Po pierwsze zmieniła się definicja rasizmu. Obecnie rasizm to nienadanie obywatelstwa swojego kraju osobie wywodzącej się z grupy złożonej z osób potencjalnie bardziej niebezpiecznych od innych grup.
Po drugie rasizmem jest obecnie zauważenie, że na obywatelstwo większości państw muzułmańskich niemuzułmanin nie ma nawet co liczyć. A tam gdzie może liczyć, nie dostaje go wcale z automatu. Są całe miasta, do których niemuzułmanin nie może wejść nawet jako turysta. Zauważanie takich rzeczy jest u fanów poprawności politycznej rasizmem.
Rasizmem jest również potraktowanie Malezji, gdzie większość muzułmańska nie prześladuje mniejszości wyznających inne religie jako wyjątku. Jeszcze większym rasizmem jest zauważenie, że na ogół państw muzułmańskich Malezja rzeczywiście jest wyjątkiem i to nie wiadomo na jak długo, skoro na przykład Turcja i Indonezja staczają się z poziomu Malezji w stronę nietolerancji i to pod wpływem woli większości mieszkańców, a nie pod wpływem oderwanych od rzeczywistości rządów tych państw. Oczywiście są w tych państwach mniejszościowi muzułmanie chcący mniej islamskiego zamordyzmu, ale oczywiście rasizmem jest zauważanie iż stanowią oni marginalną i nieskuteczną mniejszość, której wybielanie głównonurtowego islamu bardziej szkodzi, niż pomaga.
Rasizmem wypływającym zapewne ze strachu jest pytanie muzułmanów podpisujących się pod akcją „nie w moim imieniu” o to, gdzie byli, gdy skazywano na śmierć apostatów i bluźnierców. Dlaczego dopiero ISIS ich zachęciło do drobnych i czysto deklaratywnych działań, kiedy tyle już razy mogli próbować uchronić ludzi skazanych na śmierć lub więzienie za odejście od islamu lub jego krytykę? To pytanie to z pewnością samo jądro rasizmu.
Nowocześni i poprawni politycznie krytycy rasizmu odkryli, że na świecie działa zasada odpowiedzialności zbiorowej. Niestety, zauważyli ją tylko w jednym jedynym wypadku, to jest w wypadku wątpliwości z nadaniem obywatelstwa bądź karty stałego pobytu osobie wyznającej groźniejszą religię niż buddyzm, taoizm, hinduizm czy chrześcijaństwo. Nowocześni i poprawni politycznie wrogowie rasizmu nie są w stanie zauważyć, że niemal każde państwo mnoży przeszkody przy przyznawaniu obywatelstwa. Nie można zamrugać oczkami i powiedzieć „chcę być Turkiem, więc dajcie mi obywatelstwo”. To nie zadziała. Zadziała zasada odpowiedzialności zbiorowej dotycząca wszystkich nie – Turków. A co by było, gdyby Turkiem ot tak sobie chciał zostać Kurd lub Ormianin? Albo Żyd Palestyńczykiem? Albo Hindus Saudyjczykiem i jeszcze do tego zbudować świątynię Sziwy w Mekce? Czy nie zadziałaby zasada odpowiedzialności zbiorowej?
Czy bramki na lotniskach to nie jest zasada odpowiedzialności zbiorowej? Jak śmią mnie sprawdzać? Przecież nie mam bomby? Co z tego, że czasem jakiś pasażer będzie miał bombę? Jak można stosować zasadę odpowiedzialności zbiorowej na lotniskach? Jak można macać ludzi po kieszeniach? Toż to rasizm. Kochani, może od dziś skończmy z rasizmem? Jak czasem jakiś samolot wybuchnie, to trudno… Zdarza się.
Swoją drogą najbardziej rasistowskim państwem na świecie są zapewne Indie. Tam bramki są nie tylko na lotniskach, ale w kinach, na stacjach kolejowych, przy wejściach na bazary. Czy oni nie powinni w końcu zrozumieć, że nie każdy łażący z trotylem po lotnisku chce coś wysadzić? Że taki rasizm tylko podjudza posiadaczy trotylu do wielkiego bum…?
Dodam, iż jestem przekonany iż ślepa tolerancja wobec przyjmowania imigrantów muzułmańskich nie pomoże nielicznym niestety liberalnym i humanistycznym muzułmanom. Ona im zaszkodzi bardziej niż niemuzułmanom, gdyż nietolerancyjni w większości przybysze wpierw wezmą się za „heretyków”. To zresztą już się dzieje.
