Teoria Boga krótko wyłożona

1. Kim jest Bóg?

Najkrócej mówiąc, Bóg to urojenie zinstytucjonalizowane, tzn. utrwalone w kulturze. Ludzie, doznający tego urojenia, są przekonani, że istnieje potężna, rozumna, duchowa istota, która panuje nad światem.

Nie możemy powiedzieć, jaki bóg jest w rzeczywistości, bowiem jego istnienia w żaden sposób nie stwierdzono. Możemy tylko powiedzieć, jak ludzie wyobrażają sobie boga. Także kościelni teolodzy nic o bogu nie wiedzą, za to dużo mówią, jaki on jest.

W różnych religiach, kulturach, środowiskach, a także w indywidualnych wierzeniach, mamy do czynienia z odmiennymi wyobrażeniami boga. Bóg przedstawiany jest antropomorficznie jako nadnaturalna duchowa osoba, albo bardziej abstrakcyjnie jako wszechpotężna siła. Zawsze przypisuje mu się takie cechy jak świadomość i stwórczą potęgę. W wyobraźni osób religijnych jest to rozumna istota czy moc, której świat zawdzięcza istnienie. Według wielu religii bóg jest stwórcą świata. W katechizmie Kościoła katolickiego można przeczytać, że „Bóg wszystko stworzył, wszystkim rządzi i wszystko może” (pkt 268). Czasami w religijnych imaginacjach cały wszechświat jest boską istotą.

Zazwyczaj wierzy się, że bóg wpływa na zdarzenia zachodzące w świecie, a także zajmuje się ludźmi, opiekuje się nimi, nagradza i karze. Dlatego bogu składa się ofiary i modli do niego o przychylność.

Od czasów Oświecenia na znaczeniu zyskało abstrakcyjne pojęcie boga jako niezwykłej istoty, która stworzyła świat, ale nie ingeruje w jego losy. Przekonania tego rodzaju nazwano deizmem. Jest to szczątkowe wyobrażenie boga, tak jak pukanie w niemalowane drewno jest szczątkową pozostałością wiary w magię. Zakwestionowano też wiarę w cuda, objawienia boże i religijne dogmaty. Kościół katolicki zdecydowanie odrzuca deizm.

Często bogiem nazywa się jakiegoś rodzaju duchową czy nadnaturalną rzeczywistość, deklarując wiarę w jej istnienie. Trzeba jednak podkreślić, że to nie to samo, co bóg. W wielu krajach Europy Zachodniej, jak wskazują badania sondażowe, około 30-60% pytanych odpowiada, że nie wierzy w boga, ale spora ich część wierzy w istnienie innej siły duchowej lub nadnaturalnej (przekonania takie to nadnaturalizm). Zaś około 20-40 % nie wierzy w istnienie boga ani jakiejkolwiek siły nadnaturalnej/duchowej (przypis 1).

Dodajmy, że czasem nazywa się bogiem także nieznaną pierwotną „energię” czy rzeczywistości, nie przypisując jej rozumności ani świadomego działania. Nie jest to wtedy bóg występujący w wyobrażeniach ludzi religijnych i w religiach, a raczej nieznany obiekt naturalny. W nauczaniu Kościoła katolickiego akcentuje się, że bóg nie jest energią ani bezosobową rzeczywistością, lecz nadnaturalną duchową osobą, bogiem osobowym, a do jego przymiotów należy rozumność.

Często w religiach występują bogowie (w liczbie mnogiej). Zwykle jednak wyobrażeniu wielu bogów towarzyszy ogólniejsze wyobrażenie boga jako potężnej, rozumnej mocy władającej światem. Np. starożytni Grecy i Rzymianie mówili o bogach, ale także o bogu, nie troszcząc się o rozróżnienie. W hinduizmie liczni czczeni tam bogowie to postacie, przez które ujawnia się najwyższa moc i wieczne prawo rządzące wszechświatem. W Kościele katolickim mówi się o bogu jako istocie występującej w trzech osobach (Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty).

2. Urojeniowy charakter wierzeń religijnych

Nie dysponujemy żadną sprawdzoną wiedzą o bogu, istotach duchowych czy rzeczywistości nadnaturalnej. Oznacza to, że wszystko, co mówi się o bogu, to fantazje, kłamstwa i urojenia. Chociaż fantastyczne opowieści i kłamstwa odgrywają w religii bardzo ważną rolę, to jednak podstawowe znaczenie mają urojenia. Można powiedzieć, że religia urojeniami stoi. To na kanwie urojeń tworzone są fantastyczne mity religijne, przemyślne kłamstwa, filozoficzne koncepcje, a także pospolite przesądy i zabobony religijne.

Na urojeniowy charakter przekonań religijnych trafnie wskazywał Richard Dawkins. Swej najbardziej znanej książce nadał tytuł „Bóg urojony” (The God Delusion, 2006 r.). Dawkins przytacza słownikową angielską definicją urojeń (delusions): są tofałszywe przekonania, utrzymujące się mimo silnych przeciwstawnych dowodów: często oznaka zaburzeń psychicznych. Pierwsza część tej definicji – pisze – doskonale pasuje do przekonań religijnych” (2). Przekonania religijne są, w tym rozumieniu, urojeniami, chociaż nie znaczy to, że są zaburzeniami psychicznymi.

Urojeniami są wyobrażenia bogów/boga, a także takie religijne wyobrażenia, jak aniołowie, szatan, dusza nieśmiertelna, niebo, piekło, cuda, objawienie boże, reinkarnacja i wiele innych. Każda religia posiada swój własny zestaw urojeń.

Można spotkać osoby religijne gotowe uznać, że wszystko, co ludzie mówią o bogu i sprawach nadprzyrodzonych, to zabobony, urojenia i fantazje. Osoby te są jednak przeświadczone, że istnieje prawdziwy bóg, o którym nic nie wiemy. Otóż istnienie tego boga również nie jest w najmniejszej mierze potwierdzone. Jest on tak samo urojeniem, jak bóg z pospolitych zabobonów. To samo trzeba powiedzieć o tzw. bogu filozofów, transcendencji, absolucie czy też o bogu deistów. Nie ma dowodów potwierdzających istnienie czegoś takiego.

Bóg to – jak już pisałem – urojenie zinstytucjonalizowane, tzn. utrwalone w kulturze. Ludzie, doznający tego urojenia, są bezpodstawnie przekonani, że istnieje potężna, rozumna, duchowa istota, która panuje nad światem..

Przytacza się oczywiście liczne argumenty na rzecz istnienia boga, ale są to jedynie spekulacje. W najmniejszym stopniu nie dowodzą jego istnienia (do kwestii dowodów jeszcze wrócę).

3. Czym są urojenia?

Urojenia to bezpodstawne, niepotwierdzone dowodami przekonania o istnieniu określonych zjawisk, istot czy wydarzeń. Np. ktoś może być przeświadczony, że Ziemię odwiedzają kosmici lub że jest śledzony przez obce wywiady, zdradza go żona, a Elvis Presley ciągle żyje. Jeżeli brak dowodów, które by to potwierdzały, mamy do czynienia z urojeniem.

Trzeba rozróżnić trzy rodzaje urojeń, jakim ulegają ludzie: urojenia pospolite, chorobowe i zinstytucjonalizowane.

Urojenia pospolite. Urojenia, nazywane pospolitymi, nie wiążą się z chorobami psychicznymi i nie powodują poważniejszych zakłóceń w życiu człowieka, chociaż przez pewien czas mogą bardzo angażować wyobraźnię. Możemy być bezpodstawnie przekonani, że my lub ktoś bliski cierpi na jakąś chorobę, albo że nam lub naszemu krajowi grozi wielkie niebezpieczeństwo.

Urojenia pospolite to efekt ludzkich zdolności do emocji i do myślenia abstrakcyjnego, fantazjowania, tworzenia hipotez i wiedzy. Pozbawienie mózgu zdolności do urojeń byłoby przypuszczalnie równoznaczne z utratą zdolności do twórczego myślenia. Nie znaczy to jednak, że urojenia, doświadczane pospolicie przez ludzi zdrowych psychicznie, są ogólnie korzystne dla człowieka i twórczości. Ich konsekwencje mogą być różne. Urojenia pospolite powinny być przedmiotem racjonalnej autorefleksji i konfrontacji z faktami. Przede wszystkim doznający urojeń powinien posiadać zdolność odróżniania fantazji i przypuszczeń – od rzeczywistości.

Pospolitym urojeniem religijnym będzie dawanie wiary, że gdzieś na działkach lub w Medzjugorie rzeczywiście objawiła się Matka Boska. Albo że gdzieś w kościele w hostii pojawiła się krew Chrystusa. Jeżeli urojenia tego rodzaju nie uniemożliwiają doznającym pracy zawodowej, życia rodzinnego, normalnego funkcjonowania i normalnego samopoczucia, nie są diagnozowane przez psychiatrów jako zaburzenia psychiczne i nie są przedmiotem terapii.

Urojenia chorobowe. W Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych, opracowanej przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), mówi się o „uporczywych zaburzeniach urojeniowych”, towarzyszących niektórym chorobom psychicznym (w szczególności schizofrenii i paranoi) lub występujących jako schorzenia samoistne. Powodują one znaczne zakłócenia w życiu człowieka, w pracy zawodowej, w życiu rodzinnym, w kontaktach z ludźmi.

Według popularnej medycznej definicji, uporczywe urojenia, nazywane też deluzjami (ang. delusions), to „chorobliwe, nieuzasadnione sądy na dany temat, które są niezgodne z rzeczywistością i nie ustępują pod wpływem logicznej argumentacji lub mimo obecności dowodów wskazujących na ich nieprawdziwość. Tego typu zaburzenia treści myślenia mogą wywołać także niektóre narkotyki, dopalacze, jak również alkohol”. Na innej stronie medycznej mamy następującą definicją: „Urojenia to zaburzenia myślenia, czyli przekonanie chorego o istnieniu rzeczy, zjawisk czy wydarzeń wokół niego, które naprawdę nie istnieją” (3).

Człowiek cierpiący na uporczywe zaburzenia urojeniowe bywa przekonany, że bóg powierzył mu jakąś ważną misję, albo że doświadcza szczególnej łaski bożej, doznaje objawień, ma nadnaturalne zdolności, jest prorokiem, mesjaszem lub świętym. Są przypadki identyfikacji z Jezusem Chrystusem, Bogiem, Matką Boską. Chory może być przeświadczony, że jest którąś z tych postaci lub że postać ta „jest we mnie”. Do tego dochodzą jeszcze halucynacje (omamy), o których za chwilę. Dopiero w klinice psychiatrycznej można zobaczyć, do jakich urojeń jest zdolny ludzki mózg.

Urojenia chorobowe są przypadłościami ludzkiego mózgu, skutkiem swoistych awarii, jakim ulega czasami ten wspaniały organ. Dlatego – jak wszelkie choroby – mogą być przedmiotem terapii.

W Polsce obecnie, wskutek intensywnego nauczania religii i religijnej propagandy, nasiliły się dwa rodzaje zaburzeń psychicznych: tzw. opętania przez szatana (chory jest przeświadczony, że w jego ciało wstąpił szatan), oraz nerwice eklezjogenne, czyli „odkościelne”, polegające na chorobliwym poczuciu nie dość skrupulatnego wypełniania obowiązków religijnych.

Urojenia zinstytucjonalizowane. Niektóre urojone przekonania zyskują szerokie społeczne uznanie, są kultywowane, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Zwykle nabywane są w toku wychowania i życia w danej społeczności. To właśnie urojenia zinstytucjonalizowane, tzn. uznane i utrwalone w kulturze danej społeczności. Urojeniami zinstytucjonalizowanymi są społecznie kultywowane wierzenia religijne.

Instytucjonalizacja urojeń sprawia, że doznają ich także osoby nie cierpiące na zaburzenia psychiczne. Każda osoba religijna doświadcza urojeń właściwych jej religii. W psychiatrii zastrzega się, że uznawanie utrwalonych w kulturze przekonań religijnych nie jest zaburzeniem psychicznym i nie podlega leczeniu psychiatrycznemu. Natomiast jeżeli wierzenia religijne dezorganizują komuś życie, na przykład ze względu na intensywność lub charakter uniemożliwiają pracę zawodową i normalne funkcjonowanie, to wtedy najpewniej mamy do czynienia z zaburzeniami psychicznymi.

Urojenia zinstytucjonalizowane (tzn. urojone wyobrażenia, uznane i utrwalone w kulturze danej społeczności), to efekt ludzkiej zdolności do świadomego przekazywania i nabywania wiedzy i kultury. Bez tej zdolności nie mogłyby istnieć ludzkie społeczności i kultury. Nawet w najdawniejszych czasach kultywowano i przekazywano racjonalną, sprawdzoną wiedzę oraz umiejętności związane ze zbieractwem i myślistwem. Przekazywano z pokolenia na pokolenie umiejętność posługiwania się mową, zwyczaje oraz zasady moralne. W ten sam sposób przekazywano urojone wyobrażenia, których treścią była wiara w nadnaturalne istoty, magię, wróżby, cudowne zjawiska oraz – oczywiście – w boga i bogów.

Posługując się pojęciami z dziedziny nauk społecznych powiemy, że doznawanie urojeń zinstytucjonalizowanych – a doznaje ich każdy wyznawca jakiejkolwiek religii – jest skutkiem procesów socjalizacji i internalizacji. Socjalizacja to nabywania przez człowieka umiejętności, wiedzy i przekonań, właściwych społeczeństwu, w którym żyje. Zaś internalizacja (uwewnętrznienie) to uznanie nabywanych przekonań za własne, identyfikowanie się z nimi. Wyznawcy różnych religii doznają urojeń zinstytucjonalizowanych w następstwie socjalizacji i internalizacji. Nawet bardzo nietypowe i osobiste wierzenia religijne mają u podstaw urojenia zinstytucjonalizowane, nabywane w procesie socjalizacji i internalizacji.

Dziś urojone wyobrażenia religijne, z centralną postacią boga, przekazywane są przede wszystkim w drodze nauczania szkolnego, wychowania w rodzinie, praktykowania „od dziecka”, licznych zabiegów ze strony kleru, a często także władz państwowych.

Halucynacje (omamy). Są to zaburzenia percepcji zmysłowej. Doznający halucynacji widzi rzeczy, których nie ma. Słyszy głosy, które powstają w jego głowie, nie pochodzą z zewnątrz.

Uporczywe, nawracające doznawanie halucynacji to halucynoza, zaburzenie psychiczne wymienione w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych. Ale halucynacji – tak jak i urojeń – mogą incydentalnie doświadczać ludzie zdrowi psychicznie. Halucynacje mogą być wywoływane także przez substancje narkotyczne, znane przypuszczalnie od najdawniejszych czasów (zawierają je niektóre rośliny i grzyby).

Halucynacje odgrywają wielka rolę w religii. Cierpiący na halucynozę, albo doznający halucynacji incydentalnie, mogą w swym mniemaniu doświadczać objawień, widzieć i słyszeć Boga, Matkę Boską, Jezusa lub szatana. Mogą widzieć piekło, niebo lub przedziwne wydarzenia. Przypomina to majaki senne, ale nie jest to sen. Treść halucynacji religijnych zmienia się oczywiście w zależności od religii.

Wiele opisów halucynacji religijnych pozostawiły czczone w Kościele katolickim w Polsce św. Faustyna Kowalska (1905-1938) i Rozalia Celakówna (1901-1944). Oto jeden cytat z obszernych notatek Rozalii: „Zbliżył się do mnie Pan Jezus, ujął mnie za ramię i wyszedł z tej sali na korytarz ze mną. Był ubrany w suknię białą i płaszcz bordo. Nie mogę określić z czego względnie jaki był materiał. W boku Jezusowym była Rana. O z jakąż miłością i słodyczą przemówił do mnie” (4).

Urojenia i omamy indukowane, tzn. udzielające się. Osoby pozostające w bliskich relacjach lub doświadczające zbiorowo silnego napięcia emocjonalnego, mogą zacząć doznawać podobnych halucynacji i urojeń, co osoba inicjująca. Mogą pobudzać się wzajemnie. Mogą zyskać przekonanie, że widziały coś, czego nie widziały.

4. Skąd wziął się bóg?

Bóg to efekt urojeń, jakich doznawali ludzie od zarania swych dziejów. Urojenia są – podkreślmy – nieodłączną cechą funkcjonowania ludzkiego mózgu, ludzkiego sposobu myślenia. Mózg jest wspaniałym organem, zdolnym do produkowania wiedzy i abstrakcyjnych operacji (matematyka!), ale także fantazji, kłamstw oraz właśnie zadziwiających urojeń. Zdolności te występują „w pakiecie” i są efektem wysokiego stopnia rozwoju i złożoności mózgu oraz psychiki. Człowiek jest jednocześnie istotą racjonalną, emocjonalną oraz skłonną do irracjonalizmu. Ludzie zawsze myśleli w pewnym zakresie racjonalnie i posiadali prawdziwą wiedzę o swoim otoczeniu, niezbędną do przeżycia. Jednocześnie fantazjowali, oszukiwali, a także doznawali zaburzeń psychicznych, powodujących chorobowe urojenia i halucynacje. Dochodzą do tego urojenia pospolite oraz zinstytucjonalizowane, nabywane w toku wychowania i życia w społeczeństwie. Ecce homo! (Oto człowiek!).

Urojenia zinstytucjonalizowane, tak jak wiele wytworów kultury, często zaczynają żyć własnym życiem, są przetwarzane i rozwijane przez kontynuatorów. Tak jak kultywowane i rozwijane są ludzkie umiejętności techniczne, związane z produkcją narzędzi i żywności, tak też rozwijane są niektóre urojenia. Wędrują też z jednego społeczeństwa do drugiego.

Dlaczego niektóre urojenia zyskują szerokie uznanie? Dlaczego są kultywowane i rozwijane?

Odpowiedź jest dość prosta. Urojenia te okazują się funkcjonalne, przydatna w życiu osobistym i społecznym, zaspokajają istotne potrzeby. Działa swoisty mechanizm podaży i popytu. Mózgi ludzkie wytwarzają olbrzymią ilość urojeń chorobowych i pospolitych, a na niektóre z nich – jak się okazuje – istnieje znaczne zapotrzebowanie. Urojenia te zyskują szerokie uznanie. W ten sposób powstają i upowszechniają się wierzenia religijne, a także magia i wróżby.

Mechanizm podaży i popytu sprawia, że – podobnie jak na rynku – pojawiają się też oszuści. Nie wierzą w to, co podają innym do wierzenia. Sprzedają nie tyle urojenie, ale kłamstwa.

Urojenia religijne, tak jak i magia, mogą dostarczać złudnego psychicznego wsparcia, a w społecznym wymiarze – mogą jednoczyć wielkie zbiorowości oraz służyć kapłanom, władcom i politykom do panowania nad wiernymi, poddanymi i obywatelami. Religia tłumaczyła niezrozumiałe zjawiska przyrody i dawała pozór rozumienia świata. Służyła agresji i wojnie. Urojenia religijne to podaż, która spotykała się ze znacznym popytem. W ten sposób powstały i trwają religie.

Podobnie magia. Rdzeniem magii jest przekonanie, że pewne czynności symboliczne (słowa, gesty) mogą wpływać na niewidzialne siły władające rzeczywistością i powodować pożądane skutki.

Wiara w magię i wróżby, jakkolwiek daleka od całkowitego zaniku, straciła na znaczeniu, zeszła na margines, często „do podziemia”. Kościoły z reguły potępiają tego rodzaju praktyki, bowiem widzą w nich konkurencję i oferują swoje praktyki magiczne.

Np. w Kościele katolickim chrzest traktowany jest jako ochrona przed szatanem, a modlitwa ma zapewnić pomyślność i uchronić przed złem. Według Kościoła, za wstawiennictwem szczególnie godnych osób bóg może uzdrowić chorego i spowodować inne cuda. Magiczne praktyki nie przestały obowiązywać w Kościele. Często podkreśla się różnicę między magią a religią, ale warto widzieć podobieństwa.

5. Kiedy urojono boga?

Nie jest prawdą, że ludzie wierzyli w boga od zarania swych dziejów. Starsze były inne urojenia, z których stopniowo wyłoniły się znane nam dziś urojenia religijne – wśród nich bóg, potężna nadnaturalna istota czy siła panująca nad światem.

Badania prowadzone przez etnologów od połowy XIX w. wskazują, że wyobrażenie boga czy bogów było wówczas nieznane w wielu społecznościach pozostających na prymitywnym poziomie gospodarowania i techniki. Nie ma podstaw, by twierdzić, że było powszechnie znane przed dziesiątkami tysięcy lat w społeczeństwach pierwotnych. Pojęcie boga nie odgrywało istotnej roli także w cywilizacji chińskiej przez ostatnie 2 tys. lat, oraz w wierzeniach ludów wyznających buddyzm. Obecnie w wielu krajach Europy Zachodniej – jak już pisałem – około 30-60% pytanych w sondażach odpowiada, że nie wierzy w boga, chociaż spora ich część wierzy w istnienie innej siły nadnaturalnej czy duchowej. Można przypuszczać, że wierzenia te również będą traciły na znaczeniu. Dziś w tych krajach około 20-40 % nie wierzy w istnienie boga ani jakiejkolwiek siły nadnaturalnej/duchowej (5). Wiara w boga podlega tam marginalizacji, podobnie jak wcześniej wiara w magię. Nie znaczy to, że można oczekiwać szybkiego i całkowitego jej zaniku.

Bóg narodził się w umysłach ludzi przed kilkoma, najwyżej kilkunastoma tysiącami lat. Najstarsze źródła historyczne wskazują na Bliski Wschód, na Egipt i Mezopotamię. Wyobrażenie boga ma więc charakter partykularny, a nie uniwersalny. Nie jest przypisane ludziom „od zawsze” i pojawiło się tylko w niektórych – chociaż bardzo wpływowych – kulturach.

Badania sugerują, że dużo starsza i powszechniejsza jest wiara w duchy ludzi zmarłych i przodków, w różne niezwykłe istoty, w nieznane moce tajemne oraz w magię.

W powstaniu tych wyobrażeń istotną rolę mogły odegrać sny i halucynacje. Np. przekonanie, że istnieją duchy zmarłych, „życie po śmierci”, niezwykła rzeczywistość nadnaturalna, mogło powstać pod wpływem snów, w których widziano osoby zmarłe. Wiara w istnienie duchów zmarłych należy do najbardziej elementarnych i pierwotnych wyobrażeń przedreligijnych, ale nie jest równoznaczna z wiarą w bogów czy boga.

Co łączy wszystkie te wyobrażenia? Odnoszą się one do zjawisk, istot i zdarzeń innych niż te, które są powszechnie dostępne zmysłami. Ludzie żyją w rzeczywistości doświadczanej zmysłami, ale w umysłach swych wytwarzają wyobrażenie rzeczywistości niezwykłej i niedostępnej. W ten sposób powstaje wyobrażenie dwóch światów, dwóch rodzajów rzeczywistości: naturalnej i nadnaturalnej.

Nie można dziś odtworzyć dokładnie, jak powstało pojęcie bogów/boga. Można tylko przypuszczać, że powstało „na styku” emocji związanych z poczuciem wspaniałości i grozy świata, oraz zaburzeń psychicznych, snów i halucynacji, w których pojawiały się niezwykłe istoty, kataklizmy, rzeczy straszne i wspaniałe. Z chorobliwych majaków pierwotnych „mistyków” wyłaniały się przypuszczalnie obrazy potężnych istot, które kierują wszystkim i decydują o wszystkim. Istoty te zostały nazwane bogami lub bogiem – mocą najwyższą.

Urojenia te trafiały na podatny grunt, okazywały się funkcjonalne, zaspokajały indywidualne i społeczne potrzeby. Podaż trafiała na popyt. Urojenia były utrwalane, przetwarzane i rozwijane przez kontynuatorów. Raz uruchomiony proces instytucjonalizacji zaczynał żyć własnym życiem.

