Wiecie ile było % handlu UK z Commonwealthem w stosunku do ogółu obrotów handlowych UK w latach 50-tych ? – ponad 50% , to szybko się zmieniło w latach 60-siątych na korzyść EWG – http://racjonalista.tv/dryfujace-wyspy-europejskie-dylematy-brytyjczykow/ (W 1955 roku eksport UK do Commonwealthu wynosił 50%, a w 1965 – 25% K. Zuba, op. cit, s. 95). – wszystko może się szybko znów zmienić. Przykro mi ale nie będę opowiadać sentymentów dla pokrzepienia serc zranionej dumy UE…
Adam Zamoyski ostrzega przed obrażaniem się na uk i bojkotami. Nie wierzy w dobre deale z ANZUS i uważa że uk nikogo nie wypędzi bo imigracja zarobkowa Np Polaków będzie nadal opłacalna. Zgadzam się z nim w punkcie 1 i 3 por Newsweek
MAPA – Szkocja może się urwie, lub zaszantażuje Anglię by została, reszta zostanie:
Mój tekst stanowi polemikę z polemiką naszego nowego autora z jednym z moich tekstów, w który stwierdziłem, że po Brexicie UK sobie poradzi. Gorzej może być z UE.
Cieszę się, że pan Atanazy przyznał, że populizm był po obu stronach, i że głosujący na leave poza robieniem na złość UE myśleli też konstruktywnie preferując związki z ANZUS i USA nad UE. Nie wiem czemu Atanazy Bazakbal uważa, że niemożliwe jest zarówno to że Szkocja zablokuje Brexit, lub że poczuje się jednak bliżej związana gospodarczo z UK niż z UE i nie odejdzie. Oba te warianty są na poważnie rozważane w całej UE od Hiszpanii po Niemcy, ale ok. Cieszę się, że zgodził się że pracowników z UE mogą zastąpić Latynoamerykanie, choć muszę zaznaczyć, że wcale nie uważam, że UE przestanie dostarczać siły roboczej UK. Niby czemu np. Polacy mieliby tam przestać przyjeżdżać. 200 tys. Hiszpanów pracujących w UK nie szykuje się do wyjazdu przecież można wszystko bilateralnie dopiąć, piszę o tym tutaj: http://racjonalista.tv/hiszpanie-o-brexit/
To jest bardzo dziwny fragment:
Chociaż znając silne osadzenie ludności arabskiej w UK i ich dzietność wątpię w przedstawiony przez Ciebie scenariusz; jednak i tak nie ma to większego znaczenia.
Jakiej arabskiej? Arabów w UK jest mało chyba chodzi o Pakistańczyków, poza tym równoważą ich z nawiązką Chińczycy i Hindusi, UK ma doskonałych Azjatów w porównaniu zwłaszcza z Francją. Piszę w moim teście z którym p. Atanazy polemizuje, że warunki pobytu obywateli UE w oderwanej od UE Anglii (UK) określą umowy bilateralne, możliwe, że będzie się jeszcze bardziej opłacało być w UK i pracować tam. Nie mam pojęcia czemu Bazakbal uważa, że to na pewno nie nastąpi. Na razie UK zawsze na plus wyróżniała się co do skali otwarcia swojego rynku, mimo pewnych krzyków zapewne się to nie skończy. Podaje on jako uzasadnienie przeciwnego sądu, że jedną z przyczyn Brexitu jest napływ zarobkowych turystów z UE, a więc żadna siła polityczna nie pozwoli na to co powyżej, bo byłoby to polityczne samobójstwo. Pozwolę sobie nie zgodzić, ponieważ z lektury brytyjskich gazet wnioskuję, że głównym powodem Brexitu była złość na UE za jej centralizm i federalizm, a nie na Polaków czy innych cudzoziemców pracujących w UK.