Widzę tu na racjonaliście pewien rozłam między Panem Tabiszem a Napierałą. Pierwszy został przy starej dobrym Hitchensowskim nazywaniem rzeczy po imieniu, a drugi odwraca kota ogonem zwalając na jakiś islamizm, będący islamem de facto i to takim wiernym poczynaniom Mahometa.
Hitchens zapomniał że i z ateizmu da się zbudować zamordyzm i brutalizm
Większość żyjących na świecie muzułmanów popiera karę ukamieniowania za niewierność. Jednym z przejawów „niewierności” jest związek muzułmanki z niemuzułmaninem. Czy wyznawcy innych religii mają podobne poglądy?
No choćby Jamajczycy o których miał pisać Andrzej ale w końcu nie napisal
Problem nie w tym,co jest uznawane za „niewierność”, tylko w konsekwencjach z tej niewierności wynikających.
.
Nota bene: mam znajomego, który wychował się w rodzinie ateistycznej i mając dwadzieścia parę lat przyjął katolicki chrzest, za co rodzina go na swój ateistyczny sposób „wyklęła”. Byłem na jego ślubie (kościelnym) i nie zapomnę komicznej ostentacyjności z jaką jego rodzice okazywali swoja dezaprobatę dla tego miejsca i tej uroczystości. Podobno do ost, chwili grozili że w ogóle nie przyjdą.
Tylko by zbudować zamordyzm na ateizmie potrzeba jeszcze do niego co nieco dołożyć, np. marksizm-leninizm. Ateizm jest pojęciem bardzo wąskim, nie jest kompletną ideologią. Budować zamordyzm na ateizmie, to jak budowanie karabinu z jednej tylko śrubki. Islam to co innego. To już cały mempleks który bez swoich złych cech (karanie apostatów, takija, szariat) przestałby być islamem, stałby się jakimś bliżej nieokreślonym teizmem.
Różnice zdań napędzają dyskusje. To wartościowa rzecz.
Nazwanie kogoś rasistą mieści się w Hitchensowkiej regule nazywania rzeczy po imieniu. Tak samo jak terrorysty terrorystą a uciekiniera uciekinierem.
Lepsze jest słowo ksenofob
Czy od razu lepsze? Ksenofobia to lęk pierwotny, zachowanie atawistyczne. Ja też gdzieś tam jestem ksenofobem a kto wie ile we mnie zostało potencjału który może przemienić się w agresję pod wpływem „solidarności plemiennej”. Takiej samej jakiej podlegają terroryści. Tak samo jak ta wygaszona cecha nie czyni ze mnie terrorysty tak samo ksenofobia niekoniecznie manifestuje się rasizmem. Chociaż pierwiastki jednego jak i drugiego są obecne w każdym z nas.
Chociaż jesteśmy zaprogramowani na religię to nie wszyscy z nas są religiantami
Rasizm to głupie słowo. Lepiej mówić ksenofobia
Nawet w Malezji 56% muzułmanów popiera karę śmierci za apostazję.
Nieustannie mylisz ciemnotę ogólną z terroryzmem
Bardzo słaba obrona. Autor stosuje wybieg zwany „the straw man argument” który polega na stosowaniu uproszczonej i zniekształconej zazwyczaj przez hiperbole i uciekanie się do absurdu własnej interpretacji pojęć by przy tym rzekomo zbijać argumenty.
Czego ewidentnym przykładem jest zastosowanie formy „wyjątek potwierdza regułę” w odniesieniu przykładu Malezji. Otóż wyjątek nie potwierdza reguły a jej przeczy. To tak jakby uznać że pomimo tego, że mężczyzna A nie jest gwałcicielem to nie przeczy to prwadziwości twierdzeniu że mężczyźni to gwałciciele.
Jeśli chodzi zaś o odpowiedzialność zbiorową to w każdym liberalnym systemie jest to uznawane za niesprawiedliwość. Bowiem każdy człowiek jest w pierwszej kolejności integralną jednostką a w dalszej kolejności jedynie z arbitralnie przypisany do grupy i zazwyczaj nietrwale. To podstawa tzw Praw Człowieka. Nie bez kozery Człowiek występuje tutaj w liczbie pojedynczej a nie mnoegiej
No niestety. Moim zdaniem Jacek stracił w tym temacie swój zwykle wyraźny racjonalistyczny radar
Wystarczy rapu nie lubić i już się jest „rasistą”…
Rozmawiała ze mną znajoma Rumunka, pytała czy słyszałem o wydarzeniach we Francji. Ja do niej, że słyszałem. To ona do mnie ściszonym głosem: „Ci Francuzi to są straszni rasiści; w Anglii jest lepiej, ale Francuzi – rasiści…”