Preambułka

Preambułeczki nam trzeba do konstytucyjki ozdobnej dla narodku, iżby nikt nie mówił, że ojczym narodu coś lekceważy. Zaczynać się będzie oryginalnie: „My, narodzik…", albo i lepiej zgoła, zaczniemy od „Jezus Maria na pomoc…" bo tak będzie zdecydowanie lepiej.


No więc zaczniem preabułeczkę tak:

 

Jezus Maria na pomoc, czyli my narodzik polski w biedzie naszej i utrapieniu zawierzamy nasze troski Jezuskowi i Marychnie, żeby nas prowadzili i w ogóle, bo sami dogadać się nie dogadamy.

Dziękujemy za dotychczasową światłą opiekę, dzięki której mogliśmy trwać przez wieki w naszej anarchii i ściągnąć na siebie obce jarzmo, które z pomocą świętych rozpadło się ze starości.

Wyrażamy na tych kartach zapewnienie, że żadnych reguł szanować nie będziemy, bo taką mamy tradycję i tak nam dopomóż Bóg.


Na wszelki wypadek sprawdziłem sobie, czy aby Ojczym Narodu nie napisał tego lepiej. U niego to leciało tak:

W imię Boga Wszechmogącego!
My, Naród Polski,
składając Bożej Opatrzności dziękczynienie za dar odzyskanej niepodległości,
wdzięczni poprzednim pokoleniom za ich wytrwałą pracę, poświęcenie i ofiary dla Polski, zrzuciwszy jarzmo obcej przemocy i komunizmu, zobowiązani do zachowania i umocnienia niepodległości Państwa Polskiego, pomni ponadtysiącletnich dziejów związanych z chrześcijaństwem, pragnąc Rzeczypospolitej silnej prawdą, uczciwością i sprawiedliwością, naszą wolność i odpowiedzialność za los współczesnych i przyszłych pokoleń Narodu wyrażamy na kartach tej Konstytucji, która jest najwyższym prawem dla Rzeczypospolitej Polskiej.

Wytłuścił to sobie ojczym narodu i wygrubił, żeby wszyscy wiedzieli, że niczego ważniejszego już w tej konstytucji nie będzie. Uczciwie mówiąc zgniewała mnie zgrzebna formuła preambuły do amerykańskiej konstytucji, ale w końcu to chłopski naród i co tam ci kowboje mogli wymyśleć. Popatrzcie sami co oni za bzdury w tej swojej preambule powypisywali.

My, naród, Stanów Zjednoczonych, w celu tworzenia doskonalszej unii, ugruntowania sprawiedliwości, zapewnienia spokoju wewnętrznego, umożliwienia wspólnej obrony, popierania ogólnego dobra i zagwarantowania wolności dla nas samych i dla naszych potomków, uchwalamy i ustanawiamy niniejszą Konstytucję Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Tyle i ani słowa więcej. Do czego to taka preambuła podobna? Sami powiedzcie. Do niczego. Ja jako polski ateista jeszcze inaczej bym tę preabułeczkę napisał:


My naród, mający delikatnie mówiąc za nic bogów i bożków wszelkich, z myślą o współżyciu obok siebie ludzi o różnych poglądach politycznych, różnej wiary i różnej… (no co tu dużo gadać, wiecie o co chodzi), w celu osiągnięcia minimalnej chociażby możliwości dogadania się w sprawach dotyczących bezpieczeństwa, obrony, wolności i innych takich drobiazgów ustanawiamy, że mimo odmiennej w tej kwestii tradycji będziemy szanować prawo, a nasza konstytucja nie będzie zbiorem pierdół, tylko prostym i respektowanym przez wszystkich zbiorem reguł obsługi wspólnego państwa oraz wyboru i podziału kompetencji jego władz.

 


Postanawiamy, że reguły te są niezmienne chyba, że ważne okoliczności historyczne skłonią dwa kolejne, oddzielone wyborami powszechnymi, Sejmy do wprowadzenia niezbędnej poprawki.


Nakreśliłem sobie jeszcze kilka preambułeczek do konstytucyjki, a co jedna to piękniejsza była. Myśli powracały mi do tych naszych konstytucji, które jakoś nie chciały nas chronić przed bezhołowiem. Confederacio Generalis Varsoviae zaczynała się od słów:

My Rady Koronne, duchowne i świeckie, i rycerstwo wszystko i stany insze jednej a nierozdzielnej Rzeczypospolitej (…) oznajmiamy wszystkim wobec komu należy ad perpetuam rei memoriam, iż pod tym niebezpiecznym czasem, bez króla pana zwierzchniego mieszkając, staraliśmy się wszyscy o to pilnie na zjeździe warszawskim, jakobyśmy przykładem przodków swych sami między sobą pokój, sprawiedliwość, porządek i obronę Rzeczypospolitej zatrzymać i zachować mogli.

Zygmunt August zmarł 7 lipca 1572 roku i na długo przed jego śmiercią było wiadomo, że kiedy umrze natychmiast zaczną się walki o to, jak też tę Rzeczypospolitą na strzępy podrzeć i że każdy będzie wrzeszczał, że to on właśnie jest „my naród". Poseł Mikołaj Rej ostrzegał przed takim obrotem rzeczy piętnaście lat wcześniej przedkładając Sejmowi projekt jasno określający sposób przyszłej elekcji. W swoich wystąpieniach zarzucał „panom", że im się zachciewa wyłącznych i niepodzielnych „rządów" i że wskutek tego nie przyjmują projektów, które trochę by te ich „rządy" ukrócić mogły. [ 1 ]


W mętnej wodzie najlepiej ryby łowił były protestant, a teraz pilny katolik, Jan Zamojski, z pomocą katolickiego kleru budując republikę właścicieli niewolników, czyli szlachty folwarcznej, bacznie pilnując, aby największy folwark przypadł jemu samemu w udziale.