Pan Bazakbal uważa, że sześc krajów starej EWG może stracić na popędzaniu z integracją, ale uważa, że więcej stracą kraje typu Polska i Hiszpania. Tu spytam, czemu? Nie rozumiem też dlaczego mój polemista uważa, że UK musi koniecznie znacznie ograniczyć kontakty ekonomiczne z UE po wyjściu z niej, bo wcale nie musi. I czemu uważa, moją uwagę o tym, że UK w prawdopodobnym związku ekon. z ANZUS,„…jako kraj wolnorynkowy – nieprotekcjonistyczny przeżyje mniejszy szok ekonomiczny w konfrontacji z zalewem tanią produkcją z Azji, tak jak teraz USA bez porównania lepiej to znosi, Kanada również…”, za chwalenie jedynej słusznej ekonomii. Nie chodziło mi o pochwalę neoliberalizmu, lecz o to, że UE przeszarżowała z socjalem, co widzi każdy niemal poważny ekspert ekonomiczny od Krugmana przez Sinna po Sormana. Nie chodzi mi więc o to, że nie ma być socjalu, lecz że trzeba go dostosować do możliwości państw UE a nie rozdawać populistycznie jak to ma miejsce do dziś, zwłaszcza we Francji i Szwecji. Sztuczny protekcjonizm, który jest jak prozac dla UE też nie może trwać wiecznie, UK z jej ekonomią nie używa prozacu walczy na rynkach światowych z otwartą przyłbicą, dlatego martwię się o UE a nie UK. Same Niemcy – jedyna duża i zdyscyplinowana gospodarka, choć nie pozbawiona prozacu, nie utrzymają UE…
Cieszę się, że pan Atanazy uznaje w dużym stopniu moją uwagę, iż „Zasoby naturalne Australii i Kanady to prawdziwa gratka dla UK, a wyjście z UE pozwoli obniżyć koszta wydobycia…”. Dziwię się czemu nie uważa UK za dobrego partnera ekon dla USA, przecież już dziś to znakomita współpraca na co dzień. Pisałem, że drakońskie obostrzenia wobec krajów spoza UE wprowadzane przez Brukselę po Brexicie by np. zniechęcic innych do exitów, mogą zachęcić inne państwa do exitu w chwili ich ustanawiania, po prostu ryzyko będzie zbyt wielkie by pozostać jeśli się ma jakiekolwiek wątpliwości. Pan Atanazy uważa taki scenariusz za raczej mało prawdopodobny, choć wszystkie rewolucje dzieją się zawsze w czasach drastycznych reform i prób zatrzaskiwania bram.
Pan Atanazy uważa, że:
Nawet jeśli „anglosfera” powstanie, to i tak nie będzie stanowić alternatywy dla relacji UK-UE ani USA-UE, chociażby ze względu na wielkość wymiany handlowej pomiędzy tymi podmiotami i wielkość zagregowanej gospodarki UE w porównaniu z potencjałem UK
Nie rozumiem UK ma taką wagę ekonomiczną jaką ma, dlaczego jej wymiana z USA czy ANZUSem miałaby byc mniejsza niż z UE. UE wprowadza limity, ograniczenia, dziwne zasady rynkowe, skomplikowane wymagania pracownicze, i inne przynoszące niemal wyłącznie straty zmiany, nie piszę tego jako przeciwnik UE, lecz jako zwolennik reformy UE w duchu Arnulfa Baringa i Wernera Sinna (pisałem o tym na tym portalu), więc inwentarz UK w kontakcie z USA czy całym ANZUS może raczej dać większą siłę kapitałową i wymienną. USA zrobią układy zkim będą mogli. UE bez UK będzie bardziej uparta na argumenty normalnej ekonomii. UK zapewne wskoczy w miejsce UE (o ile oczywiście Brexit się odbędzie w pełni). Dziwię się, że nie docenia mój oponent roli wspólnego języka w ekonomii, otóż ekonomia, kultura i polityka są połączone. Indie bez języka angielskiego byłaby nadal w 100 % krajem III świata, a nie w 95% jak teraz… Powtarzam, że język to nie tylko komunikacja informacji, to także kultura i poczucie wspólnoty, wspólne marzenia, a uwaga i Szwecji i Holandii jako potencjalnych członkach anglosfery wynika stąd, że w tych krajach praktycznie każdy zna język angielski.
Powtarzam, że UE musi skasować protekcjonizm bo zginie z hukiem, jeśli nie dogada się w sprawie TTIP z USA, co bez UK jest bardzo możliwe niestety, to USA zadowoli się ANZUSem (w 2040 roku te kraje będą miały 100 mln mieszkańców) i układem ze swoim najbliższym sojusznikiem – Brytyjczykami, i wcale nie uważam, że to wystarczy dla reformy UE jak zrozumiał to pan Bazakbal. W sprawie PKB mój polemista zupełnie mnie nie zrozumiał, to ważne państwa UE jak Francja mają anemiczny wzrost PKB (0,7-1%), tylko Niemcy Holandia i UK mają nieco więcej (ok. 2%) i chodzi tu o średni PKB w ostatnich latach a nie jakieś wierzgnięcia okresowe. USA mają 3% i czyż nie bardziej pasują do UK? W sumie to Niemcy powinny porzucić eurozonę i próbować sił w ANZUSie, tam byliby między dynamicznymi gospodarkami. Oczywiście to się nie stanie, RFN będą samotnie dźwigać UE i pracować nad reformą wolnorynkową UE zanim pewnie rzucą to w cholerę i rozwiną pozaeuropejski handel, który tylko RFN i UK mają rozwinięte w naprawdę solidnym stopniu.
Na koniec swej polemiki pan Bazakbal twierdzi, że:
Generalnie w moim tekście chodziło o wykazanie zależności takiej, że – moim zdaniem – na Brexicie najbardziej straci samo UK i nowe kraje Unii, a potencjalnie zyskać może USA i Rosja. Dla starej Unii raczej będzie to oznaczało szybszą, aczkolwiek być może mniej inkluzywną, integrację. Nawet jeśli projekt „anglosfery” zostanie zrealizowany, to będzie to znacznie bardziej nierówny i mnie integralny twór niż UE (ze wzgl. na rozkład sił).
Najwięcej traci UE. Rosja zyskuje politycznie, ale w niewielkim stopniu, bo UK było najbardziej skłóconym z Rosją państwem UE, trzeba jednak pamiętać że to NATO kopie ruskie majtki a nie bezużyteczna w tym względzie UE. UK ściślej zwiąże się politycznie z USA, tym gorzej dla Ruskich. USA zyska na politycznie osłabieniu euro-buty, choć chyba wolałyby TTIP z całą UE, ale jak nie to chociaż ucieszy się z umową z UK, tak więc USA trochę zyska. Nie ma powodu przypuszczać by zglobalizowane banki i giełda Londynu wiele straciła w dłuższej perspektywie. Po prostu będzie obsługiwać więcej przedsięwzięć spoza UE i tyle. Tymczasem nasza kochana UE będzie dalej grzęznąc w socjalu i tyle, liberalizacja jaką zrobiły częściowo socjalistyczne rządy nie mające innego wyjścia (Kok, Schroeder, Blair, Persson) w latach 90 jest niedokończona. Londyn nie jest obsługiwaczem ekonomii UE lecz całego globu. Spadek funta jaki obserwujemy jest zapewne chwilowy i wynika z niepewności i zmiany, a nie z tego, ze UK nie ma opcji, bo ma. Jest więc naturalny, nie ma się co podniecać.
PN
Moja polemika z tą polemiką: http://racjonalista.tv/na-brexicie-zyskac-moga-rosja-i-usa-oraz-uk-polemika-z-atanazym-bazakbalem/
Francja i Niemcy już szarżują zaraz pojawią sie inne exity zostanie korpus starej EWG http://wpolityce.pl/swiat/298344-superpanstwo-zamiast-wspolnoty-narodow-niemcy-i-francja-szykuja-zatrwazajaca-propozycje-reformy-ue
Czuję w kościach, że Wielka Brytania sobie poradzi. Może na początku będzie trudno, ale wyjdą na swoje. Ciekawsze jest co będzie z UE, no i z nami w tejże Unii.
Pewnie nic specjalnego. Chyba ze rfn i rf za bardzo będą dusić na szybszą integrację
Adam Zamoyski ostrzega przed obrażaniem się na uk i bojkotami. Nie wierzy w dobre deale z ANZUS i uważa że uk nikogo nie wypędzi bo imigracja zarobkowa Np Polaków będzie nadal opłacalna. Zgadzam się z nim w punkcie 1 i 3 por Newsweek
1) Szczęśliwie wszelkie dane na niebie i ziemi wskazują na to, że TTIP pójdzie na długo do szuflady. Trump ma zapędy protekcjonistyczne, Clinton też pewnie pójdzie w tę stronę, choćby po to, by przyciągnąc wyborców Sandersa.
2) Dla GB USA może być ważnym partnerem ale rynek GB nie zastąpi rynku UE w wymianie z USA, nie ma takiej możliwości. GB może sobie poradzić, ale nie wskoczy w miejsce UE.