Boskie istoty były personifikowane, nadawano im imiona, ale jednocześnie wyobrażano je sobie jako abstrakcyjne moce. Rodził się ich kult, przypisywano im moc stworzenia świata lub co najmniej kierowania jego losami. Wyobrażenia bogów stawały się ważnym składnikiem kultury jednoczącej społeczność i były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Poeci śpiewali na cześć bogów hymny. Powstawały świątynie. W ten sposób rodziły się religie i mitologie z bogami w rolach głównych. Przybywało kapłanów i ludzi „żyjących z religii”, we własnym interesie zajętych jej kultywowaniem.

Religijne wyobrażenia są bardzo elastycznym, funkcjonalnym produktem. Są w stanie zaspokajać zróżnicowane potrzeby. Bogowie dostarczali wsparcia psychicznego. Wprawdzie na ich istnienie nie było żadnych dowodów, ale religia dostarczała pozoru rozumienia świata oraz stawała się składnikiem wspólnej kultury jednoczącej społeczność.

Silnego impulsu instytucjonalizacji urojeń dodało powstanie większych społeczności miejskich i królestw, oraz wynalezienie pisma. Pismo stwarzało lepsze możliwości utrwalenia i upowszechniania wierzeń. Religia okazywała się atrakcyjna dla władców, którzy widzieli w niej czynnik ułatwiający kontrolę poddanych. Dobrym przykładem jest Hammurabi (XVII w. p.n.e.). W swoim królestwie, złożonym z różnych ludów, starał się wprowadzić wspólny kult bogów oraz wspólny kodeks prawny i etyczny.

6. Boga nie mamy „w genach”

W efekcie ewolucji biologicznej jesteśmy wyposażeni w mózg, potrzeby, emocje, właściwości umożliwiające rozwój kultury oraz – podkreślmy – skłonność do irracjonalizmu i urojeń. Człowiek nie rodzi się jako tabula rasa (czysta tablica bez właściwości), ale nie rodzi się też z wiarą w boga i religią w mózgu czy sercu. Wiara w boga i inne wyobrażenia religijne są wytworem ludzkiej kultury, a nie ewolucji biologicznej.

Podobnie „w genach” nie mamy wiedzy naukowej, a jedynie zdolność do racjonalnego myślenia, obok swoistej zdolności do myślenia nieracjonalnego i urojeń, zarówno pożytecznych, jak i szkodliwych. Religia jest, podobnie jak nauka, wytworem kultury. Dlatego potrzeby, które zaspokajają wierzenia religijne i religia, mogą być zaspokajane przez inne kulturowe wytwory – przez niereligijne przekonania etyczne i światopoglądowe. Ludzie nie muszą powszechnie wierzyć w boga czy w inne wyobrażenia religijne. Religia nie jest koniecznością biologiczną czy genetyczną.

Historycznym przykładem wpływowego światopoglądu, w którym nie ma pojęcia boga, chociaż są obecne wyobrażenia religijne i parareligijne, jest liczący grubo ponad dwa tysiące lat chiński konfucjanizm. Jest to nie tyle religia, ale raczej konserwatywny światopogląd, konserwatywna filozofia polityczna i etyka.

Obecnie w skali świata wielki wpływ wywiera świecki światopogląd, którego rdzeniem są prawa człowieka. Światopogląd ten wyrasta z Oświecenia i odmienił także (na szczęście!) chrześcijaństwo. Władze Kościoła katolickiego przez dwa wieki nie szczędziły prawom człowieka potępień i z trudem uznały dopiero w połowie XX w.

Dla wielu ludzi swoistą świętością bez boga i religii staje się człowiek i przyroda. Czują się częścią przyrody, a nie – jak w chrześcijaństwie – jej przeciwieństwem i panami. Odrzucają powtarzany przez biskupów i teologów antyekologiczny slogan, zaczerpnięty z Biblii: ”czyńcie sobie ziemię poddaną” (Rdz 1,28).

Religia w wielu krajach znalazła się w regresie. Nie musi być zastąpiona przez nową religię czy pospolite zabobony. Mamy do czynienia z bezprecedensowym rozwojem cywilizacyjnym, przede wszystkim z rozwojem wiedzy naukowej i oświaty, w masowej skali osłabiającym religijność. Jak pisał już w 1956 r. Mircea Eliade, religioznawca i apologeta światopoglądu religijnego: „Współczesny człowiek areligijny bierze na siebie nową sytuację egzystencjalną: postrzega się jedynie jako przedmiot i podmiot historii, wzbrania się przed tym, co transcendentne (…) jego wybór egzystencjalny nie jest pozbawiony znaczenia wielkości” (6). Eliade pisał o narastającej areligijności w społeczeństwach współczesnych, przede wszystkim zachodnich. Od połowy XX w. proces ten poczynił olbrzymie postępy.

8. Naturalne i nadnaturalne

Religię definiuje się często jako dziedzinę sacrum przeciwstawianą profanum (świętości przeciwstawianej świeckości). Co to jest sacrum? Jest to obiekt szczególnej czci, często budzący także lęk. Zaś świeckość to zwyczajna rzeczywistość, powszedniość. Świętością i rzeczami świętymi mogą być zarówno istoty duchowe i bogowie, jak i przedmioty (święte drzewa, kamienie, góry).

Utożsamienie religii z dziedziną sacrum ma jednak wady. Szczególną czcią ludzie darzą także obiekty i postacie, które trudno zaliczyć do dziedziny religii (wybitne postacie, przedmioty muzealne, świeckie dzieła sztuki, świeckie symbole różnego rodzaju, np. narodowe). Czczone są wydarzenia historyczne, rocznice itp. Bywają one łączone z uroczystościami religijnymi, ale religią nie są, co najwyżej przypominają religię.

Świętością bez boga i religii są dla wielu ludzi takie podstawowe wartości i przekonania światopoglądowe, jak wolność, świeckie prawa człowieka oraz świecki ekologizm. Jak już pisałem, coraz częściej w nowoczesnych społeczeństwach ludzie czują się częścią przyrody, a nie – jak w chrześcijaństwie – jej przeciwieństwem i panami.

Nie wszelkie czczenie czegoś to religia.

Jak więc definiować wierzenia religijne i religię?

Rdzeniem wierzeń religijnych i religii jest wyobrażenie rzeczywistości nadnaturalnej, odmiennej od naturalnej.

Rzeczywistość naturalna to ta, która dostępna jest ludzkim zmysłom i empirycznym badaniom naukowym.

Rzeczywistość nadnaturalna to nieuchwytne zmysłami, doświadczane co najwyżej w szczególnych stanach czy okolicznościach, niezwykłe zjawiska, istoty i obiekty. To wyobrażenie duchów, dusz, „życia po śmierci”, krainy zmarłych, nieba, niewidzialnych postaci, tajemniczych mocy, a w wersjach filozoficznych – transcendencji czy absolutu. W wielu religiach centralne miejsce zajmują bogowie i bóg, tj. potężna, rozumna, duchowa istota czy moc, która panuje nad światem.

Rdzeniem religii jest wiara w istnienie rzeczywistości nadnaturalnej. Kluczowe znaczenie ma rozróżnienie naturalnego i nadnaturalnego, a nie rozróżnienie sacrum i profanum.

7. O dowodach istnienia boga

Nie ma dowodów, które potwierdzałyby istnienie boga, istot duchowych czy rzeczywistości nadnaturalnej. Dlatego przekonanie, że istnieją, jest urojeniem. Żeby twierdzić, że bóg i rzeczywistość nadnaturalna istnieje, trzeba podać dowody potwierdzające to przynajmniej częściowo.

Co to jest dowód?

Wyróżnia się dwa rodzaje dowodów: dowody dedukcyjne i dowody empiryczne.

Dowody dedukcyjne, nazywane też formalnymi, polegają na poprawnym wyprowadzeniu twierdzenia z przyjętych wcześniej aksjomatów, tj. założeń wyjściowych przyjmowanych na podstawie definicji. Z dowodami tego rodzaju mamy do czynienia w matematyce. Są to abstrakcyjne, logiczne operacje na symbolach. Można na ich podstawie twierdzić, że 2×2=4, lub że suma liczb parzystych jest zawsze liczbą parzystą. Ale nie można dedukcyjnie dowieść, że coś istnieje w rzeczywistości, a nie tylko jako pojęcie stworzone przez ludzki umysł. Nie można dowieść dedukcyjnie, że istnieją słonie i lwy, albo istoty duchowe, bóg, rzeczywistość nadnaturalna. Do tego potrzebne są dowody empiryczne.

Z wnioskowaniem czy dowodzeniem dedukcyjnym mamy też do czynienia w naukach empirycznych (fizyka, chemia itd.) wtedy, gdy z wcześniej przyjętych twierdzeń wyprowadza się inne twierdzenia. Te wcześniejsze twierdzenia muszą być jednak uzasadnione empirycznie.

Dowody empiryczne polegają na podaniu wyników obserwacji, doświadczeń, eksperymentów, spełniających wymogi obowiązujące we współczesnych badaniach naukowych. Zamiast o dowodach, mówi się często w tym kontekście o empirycznym uzasadnieniu twierdzeń, a nazw dowód i uzasadnienie używa się często zamiennie.

By twierdzić, że coś istnieje lub zdarzyło się, potrzebne jest empiryczne uzasadnienie, empiryczne dowody, spełniające kryteria obowiązujące w nauce współczesnej. Jeżeli na przykład ktoś twierdziłby, że na Księżycu istnieją rozwinięte organizmy roślinne i zwierzęce, to powinien podać wyniki badań empirycznych bezpośrednio lub pośrednio uzasadniające to twierdzenie.

Dodajmy, że empiryczne dowody mogą nie dawać całkowitej pewności, są jednak niezbędne, gdyż bez empirycznego uzasadnienia rozważane twierdzenie jest całkowicie bezpodstawne – ma charakter fantazji, urojenia lub oszustwa. Nie jest to wtedy nawet wartościowa hipoteza (przypuszczenie). Liczące się hipotezy muszą opierać się na wynikach wcześniejszych badań empirycznych, muszą mieć empiryczne uzasadnienie. Jeżeli Peter Higgs sformułował w 1964 r. hipotezę, że istnieje cząstka elementarna, nazwana później bozonem Higgsa, to opierał się na analizie danych z wcześniejszych badań (hipoteza ta została potwierdzona empirycznie w 2012 r.).

I coś jeszcze. Jeżeli dowody nie dają całkowitej pewności – a często nie dają – twierdzenie powinno być podawane z siłą proporcjonalną do siły dowodów, do siły uzasadnienia. Jak pisał Kazimierz Ajdukiewicz (1890-1963), jeden z najwybitniejszych polskich filozofów i logików: „racjonalna postawa wobec przyjmowanych twierdzeń wymaga tego, aby stanowczość, z jaką je głosimy (…) była proporcjonalna do stopnia ich uzasadnienia” (7).

Żadne badania empiryczne, spełniające kryteria wymagane w nauce, nie potwierdzają w najmniejszym stopniu istnienia boga. Nie ma więc podstaw, by uznawać, że istnieje. Zgodnie z regułę racjonalności sformułowaną przez Ajdukiewicza, twierdzenie o istnieniu boga powinno się głosić ze stanowczością równą zero, tzn. jako bezpodstawne.

Wobec braku dowodów empirycznych, na rzecz istnienia boga przywoływane są liczne argumenty (w tym kontekście argumenty to wszelkie wypowiedzi przytaczane za lub przeciw). Przedstawię krótko te, które zwykle pojawiają się w dyskusjach internetowych:

1. Mówi się często, że wprawdzie nie ma dowodów na istnienie boga, ale nie ma też dowodów, że bóg nie istnieje. Przywoływana jest zasada logiczna, że brak dowodu na istnienie nie jest dowodem nieistnienia. A więc być może bóg istnieje!

W ten sposób – zauważmy – można argumentować, że być może istnieją duchy leśne, krasnoludki, hobbici, wilkołaki, reptilianie (kosmiczne gady wcielone w niektóre osobistości). Nie jest to więc argument uprawdopodobniający istnienie boga. Za istnieniem boga mogłyby przemawiać tylko dowody empiryczne.

