Polscy zwolennicy kazirodztwa powołują się na kraje europejskie, gdzie istnieje przyzwolenie na ten proceder. Jednym z takich krajów jest Francja. Poniżej przytaczam krótką historię założycielską Międzynarodowego Stowarzyszenia Ofiar Kazirodztwa:
AIVI (Association Internationale des Victimes de l'Inceste – Międzynarodowe Stowarzyszenie Ofiar Kazirodztwa) powstało w wyniku rozczarowania kobiety, ocalałej z trzydziestu dwu lat bycia ofiarą kazirodztwa, która pewnego dnia spotkała się z odmową, gdy chciała złożyć skargę na własnego dziadka i agresora. On nigdy nie przestał naruszać również jej dzieci.
Ta kobieta wybrała pseudonim „Melle – Marie” (Panna Marysia) w celu komunikowania się w Internecie. To było na początku 2000 roku w okresie, gdy po wpisaniu słowa "kazirodztwo" w wyszukiwarkę, pojawiała się długa lista stron porno. Prywatna strona Isabelle Aubry, "Kazirodztwo: Jak przetrwać? " została przez nią utworzona 2 lutego 2000. Stała się ona pierwszym francuskim miejscem w internecie udzielającym informacji na temat kazirodztwa i pozwalającym na wymianę opinii i doświadczeń ofiarom kazirodztwa. Szybko powstała wokół niej wspólnota, zachęcająca ofiary do składania zeznań, aby mogły sprostać swojej traumie. „Melle – Marie” równolegle skończyła pisać swoje wspomnienia, które zostały opublikowane w marcu 2000 roku na stronie pod tytułem "Pamięć dziewczynki w ciele kobiety."
Język francuski szybko stworzył dużą społeczność ocalałych Belgijek, Szwajcarek, Kanadyjek. Internet okazał się doskonałym narzędziem do wyzwolenia mowy ofiar kazirodztwa. Pewnego dnia „Melle – Marie” chciała pójść dalej, czyli umówiła się na spotkanie z prawnikiem, aby złożyć skargę na napastnika. Odpowiedź niestety nie powinna być szokiem: "Ale proszę Pani, jest zbyt późno, aby narzekać, trzeba było obudzić się z tym wcześniej, jest ograniczenie." Było to gorzkie rozczarowanie, zwłaszcza, że dzieci „Melle – Marie” były nadal w niebezpieczeństwie. Co robić? Sympatycy strony „Melle – Marie” zdecydowali się na rozpoczęcie walki z obowiązku ochrony przyszłych pokoleń.
Kilka tygodni później, pięć ocalałych z witryny „Melle – Marie” spotkało się w Ogrodach Luksemburskiego w Paryżu, aby stworzyć stowarzyszenie, które będzie kontynuować walkę przeciwko kazirodztwu. „Melle – Marie” została wybrana przewodniczącą stowarzyszenia. Była szczęśliwa i dumna z tego kroku. Niestety, okazało się, że jej psychika zniosła zbyt wiele ran i wkrótce po spotkaniu w Ogrodach Luksemburskich „Melle – Marie” popełniła samobójstwo skacząc z okna. Osierociła dwoje dzieci w wieku trzech i pięciu lat. Członkowie stowarzyszenia przykryli jej grób naręczami białych kwiatów, jak Marie sobie życzyła i opłakiwali ją długie miesiące. Jednak nie mogli się zatrzymać nad jej grobiem, trzeba było działać. W grudniu 2000 roku, siedem miesięcy po śmierci ich mentorki i przyjaciółki, założone zostało AIVI z podstawowym celem zniesienia prawnego przyzwolenia na kazirodztwo.
Strony stowarzyszenia zapełnione są opisami wielu akcji mających na celu przywrócenie kary za kazirodztwo do kodeksu karnego. Odwiedzający stronę mogą również podpisać petycję: http://www.mesopinions.com/petition/droits-homme/insertion-inceste-code-penal/825
Na stronie stowarzyszenia jest z różnych perspektyw wyjaśnione, jak przyzwolenie prawne na kazirodztwo wpływa na jego wzrost w życiu rodzinnym również wobec nieletnich, jak i uniemożliwia skuteczne zgłaszanie przypadków kazirodztwa przez osoby, które wyrwały się z rodzinnej matni i są już dorosłe.