3) Anglosfera już od dawna nie jest ograniczona do krajów anglojęzycznych. USA jest głównym producentem kultury masowej dla świata w miarę cywilizowanego. Oglądamy te same filmy i seriale, słuchamy tej samej muzyki, czytamy te same książki i nosimy podobne ubrania. Coraz więcej ludzi również zna lub uczy się angielskiego. Lingwiści wskazują właśnie na angielski jako wspólny język przyszłości. Już teraz większość wykształconych Europejczyków bez problemu porusza się w anglojęzycznym internecie, czyta i ogląda media, bierze udział w dyskusjach. Poziom znajomości to:
– Norwegia (90%)
– Szwecja (89%)
– Malta (88%)
– Holandia (87%)
– Dania (86%)
– Cypr (76%)
– Finladnia (63%)
– Szwajcaria (62%)
– Luksemburg (60%)
– Belgia (59%)
– Austria (58%)
– Słowenia (57%)
– Niemcy (56%)
– Chorwacja (49%)
– Grecja (48%)
– Estonia (46%)
– Łotwa (39%)
– Francja (36%)
– Litwa (32%)
– Słowacja (32%)
– Portugalia (32%)
Angielski jest językiem bazowym w naukach matematyczno-przyrodniczych i technice. I nic nie wskazuje na zmianę.
5) Na koniec coś śmiesznego z guardiana od Borisa Johnsona:
„The Brexit leader, who is the favourite to succeed David Cameron as prime minister, claimed that Britain would remain a member of the EU’s single market while introducing a points-based immigration system to limit the right of EU citizens to work in Britain.
British people would still be able to live, travel, study and buy homes on the continent but the same rights would not be automatically extended to EU citizens in the UK, he wrote.”
Czyli chcemy się pozbyć ograniczeń ale zachować prawa. 🙂 Na to nikt się w UE nie zgodzi. No może ewentualnie co bardziej ogłupiali polscy politycy.
Z tym ttip to niestety racja. Co do angielskiego to znać nie równa się moc się porozumieć. W UE miliony dogadają się po angielsku ale zwykle bardzo wadliwie. Znam wiele osób które uczyły się angielskiego ale łatwość komunikacyjną i zdolność myślenia po angielsku to ma może z pięć sześć z nich
Poza tym anglosfera to jest nazwa dla nie świata anglojęzycznego ale dla ekonomicznej organizacji tego świata
Anglosfera ma podwójne znaczenie. Akurat jedna jest taka:”the countries of the world in which the English language and cultural values predominate”. Właśnie sęk w tym, że do tego obszaru wchodzą w butach i bez pytania wszyscy anglojęzyczni. Dzieje się tak dzięki internetowi.
Język opanować można przez używanie, a nie samo wkuwanie. Polacy mają taką wadę, że są przeświadczeni o własnym braku umiejętności językowych i boją się z nich korzystać, więc nie korzystają i kółko się zamyka. Ma być super poprawnie albo wcale, a to droga donikąd. Na szczęście i to się zmienia w młodszym pokoleniu. No i niestety mamy marne nauczanie języków w szkołach i dużo trzeba sobie samemu popracować. Ale nie jest tragicznie.
To prawda ma dwa znaczenia. Ona jednak już jest zorganizowana przez anzus i nafta
% znajomości angielskiego czynnikiem rozwoju gospodarczego…. To chyba czeka na Nobla w dziedzinie ekonomii
To oczywisty fakt w przemyśle rozrywki informatyce i uslugach. Pomyśl przez moment…
Jak to powiedział p. Petru – spora część nie wiedziała za czym głosuje….
Teraz już wiedzą – spierd…li. w ostatniej chwili, nam się może to już nie udać, jak tak dalej pójdzie 🙁
Fałszywa analogia. Malejący procent handlu z Commonwealth (CW) na rzecz UE nie oznacza odwracania się od CW ale to że UE tworzyła więcej okazji do bardziej zyskownego handlu niż ze strony CW co się obrazuje w rzeczonych %. Nie ma sensu zaklinanie rzeczywistości, że może się to szybko zmienić bo… bo tak i w ogóle wszystko jest możliwe i nie wiadomo co będzie ale UK jest fajne i dla draki to zrobi.
jest możliwe, wchodząc do UE każde państwo wypinało sie nieco na dotychczasowych partnerów i tak w gospodarce jesli ma sie potencjał wiele jest możliwe.
