Kto rządzi szkołą dyrektor czy biskup

Na przykładzie zwolnionej za nieślubną ciążę katechetki, Grzegorz Roman i Jacek Tabisz zastanawiają się nad tym, jak się ma Kościół do polskiej szkoły publicznej i państwowego prawa. Wszystko wskazuje na to, że w polskiej szkole rządzi biskup.

 

O autorze wpisu:

19 Odpowiedź na “Kto rządzi szkołą dyrektor czy biskup”

  1. Dyrektor nie ma wpływu na wiele rzeczy, w tym na program, którego nauczają nauczyciele. Z tym też Panowie mają problem?
    A tak naprawdę to szkołą rządzą posłowie, a posłami lud, więc jeśli należy mieć do kogoś pretensje to do ludu.
    Oburzyło mnie natomiast to, że Pan Tabisz powiedział, że w normalnym świecie wspiera się takie czy inne osoby. To jest już szczyt egocentryzmu, który sugeruje, że Ci, którzy mają inne zdanie żyją w nienormalnym świecie (są nienormalni?). Rozumiem, że można się z kimś nie zgadzać w pewnych kwestiach, ale żeby od razu sugerować, że jest nienormalny?

  2. Jesli ta pani ma umowe o prace podpisana z kurią to kuria jest jest pracodawcą i pretensje do kurii. Jesli kuria ją zwolniła to process o odszkodowanie. Problem w tym, ze to odszkodowanie bedzie smiesznie małe. Jedynie potezne odszkodowania mogą poskromic kieckowych.
    Podobnie jest z procesami o pedofilie kleru, smiesznie małe odszkodowania, co powoduje, ze wiele osob nie chce sie szarpac z dobrodziejami i z traumą.
    Powinien byc fundusz dla ofiar pedofilii kleru, ktory by rekompensował niskie odszkodowania. Kazdy wyrok skazujący kieckowego byłby podstawa do wypłaty odszkodowania z funduszu. Wtedy ludzie by wiedzieli, ze chociaz troche kasy dostaną, a nie jedynie „przeprosiny i modły” kieckowych. Byłoby wiecej zgłoszen o pedofilii dobrodziejow.

  3. Z tego co się orientuję, to ta Pani nie została „zwolniona” z pracy, tylko ponoć zajmuje się teraz czymś innym (domyślam się, że może to być np. jakaś praca biurowa). Sądzę, że nie jest to nawet decyzja definitywna i gdy tylko „uporządkuje” swoje sprawy rodzinne, będzie mogła powrócić do szkoły. Ponadto, naiwnością jest sądzić, że gdyby nie była zatrudniona w szkole, to tego „problemu” z jej zwolnieniem (a raczej przeniesieniem na inne stanowisko pracy) by nie było, bo jeśli tylko by była zatrudniona legalnie przez instytucję kościelną, to zarówno prawa jak i obowiązki, miałaby podobne (albo wręcz identyczne), będąc zatrudnioną w szkole państwowej. Zgadzam się o tyle z kurią/biskupem/Kościołem, że – kto jak kto – ale nauczyciel powinien jednak świecić przykładem, tym bardziej, że ma bezpośredni kontakt z dziećmi i młodzieżą, dając świadectwo swoim zachowaniem i postawą (również moralną) – a nauczyciel – de facto – etyki (katolickiej), w szczególności.

    1. A co takiego złego zrobiła katechetka? Jaki zły przykład daje dzieciom? Pani nie została zwolniona, bo zabrania tego Kodeks Pracy. Ale proboszcz upiera się, żeby ją wyrzucić. Katechetką być nie może, bo ksiądz się nie zgadza. Pytanie, kto płaci pensję nauczycielce? Tak, dyrektor (czyli państwo, my wszyscy). No to dlaczego nie może mieć wpływu na jej zatrudnienie?

      1. „A co takiego złego zrobiła katechetka? ”
        Uprawiała seks przed ślubem.

        „No to dlaczego nie może mieć wpływu na jej zatrudnienie?”
        Bo jego pracodawcy, czyli lud, tak zdecydowali w wyborach.

  4. Seks przed slubem to nie jest przestepstwo wg prawa swieckiego. Wg biblii własnie SEKS JEST SLUBEM miedzy kobietą a mezczyzną, a ceremonia w kosciele to tylko prosba o błogostawienstwo slubu wobec sił urojonych.
    Pracodawca moze kobiecie w ciązy zaproponowac przejscie do innej (lzejszej) pracy, ale po powrocie kobieta ma prawo do tej samej pracy, do tego samego stanowiska. Na pewno nie mozna jej ograniczac etatu ani wynagrodzenia.
    Jezeli pracodawca kobiety jest kuria to dyrektor szkoły nie decyduje. Wszelkie pretensje i spory sa miedzy pracodawca i pracownikiem.
    Problem polega na tym, ze takie spory koscioł zamiata pod dywan, probuje dawac znikome odszkodowanie, a nawet jak sprawa trafi do sądu swieckiego to i tak odszkodowanie jest znikome.
    Na proboszcza nie ma bata.
    Aby zachecic ludzi do wystepowania o swoje prawa i odszkodowanie na drodze sądowej powiniec byc fundusz ktory dodatkowo finansowo rekompensuje uzeranie sie z klerem. Gdyby ludzie dostawali np. dodatkowo 100 tys. zł odszkodowania to by walczyli o swoje prawa, a nie godzili sie na polubowną jałmuzne od koscioła.