Tu link do strony Międzynarodowego Stowarzyszenia Ofiar Kazirodztwa:
Ale to jakaś pomyłka. Przecież to nie chodzi o kazirodztwo (któremu zresztą jestem przeciwna, głównie z powodów genetycznych), tylko o przemoc. Prof. Hartman poruszył ten problem, moim zdaniem, bez sensu. Ale ten artykuł nie jest żadnym przyczynkiem do dyskusji, bo nie jest na temat kazirodztwa, tylko na temat przemocy w rodzinie. A ta powinna być zawsze piętnowana i rzeczywiście trzeba podejmować przeciwko niej energiczne kroki. Bez względu na to, z jakich przyczyn się bierze. Czy przyzwolenie na kazirodztwo temu sprzyja? A to trudno powiedzieć. Pewnie trzeba by zapoznać się z badaniami na ten temat.
Trzeba usunąć przemoc z rodziny. Każdą przemoc. Podkreślanie kwestii kazirodztwa jest błędem. Bo jest tylko jeden z aspektów problemu.Hartman mówił o kazirodztwie w kontekście dwóch dorosłych osób, które robią to z własnej, nieprzymuszonej woli. Należy podkreślać kwestię przemocy, każdej przemocy. Nie chodzi o kazirodztwo. Chodzi o przemoc!
Moim zdaniem przyzwolenie na kazirodztwo, również na linii rodzic – dziecko (taką kwestię też zawarł Hartman) napędza przemoc. Pojawiają się nowe wzorce zachowań. „Że nie ma nic złego w seksie z córką/siostrą”. Ofiary gwałtów w rodzinie często mają złamaną wolę i nie powiedzą, że nie chcą takiej sytuacji. Boją się, nie znają innego życia. Na tej francuskiej stronie jest wiele takich przypadków, ale też polecam mój artykuł z NaTemat, gdzie w miarę dokładnie wyjaśniam tę kwestię. „Bo chodzi o dorosłych ludzi, którzy chcą” – to tylko pozornie jakieś wyjaśnienie. W przypadku relacji seksualnych rodzic dziecko w zasadzie można od razu wykluczyć takie „chcenie”. Rodzic ma całkowitą przewagę nad dzieckiem, nawet jeśli w międzyczasie przekroczy ono 18. To samo dotyczy rodzeństw – przecież brat może być starszy od siostry i o kilkanaście lat. Polecam mój artykuł: http://jacektabisz.natemat.pl/119749,dogmatyczny-liberalizm-czyli-pseudopostepowosc
@Wera
Zgadzam się z Tobą. „Mieszanie” przemocy i kazirodztwa jest po prostu totalnym nieporozumieniem. Zgadam się z Tobą i cieszę się, że ktoś to w końcu zauważył – przemoc w rodzinie jest naganna, jakakolwiek ma podłoże. Najbardziej powszechną przemocą jest przemoc mężczyzny wobec kobiety w związku, to rzeczywiście duży problem.
Trzeba się zdecydować – rozmawiamy o przemocy, czy kazirodztwie, bo nie jest to tożsame.
pozdrawiam serdecznie
Przykro mi, ale tu nie ma mowy o kazirodztwie, tylko o molestowaniu psychicznym i fizycznym.
Równie dobrze można by stwierdzić, że Kościół nie ma żadnego wpływu na postawy autorytarne u Polaków, że lekcje religii a msze to dwie różne rzeczy, etc. Warto jednak przeanalizować powiązania ze sobą różnych zjawisk. Ile razy, do znudzenia, mam powtarzać, że nie da się stwierdzić rzetelnie wielu przypadków przemocy w rodzinach przy depenalizacji, lub nawet legalizacji kazirodztwa. Pan „wie” lepiej. Cóż z tego, że ofiary kazirodztwa apelują o przywrócenie penalizacji? „Widać się mylą, mylą się na pewno…” Żal.