Królewna Urszula i koty (Bajki Niegodziwe)

 

Dawno temu w dalekiej krainie pełnej pól i lasów żyła piękna królewna Urszula. Król ojciec ją kochał i dawał jej wszystko, czego pragnęła. Zła to była królewna. Nie miała dla nikogo litości. Jeśli ktoś jej się sprzeciwił, lub nie spełnił jej zachcianki musiał się ukrywać, aby uniknąć wtrącenia do lochów. Drżała przed nią służba, drżeli przed nią dworzanie, drżeli przed nią nawet urzędnicy państwowi i dowódcy. Wszyscy w otoczeniu króla bali się fochów i kaprysów królewny.

Pewnego pięknego dnia królewna wraz z dwórkami przechadzała się po zamkowych ogrodach. W pewnej chwili ujrzała leżącego na kamieniu wygrzewającego się w słońcu wielkiego kota.

-O kotek! – zawołała.

Podbiegła do niego. Kocur otwarł leniwie jedno oko, po czym je zamknął i trwał dalej. Królewna wyciągnęła do niego ręce. Kot zjeżył sierść i syknął. Despotka mimo tego go chwyciła. Wtedy kot się rozzłościł. Ugryzł królewnę w dłoń i mocno drapnął. Królewna wrzasnęła i puściła zwierza. Kot zeskoczył z kamienia i uciekł, a królewna rozpłakała się na całe gardło. Dwórki i pilnujący jej strażnicy odsunęli się przezornie. Długo to trwało, zanim królewna się uspokoiła.

Jak tylko szok minął, pognała do komnat ojca. Właśnie miał naradę z ministrami, jednaj przerwał ją, aby wysłuchać ukochanego dziecka.

-Nienawidzę kotów!!! – wrzasnęła królewna – Chcę, aby wszystkie zostały wygnane!!!

Pająk siedzący pośród belek stropu zaczął trącać nici swojej pajęczyny. Drgania dotarły do pozostałych pajęczyn w zamku. Rezydujące na nich pająki przekazały wiadomość dalej do stolicy. Sygnał z miasta stołecznego dotarł do najdalszych zakątków państwa. Te z pająków, które mieszkały w domach czarownic od razu przekazały niepokojące wieści swoim gospodyniom. Czarownice nie darzyły sympatią królewny Urszuli odkąd popadły w niełaskę. Stało się tak, gdy jedna z nich odmówiła sprzedania królewnie miłosnego eliksiru. Porozumiały się między sobą i jednogłośnie uzgodniły, że udzielą kotom schronienia w tym ciężkim dla nich czasie.

Tego samego wieczoru koty z całego królestwa, zaalarmowane przez pająki, przemykały się do domów czarownic, które ukrywały zbiegów. Następnego dnia rano straże królewskie przeszukiwały wszystkie zakamarki, jednak kotów nie odnalazły. Z obawy przed magicznymi mocami, omijały z daleka domy czarownic.

 

 

Czas mijał. Koty żyły w ukryciu. Tymczasem myszy i szczury zauważyły nieobecność swojego największego wroga. Z początku niepewnie zaczęły wychodzić na ulice. Później coraz śmielej się pokazywały. W końcu bez żadnych oporów ruszyły na podbój królestwa. Nastały ciężkie czasy dla poddanych. Gryzonie nie bacząc na nic, wdzierały się do mieszkań i spiżarni ogałacając je z pożywienia. Swoimi zębami i pazurami niszczyły też wszystkie przedmioty i sprzęty, jakie znalazły się w ich zasięgu. Początkowo król bagatelizował ten problem. Jednak gdy futrzaści intruzi dostali się do komnat królewny i zniszczyli jej wszystkie suknie, zrozumiał powagę sytuacji.

Natychmiast zwołał naradę. Ministrowie i doradcy wiedzieli dobrze, że jedynym ratunkiem są koty. Z obawy o los swój i swoich rodzin nikt nie śmiał głośno o tym powiedzieć. Ustalono, że zostaną wysłane psy myśliwskie. Następnego dnia wyruszyli myśliwi z psami, witani przez ludność jak bohaterowie. Szybko jednak okazało się, że radość była przedwczesna. Pośród gryzoni wieści się szybko rozchodzą i mali najeźdźcy zdążyli się w porę pochować. Zaczęto stosować różne zasadzki i pułapki, jednak skutki były znikome.

Zrozpaczony król zamknął się w swojej komnacie zabraniając komukolwiek wchodzić. Jak tylko zamknięto drzwi, w otwartym oknie usiadła wrona.

-Witaj królu – rzekła – przysyłają mnie czarownice. Mam przekazać, że jedynie koty są w stanie uporać się z wyniszczającą państwo plagą. Są one gotowe podjąć się tego zadania, ale najpierw królewna Urszula musi publicznie je przeprosić, a wasza wysokość wydać akt ułaskawiający uprawomocniony żelazną pieczęcią.

Nazajutrz rano na głównym placu w stolicy królewna, łkając z upokorzenia, przeprosiła wszystkie koty. W tym czasie król przepisał i przypieczętował akt łaski. Jeszcze tego samego dnia koty opuściły swoje kryjówki i ruszyły do ataku. Walka trwała kilka dni. Nieliczne ze zdziesiątkowanych gryzoni pochowały się głęboko w piwnicach.

W czasie gdy koty toczyły bój z intruzami, czarownice chyłkiem zleciały sie do zamku. Tam osaczyły królewnę i zmieniły ją w wyjątkowo odrażającą ropuchę.

Król abdykował. Boso na piechotę udał się do monastyru. Tam ogolił głowę na łyso i złożył śluby zakonne. Nowy król sprawiedliwie rządził państwem. Pamiętając inwazję gryzoni otoczył koty ochroną prawną. Powołał też do swej rady najmądrzejsze czarownice.

Królewnę Urszulę mógł jedynie odczarować pocałunek ukochanego. Jednak wieści o jej niegodziwym charakterze rozeszły się szeroko. Najbiedniejszy nawet rycerz nie stawił się, aby zdjąć z niej urok. Pewnie jeszcze dzisiaj czeka w ogrodach zamkowych na wybawiciela.

O autorze wpisu:

  1. Morał jest taki że jak wyrzucimy muzułumanów to partie lewackie przegrają wybory, wybory wygrają partie prawicowe, wszystkie narody Europy wstaną z kolan, UE się rozpadnie i będziemy mieć powtórkę ze złotych lat 1914-1945 gdy w Europie nie było muzułumanów i nie rządzili lewacy.

     

  2. To tak jak z tymi wróblami, co to kazano je wytępić bo zjadają ziarno, a w konsekwencji rośliny zostały zjedzone przez robactwo XD Najlepsze ,że dla rozkapryszonej gówniary nie było ratunku 😀

  3. Urszulka  nie wiedziała  że w Egipcie czczono koty i one o tym nie zapomniały.

    Czekam na więcej od Autorki.

    1. @ Ryszard Z.A.G.: Koty nie polują na szczury.

      ——————————

      Koty polują na wszystko co się da, ale szczury – szczególnie te stare – się nie dają i to one potrafią popędzić kotu kota. Zwierzęta myślą i kalkulują co im się opłaci. Znałem starego kota żyjącego już kilkanaście lat na wsi, Karolem go tam nazywano. Był ogromym i miał cały łeb w bliznach oraz mocno pokaleczone uszy, ale żaden szczur nie był mu strasznym i potrafił przynieść gospodarzom nawet i dwie sztuki jednej nocy upolowane.  

  4. To już bez muzułmanów lewica skazana jest na porażkę? Nie da się bez nich opanować brunatnejj fali, która faktycznie jest zagrożeniem nie mniejszym niż radykalny islam? Czyli potrzebujemy muzułmanów bo bez nich przegramy wybory. No to wyszło szydło z worka.A oni to doskonale wiedzą i tanio mas ten miraż lewicy nie będzie kosztował.

  5. O, tak! Miło będzie zobaczyć jak Jędza Królewna (J.K.) łkając z upokorzenia przeprasza wszystkie KODy!  :))) 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *