Uprzedzam, że znowu dostanie się romantyzmowi, nurtowi – matce postmodernistycznego bełkotu i wszelkiej szalonej relatywizacji. Poemat Mickiewicza jest tak samo jak pisma Dmowskiego lekturą zdecydowanie nie na dzisiejsze czasy, wspiera bowiem wojowniczy nacjonalizm polski w kontekście jego okrążenia przez inne agresywne nacjonalizmy zaborcze. Nacjonalizm w warunkach tamtej epoki wydaje mi się mimo wszystko w miarę rozsądnym przeciwstawieniem się nacjonalizmom państw zaborczych, lecz dzisiaj należałoby moim zdaniem Konrada Wallenroda wykreślić z listy lektur, ponieważ (jak zauważono już w XIX wieku) promuje on zdradę i skrytobójstwo. Prawdziwy wielki mistrz (w l. 1391-93) Konrad był Frankończykiem, ten mickiewiczowski jest, że tak powiem, re-born Lithuenian, czyli mamy tu też do czynienia z manipulacją historyczną.
Ja rozumiem, że Mickiewicz kochał Litwę, a także uważał zabory za tragedię i za szklany sufit dla własnej kariery (w końcu powstanie listopadowe wybuchło między innymi z powodu zbyt wolnych polskich awansów w armii kongresowej), ale (kurcze!) jest jeszcze jakaś moralność…. Dziś należymy do NATO, więc do wojen możemy stawać z otwartą przyłbicą i sami prędzej (niestety) możemy stać się ofiarami terroryzmu, niż być zmuszonymi do jego używania (to akurat dobrze). Nie ma zatem bardziej przestarzałej lektury, choć można oczywiście uważać ją za ciekawostkę i klucz do poznania epoki. Pamiętam jednak, że mój ambitny polonista licealny nie do końca tak to widział. Postawa romantyczna była mu zdecydowanie bliska, a wraz z nią wallenrodyzm, choć był to równocześnie człowiek bardzo inteligentny. A jeśli ktoś wdrażałby wallenrodyzm bardziej jednotorowo? Czy nadal byłoby to takie nieszkodliwe? A może stanowiłoby to kolejną cegiełkę do polskich paranoi, według których NATO zostawi nas na pastwę Putina, Tusk jest pieskiem Merkel, Komor to zdrajca, a PO to wyłącznie złodzieje i sprzedawczyki? Wycofajmy to coś ze szkół zanim powstanie bojówka wallenrodystów lub coś w tym stylu. Niech Konrad Wallenrod stanie się tylko dziwactwem do rozważań na studiach polonistycznych. Podobnie zresztą powinno się postąpić z Schillerem i jego idealizacją zbójców (co prawda uczynioną z pewnym przymrużeniem oka).