    1. Problem z wysokością odszkodowania dotyczy również osób poszkodowanych przez aparat biurokratyczny, więc nie insynuuj tutaj, że odszkodowania od watykanu to jakiś największy problem.

      1. Co innego biurokratyczna maszyna, a co innego teokratyczna maszyna. Biurokratyczne zasady dotycza wszystkich, karanie za bzdury podcierane biblia to gwał t na panstwie swieckim. Jesli bedzie proces to bedzie ciekawie, czy panstwo polskie akceptuje, ze episkopat łamie swieckie prawo (pracy)? To bedzie własciwie dowod na wyzszosc prawa boskiego (= watykanskiego) nad prawem panstwowym. Czysty szariat. Lokalnie (np. ambasady) sobie łamia prawo, ale ambasady to jak terytorium obcego panstwa. W tym przypadku bedzie przyznanie sie, ze kurie i koscioły to ambasady Watykanu.

        1. Co ja mogę wytłumaczyć człowiekowi zaślepionemu nienawiściom do KK? Jeżeli sąd wydałby werdykt sprzyjający KK to powiedziałbyś, że sąd uznał wyższość prawo boskiego nad świeckim. Takich jak Ty zadowoliłoby jedynie zadanie jak największej krzywdy KK bez względu na prawo czy winę.

  5. Dodać jeszcze należy, że od nowelizacji ustawy Karta Nauczyciela w 2000 roku, szkoła za widzimisie Kurii musi wypłacić nauczycielowi mianowanemu odprawę w wysokości od 1 do 3 miesięcznej pensji.

  6. @Tomasz, wg prawa swieckiego zajscie w ciąże ani życie pod jednym dachem z meżczyzna, slubnym czy nieslubnym, a nawet życie i wspołżycie dwoch meżczyzn pod jednym dachem nie jest przestepstwem, a juz na pewno nie jest podstawą do zwolnienia z pracy! I tu nie ma znaczenia czy pracodawcą jest KrK czy inna instytucja czy organizacja. Dlatego jesli sąd swiecki uznałby, ze KrK ma prawo zwolnic te panią to byłby to gigantyczny ukłon w strone prawa „boskiego” (pseudo-boskiego).
    No i oczywiscie hanba dla sądu (szariat rządzi).

    1. Jeżeli sąd uznałby, że KK ma prawo zwolnić tą panią to z pewnością decyzje oparłby na innych przesłankach niż te wymienione przez Ciebie. W tym kraju zapadają różne wyroki, zarówno sprzyjające kościołowi jaki przeciwko tej instytucji (np. wyrok w sprawie alicji tysiąc i określania ją morderczynią). Możesz sobie więc krzyczeć, że taki wyrok byłby gwałtem na świeckości państwa, ale nie zmieni to tego, że takie stwierdzenia byłby bzdurą.

      1. Slowne utarczki to czy ktos kogos nazywa chamem, chu.em czy mordercą, to w gruncie rzeczy blache sprawy. Prawo pracy to zupelnie co innego i inny kaliber.

        Naprawde nie widze zadnego powodu na podstawie ktorego sąd mogłby uznac, że KK ma prawo zwolnić te panią. Pamietaj, ze Maryja tez zaszła w ciąze bez slubu. Poza tym wszystko zalezy z kim ta pani ma podpisaną umowe o prace, jesli ze szkoła (dyrektorka) to szkoła ją formalnie zwalnia i ona musi pozwac szkołe, a nie episkopat czy kurie (bardzo sprytne). Ale spokojnie, sprawa zostanie załatwiona polubownie, ktos kobite wystraszy i sprawa sie rozejdzie po kosciach.

        1. Ale widzisz poważny problem, zderzenie praw? Ludzie zabiegają o świeckość państwa, natomiast historia katechetki w ciąży nieślubnej to przykład prawdziwego dramatu, jaki powstaje, gdy państwo nie jest w pełni świeckie…

        2. „Prawo pracy to zupelnie co innego i inny kaliber.”
          A uwierzysz w to, że ktoś może mieć inne zdanie na temat ważności określonych kwestii? Dasz radę się z tym pogodzić?

          „Naprawde nie widze zadnego powodu na podstawie ktorego sąd mogłby uznac, że KK ma prawo zwolnić te panią.”
          Spoko, ja też nie zgadzam się z opiniami niektórych sędziów wydających określone wyroki. Czy mam w związku z tym mówić, że żyje w państwie bezprawia?