Kapitalista się wypina na zysk? I ja mam w wierzyć?
Piotr niby wierzy w wolny rynek, ale jak wolny rynek mu nie po drodze, zakłada, że trzeba mu baaardzo pomóc. Zwłaszcza, żeby nie mówić źle o Brytyjczykach 🙂
wcale nie. Lubię Brytów bo wymyślili liberalizm i parlamentaryzm ale to nie dlatego ich „bronię”
bo woli inny lepszy rynek
Wolą kapitału jest podążanie ścieżką najmniejszego oporu. A nie wolą politycznego chciejstwa. Stąd projekt RWPG nie wypalił bo wola polityczna pod tytułem „bardzo się lubimy” nie podążała za wolą ekonomicznego realizmu. Udane projekty polityczne są oparte na czynnikach ekonomicznych. Projekt Unii Europejskiej jest też bardziej manifestacją udanej współpracy gospodarczej niż politycznej. Nawet jeśli sprzedawany pod chwytliwym szyldem pokojowego porozumienia w Europie powojennej to zaczął się od interesów Wspólnoty Węgla i Stali.
„…Wolą kapitału jest podążanie ścieżką najmniejszego oporu…” dokładnie, stąd wnioskuję, ze pójdzie od pełnej ograniczeń i protekcjonizmu UE do wolnorynkowej anglostrefy NAFTA etc
A dlaczego nie Somalii? Tam nie ma żadnych regulacji które czynią ją rajem libertarianizmu.
Polityka imigracyjna jest wyrazem własnego protekcjonizmu UK niż wynikiem regulacji UE. Ta wymaga swobody. Z ciekawości zapytam jakie inne protekcjonistyczne regulacje nakładała UE na UK. Proszę o kilka konkretów.
„…A dlaczego nie Somalii? Tam nie ma żadnych regulacji które czynią ją rajem libertarianizmu…” są regulacje jeden kacyk ukradnie ci to drugi tamto a trzeci cię zastrzeli. Pomyśl zanim coś napiszesz.
imigracja to jedno a protekcjonizm gospodarczy to zupełnie coś innego dotąd tylko UK dawala pelny dostep przybylym do rynku pracy
Halo! Proszę zrewidować swoje definicje. Wony rynek pracy jest to taki rynek który nie jest chroniony (protekcja) przed konkurencją.
no i nie był dotąd dopiero teraz mają dość wlasnie dlatego ze traktowlai w r p serio! I proszę bez „halo!” wy czerwoni to traktujecie ludzi jak oskarżonych o przestępstwo…
Bo i nie był. Ale wspólnym głosem czerwonych i innych kolorowych był wyrazem uciskania UK przez Brukselę. Nawet rabat brytyjski jest przecież wyrazem tego własnego protekcjonizmu a nie równorzędnej konkurencyjności.
rabat to nie protekcjonizm gospodarczy zobacz sobie w slowniku co to jest protekcjonizm i potem dyskutuj
Rabat jest dyskryminacyjny i anty-wolnorynkowy. Z definicji jest protekcjonistyczny bo jest formą subsydiowania. Tyle mówi definicja
Ale to nie jest protekcjonizm. P-zm to cla ochronne dumping i td
Wg definicji na protekcjonizm ekonomiczny składają się:
-cła i podatki
-importowe ograniczenia ilościowe
-normy
-dopłaty (subsydia)
Subsydia CAP jest efektem protekcjonistycznej polityki rolnej z uwagi na specjalną rolę sektora. Rabat brytyjski jest uznaniem „specjalnej” pozycji UK. Rabat jest kompensowany przez innych członków – dyskryminacja.
To szeroka definicja ale ok Kiedyś subsydiów za bardzo nie było więc to mniej klasyczny pzm
Na marginesie. Sam krytykowałem UE za zbyt protekcjonistyczną politykę rolną która działa destruktywnie wobec rynków otaczających Unię co m. in. jest przyczyną migracji ekonomicznej. Ale to jest zwykle zbywane jako „lewicowe” brednie. No więc?
Nie to nie są brednie i na pewno taka krytyka nie jest lewicowa
W 1955 roku eksport UK do Commonwealthu wynosił 50%, a w 1965 – 25% (s. 95). wszystko może się jeszcze odwrócić, rolę C-u wezmie ANZUS http://racjonalista.tv/dryfujace-wyspy-europejskie-dylematy-brytyjczykow/