2. Spotyka się często pogląd, że wprawdzie na istnienie boga nie ma dowodów, ale wiara właśnie na tym polega, że wierzy się bez dowodów – inaczej byłaby to wiedza. Otóż jeżeli tak się pojmuje wiarę, to trzeba powiedzieć wyraźnie, że wszelka wiara ma charakter urojeń. Tak jednak nie jest. Wierzyć można także wtedy, kiedy są dowody, ale nie dają całkowitej pewności. Nie jest to wtedy wiara bez dowodów, ale wiara oparta na dowodach, które nie dają jednak pewności. Taka wiara może motywować do poszukiwania dalszych dowodów – tak jest nierzadko w przypadku naukowców i odkrywców.

I inna sytuacja. Nikt nie jest w stanie sam sprawdzić wszystkich twierdzeń, o których mówi się w nauce. Wierzymy w nie, bowiem zostały empirycznie potwierdzone przez naukowców i mogą być ponownie sprawdzone. Jest to więc wiara oparta na dowodach empirycznych pośrednio. Natomiast w przypadku istnienia boga brak takich dowodów. Nie dysponują nimi także naukowcy wierzący w boga (zazwyczaj wskazują tylko, że nauka nie wyjaśnia pochodzenia wielu zjawisk, więc są przeświadczeni o bożym sprawstwie, co nie jest jednak empirycznie potwierdzone).

3. Przywoływany jest często argument, że dowodów istnienia boga nie ma, bowiem bóg jest niedostępny ludzkim zmysłom i badaniom empirycznym, czyli że jest niewykrywalny. Także w szkolnym podręczniku religii jezuici piszą, że „Bóg nie może być przedmiotem bezpośredniego i jednoznacznego poznania ludzkiego”, a „Religia nie podlega żadnym możliwościom empirycznego sprawdzenia” (8).

Łatwo zauważyć, że jest to trik, unik, kuglarska sztuczka filozoficzna.

Po pierwsze: Skąd teolodzy wiedzą, że bóg jest niedostępny badaniom empirycznym (obserwacjom, eksperymentom, doświadczeniom, spełniającym kryteria obowiązujące w nauce współczesnej)? Otóż znikąd. Jest to założenie przyjęte bez uzasadnienia (z definicji). Teolodzy twierdzą tak dlatego, ponieważ nie ma empirycznych dowodów istnienia boga. Nie ma dowodów, więc twierdzi się, że nie może ich być.

Po drugie: Jeśli bóg jest niedostępny badaniom empirycznym, to nie można twierdzić, że istnieje. Nie ma bowiem sposobu, by sprawdzić, że rzeczywiście istnieje. Teolodzy mówią więc rzeczy absurdalne: twierdzą, że bóg istnieje, ale jednocześnie przyjmują, że nie można tego sprawdzić.

Tego rodzaju triki nazywane są sofistyką i sofizmatami. Sofiści to w starożytnej Grecji wędrowni nauczyciele filozofii i retoryki. Ponieważ nie stronili od filozoficznego krętactwa i kuglarstwa, stąd przyjęło się w logice i filozofii, że sofistyka to pokrętne, oszukańcze rozumowanie. Zaś sofizmat to rozumowanie z pozoru poprawne, a w istocie obarczone błędem logicznym.

Sofistyką/sofizmatem jest twierdzenie, że bóg istnieje, ale nie można tego sprawdzić, bo bóg jest niedostępny badaniom empirycznym, niewykrywalny. Celowo definiuje się boga tak, by uniknąć możliwości sprawdzenia, czy istnieje.

Wszystko wskazuje, że dowodów istnienia boga nie ma nie dlatego, że bóg jest niedostępny badaniom empirycznym, ale dlatego, że nie istnieje. Podobnie nie ma też dowodów istnienia krasnoludków, hobbitów, wilkołaków i duchów straszących ludzi po lasach i bagnach. A może dowodów nie ma tylko dlatego, że istoty te są niedostępne badaniom empirycznym? Absurd.

4. Często przywoływany jest argument „pierwszej przyczyny”. Twierdzi się, że wszystko musi mieć swoją przyczynę, swojego stwórcę. Skoro tak, to musiała istnieć także pierwsza przyczyna, a tą przyczyną jest bóg. Argumentacja ta obarczona jest błędami.

Po pierwsze, jeżeli wszystko musi mieć swoją przyczynę/stwórcę, to trzeba zapytać, kto stworzył boga. Teolodzy bezpodstawnie, dowolnie, z definicji przyjmują, że bóg nie musiał być przez nikogo stworzony. Nie ma powodu, by to uznawać. Ponadto jeżeli by przyjąć – jak twierdzą teolodzy – że bóg nie musiał być przez nikogo stworzony, to równie dobrze świat nie musiał być stworzony, może być rzeczywistością ostateczną.

Po drugie, jeżeli przyjmiemy, że świat musiał mieć pierwotną przyczynę, to nie znaczy, że tą przyczyną był jakikolwiek bóg, czy też bóg, o którym mówią kościoły chrześcijańskie. Równie dobrze świat mógł powstać w wyniku procesu naturalnego i żaden bóg nie brał w tym udziału.

Po trzecie, przekonanie, że wszystko musi mieć swoją przyczynę, swojego stwórcę, można odnieść co najwyżej do obiektów istniejących wewnątrz świata, ale nie do świata jako całości. Świat jest rzeczywistością niezwykłą. Ma cechy rzeczywistości niezniszczalnej, wiecznej, samoistnej, nie stworzonej przez nikogo. Jest bardzo możliwe, że w ciągle zmieniającej się postaci świat istnieje wiecznie (także przed tzw. wielkim wybuchem).

Nauka nie dostarcza dziś odpowiedzi na pytanie, jak powstał świat, czy może jest wieczny. Kościoły żerują na tej ludzkiej niewiedzy, podają urojenia, fantazje i kłamstwa jako „prawdę”. Nie ma żadnych podstaw, by twierdzić, że świat musiał być przez kogoś stworzony – i że tym kimś był bóg. Lepiej uczciwie przyznać, że nie wiemy, czy i jak świat powstał, niż wierzyć w religijne odpowiedzi.

Religijni teolodzy i filozofowie mówią czasami, że dowodem istnienia boga jest istnienie materii. Otóż istnienie materii jest z pewnością dowodem istnienia materii, ale nie boga.

9. Co nie jest urojeniem?

Miało być krótko, więc najkrócej. Nie są urojeniami ludzkie wyobrażenia i przekonania, jeżeli nie przypisuje się realnego istnienia temu, na co nie ma dowodów empirycznych, a tam, gdzie dowody nie dają pewności, stosuje się cytowaną już zasadę racjonalności Ajdukiewicza („racjonalna postawa wobec przyjmowanych twierdzeń wymaga tego, aby stanowczość, z jaką je głosimy (…) była proporcjonalna do stopnia ich uzasadnienia”).

Nie jest urojeniem wiedza naukowa oparta na wynikach badań empirycznych. Naukowcy mają oczywiście prawo fantazjować, podawać fantastyczne interpretacje, ale powinni to robić z poszanowaniem powyższej zasady Ajdukiewicza.

Nie jest urojeniem literatura piękna z fikcyjnymi postaciami czy fikcyjną fabułą, o ile autor ma tego świadomość. Urojeniem byłoby przekonanie, że fikcyjne zdarzenia i postacie były/są czymś realnym.

Nie są urojeniami nasze wyobrażenia dobra i piękna, a także przekonania polityczna, ideologie, zasady moralne, wartości, prawa – o ile nie przypisujemy im nadnaturalnego bytu i nie ulegamy wierze w realność zdarzeń niepotwierdzonych dowodami. Np. urojeniem będzie przekonanie, że pewne zasady i wartości zostały objawione przez boga. Albo że dane wydarzenie polityczne jest efektem spisku, chociaż nie ma na to dowodów (spiski w polityce mają oczywiście miejsce, ale urojenia spiskowe obywają się bez dowodów). W polityce zazwyczaj nie brak urojeń, kłamstw i fantastycznych wyobrażeń.

Nie są urojeniami pojęcia państwa, narodu, klasy itp. Można łatwo wskazać empiryczne dowody świadczące o ich istnieniu, chociaż nie  brakuje też urojeń dotyczących tych obiektów.

Nie ma natomiast dowodów, że istnieje jakikolwiek bóg czy rzeczywistość nadnaturalna. Przekonanie o ich istnieniu jest więc urojeniem. Religie są po brzegi wypełnione urojeniami.

10. Słowo na zakończenie

Najkrócej mówiąc, bóg to urojenie zinstytucjonalizowane, tzn. utrwalone w kulturze. Wyobrażenie boga powstało z urojeń, które okazywały się funkcjonalne, przydatne, co nie znaczy, że dobre.

Spełniało ono zarówno pozytywną, jak i negatywną rolę. Dawało psychiczne wsparcie, ale dla kapłanów, władców i polityków było narzędziem panowania i wyzysku. Często służyło agresji i wojnie.

Religia tłumaczyła świat – robiła to jednak za pomocą fantastycznych mitów, a nie wiedzy. Wraz z rozwojem nauki ta funkcja religii straciła na znaczeniu. Stało się widoczne, że nauka nie wyjaśnia wszystkiego, ale religia nic nie wyjaśnia.

Dziś kościelni teolodzy mówią często, że religia dostarcza sensu, czyni ludzkie życie i świat sensownym. Nie sposób jednak nie zauważyć, że ten sens, oparty na wierze w wymyślonego boga i „życie po śmierci”, traci wiarygodność – staje się nonsensem. – Alvert Jann

PS. Kilka zdań w uzupełnieniu: Często urojeniami nazywa się tylko urojenia chorobowe. W psychiatrii zwraca się jednak uwagę, że urojeń doświadczają także ludzie zdrowi psychicznie. Dlatego w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych WHO mówi się o „uporczywych zaburzeniach urojeniowych” (persistent delusional disorders), a nie po prostu o urojeniach. Idzie tam o zaburzenia urojeniowe, które są długotrwałe i wyraźnie negatywnie wpływają na zachowania doznającego. Pojęcie urojenia dotyczy więc nie tylko urojeń chorobowych czy zaburzeń psychicznych.

Urojenia są też powszechnie przez psychiatrów definiowane jako przekonania lub sądy (w znaczeniu przekonań), a nie jako stan psychiczny. – Alvert Jann

……………………………………….

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” http://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/ . Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

Na blogu znajduje się kilkadziesiąt artykułów. W związku z zamieszczonym właśnie artykułem polecam w szczególności:

Kim był Jezus?” – http://racjonalista.tv/kim-byl-jezus/

Dziewicze narodziny Jezusa” – http://racjonalista.tv/dziewicze-narodziny-jezusa/

Teologia nie jest nauką!” – http://racjonalista.tv/teologia-nie-jest-nauka/

Europa nie jest chrześcijańska!” – http://racjonalista.tv/europa-nie-jest-chrzescijanska/

……………………………………………………………………………….

Przypisy

1 Pew Research Center: „Being Christian in Western Europe”. Badania te referuję szerzej w artykule pt. „Nowy sondaż o religijności w Europie Zachodniej” – http://racjonalista.tv/nowy-sondaz-o-religijnosci-w-europie-zachodniej/

2  R.Dawkins, Bóg urojony, Wydawnictwo CiS, Warszawa 2007, s. 16.

http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/choroby-psychiczne/urojenia-przyczyny-co-powoduje-urojenia_34958.html ; https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/choroby/73534,zaburzenia-urojeniowe

4 O Rozalii Celakównie piszę szerzej w artykule „Kim była mistyczka Rozalia Celakówna?” Oto krótki cytat: „Była pielęgniarką, zwykłą i uczciwą kobietą, ale nadmiernie przejmującą się religią i cierpiącą na poważne zaburzenia psychiczne. (…) Pretensję trzeba mieć do kościelnego otoczenia, które w dobrej lub złej wierze zaczęło żerować na jej przypadłości. Duchowni zachęcali ją do spisywania wizji, pobudzali zamiast uspokajać, umacniali wiarę w prawdziwość jej kontaktów z Jezusem”.http://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/jeszcze-o-intronizacji-chrystusa-byla-mistyczka-rozalia-celakowna/

5 Pew Research Center, przypis 1.

6 M. Eliade „Sacrum i profanum”, Wydawnictwo KR, 1996, s.168-9.

7 K. Ajdukiewicz „Język i poznanie”, t. 2, PWN, 1965, s. 269).

8 „Drogi świadków Chrystusa w świecie”. Podręcznik dla liceum i technikum. Płyta DVD i notes ucznia, s.16. Wydawnictwo WAM – księża jezuici, Kraków 2013.

……………………………………………………………………

O autorze wpisu:

63 Odpowiedzi na “Teoria Boga krótko wyłożona”

  1. Jak mozna poważnie traktować kolejny "wykład", w którym już na samym początku w opisie religii pojawiają się tak podstwowe błędy: "W Kościele katolickim mówi się o bogu jako osobie występującej w trzech osobach (Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty)".  Wystarczyłoby sięgnąć do podstawowych źródeł jak KKK: 200 Tymi słowami zaczyna się Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański. Wyznanie jedyności Boga, które zakorzenia się w Objawieniu Bożym Starego Przymierza, jest nieodłączne od wyznania istnienia Boga i jest, podobnie jak ono, podstawowe. Bóg jest Jedyny; jest tylko jeden Bóg. "Wiara chrześcijańska wyznaje, że jest jeden Bóg co do natury, substancji i istoty" … Całą mocą wierzymy i bez zastrzeżenia wyznajemy, że jeden tylko jest prawdziwy Bóg, wieczny, nieskończony, niezmienny, niepojęty, wszechmocny i niewymowny, Ojciec i Syn, i Duch Święty: trzy Osoby, ale jedna istota, jedna substancja, czyli natura, całkowicie prosta.

    Bez względu na to, czy się w coś wierzy czy nie, należy zachować rzetelność i nie pisać bajek. 

    1.       Nie ma Pani racji. Próbuje Pani, tak jak kościelni teolodzy bardzo często, odwracać kota ogonem . W Kościele naucza się, że Bog jest jeden, ale w trzech Osobach. Np. w tekstach nazywanych "Najważniejszymi prawdami wiary" lub "Katechizmem bierzmowanych", naucza się przy okazji bierzmowania: "1) Jest jeden Bóg. 2) Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze. 3) Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty". Tak stoi w materiałach podawanych przez różne diecezje, np. http://www.oratorium.pogrzebien.pl/salezjanie_nowa/index.php/bierzmowanie/bierzmowanie-2019-dla-klas-8/119-katechizm-bierzmowanych-2018-2019 

             Ten "jeden Bóg" jest – według Kościoła – osobą, co badzo mocno podkreśla się w kościelnym nauczaniu. Także na przykład oficjalny katolicki portal opoka.org.pl zamieszcza streszczenie homilii papieża pt. "Bóg jest osobą" – tak bowiem powiedział papież. W dyskusjach osoby religijne, próbując wybrnąć z absurdów swojej religii, często nietrafnie twierdzą, że przekręca się ich "prawdy wiary".

            Jeżeli Pani polemizuje, to warto zachować elementarną rzetelność, a Pani uprawia tzw. czepialstwo. Podejmuje Pani kwestię w artykule mało ważną, poboczną, a na dodatek nie ma Pani racji. "Czepialstwo" jest nierzetelną metodą dyskusji, chociaż dość częstą.

      1. Nie. To Pan nie ma racji. Ja niczego nie próbuję, ja tylko cytuję ze źródeł. Gdzie tak jest napisane, jak Pan napisał: W Kościele katolickim mówi się o bogu jako osobie występującej w trzech osobach. Proszę zacytować.

        Bo teraz Pan zacytował i napisał coś zupełnie innego: W Kościele naucza się, że Bog jest jeden, ale w trzech Osobach. Np. w tekstach nazywanych "Najważniejszymi prawdami wiary" lub "Katechizmem bierzmowanych", naucza się przy okazji bierzmowania: "1) Jest jeden Bóg. 2) Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze. 3) Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty"

        Poza tym jest mnóstwo innych błędów, nieścisłości, nieprawdy i nieuzasadnionych twierdzeń w Pana tekście.

        "Prawa przyrody są nieodłączną właściwością przyrody – jeżeli powstała przyroda (świat), to wraz z nią powstały te jej właściwości, które nazywamy prawami przyrody."  Proszę to udowodnić empirycznie albo dedukcyjnie.

        1.      Pani Anno, to, co Pani pisze, niczego nie zmienia. Można by w moim tekście słowo "osoba" zastąpić słowem "istota" (co chyba dla jasności zrobię), ale przecież w Kościele naucza się, że Bóg jest osobą. Jak już pisałem, także np. oficjalny katolicki portal opoka.org.pl zamieszcza streszczenie homilii papieża pt. "Bóg jest osobą" – tak bowiem powiedział papież. Nie popełniłem żadnego błędu. W Kościele naucza się, że Bóg jest osobą i są trzy osoby boskie. A to, że istnieje Bóg w trzech osobach, to religijne urojenie, charakterystyczne dla katolicyzmu.

                 Rzecz  tym, że Kościół uwikłal się w swoje absurdy. Uznał, że Jezus jest Bogiem, a jednocześnie Synem Boga, ale stanowią jedno (ponadto jest jeszcze Duch Święty). Tak zdaje się wynikć chociażby z Ewangelii św. Jana, gdzie Jezus mówi: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30). „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie” (J 14,11).

              Co do praw przyrody, to chociażby ks. prof. Michał Heller (i nie tylko on) twierdzi zdecydowanie, że prawa przyrody musiał stworzyć Bóg, a jednocześnie przyznaje, że przyroda bez żadnych praw nie mogłaby istnieć. Wynika z tego, że prawa przyrody powstawały raczej wraz z przyrodą, niż że przyroda powstała najpierw, a później dopiero prawa przyrody. Katolicy oczywiście moga wierzyć odwrotnie. Powinna Pani wiedzieć, że w rozumieniu fizyki prawa przyrody to nie są  jakiś dyrektywy, które musiały być stworzone wcześniej niż przyroda (nie są to prawa stanowione czy ustanowione wcześniej). Są to pewne właściwości przyrody, które fizycy przedstawiają najczęściej za pomocą matematycznych wzorów.

          1. A gdzie cytat, o który prosiłam, że takie jest nauczanie Kościoła katolickiego jak Pan napisał : "a więc albo trzy osoby w jednej osobie, albo jest trzech bogów" i wcześniej: W Kościele katolickim mówi się o bogu jako osobie występującej w trzech osobach. Ja od razu podałam cytaty, a Pan, gdzie ma dowód na prawdziwość swojego twierdzenia o nauczaniu Kk?

            "a jednocześnie przyznaje, że przyroda bez żadnych praw nie mogłaby istnieć. Wynika z tego, że prawa przyrody powstawały raczej wraz z przyrodą," Nic takiego z tego nie wynika, że skoro przyroda nie może istnieć bez praw, to bez praw mogłaby powstać.

            Hawking, ateista: "Ja uważam, że wszechświat wyłonił się samorzutnie z nicości, zgodnie z prawami fizyki. Nie ma on początku ani końca. Podstawowym założeniem nauki jest determinizm. Prawa fizyki determinują ewolucję wszechświata, jeśli podamy jego stan w określonym momencie. Niezależnie od tego, czy prawa te faktycznie pochodzą od Boga, nie jest on w mocy ich złamać, bo inaczej nie byłyby w ogóle prawami. Pozostawia to ewentualnie dla Boga wybór stanu początkowego wszechświata, ale i tu przypuszczalnie obowiązywałyby jakieś prawa. Zatem Bóg nie miałby tak naprawdę żadnej swobody."[wyróżnienia moje]

            Wynika z tego. że skoro wszechświat powstał zgodnie z prawami i jego stan początkowy został ustalony zgodnie z prawami, to prawa są pierwotne wobec wszechświata.

          2.      Pani Anno, w podręczniku religii dla liceum, napisanym przez jezuitów, można przeczytać: "Bóg nie jest ideą ani rzecz, lecz samoistną i niezależną Osobą" ("Drogi świadków Chrystusa w świecie", s. 46). W tekstach kościelnych mówi się też o Jezusie i Duchu Świetym jako o osobach. Cytowałem już katechizm dla bierzmowanych, gdzie mówi się w punktach: "Jest jeden Bóg (…) Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty". Jeżeli potrafi Pani czytać ze zrozumieniem i myśleć logicznie, to odpowiada to dokładnie temu, co napisałem w artykule: "W Kościele katolickim mówi się o bogu jako osobie występującej w trzech osobach (Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty". Niech Pani nie uprawia krętactwa i czepialstwa.

                 Co do Hawkinga: Błędnie rozumie Pani słowo "prawa" w tym kontekście. Prawa w tym znaczeniu to są pewne właściwości przyrody, które fizycy przedstawiają najczęściej za pomocą matematycznych wzorów, a nie jakiś dyrektywy, które musiały być stworzone wcześniej. To nie są prawa stanowione czy ustanowione wcześniej – to są pewne właściwości przyrody.

                  Hawkinga źle pani zrozumiała, idzie mu o coś innego, a nie o to, że prawa przyrody były wcześniej niż przyroda. Hawking mówi, że prawa przyrody (m.in. grawitacja) są takimi szczególnymi właściwościami przyrody, które umożliwiają jej samoistne powstanie.

                   Hawking z całą pewnością nie twierdził, że prawa przyrody/fizyki istniały wcześniej niż przyroda , albo że  pochodzą od Boga. Trzeba jego stanowisko rozumieć jako równoczesne wyłanianie się wszechświata i praw, zgodnie z którymi powstał.

                    Co do powstania świata, to jak napisałem: "Nauka nie dostarcza dziś odpowiedzi na pytanie, jak powstał świat, czy może jest wieczny". Stanowisko Hawkinga jest jednym z wielu.

                  Pani Anno, skoro Pani nie ustaje w pytaniach skierowanych do mnie, to ja  zapytam: Czy sądzi Pani, że Bóg rzeczywiście istnieje? Na jakiej podstawie? I jaki bóg?

          3. Mnie Hawking nigdy nie przekonywał – poza tym mówił co mu kazano albo mówiono w ogóle za niego…

            Dzisiejszym fizykom brakuje pewnej pokory – nie mają pojęcia jak powstał i czym jest kosmos a zachowują się tak jakby byli wszechwiedzacy.

            W ogóle pojęcie "prawa fizyki" wymaga pewnej rewizji.

          4. "Dzisiejszym fizykom brakuje pewnej pokory – nie mają pojęcia jak powstał i czym jest kosmos a zachowują się tak jakby byli wszechwiedzacy.

            W ogóle pojęcie "prawa fizyki" wymaga pewnej rewizji."

            Widzę, że Pan ma pokorę. Kropka.

  2. Na pewno instytucje religijne to wielkie urojenie.

    Ale sama wiara w Boga (Absolut)?

    To jest pytanie z zakresu metafizyki – filozofii a nie religii.

    My nawet nie wiemy czy należy przyjmować ontologiczny dualizm czy może monizm – a jeśli tak to jaki…

  3. Alvert Jann1 stycznia 2020 at 15:36

         Pani Anno, w podręczniku religii dla liceum, napisanym przez jezuitów, można przeczytać: „Bóg nie jest ideą ani rzecz, lecz samoistną i niezależną Osobą

    "Katecheza środowa Jana Pawła II 'Trzy Osoby Boże' wygłoszona 4 grudnia 1985

    1 Unus Deus Trinitas…
    Po długotrwałych rozważaniach prowadzonych przez Ojców Kościoła i wyrażanych w orzeczeniach Soborów, Kościół mówi o Ojcu, Synu i Duchu Świętym jako o trzech „Osobach”, które współistnieją w jednej i tej samej Boskiej Istocie.
    Kiedy mówimy „osoba”, mamy na myśli jednostkę natury rozumnej, jak słusznie tłumaczy Boecjusz w swej słynnej definicji: Persona proprie dicitur rationalis naturae individua substantia — „osoba jest to jestestwo jednostkowe natury rozumnej”1. Starożytny Kościół precyzuje jednak rychło, że rozumna natura Boga nie jest pomnożona przez Osoby — jest jedyna; dlatego wierzący może głosić słowami Symbolu Quicumque: „Nie trzej bogowie, lecz jeden jest Bóg”2.
    W tym miejscu tajemnica się pogłębia: trzy różne Osoby i tylko jeden Bóg. Jak to jest możliwe? Nasz umysł pojmuje, że nie ma tu żadnej sprzeczności, gdyż są trzy Osoby, ale jedna natura Boska. "

    Pani Anno, skoro Pani nie ustaje w pytaniach skierowanych do mnie, to ja  zapytam: Czy sądzi Pani, że Bóg rzeczywiście stnieje? Na jakiej podstawie? I jaki bóg?