          „Poza tym wszystko zalezy z kim ta pani ma podpisaną umowe o prace, jesli ze szkoła (dyrektorka) to szkoła ją formalnie zwalnia i ona musi pozwac szkołe, a nie episkopat czy kurie (bardzo sprytne).”
          Fajnie, czyli już wiadomo jaki byłby wyrok gdybyś był sędzią. Niestety nie jesteś i sędzia może mieć inne zdanie.

  7. @Alex, to akurat jest nieistotne. Kazdy pracownik ma okres wypowiedzenia, 1-3 miesiace, albo i wiecej, w zaleznosci od czasu pracy w danej firmie. I w ciagu tych miesiecy pracodawca jest zobowiazany placic pensje, niezaleznie czy z pracownika korzysta czy nie.

  8. @Tomasz
    „A uwierzysz w to, że ktoś może mieć inne zdanie na temat ważności określonych kwestii?”
    Nie musze uwierzyc ani podejrzewac, wiem ze tak jest. Oczywiscie jest wiele praw ktore moga byc i sa sprzeczne, nawet wsrod praw swieckich. I wtedy szuka sie ktore prawo jest nadrzedne. W tym przypadku (jesli ta pani ma umowe o prace ze szkola) to obowiazuje swieckie prawo pracy. Jesli ta pani bylaby zatrudniona przez episkopat to wlasciwie tez obowiazuje swieckie prawo pracy, bo inaczej episkopat bylby wspanialym miejscem do obchodzenia prawa. A jesli episkopat moze obejsc prawo pracy to i inne prawa tez. Genialna konstrukcja.

  9. Jestem przekonany, że gdyby się np. okazało, że ta Pani dorabia „na boku” jako prostytutka, to byłyby podobne pretensje do Kościoła, że zwalnia z pracy kobietę, która nie może przez miesiąc przeżyć z pensji prostytutki (i to pensji nieopodatkowanej), albo ma na utrzymaniu dziecko (lub dzieci). Podobne rzeczy mają już miejsce na tzw. Zachodzie, gdzie Kościół jest przymuszany do zatrudniania ludzi, którzy albo mają złą opinię, albo poglądy sprzeczne z chrześcijańskimi (nawet nie katolickimi, a chrześcijańskimi). Zdarzało się, że w szkołach katolickich musieli uczyć np. etyki czynni homoseksualiści, którzy jedno nauczali, a coś zupełnie innego robili poza czasem pracy jako nauczyciele. Inną sprawą jest jeż to, że w tym przypadku chodzi akurat o kobietę, bo gdyby w podobnej sytuacji, bez pracy i z dzieckiem pozostał np. katecheta, to pies z kulawą nogą by się za nim nie ujął (a już na pewno nie „racjonaliści”). Chce zaznaczyć, że nie jestem oczywiście za tym, aby tą katechetkę pozostawić np. bez żadnej pracy czy pomocy, ale potrzeba w tej trudnej dla wszystkich sytuacji odrobinę obiektywizmu.

  10. @Cichociemny. To co ta pani (czy pan) ma na utrzymaniu nie ma żadnego wpływu na prawo pracy, tzn na sposoby i formy zwalniania pracownika. Innymi slowy nie ma znaczenia czy jest to katecheta czy katechetka. Rożnica miedzy zwalnianiem kobiet i meżczyzn polega na tym, ze kobiety nie wolno zwolnic gdy jest ciąży (choc meżczyzn w ciąży tez nikt jak dotąd nie zwalnia :)).
    Jest poteżna rożnica wizerunkowa miedzy uprawianiem nierządu, a zajsciem w ciąże bez slubu. Jest tego nie widzisz, to żyjesz cały czas mentalnie w czasach biblijnych, gdzie takie kobiety (w ciąży, bez meża) wysyłano na pustynie albo do burdelu. To jest dokładnie twoje rozumowanie.

    A jesli chodzi o gejow, to w polskim kosciele wsrod kleru jest wielu gejow (nasławniejszy jest Paetz) i jakos nikt ich z pracy nie wywala. Paetz po prostu zna innych gejow w organizacji koscielnej i jest mały szantaż. Gdyby go zwolnili, to w chwili odwetu mogłby sypnąc całą pedofilską smietanke. Przecież katoliccy ksieża tez sie kochają (poza czasem pracy). Jedyna rożnica jest taka, ze robią to czesto bardziej dyskretnie, za murami.
    Sam fakt, ze ktos jest gejem nie dyskryminuje go do pracy. Natomiast gdyby poza pracą udzielał sie np. w filmach porno to byłoby to szkodliwe działanie na wizerunek pracodawcy. Samo kochanie sie w swoim związku (homo czy hetero) nie wpływa na osłabienie takiego wizerunku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

ten − four =