Trzy lata temu moja społecznikowska natura wywarła na mnie presję aby współtworzyć Fundację Wolność od Religii. Od tamtej pory wiele się zmieniło, wielu rzeczy doświadczyłam, wielu nowych miałach okazję się nauczyć.
Wówczas mój ateistyczny światopogląd nie był już wyłącznie moją prywatną sprawą, a stał się raczej pewnego rodzaju znakiem rozpoznawczym. Niektórzy moi przyjaciele uznali, że o ile są w stanie zaakceptować mój „cichy ateizm”, skrywany skrzętnie w oparach wymuszane…go przez kontekst kulturowy konformizmu, tak nie są skłonni akceptować mojego światopoglądu ujawnionego. Powodowało to niestety wiele sporów, które trudno mimo wszystko nazwać intelektualnymi, ponieważ z reguły lądowały szybko w kategorii „obrażanie uczuć religijnych”. Oznaczało to, że powiedzenie przyjacielowi „sądzę, że bóg nie istnieje” jest naruszeniem jego uczuć i rozmowa powinna czym prędzej zostać zakończona.
Tym samym moje przyjacielskie więzy z kilkoma osobami zostały zerwane. To budziło mój smutek, który wcale nie zmniejszał się wraz z liczbą przychodzących emaili od osób, którym działania Fundacji pomogły lub dzięki którym poczuli się zwyczajnie bardziej sobą. Niektórzy z nich mieli w końcu odwagę nie ochrzcić własnego dziecka pomimo ogromnej presji rodziny, niektórzy przestali zapisywać swoje dzieci na lekcje religii katolickiej organizowane w publicznej szkole pomiędzy matematyką a matematyką, niektórzy zdali sobie sprawę, że osób które myślą podobnie do nich jest w Polsce kilka milionów.
Niestety wielu nadal zmuszona była i jest stosować zabiegi, które odbierają im wolność życia w sposób zgodny z ich światopoglądem. Niektórzy pracują w urzędach i nie chcąc narażać się na utratę pracy wpłacają darowizny na fundację z zastrzeżeniem anonimowości. Niektórzy pracy właśnie poszukują i w związku z tym proszą aby ich nazwisko usunąć z listy darczyńców Fundacji Wolność od Religii umieszczonej na stronie www.
Fundacja Wolność od Religii jest nadal odbierana jak coś zupełnie nie na miejscu. O ile poszukujący pracy ateista nie obawia się, że jego nazwisko wyskoczy w google w kontekście np. zaangażowania przy sprzątaniu w Kościele przed sakramentem komunii św. jego dziecka, tak już bardzo obawia się aby potencjalny pracodawca przeczytał, że jego pracownik mógłby nie wierzyć w boga. Co gorsza, że mógłby niewiarę bezczelnie manifestować finansowym wsparciem zupełnie niepożądanej Fundacji. To przykre, że żyjemy w takim państwie. To przykre, że jeszcze tak wiele trzeba zmienić aby każdy czuł się tu jak u siebie. Przykre, że nie można być sobą. Przykre, że oddajemy własną wolność w imię materialnego zabezpieczenia, sukcesów zawodowych czy utrzymania „prawdziwych” przyjaźni.
Przykre też, że religia tak bardzo dzieli ludzi.
Przypomina mi się myśl T. Jefferson’a „Ci którzy rezygnują z wolności w imię bezpieczeństwa, nie zasługują na żadne z nich”. Czy faktycznie wciąż powinniśmy rezygnować z wolności? Dlaczego tak trudno jest być w Polsce wolnym od religii?
Jestem ateistą, nie ukrywam tego i jestem z tego dumny!
Tego nie rozumiem, rozumiem bycie zadowolonym z wolności od ideologii religijnej. ale dumę?
Wiele osób pisze, że są dumne z bycia ateistami. Nie kumam tego. Rozumiem bycie zadowolonym z wolności od religijnej indoktrynacji, ale dumę? Dumnym można być z osiągnięcia czegoś, a nie z braku upadku intelektualnego, przy założeniu, że wiara – nawet umiarkowana – takim upadkiem jest.
Dziękuję Ci Doroto za wszystko co robisz w związku z wolnością, i za ten tekst również. Podoba mi się cytat z Jeffersona.
Często się ostatnio zastanawiam nad przyczynami takiego postępowania ludzi, którzy nie potrafią uczciwie się określić. Z jednej strony nie muszą ujawniać swojego światopoglądu, i większość z nich tego nie robi, udając że wierzą w boga.
Jestem w stanie zrozumieć zniewolonych możliwością utraty pracy ludzi, ale nijak nie pojmę tego zakłamania, kiedy człowiek określający się mianem ateisty, i będący właścicielem własnej firmy, wysyła dziecko na lekcje religii,
Ja nazywam to hipokryzją, można również nazwać to komformizmem. ale czy strachem ?