    Ja nie ustaję w pytaniach? Powtórzyłam pytanie, bo nie mogę się doczekać cytatu. A teraz, czy my mamy rozmawiać o dydaktyce i podręcznikach do liceum?

    Co do Hawkinga, to nie stwierdził, że prawa przyrody/fizyki pochodzą od Boga.

    Nic takiego nie twierdziłam.

     

    Można jego stanowisko rozumieć też jako równoczesne wyłanianie się wszechświata i praw, zgodnie z którymi powstał.

     

    Jego stanowisko jest jasne i nie trzeba nic interpretować:

     

    "wyłonił się samorzutnie z nicości, zgodnie z prawami fizyki"

    Wyłonił się zgodnie z prawami fizyki a nie razem z prawami fizyki

    "wybór stanu początkowego wszechświata, ale i tu przypuszczalnie obowiązywałyby jakieś prawa. "

    Czy prawa, które powstały później, miałyby działać wstecz.

    1.          Pani Anno, cytaty, które przytoczyłem i które Pani przytacza, potwierdzają to, co napisałem w artykule:  "W Kościele katolickim mówi się o bogu jako osobie występującej w trzech osobach (Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty".  Może Pani zacytować cały Katechizm i wyjdzie, że jest tak, jak napisałem.

               Co do Hawkinga, to niestety wypowiedź jego nie jest jasna i podałem możliwe jej rozumienia. Faktem jest natomiast, że nie twierdził, że prawa przyrody stworzył bóg. Napisałem to dla jasności, a nie dlatego, że Pani tak twierdziła.

              Ponadto, jak już pisałem, błędnie rozumie Pani słowo "prawa" w tym kontekście. Prawa w tym znaczeniu to są pewne właściwości przyrody, które fizycy przedstawiają najczęściej za pomocą matematycznych wzorów, a nie jakiś dyrektywy, które musiały być stworzone wcześniej. To nie są prawa stanowione czy ustanowione wcześniej – to są pewne właściwości przyrody.

              Powtórzę jeszcze dla jasności to, co napisałem w artykule:  "Nauka nie dostarcza dziś odpowiedzi na pytanie, jak powstał świat, czy może jest wieczny". Natomiast profesor fizyki Krzysztof Meissner mówi, że jest przekonany, że istnieje transcendencja, a nawet powołuje się na ewangelię św. Jana. Naukowcy potrafią fantazjować i mieć urojenia, o czym wspominałem w tym artykule i innych.

               Czekam na odpowiedź na moje pytania: Czy sądzi Pani, że Bóg rzeczywiście istnieje? Na jakiej podstawie? I jaki bóg? Czekam też z niecierpliwością na dalsze wypisy z Katechizmu, kazań i encyklik.  

      1. Skoro Pan nie potrafi podać, żadnego cytatu a nawet w moch cytatach znaleźć odpowiednich fragmentów, to po co mam dalej cytować. Pan chce stosować podręcznik licealisty jako argument a właściwie jedno zdanie, nie wiadomo nawet czy pełne? Dla mnie wypowiedź Hawkinga jest jasna i jest wiele jej potwierdzeń: ""Ponieważ istnieją takie prawa, jak grawitacja, wszechświat może i będzie tworzył się z niczego. Spontaniczne tworzenie jest przyczyną tego, że istnieje raczej coś niż nic, dlatego istnieje wszechświat, istniejemy my – pisze Stephen Hawking. " Jeśli takie prawa na początku nie istnieją, to zgodnie z czym ma powstać wszechświat?  Zgodnie z niczym, bo nic nie istnieje. Jak będzie brzmiało wówczas, to zdanie? Może tak: ""Ponieważ nie istnieją takie prawa, jak grawitacja, wszechświat może i będzie tworzył się z niczego. "?

        Czekam na odpowiedź na moje pytania: Czy sądzi Pani, że Bóg rzeczywiście istnieje? A jakie to ma znaczenie dla dyskusji, co sądzę o tym ja, Pan, czy ktokolwiek inny? Liczą się tylko argumenty.  

        .

                Odpowiadam bezpośrednio pod Pani komentarzem: Pani Anno, Hawking wyraźnie pisze, że "ponieważ istnieją takie prawa, jak grawitacja, wszechświat może i będzie tworzył się z niczego", a nie że prawa te istniały wcześnie niż powstał świat. Zdanie to można różnie rozumieć, ale w całej książce, z której cytat pochodzi, Hawking nigdzie nie twierdzi, że prawa powstały wcześniej. Błędnie rozumie Pani słowo "prawa" w tym kontekście. Prawa w tym znaczeniu to są pewne właściwości przyrody, które fizycy przedstawiają najczęściej za pomocą matematycznych wzorów, a nie jakiś dyrektywy, które musiały być stworzone wcześniej. To nie są prawa stanowione. – Alvert Jann 

        1. Naukowcy tez ludzie – myla się we wszystkim.

          Z naukowców religijnych wyjątkowo bardzo szanuje prof. George'a Ellisa – pobożnego kwakra.

          Natomiast ogólnie trżeba fizykom więcej pokory – jak jakiś nie wierzy w Boga to mówi ze napewno świat nie został stworzony, a jak jakiś wierzy w Boga to mówi ze świat napewno został stworzony w pewnym momencie.

          Zachowuja się tak jakby wszystko wiedzieli – a guzik wiedzą – istnieją tylko teorie i hipotezy a faktów nie znamy niemal żadnych.

          Jak w ogóle można być pewnym tego jak powstał kosmos, skoro nawet nie wiemy czym kosmos jest?

          A może cały wszechświat to tylko swego rodzaju iluzja niczym buddyjska "maja"…

          1. Radowidzie, iluzja też musiała się skądś wziąć lub istnieć wiecznie. Musi też czymś być, istnieć. Powiedzenie, że może wszechświat jest iluzją, niczego nie wyjaśnia. Co to za iluzja, z czego jest zbudowana, jak powstała, czy obowiązują tam jakieś prawa/reguły jej istnienia? Mówienie, że wszystko jest być może iluzją, wydaje się niektórym mędrcom tezą wielce głęboką, a jest to lipa w proszku. 

          2. @Alvert Jann

            Iluzja jest czymś fałszywym.

            Jeśli wszechświat jest iluzją to znaczy że albo nie istnieje albo jest czymś zupełnie innym niż to nam się wydaje.

            Równie dobrze możemy założyć akosmizm lub subiektywny idealizm.

            I być może wtedy całe nasze pojmowanie wszechświata okaże się tylko pozorne i bezsensowne.

            Skłaniam się nieco ku monizmowi idealistycznemu albo takiemu o jakim mówił B. Russell (neutralnemu).

          3. Radowidzie, łatwo powiedzieć, że wszystko jest fałszem albo w ogóle nic nie istnieje itp. Ale mędrcy, którzy to mówią, nie biorą pod uwagę, że naukowcy oraz rzemieślnicy, rolnicy itp., mają jednak w pewnym zakresie prawdziwą wiedzę o tym iluzorycznym świecie. Iluzja to także złudzenie, a w tym iluzorycznym świecie, jeśli ktoś Cię toporem uderzy w głowę, to stracisz iluzją, że żyjesz. Nie życzę Ci tego. To, co mówią mędrcy od iluzji, to – jak napisałem już – lipa w proszku.

          4. Wiem co masz na myśli @AJ.

            Ale chodzi o pewne fundamentalne kwestie metafizyki.

            My po prostu nie wiemy czym jest wszechświat, czym jest rzeczywistość, czym jest materia, przestrzeń, czas itd.

            I nawet nie wiemy czy te wszystkie "realne byty" są czystymi realnymi bytami, czy są tylko ideami noszonymi prżez nasze umysły.

            Jeśli przyjmiemy 1 opcję to jesteśmy fizykalistami (lub reistami – za Kotarbinskim) a jeśli przyjmiemy 2 opcje to jesteśmy idealistami (lub monistami spirytualistycznymi).

            No chyba ze uznajemy dualizm ontologiczny, ale to jest propozycja religii i jakoś to do mnie nie przemawia.

        2. Pani Anno, podałem cytaty, które potwierdzają to, co napisałem. A napisałem, że "W Kościele katolickim mówi się o bogu jako osobie występującej w trzech osobach (Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty". Mam powtórzyć cytaty? Nie tylko w podręcznikach religii podaje się, że Bóg jest osobą. Także na katolickim portalu opoka.org.pl homilii papiaża dano tytuł: "Bóg jest Osobą". Różni księża ciągle komentują tezę teologiczną, że Bóg jest Osobą. Cytowałem  już katechizm dla bierzmowanych, gdzie mówi się w punktach: "Jest jeden Bóg (…) Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty". Jeżeli potrafi Pani czytać ze zrozumieniem i myśleć logicznie, to odpowiada to dokładnie temu, co napisałem w artykule. Jeżeli Pani tego nie jest w stanie zrozumieć, to nic na to nie poradzę. Natomiast faktem jest, że teolodzy mają sporo kłopotu z tymi "prawdami wiary" i  podają różne pokrętne wyjaśnienia – a jest to absurd.

               Co do Hawkinga, to jego wypowiedź pozostawia wiele niejasności, a dla mnie najważniejsze jest to, że nie twierdzi on, że wszechświat czy prawa przyrody zostały stworzone przez boga. Jeżeli Pani sądzi inaczej, to proszę to napisać. W​ artykule napisałem: "Nauka nie dostarcza dziś odpowiedzi na pytanie, jak powstał świat, czy może jest wieczny".

                Pytałem Panią: "Czy sądzi Pani, że Bóg rzeczywiście stnieje? Na jakiej podstawie?" – A więc pytałem o argumenty. Pani pisze, że "Liczą się tylko argumenty" – pytałem  właśnie o argumenty.      

          1. Skoro jasne jest że KRK to banda oszustów i złodziei to po co w ogóle o tym pisać?

            Jak ktoś o tym wie to się nie oszukuje a jak ktoś woli się oszukiwać to będzie tkwił w błędzie.

            Szkoda czasu na katolickie brednie – są ciekawsze i ważniejsze rzeczy.

          2. Radowidzie, a po co łapie się oszustów i złodziei? Odpowiedz sobie sam. Powinieneś jednak zauważyć, że nigdzie nigdy nie napisałem, że „KRK to banda oszustów i złodziei”. Natomiast oszuści i złodziej się tam zdarzają (jak wszędzie). Napisałem, że religia opiera się przede wszystkim na urojeniach, ale także na fantazjach i kłamstwach.

          3. Podałem cytaty, które potwierdzają to, co napisałem. A napisałem, że "W Kościele katolickim mówi się o bogu jako osobie występującej w trzech osobach

            Nie, takiego cytatu Pan nie podał a tylko jego urywek i to z wyrwanego zdania z podręcznika do lceum a teraz tytułu nadanego przez redakcję. Ja zaś podałam pełne cytaty z dokumentów Kk, jak się mówi o osobowym Bogu.

            Co do Hawkinga, to jego wypowiedź pozostawia wiele niejasności

            No to czekam cierpliwie na dowód Pana twierdzenia. Mam przypomnieć, o które chodzi? Pan opiera swoje poglądy na temat Boga na swoich twierdzeniach, to proszę to twierdzenie udowodnić: "Prawa przyrody są nieodłączną właściwością przyrody – jeżeli powstała przyroda (świat), to wraz z nią powstały te jej właściwości, które nazywamy prawami przyrody."

