Muzyka holenderskiego baroku

Panuje błędne a powszechne przekonanie, że po śmierci Jana Pieterszoona Sweelincka w 1621 roku, zwanego „Orfeuszem z Amsterdamu”, holenderska muzyka zamarła, tymczasem w XVIII wieku odżyła ona na nowo. Jako miłośnik kultury Holandii i baroku postanowiłem to nieco sprostować. Wszak tradycje Sweelincka kontynuował Anthoni van Noordt (1619-1675), a w XVIII wieku już całe Niderlandy rozbrzmiewały pierwszorzędną muzyką.

 

W XVIII Holendrzy zbudowali w miarę tolerancyjne i liberalne wieloreligijne społeczeństwo (Vermeer mógł sobie być katolikiem, a Spinoza Żydem, a potem apostatą), gdyby poprzestali na tyranii kalwinistów, nie mogłoby być mowy o żadnym bezbożnym handlu, praedikanten – duchowni kalwińscy głosili bowiem, że to życie jest niczym (dit leven is gans niet), tak samo bogactwo jest złe, i tu wysiada znana teoria MaxaWebera… To byli prawdziwi kalwini! A holenderski biznes robili często heretycy i innowiercy. Dlaczego więc muzyka odżyła? Przyczyn było wiele. Osłabienie żarliwości kalwińskiej wskutek powstania samodzielnej, sfrancuziałej i zliberalizowanej warstwy tzw. regentów czyli patrycjuszy monopolizujących władzę w Republice Zjednoczonych Prowincji Niderlandów. Niektórzy z tychże regentów sami byli znakomitymi kompozytorami jak Unico Wilhelm Graf Van Wassenaer (1692-1766). Oto jego koncerty dorównujące poziomem pierwszej lidze kompozytorów późnego baroku z Corellim, Albinonim (którzy zresztą publikowali swe dzieła w Amsterdamie), Haendlem, czy Vivaldim na czele:

 

Van Wassenaer przypomina nieco innego wykształconego muzycznie patrycjusza, Alessandro Marcello z Wenecji. Ich muzyka jest trochę podobna. Unico Willem van Wassenaer urodził się jako członek bogatej i potężnej rodziny, odznaczającej się wieloma osiągnięciami. Studiował prawo w Lejdzie. W 1723 poślubił Dodneę Lucię van Goslinga, z którą miał troje dzieci. Zajmował wiele stanowisk we władzach Republiki Zjednoczonych Prowincji, był ceniony zarówno jako polityk, jak i jako kompozytor. W latach 1763–1766 był Krajowym komturem Baliwatu Utrechckiego. W latach 1725–1740 skomponował Concerti Armonici, lecz nie opublikował ich pod swoim nazwiskiem, ponieważ albo uważał, że to niegodne arystokraty, lub może – błędnie – nie miał o sobie wysokiego mniemania jako o kompozytorze. Koncerty te opublikował więc w 1740 włoski skrzypek Carlo Ricciotti (1681–1756), któremu z początku je przypisywano. Od lat 70-tych XX wieku wiadomo już ponad wszelką wątpliwość, że były to dzieła holenderskiego patrycjusza. Inny wielki Holender późnego baroku to Willem De Fesch:

 

Willem de Fesch (1687-1761) tworzył zarówno w Holandii jak i w Wielkiej Brytanii gdzie wydał wiele anglojęzycznych pieśni. Do Wielkiej Brytanii wyjechał w 1731 roku, gdzie został skrzypkiem w orkiestrze, której szefem był Georg Friedrich Händel. Był także aktywny jako solista i kompozytor barokowego stylu włoskiego. Dzieła z opp. II, III, V i X stworzył w stylu włoskich concerti grossi. Warte uwagi są też jego sonaty na wiolonczelę op. VIII. W Londynie de Fesch wystawił swoje oratorium Judith (Judyta). Miało to miejsce w 1733 roku, a więc w rok po wystawieniu Esther (1732) Händla – pierwszego oratorium angielskiego. Dwa pierwsze oratoria angielskie napisali więc cudzoziemcy, a prymat t należy się mało znanemu dziś niestety poza Holandią i może Niemcami, De Feschowi:

 

Inny ciekawy twórca holenderski to Henrico Albicastro (1660-1730); żołnierz, skrzypek i kompozytor holenderski pochodzenia bawarskiego. Inny znany cudzoziemiec osiadły w Holandii to przybyły z Italii Pietro Locatelli (1695-1764). Inny jeszcze to Johann Christian Schickhardt (ur. w roku 1682 w Brunszwiku; zm. w marcu 1762 w Lejdzie) był niemieckim kompozytorem epoki późnego baroku. Ponieważ zmarł w Lejdzie, traktowano go niekiedy mylnie za kompozytora holenderskiego. Anton Wilhelm Solnitz (lub Sollnitz, ok.1708–1752) był Niemco-Czechem ale całe życie spędził w Republice niderlandzkiej. Także Niemcem, konkretnie z Brunszwiku był Conrad Friedrich Hurlebusch (1691-1765):

 

Bogata Holandia była więc hojna i łaskawa także dla cudzoziemskich twórców. Jeszcze inny twórca Hendrik Focking (1747-1796), właściwie przedstawiciel już preklasycystycznego stylu gallant urodził się co prawda w Gdańsku, ale w holenderskiej rodzinie.

 

Tu jeszcze nieco wspaniałej późnobarokowej muzyki z Holandii. M.in. takich rodzimych twórców jak Johannes Albertus Groneman (1710-1778), którego brat Johannes Fredericus Groneman także był muzykiem.

Johann Christian Schickhardt Concerto for flute, 2 oboes, strings in G minor 0:00 Anton Wilhelm Solnitz Sinfonia in A major, Op 3/4 16:29 Johannes Albertus Groneman Flute Concerto in G major 28:28 Willem de Fesch Concerto for 2 violins,in B flat major, Op 10/2 36:26 Johannes Albertus Groneman Flute Concerto in Gmajor 45:44 Conrad Friedrich Hurlebusch Concerto in A minor for 2 oboes 1:00:04  Met vriendelijke groet van Poznań! Dank u wel

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *