z takiej dynamiki można upleść sieć pluralistycznej ignorancji egzekwowanej przez potępiającą tłuszczę, nie wiemy, jak wielu zastraszonych studentów prywatnie odrzuca intelektualną ortodoksję i kulturę ofiary, ale boją się powiedzieć o tym, błędnie sądząc, że wszyscy inny to popierają.


Część tego wstecznictwa jest, paradoksalnie, produktem ubocznym fantastycznego postępu, jaki zrobiliśmy w sprawie równości. Bardzo niewielu ludzi na uniwersytetach rzeczywiście ma rasistowskie, seksistowskie, homofobiczne i transfobiczne postawy (chociaż mogą mieć różne poglądy na naturę tych kategorii lub przyczyny różnic grupowych). To znaczy, że oskarżenia o rasizm, seksizm, homofobię i transfobię można uczynić bronią: ponieważ wszyscy piętnują taką bigoterię, można jej użyć do demonizowania przeciwników, co z kolei szerzy przerażenie przed byciem demonizowanym. Te oskarżenia są wyjątkowo szkodliwe, ponieważ jest dosłownie niemożliwe obronienie się przed nimi. Powiedzenie, że „Niektórzy z moich najlepszych przyjaciół są X”, wywołuje pusty śmiech, a przekonywanie o własnej  przeszłości bez uprzedzeń lub o pomocy udzielanej w życiu zawodowym kobietom i mniejszościom nie daje większego uniewinnienia. To stanowi pokusę potępienia innych za bigoterię, zanim oni zaczną mnie potępiać: jest to jeden z niewielu sposobów prewencyjnej samoobrony.  


Czy powinno nas obchodzić to, co dzieje się na uniwersytetach? Czasami mówi się, że akademickie dysputy są tak zajadłe, bo stawki są tak małe. W rzeczywistości stawki są znaczne. Zasadne jest pytanie, czy uniwersytety spełniają swój powierniczy obowiązek rozwijania wiedzy w zamian za olbrzymie pochłanianie przez nie zasobów i zaufania społecznego. Inną stawką jest ich pełzający wpływ na resztę społeczeństwa. Jak Andrew Sullivan napisał w 2018 roku: „wszyscy żyjemy teraz na kampusie”. Poprawność polityczna i wojna o sprawiedliwość społeczną wyszły z wież z kości słoniowej i wniknęły do techniki, do przedsiębiorstw, opieki zdrowotnej i rządu.


Co jeszcze gorsze, nietolerancja na kapusie niszczy wiarygodność uniwersyteckich badań w tak ważnych dziedzinach, jak zmiana klimatu i przemoc z bronią w ręku. Sceptycy na prawicy mogą powiedzieć: „Dlaczego ma nam imponować to, że specjaliści od spraw klimatu są jednogłośni, że ludzka działalność zagraża planecie? (Lub na jakikolwiek inny temat?) Pracują na uniwersytetach, a wszyscy wiedzą, że jest to jaskinia ech politycznie poprawnych dogmatów”. 

 

Ostatnim niebezpieczeństwem w pozwoleniu uniwersytetom na dławienie otwartej debaty jest to, że wywołuje równie silny odwrotny odpór.  Regresywna lewica jest inkubatorem dla skrajnej prawicy. Kiedy widzą, że pewnych opinii nie wolno wyrazić, kiedy widzą, że mówcom odbiera się platformę i napada na ludzi lub demonizuje ich za podawanie pewnych faktów lub wyrażanie pewnych idei, wnioskują: „Nie potraficie znieść prawdy!”  Ponieważ nie mogą dyskutować o heterodoksyjnych ideach ze studentami i kadrą uniwersytecką, wycofują się do alternatywnego uniwersum dyskursu, głównie internetowych grup dyskusyjnych, w których ich idee sztywnieją i stają się bardziej ekstremalne pod nieobecność krytycznej wymiany zdań. Kiedy zniuansowane, statystyczne, wieloczynnikowe,  kompetentne, wstępne i etycznie wrażliwe wersje hipotezy obłożonej tabu są miażdżone na uniwersytetach, prostackie, „wszystko lub nic”, jednoczynnikowe, przesadzone, szkodliwe wersje rozkwitają na zewnątrz. To zdarza się w dyskusjach o kapitalizmie, o przyczynach transpłciowości i różnicach między grupami etnicznymi i płciami.