            "A więc pytałem o argumenty". Argumenty, na które moje twierdzenie?

          4. Pani Anno, chce Pani, bym w dokumentach znalazł słowo w słowo to co napisałem? To przesada, jeszcze mnie nie przytaczają w dokumentach kościelnych. Natomiast w Kościele mówi się wprost (podałem cytaty), że Bóg jest Osobą i jest jeden, a ponadto pisze się, że są trzy osoby boskie. Czyli tak, jak napisałem: „W Kościele katolickim mówi się o bogu jako osobie występującej w trzech osobach (Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty)”. Teolodzy wykonują karkołomne sztuczki, by to jakoś wyjaśnić, ale to absurd. Powstał on wskutek próby połączenia wierzeń pochodzących ze Starego i Nowego Testament – z logiką, która jest czymś zupełnie innym. Kościół uwikłał się w ten sposób w absurdy.

                Co do praw przyrody. Są teolodzy, np. ks. prof. Heller, którzy twierdzą, że prawa przyrody musiały być stworzone przez boga. Podałem inną tezę: „Równie dobrze świat wraz z prawami przyrody mógł powstać w wyniku procesu naturalnego i żaden bóg nie brał w tym udziału”. I dalej: „Prawa przyrody są nieodłączną właściwością przyrody – jeżeli powstała przyroda (świat), to wraz z nią powstały te jej właściwości, które nazywamy prawami przyrody” (z nieodłącznością przyrody i praw przyrody zgadza się także Heller i wielu innych). Niech Pani  poda argumenty, że to co piszę, jest zupełnie niemożliwe. Albo poda Pani argumenty, że bóg stworzył prawa przyrody. Natomiast zgadzamy się, że Hawking nie twierdzi, że prawa przyrody zostały stworzone przez boga.

               Co do ostatniej kwestii, to jasno pytałem, czy sądzi Pani, że bóg istnieje i prosiłem o argumenty uzasadniiejące pogląd Pani na ten temat. Jasne teraz?

  4. Alvert Jann 1 stycznia 2020 at 22:48

    Pani Anno, chce Pani, bym w dokumentach znalazł słowo w słowo to co napisałem? To przesada, jeszcze mnie nie przytaczają w dokumentach kościelnych

    Przeciwnie, to Pan powinien wiernie cytować a nie zmyślać.

    "Niech Pani  poda argumenty, że to co piszę, jest zupełnie niemożliwe." 

    A Pan już podał argumenty, że to co Pan stwierdził jest prawdą? Nie wiem czy to jest zupełnie niemożliwe, bo nie sięgam, tamm gdzie nic nie istnieje.- używam tylko zwykłej dedukcji z realu – ale to nie jest żaden argument w kwestii Boga.

    "Albo poda Pani argumenty, że bóg stworzył prawa przyrody."

    Ja tego typu twierdzeń nie przedstawiałam ani się do nich nie odnosiłam czy Bóg. stwprzył prawa przyrody.

    No, już nie chcę zanudzać.

     

    1. Pani Anno, wiernie przedstawiłem to, co mówi teologia katolicka na temat tzw. Trójcy Świętej (w komentarzach przytoczyłem cytaty potwierdzające to, co napisałem). Nie jest tak, że autor piszący o teologii czy np. o Arystotelesie, powinien i musi tylko cytować omawiane poglądy. Pani tak postępuje, bo wydaje się, że nie potrafi Pani streścić czyichś poglądów porządnie. 

      Pisze Pani,  "już nie chcę zanudzać". Rzeczywiście, przynudziła Pani nic do kwestii boga i Kościoła nie wnosząc swoimi komentarzami.

      1. A Pan co wniósł? Kawałki zdań z podręcznika do liceum i własne urojenia? Mnie Pana osobista niewiara – którą Pan ciągle podkreśla – w Boga nie interesuje, mnie interesuje nieprawda, którą Pan wciska czytelnikom. Pan "streszcza" poglądy tak, że wychodzą z tego bzdury a potem z tym własnymi bzdurami Pan walczy, co pokazałam w oficjalnych dokumentach Kk, gdzie nie ma potwierdzenia Pana pojęcia o Bogu.. Ja nie muszę niczego streszczać, bo niczego nie podjęłam się prezentować. Pan zaś streszcza błędnie. A przynudzam dlatego, że powtarzam wiele razy a Pan nadal nie rozumie albo udaje, że nie rozumie.

        1.       Pani Anno, w dokumentach kościelnych wyraźnie mówi się, że Bóg jest Osobą, jest jeden, ale są trzy Osoby Boskie. A Pani kłamie, twierdząc, że dokumenty mówią inaczej. Teologia zabrnęła w absurdy, Pani próbuje tych absurdów bronić. 

               Co do Hawkinga, to niczego nie muszę udowadniać. Jak napisałem w artykule, nauka nie dostarcza dziś odpowiedzi na pytanie, jak powstał świat, czy może jest wieczny. Stanowisko Hawkinga jest jednym z wielu. 

          1. Sam pan użył takiego argumentu jako "racjonalista": "Wymieniłem prawa przyrody, bo niektórzy teolodzy twierdzą, że prawa przyrody musiały być stworzone przez boga. Nie ma powodu, by to uznać. Prawa przyrody są nieodłączną właściwością przyrody – jeżeli powstała przyroda (świat), to wraz z nią powstały te jej właściwości, które nazywamy prawami przyrody. "

            To Pan powinien mieć dowody na to co twierdzi, skoro innym zarzuca, że nie mają powodu tak twierdzić. Chyba, że Pan się już z tego wycofał.

            W dokumentach Kk jest napisane, że Bóg jest jeden ale w trzech osobach ale nie jest napisane, jak Pan "skrócił": "o bogu jako osobie występującej w trzech osobach" i dalej: "a więc albo trzy osoby w jednej osobie, albo jest trzech bogów. ". To jest błąd a Pan się opiera na jakimś urwanym cytacie z liceum zamiast zajrzeć do źródeł. Też nie rozumie Pan co cytuję, to na jakim poziomie Pan wykłada swoją "skróconą teorię"? Bóg jest  u katolików osobowy ale w ten sposób, że są trzy osoby boskie a nie jedna osoba. I to piszą teolodzy, których cytuję i wielu innych. Niech Pan przeczyta jeszcze raz I już nie wprowadza ludzi w błąd

          2. Pani Anno, już odpowiadałem na te pytania.  Napisałem w artykule, że „Równie dobrze świat wraz z prawami przyrody mógł powstać w wyniku procesu naturalnego”, bo przyroda nie mogłaby powstać i isrtnieć bez właściwości, które nazywamy prawami przyrody. Prawa nie musiały powstać oddzielnie, jak zdaje się sugerować. ks. prof. Heller.

            Odpowiadałem też na drugie Pan pytanie. W dokumentach kościelnych wyraźnie mówi się, że Bóg jest Osobą, jest jeden, ale są trzy Osoby Boskie. A Pani kłamie, twierdząc, że dokumenty mówią inaczej.  Proszę jeszcze raz zadawać te same pytania. To, co Pani robii, to trolling.

  5. No to dalej. Pan też sobie tworzy własne definicje "medyczne", ale nie wiem czy Pan zauważy rożnicę, mam przykre doświadczenia w tej sprawie.

    Pańska definicja: "Czym są urojenia? To bezpodstawne, niepotwierdzone dowodami przekonania o istnieniu określonych zjawisk, istot czy wydarzeń."

    Encyklopedia PWN: urojenia,

    med. objaw zaburzeń psychicznych, błędne przekonanie chorego wypowiadane z poczuciem zupełnej oczywistości i podtrzymywane przezeń mimo nieodpartych dowodów fałszywości;

     I dalej Pan rozwija swoją urojoną teorię urojeń., zamiast się opierać na faktach.

    1. Pani Anno, definicja w encyklopedii PWN odnosi się tylko do urojeń chorobowych, co zostało tam zaznaczone. W moim artykule podaję ponadto definicję urojeń pospolitych i zinstytucjonalizowanych, które nie wiążą się na ogół z zaburzeniami psychicznymi. Także Dawkins przytacza szarszą  definicją urojeń: są to "fałszywe przekonania, utrzymujące się mimo silnych przeciwstawnych dowodów: często oznaka zaburzeń psychicznych" (Bóg urojony, s.16). Często, a więc nie zawsze. Zresztą psychiatrzy bardzoa często zaznaczają, że urojeń i halucynacji doświadczają także ludzie zdrowi psychcznie.

  6. No to dalej: " Pojęcie boga nie odgrywało istotnej roli także w cywilizacji chińskiej i wierzeniach ludów wyznających buddyzm "

    Wikipedia; "Pierwotne wierzenia chińskie, nazywane dziś zazwyczaj „mitologią chińską”, miały swoje korzenie jeszcze w epoce paleolitu. Zapełniały je potężne i straszliwe bóstwa, przedstawiane zazwyczaj w postaci odrażających potworów, takie jak Fuxi czy Shennong. Wierzenia te zaczęły zanikać na przełomie dynastii Shang i Zhou (I tys. p.n.e.) na rzecz jednego, uniwersalnego kultu Niebios (天, Tian)"

    Encyklopedia PWN:

    "Shangdi, najwyższe bóstwo chiń. w okresie panowania dyn. Shang (XVIII–XII w. p.n.e.);antropomorficzna forma bóstwa Nieba panującego nad zmiennością pór roku i wszystkimi duchami w analogii do cesarza panującego na ziemi; z nastaniem dyn. Zhou (1027 p.n.e.) funkcje i atrybuty Shangdi wchłonęło bardziej abstrakcyjne bóstwo Tian [‘niebo’]."

    "najwcześniej tian było antropomorficznym bóstwem Nieba, później, w okresie dyn. Zhou (1122–256 p.n.e.), utożsamiano go z Shangdi — najwyższym bogiem czczonym w poprzedniej dyn. Shang; tian legitymizował władzę cesarzy, którzy z jego mandatu panowali nad ludem, a jego kult podniesiony do rangi kultu państw. przetrwał w Chinach do rewolucji 1911–13."

     

    1.       Pani Anno, pojęcie boga w kulturze chińskiej nie odgrywa istotnej roli od 2 tys. (było istotne tylko w najdawniejszych czasach). Wynika to także w encyklopedii, które Pani cytuje.  Myli Pani różne rzeczy. Tian w konfucjanizmia, który przez ponad 2 tys. lat aż do XX w. był w Chinach oficjalną ideologią państwową, to nie jest bóstwo ani bóg, tylko wyobrażenia nieba i duchów przodków.  Cytuje Pani jedne fragmenty, pomija inne, nie ogarniając całości.

            To, co Pani tytaj uprawia, to jest trolling. Powtarza Pani w kółko swoje zarzuty i pytania, chociaż na nie odpowiedziałem. 

       

    1. Jest to wyjaśnione w artykule. Zinstytucjonalizowane lub pospolite przekonania/urojenia religijne nie są uznawane za jednostkę chorobową. Ale tzw. opętania przez szatana itp. – tak.

      1. Przecież urojenie jest chorobą. Jeżeli "zinstytucjonalizowane (pospolite) urojenia" nie są chorobą według WHO, to nie są też urojeniami. Dlaczego więc używasz tego słowa?

        1. Elasp, nie wszystkie urojenia i halucynacje są zaburzeniami psychicznymi (chorobami). Urojenia – najkrócej –  to bezpodstawne, niepotwierdzone dowodami przekonania o istnieniu określonych zjawisk, istot czy wydarzeń, niekoniecznie mające podłoże chorobowe, chociaż często mają. Niektóre przekonania są  więc nazywane urojaniami dlatego, że są bezpodstawne (bezpodstawnie, bez dowodów uznaje się istnienie określonych zjawisk, istot czy wydarzeń). To jest wszystko szerzej wyjaśnione w artykule. Piszesz tak , jakbyś nie przeczytał artykułu. Nie będę odpowiadał na pytania, na które odpowiedź jest w artykule.

          1. "Elasp, nie wszystkie urojenia i halucynacje są zaburzeniami psychicznymi (chorobami). Urojenia – najkrócej –  to bezpodstawne, niepotwierdzone dowodami przekonania o istnieniu określonych zjawisk, istot czy wydarzeń…"

            .

            Niestety, wszystkie: wszystkie urojenia są chorobą – https://pl.wikipedia.org/wiki/Urojenia

            Jest to choroba F22 wedle klasyfikacji WHO:

            "Persistent delusional disorders

            Includes a variety of disorders in which long-standing delusions constitute the only, or the most conspicuous, clinical characteristic and which cannot be classified as organic, schizophrenic or affective. Delusional disorders that have lasted for less than a few months should be classified, at least temporarily, under F23.-."

            F23 =  Acute and transient psychotic disorders.

             

            Nie rozumiem, dlaczego nie zadałeś sobie trudu i nie sprawdziłeś znaczenia słowa "urojenie" i poslugujesz się tym słowem w sposób, ktory nasuwa podejrzenie, że przekonania religijne są chorobą. Słowo "urojenie" ma nagatywny wydzwięk, jednoznacznie bowiem (i słusznie) kojarzy się z chorobą umysłową. Dajesz w ten sposób (podejrzewam) wyraz swojej niechęci do religii i przekonań religijnych, ale przecież artykuł miał być o przekonaniach religijnych, a nie o tym, co lubisz, a czego nie.   

            .

            "Bezpodstawne, niepotwierdzone dowodami przekonania o istnieniu określonych zjawisk, istot czy wydarzeń" – na to jest w języku polskim słowo "przesąd", albo "zabobon".

            Za SJP: zabobon «ogół wierzeń i praktyk opartych na przekonaniu o istnieniu mocy nadprzyrodzonych, które mogą sprowadzić na kogoś nieszczęście lub ustrzec go przed nim».

            .

            Twój atrykuł polega więc na manipulacji słowami, na podstawieniu słowa "urojenie" w miejsce słowa "zabobon". Na tym chyba też polega (miałoby polegać) novum tego artykułu, bo to, że religia jest zabobonem, głoszone jest tu i ówdzie od dawna, natomiast twierdzenie, że przekonanie religijne to urojenie brzmi nowocześnie i (na swój sposób) fachowo i naukowo. Sam jednak przyznajesz, że przekonanie o istnieniu Boga jako takie nie jest chorobą. Jest więc ono zabobonem, ale nie urojeniem.

            .

            Tego rodzaju manipulacja (jak każda manipulacja) jest nieuczciwa i nie ma nic wspólnego z racjonalizmem. Możesz darzyć niechęcią przekonania religijne (to twoja sprawa i twoje prawo), ale nie znaczy to, że możesz wprowadzać w błąd czytelników "Racjonalisty" i mieszać fakty z ocenami, albo podstawiać nazwę choroby w miejsce nazwy czegoś, co chorobą nie jest.

            .

            Mam nadzieję, że red. Tabisz czyta artykuły zamieszczone na jego stronie i skoryguje twój błąd, jeżeli sam nie chcesz lub nie potrafisz tego zrobić.

             

          2. Elasp, niestety, mylisz się. Definicja podana w Wikipedii wcale nie zakłada, że wszelkie urojenia są chorobami czy zaburzeniami psychicznymi. Natomiast klasyfikacja WHO mówi o „uporczywych zaburzeniach urojeniowych” – i to zaznaczam w swoim artykule. Chorobami są  „uporczywe zaburzenia urojeniowe” (persistent delusional disorders), które bardzo często wiążą się ze schizofrenią czy paranoją. W psychiatrii często akcentuje się, że nie wszystkie urojenia i halucynacje to zaburzenia/choroby psychiczne, ale jest też tendencja, by urojeniami nazywać tylko urojenia będące zaburzeniami psychicznymi. Nie sądzę, żeby Tabisz chciał tę kontrowersję rozstrzygać. 

            Dawkins przytacza słownikową amerykańską definicją urojeń: Urojenia (delusions) są to „fałszywe przekonania, utrzymujące się mimo silnych przeciwstawnych dowodów: często oznaka zaburzeń psychicznych” (Bóg urojony, s.16). Często, a więc nie zawsze. Dawkins pisze, że „Pierwsza część tej definicji doskonale pasuje do przekonań religijnych” – czyli nie traktuje urojeń religijnych jako zaburzeń psychicznych. Zgodnie z twoim postulatem Tabisz powinien też zażądać skorygowania co najmniej polskiego wydania „Boga urojonego”.  

             

          3. Slowo "urojonie" ma wiele znaczen, np. liczby urojone nie sa wcale chorym wymyslem. To jest tak jak z uzywaniem slowa zboczenie, czy dewiacja, moze byc uzywane w pejoratywnym znaczeniu w stosunku do pewnych osob. Sa urojenienia niegrozne dla zdrowia wlasnego i otoczenia. Ale przedawkowanie urojen moze juz byc grozne. Z religiami to jest raczej tak ze osoby wierzace sa niegrozne, ale roznego rodzaju kaznodzieje doskonale potrafia wykorzystac wierzacych do  swoich niecnych celow.

          4. 1. Tak, owszem, tylko ta uporczywość polega na utrzymywaniu się urojenia przez czas dłuższy niż kilka miesięcy (sprawdż). Typowe przekonania religijne utrzymują się przecież o wiele dłużej.

            .

            2. Dawkins posługuje się słowem "delusion", dla którego "urojenie" nie jest jedynym polskim odpowiednikiem. Polskim odpowiednikem "delusion" jest także "złudzenie" i "zwodzenie". Nie można jednak wątpić, że celem samego Dawkinsa było (poza celami maketingowymi) rzucenie podejrzenia na ludzi mających przekonania religijne, że są oni chorzy umysłowo. Zresztą otwarcie porównał islam do nowotworu – są materiały w sieci na ten temat. Porównał także rozprzestrzenianie się religii do rozprzestrzeniania się wirusa (w pracy "Viruses of the Mind", 1991).

             

             

          5.           Elasp, mylisz się, czas trwania nie jest jedynym kryterium kwalifikującym do kategorii "uporczywych zaburzeń urojeniowych". Innym ważnym kryterium branym po uwagę przez psychiatrów jest to, czy urojenia  zaburzają normalne  funkcjonowanie w  pracy zawodowej, rodzinie, w relacjach z otoczeniem (pisałem o tym). Przekonania religijne zwykle nie mają tego typu negatywnych skutków. Możesz też np. bardzo długo być przekonany, że masz fioła, ale jeżeli niewiele z tego wynika, to psychiatra nie zakwalifikuje tego jako uporczywego zaburzenia urojeniowego. Poczytaj więcej o tym, a nie tylko krótkie komunikaty, w których jest bardzo mało informacji.

                   Co do tłumaczenia, to delusion jest tradycyjnie i najczęściej tłumaczone właśnie jako urojenie. Jest to najlepsze tłumaczenie. "Złudzenie" sugeruje błędne widzenie, a nie bezpodstawne przekonana. Zaś "zwodzenie"  sugeruje oszukiwanie, a nie o to tu idzie. Zwodzić może ktoś kogoś, a w urojeniach idzie o bezpodstawne przekonania.

    2. Urojenie czy chorobą? O chorobie można mówić dopiero od momentu, w którym to to urojenie swoją obecność zaczyna przejawiać w realu. Czyli to co może być chore to obserwowanie zachowania wynikające/podyktowane z urojenia. Samo urojenie to za mało jeśli idzie o chorobę. Konsekwencje  t akie sa: uroiłeś sobie boga – twoje prawo – ale żyjesz jak by go nie było? – jesteś zdrów jak rydz albo inny koń. Albo druga, uroiłeś sobie boga i w związku z tym żyjesz po bożemu

      1. * Urojenie czy jest chorobą? O chorobie można mówić dopiero od momentu, w którym to to urojenie swoją obecność zaczyna przejawiać w realu. Czyli to co może być chore to obserwowane zachowania z urojeń wynikające, zachowania urojeniami podyktowane. Samo urojenie to za mało jeśli idzie o chorobę. Konsekwencje tego są takie: Uroiłeś sobie boga ale żyjesz jak gdyby go nie było? – jesteś zdrów jak rydz albo inny koń. Albo druga, uroiłeś sobie boga i w związku z tym żyjesz po bożemu

  7. @AJ

    Nie ma sensu pisać o religii wymyślonej przez cesarzy bizantyjskich i powielać w kółko te same rzeczy.

    Szkoda tracić czas na pisanie o religianckich banialukach.

  8. @AJ

    Religia to nie jest żadna choroba, urojenie umysłowe itd.

    Religia to tylko oszukiwanie innych oraz samo-oszukiwanie się.

    To również ściskanie umysłu bo religijny umysł powinien wszystko dopasować do swoich dogmatów.

    Ale bądźmy szczerzy – człowiek jest karmiony oszustwami i kłamstwami dosłownie zawsze i wszędzie.

    Rekalmy w tv, radio czy internecie nas kłamią, fejk niusy nas kłamią, politycy nas kłamią, religie nas kłamią, a nawet niekiedy naukowcy nas kłamią gdy mówią ze coś jest pewne, a wcale nie jest.

  9. Swietny esej na poczatku roku! Rzeczowy i wyczerpujacy. Zawsze  czytam Twoje eseje chetnie bo czegos  nowego mnie ucza. Pozdrawiam i dodaje kilka uwag.

    Powstanie religi jest naturalnym zjawiskiem. Ludzka wiedza o otaczajacym swirecie byla zerowa a czlowiek chcial w jakis sposob rozumiec swiat i przezyc trudne warunki zycia. Religia tlumaczyla pogode, choroby, glod ,smietrc  wielkim niewidocznym  duchem. Ten duch byl urojony na wzor brutalnego wladcy. Byl to taki

    krolewski superman. Z czasem  wiedza wypierala urojenia ale zycie jest wciaz pelne przypadkowych wydarzen ktore nie maja logicznej przyczyny. Te dziury w naszej wiedzy i zrozumienia przypadkowych wydarzen zatyka boskim kitem religia. Latwiej uwierzyc ze zlamanie nogi na ulicy to kara za opuszczenie  nabozrnstw niz uznac to za czyste przypadkowe wydarzenie.

    Rozpietosc urojen jest duza. Od glupich lecz nieszkodliwych wierzen w pierscionek przynoszacy szczescie do 

    brutalnych dobrowolnych ukrzyzowan wsrod oszalalych chrzescijan w Azji.

     

     

  10. A bo w ogóle (po takim wstępie ,muszą paść jakieś wstrząsające, epokowe słowa 😉 )

    Otóż multum nieszczęścia na ziemi bierze się stąd,że wielu ludzi nie chcę porzucić swoich teorii i wyobrażeń którym hołubią po konfrontacji z faktami.

     

    1. Na ewentualny zarzut iż moje sformułowanie powyżej (tak ogólne wszak ) może jednocześnie odnosić się do "ALVERT JANN" oraz.. niech będzie że jej adwersarzy (ludzi wierzących w Boga ,Bogów ) Odpowiadam …taki właśnie był mój zamiar .

  11. Do religii jak do garbu mozna sie przyzwyczaic. Operacja usuniecia religii  z zycia jest trudne,czasochlonne i wymaga odwagi plyniecia pod prad.  

  12. Jesli bog ojciec i syn sa tozsami to bog sam sie ukrzyzowal aby samemu zbawic

    ludzi , totalny bullshit. Absurdalny nonsens.

  13. Janusz: "​ totalny bullshit. Absurdalny nonsens."

    Tylko takim samym cytatem (bezdowowdowym) może poczęstować Pana adwresarz, – co wtedy?

    He, he, he, he, ……….

     

    Pozdrawiam.

    1. Skoro nic mądrzejszego nie masz do powiedzenia. Skoro Syn boży jest bogiem a Bóg jest niepodzielny, to pomimo prostoty języka, Janusz ma rację – Bóg sam siębie ukrzyżował aby odpuścić ludziom grzechy które sam im dał i zbawićich od kary którą sam na nich zesłał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

7 + piętnaście =