Niestety, w naszym katolickim kraju, większość tzw. ateistów boi się „zdekonspirować”. Najszybciej dekonspiracja następuje w momencie, kiedy nie zapisuje się dziecka na lekcje religii. Wolę katolików, z którymi staram się nie poruszać spraw związanych z wiarą i światopoglądem, od ateistów-hipokrytów-komformistów-tchórzy, Ci ateisci są do cna zakłamani – znam takich wielu, niestety.
To co się dzieje w Polsce, zakusy kościoła, nakazy, sugestie, włażenie ludziom do łóżek przechodzi wszelkie pojęcie, i takie osoby, jak Ty, Doroto, mają dużą moc, by coś z tym zrobić, by coś zmienić w tym zatrważającym pędzie do zmiany naszego kraju na kraj wyznaniowy.
Mam nadzieję, że walka z wszechogarniającym nas wysypem zjawisk, które naruszają konstytucję RP, będzie coraz sprawniejsza, jawna i dopnie swego celu. Potrzeba do tego głosu ludzi, którzy nie boją się sprzeciwić łamaniu prawa. Musi być nas więcej, i chciałabym mieć wśród nas prawdziwych ateistów, a nie zakłamanych pseudo-ateistów, którzy tak na prawdę nie potrafią się określić, kiedy jest ku temu czas.
Nie! Nie powinniśmy rezygnować z wolności!
Jestem w szoku, że ludzie proszą aby ich nazwisko usunąć z listy darczyńców Fundacji Wolność od Religii. Zawsze byłem dymny, gdy krok po kroku stawałem się wolnym człowiekiem negując istnienie Boga. Wydaje mi się, że rzekoma niezręczność jaką odczuwają ateiści przyznając się do swego światopoglądu jest wyolbrzymiona, dogmaty religijne są tak absurdalnie infantylne, że osoba wierząca ma powód do wstydu i taką postawę zauważyłem u katolików. Dekadę, lub dwie temu próbowano szydzić ze mnie, lecz obecnie katoliki w moim otoczeniu unikają rozmów o religii, gdyż osoby religijne są świadome niedorzeczności ich dogmatów i wolą siedzieć cicho i się nie kompromitować w dyskusji. Mając długie włosy, spotkałem się z nietolerancją w byłej pracy, powiedziano mi, że mam schować włosy pod ubranie, to szef nie będzie się mnie czepiać… wiesz on nie lubi satanistów 🙂 lub w piątek wyciągając śniadanie z wędliną pytania z oburzeniem „w piątek kiełbasa!”, lecz zawsze byłem dumny. że idę przez życie wyprostowany i nie pojmuję racjonalistów, ateistów dlaczego czują niezręczność przyznając się do ateizmu, proszę o przytoczenie jednego racjonalnego argumentu, dlaczego ateista powinien nie przyznawać się publicznie do swej niewiary w bóstwa? Jeden argument!
Jeśli chodzi o przyjaciół, którzy zmieniają podejście do Twojej osoby Dorotko, to nie zawracaj sobie nimi głowy, nie są warci Twojej przyjaźni… jest tylu wartościowych ludzi na świecie.
Wolności moja śniłem, że wziąłem z Tobą ślub…
Ostatnio, gdy byłam na wyjeździe powiedziałam przy dwójce ludzi, że nie wierzę. Oni spojrzeli się na siebie z takim uśmieszkiem, coś jak pomieszanie pogardy z niedowierzaniem, że powiedziałam to publicznie. Chociaż nie dotknęło mnie to szczególnie, to jednak wtedy coś sobie uświadomiłam. Chcę w jakiś sposób przyczynić się do tego, aby takie zachowanie nie spotkało nikogo więcej. Uświadomiłam sobie, że trzeba walczyć o naszą wolność. Dziękuję za ten tekst, mam nadzieję, że trafi do jak największej grupy ludzi.
choć jest nas co najmniej 20-30% w społ. polskim, nadal patrzą na nas jak na okazy
Rozstania z przyjaciółmi są smutne, czasem są nieuniknione, czasem po prostu się zdarzają, a teraz, Pani Doroto, poproszę o artykuł z akcentami przeniesionymi na satysfakcję, na frajdę, że jednak to, czy tamto się udało, że pojawili się nowi przyjaciele, że każdy dzień przynosi jakieś, czasem drobne, ale znaczące rezultaty. Wolność od religii to dziwna sprawa, to coś, o czym wielu boi się nawet myśleć, coś co ludzie odkrywają, a odkrywają dzięki innym, takim jak Pani, którzy pewnego dnia doszli do wniosku, że pora przestać milczeć.