Musimy więc chronić prawdę i promującą racjonalność misję uniwersytetów właśnie dlatego, że nie żyjemy w epoce post-prawdy. Istotnie, ludzie często są irracjonalni, ale nie zawsze i nie wszędzie. Racjonalne anioły naszej natury mogą i muszą być zachęcane przez promujące prawdę normy i instytucje. Wielu udaje się to, mimo tego, co wygląda na wzrost przewagi irracjonalizmu. Uniwersytety, ponieważ zostały zakażone politycznym konformizmem i restrykcjami na dozwolone do wyrażania idee, wydają się nie dorastać do swojej misji, ale jest ważne dla społeczeństwa, by pociągnąć je za to do odpowiedzialności: żeby mogły zapłacić za przyznane im korzyści, zabezpieczyć wiarygodność ich badań w żywotnych kwestiach i zaszczepić studentów przeciwko skrajnym i prostackim poglądom przez pozwolenie im na ocenę umiarkowanych i zniuansowanych idei.   


References
  1. This article is based on the keynote address delivered to the annual conference of the Heterodox Academy in June of 2019. https://bit.ly/2NZCOnS
  2. Nagel, Thomas. 1997. The Last Word. New York: Oxford University Press.
  3. Cortada, James W. and William Aspray. 2019. Fake News Nation: The Long History of Lies and Misinterpretations in America. Rowman & Littlefield.
  4. Guess, Andrew, Brendan Nyhan, and Jason Reifler. 2018. “Selective Exposure to Misinformation: Evidence from the Consumption of Fake News During the 2016 U.S. Presidential Campaign.” European Research Council. https://bit.ly/2CI7hA3
  5. Tooby, John and Irv DeVore. 1987. “The Reconstruction of Hominid Evolution Through Strategic Modeling.” In The Evolution of Human Behavior: Primate Models, (ed W. G. Kinsey). Albany, NY: SUNY Press.
  6. Chagnon, Napoleon. 1996. Yąnomamö: The Fierce People. New York: Harcourt Brace, 63–64.
  7. Liebenberg, Louis. 1990. The Art of Tracking: The Origin of Science. Cape Town: David Philip.
  8. Liebenberg, Louis. 2013. “Tracking Science: The Origin of Scientific Thinking in Our Paleolithic Ancestors.” Skeptic, Vol. 18, No. 3.
  9. Liebenberg 2014, 191–92.
  10. Dick, Philip K. 1985. I Hope I Shall Arrive Soon. New York: St. Martin’s Press.
  11. Nyhan, Brendan and Jason Reifler. 2018. “The Roles of Information Deficits and Identity Threat in the Prevalence of Misperceptions.” Journal of Elections, Public Opinion and Parties. Vol. 29, No. 2., 222–244.
  12. Kahneman, Daniel. 2011. Thinking, Fast and Slow. New York: Farrar, Straus & Giroux.
  13. Gigerenzer, Gerd. 2007. Gut Feelings: The Intelligence of the Unconscious. New York: Viking.
  14. Simon, Herbert A. 1984. Models of Bounded Rationality. MIT Press.
  15. Tooby, John. 2017. “Coalitional Instincts.” Edge.org https://bit.ly/2iIhEqD
  16. Kahan, Dan M. 2017. “On the Sources of Ordinary Science Knowledge and Extraordinary Science Ignorance.” In The Oxford Handbook of the Science of Science Communication (ed by Kathleen Hall Jamieson, Dan M. Kahan, Dietram Scheufele). New York: Oxford University Press, 35–49.
  17. In his words, the Tragedy of the Risk Perception Commons; I have broadened the term. Kahan, Dan M. 2012. “Cognitive Bias and the Constitution of the Liberal Republic of Science.” Yale Law School, Public Law Working Paper 270. https://bit.ly/2Sby7FS
  18. Prentice, D. A. and D. T. Miller. 1993. “Pluralistic Ignorance and Alcohol Use on Campus: Some Consequences of Misperceiving the Social Norm.” Journal of Personality and Social Psychology. February, 64(2): 243–256. https://bit.ly/2xPTenT
  19. Lambert, Tracy A., Arnold S. Kahn, and Kevin J. Apple. 2003. “Pluralistic Ignorance and Hooking Up.” The Journal of Sex Research. Vol. 40, No. 2, May, 129–133.
  20. Macy, Michael W., Robb Willer, and Ko Kuwabara. 2009. “The False Enforcement of Unpopular Norms.” American Journal of Sociology. Vol. 115, No. 2, September, 451–490.
  21. Mackay, Charles. 1841/1852/1980. Extraordinary Popular Delusions and the Madness of Crowds. New York: Crown, 559.
  22. See for example: Baron, J. 1993. “Why Teach Thinking?” Applied Psychology, 42, 191–237.
  23. I discuss these at length in: Pinker, Steven. 2018. Enlightenment Now: The Case for Reason, Science, Humanism, and Progress. New York: Viking. See Chapter 21.
  24. Baron, Jonathan. 2000 (3rd ed). Thinking and Deciding. Cambridge: Cambridge University Press.
  25. Madison, James. 1788. “The Federalist No. 51: The Structure of the Government Must Furnish the Proper Checks and Balances Between the Different Departments.” Independent Journal, Wednesday, February 6.
  26. Tetlock, P. E. & Gardner, D. 2015. Super forecasting: The Art and Science of Prediction. New York: Crown.
  27. Thaler, Richard H. and Cass R. Sunstein. 2008. Nudge: Improving Decisions About Health, Wealth, and Happiness. New Haven: Yale University Press.
  28. Lewis, Michael. 2003. Moneyball: The Art of Winning an Unfair Game. New York: W. W. Norton.
  29. https://nyti.ms/2mmMN5x
  30. Caplan, B. 2018. The Case Against Education: Why the Education System is a Waste of Time and Mondy. Princeton: Princeton University Press.
  31. Kors, A. C. & Silverglate, H. A. 1998. The Shadow University: The Betrayal of Liberty on America’s Campuses. New York: Free Press. Lukianoff, G. 2012. Unlearning Liberty: Campus Censorship and the End of American Debate. New York: Encounter Books; see also Enlightenment Now, 373–4, and the Web sites of the Foundation for Individual Rights in Education (thefire.org) and the Heterodox Academy (heterodoxacademy.org)
  32. From Franklin Pierce Adams.
  33. Lukianoff, Greg and Jonathan Haidt. 2018. The Coddling of the American Mind. New York: Penguin Press.
  34. See W. Wilkinson, The Density Divide: Urbanization Polarization, and Populist Backlash, Niskanen Center, June 2018.
  35. Campbell, Bradley and Jason Manning. 2018. The Rise of Victimhood Culture. Palgrave Macmillan.
  36. Sullivan, Andrew. 2018. “We All Live On Campus Now.” New York, Feb. 9. https://nym.ag/2LkVn3y

 

Why We Are Not Living in a Post-Truth Era

Sceptic, 23.3 (2019

Tłumaczenie:Małgorzata Koraszewska

Artykuł pochodzi z portalu Listy z naszego sadu

O autorze wpisu:

Amerykański psycholog, profesor związany od wielu lat z Uniwersytetem Harvarda uznany przez magazyn Time za jedną ze 100 najbardziej wpływowych osób naszych czasów, autor wielu książek, w których porusza zagadnienia i problemy z zakresu neurobiologii, psychologii, językoznawstwa, teorii ewolucji. Na język polski przełożono Jak działa umysł (tłumaczenie Małgorzata Koraszewska) i Tabula Rasa. Spory o naturę ludzką (Tłumaczenie Agnieszka Nowak). Jego wydana w 2012 roku książka The Better Angels of Our Nature: Why Violence Has Declined cieszy się niesłabnącym powodzeniem, (polski tytuł Zmierzch przemocy), Nowe Oświecenie. Argumenty za rozumem, nauką, humanizmem i postępem . Niedawno ukazała się jego kolejna pozycja pt.: The Sense of Style: The Thinking Person's Guide to Writing in the 21st Century.Strona www autora

9 Odpowiedź na “Dlaczego nie żyjemy w epoce post-prawdy”

  1. Bardzo ciekawe, ale w dobie/erze internetu i dzięki/przez niego,  nastopił unikalny w historii  gigantyczny zalew nieweryfikowalnych treści przy brak stosownych mechanizmów na miarę rozmiarów problemu. 

    Dlatego cuś z tym zalewem postprawdą jest.

    Osobiscie widzę dwa wyjścia:

    – płatne wiarygodne media(płatne własnie za wiarygodność),

    – analizatory filtrujace fake wiadomości(zdaje się że stuczni inteligenciści nadz czymś takim pracują)

  2. pinker się wkurza że to co mówią tacy jajogłowi jak on ma coraz mniejsze znaczenie a ta tendencja jest generalnie dobra. Też się okazał dupokrata bo broni głupio i wybiórczo Clinton. I bez tych plotek o pizzerii babsko ma krew na rękach. Taki facecik nie będzie mnie uczył uczciwości sorry

        1. Przyznam ze niezbyt uwaznie jej poczynania słedziłem (słysżąc kosmiczne opowieści) Ale widzę  że i z oficjalnych publikacji wynika ze to niezła dwulicowa baba. 

    1. "Jajogłowy, dupokrata, facecik".  Wiesz, co jest najlepsze w tej publikacji? Że od razu po przeczytaniu w komentarzach dostajemy dowód na to, jak Pinker jest co najmniej blisko prawdy. " Wszyscy wiedzą co się zdarzyło w Benghazi". Kolejny świetny przykład, że Pinker się nie myli. Nie masz prawa wiedzieć, co się zdarzyło w Benghazi, gdyż ani tam nie byłeś, ani nie byłeś przez nikogo wtajemniczony, ani nie masz wglądu w akta, którą są w jakiejś części utajnione, a cóż dopiero twierdzić, że wszyscy wiedzą, co się zdarzyło. Mogę napisać, ze wszyscy wiedzą, iż Pan Piotr Napierała zazwyczaj opowiada bzdury, ale byłby to dosyć naiwny wybieg, gdyż nie wszyscy wiedzą. Racjonalność nie pozwala na formułowanie tego rodzaju opinii, zawiera w sobie coś takiego jak odpowiedzialność za słowa, stara się także być precyzyjna. 

       

      Twoja wypowiedzieć jest bardzo dobrym przykładem tego, jak kształtują się teorie spiskowe, bo oto osoba, oderwana od biegu zdarzeń, izolowana od nich wiele różnych sposobów dobrze wie, co się wydarzyło w istocie, kiedy nawet ci, którzy byli w miarę blisko i mają wgląd w pewne sprawy nie są tego pewni. 

      1. Tak jak wspomina Pinker za Jonn'em Tooby, aspirant do prawicowości musi odruchowo i automatycznie potwierdzać parawackie memy i teoryje spiskarskie.

  3. Niech CNN i inni dupokratyczni koledzy p Pinkera lepiej przeproszą za teatralne inscenizacje z "topielcami" i "uchodźcami" zanim kogokolwiek zaczną pouczać co piękne racjonalne i prawdomówne

     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwanaście − dwa =