Mało dziś słyszymy o postaci, która po śmierci Zygmunta Augusta odegrała rolę szczególną — o nuncjuszu papieskim Commendonim. W pierwszych miesiącach zabiegał o osadzenie na polskim tronie syna cesarza Maksymiliana II, Ernesta. Zmierzał nuncjusz do nadania Ernestowi tytułu Wielkiego Księcia Litewskiego i wkroczenia do Polski z armią. Krótko mówiąc planował nuncjusz wywołanie wojny domowej.


Kiedy ten plan spalił na panewce (po części ze względu na niechęć Maksymiliana II), nuncjusz zmienił strategię i zaczął popierać kandydaturę księcia francuskiego Henryka Walezego, który już wsławił się w walkach z protestantami. Z pomocą Andrzeja Zborowskiego skutecznie skłócił i tak niezbyt skore do jedności stronnictwa protestanckie.


Na zmianę strategii nuncjusza wpłynęły również wydarzenia we Francji. Noc z 23 na 24 sierpnia 1572 znana jest jako noc świętego Bartłomieja, podczas której zamordowano około 20 tysięcy hugenotów. Henryk Walezy wydawał się teraz piękniejszym kandydatem na polskiego króla niż książę Ernest.

<span>Medal wybity na polecenie papieża Grzegorza XIII </span><span>dla uczczenia rzezi hugenotów z 1572 roku.</span>

Medal wybity na polecenie papieża Grzegorza XIII dla uczczenia rzezi hugenotów z 1572 roku.
 

Sejm konwokacyjny zebrał się w Warszawie 6 stycznia 1573 i większość opowiada się za poszukiwaniem formuły zapewnienia wszystkim wyznaniom chrześcijańskim równości wobec prawa. Biskupi katoliccy za namową Commendoniego odmówili swoich podpisów, z czego wyłamał się tylko biskup krakowski Krasiński, za co otrzymał surową naganę z Rzymu. [ 2 ]


Ciekawym elementem tych przetargów o zrównanie praw różnych wyznań było wprowadzenie do tej konstytucji artykułu rozszerzającego prawa właścicieli ziemskich nad chłopami, o co szczególnie zabiegała szlachta katolicka, ale co również było efektem szczególnych zabiegów papieskiego nuncjusza. (To ostatnie związane było głównie z chłopskimi buntami w Niemczech i lękiem przed tym, że protestantyzm wzbudzał w chłopach nadzieję na jakieś prawa.)


Sejm elekcyjny rozpoczął się 5 kwietnia 1573 roku i od pierwszego dnia spierano się o to jak właściwie będzie przeprowadzona elekcja (wcześniej spierano się głównie o preambuły). Zamojski przeciwstawił się stanowczo wyborowi króla przez Sejm, optując za głosowaniem powszechnym szlachty obecnej na placu elekcyjnym.

„Czynem tym Zamojski (…) spełnił błąd bardzo zgubny, oddając rozstrzyganie najważniejszej sprawy w państwie stronnictwu demokratycznemu, które, aczkolwiek nie można odmówić mu częstokroć czystości zamiarów, łatwo jednak dawało się uwodzić chytremu i podstępnemu przywódcy. Powyższa uchwała, którą uważać można za jedną z głównych przyczyn upadku Polski (…) gdyż o wyborze monarchy rozstrzygnęła ślepo oddana kościołowi rzymskiemu drobna szlachta mazowiecka, która stanowiła większość zgromadzonych wyborców. W ten sposób najważniejsza podówczas sprawa Polski została załatwiona nie przez poważne narady najlepszej i najświetniejszej części społeczeństwa, ale przez wzburzone umysły bezmyślnego tłumu szlachty." [ 3 ]

Kiedy mamy preambuły zamiast klarownych reguł, a reguły ustalamy w biegu, już w trakcie działań, które mają być tymi regułami unormowane, konsekwencje są łatwe do przewidzenia.


Wydarzenia z wiosny 1573 roku stać się miały polską normą na kolejne stulecia. Nie jesteśmy wyjątkowi. Przeciwnie, wyjątkowe są te kraje, w których ustawodawcy mniej zajmowali się cyzelowaniem intencji i zdołali ustalić jasne, jednoznaczne i niezmienne reguły akceptowane przez uczestników ewentualnych (a nieuniknionych) konfliktów.


Młodość odkrywa świat błądząc po meandrach przypadkowych odkryć. Krótko po śmierci Stalina natrafiłem na jakiś przedwojenny tekst, w którym była wzmianka o partii kadetów w przedrewolucyjnej Rosji, najpierw sądziłem, że była to jakaś partia młodzieży sposobionej do zawodu oficera, by potem dowiedzieć się, że byli to konstytucyjni demokraci (K.D.). Dotarcie do sensownych materiałów na temat tej partii było wówczas dla ucznia z prowincjonalnej szkoły utrudnione i na pewien czas pozostała mi tyko ciekawość.


Ponieważ w szkole szpikowano nas marksizmem-leninizmem, więc pewnie z samej przekory fascynowała mnie raczej historia Stanów Zjednoczonych i rodzenia się państwa, którego koncepcja była bez wątpienia dzieckiem europejskiego Oświecenia. O ile ateistyczny Związek Radziecki wydawał mi się czymś bardzo podejrzanym, to odleglejsza historia rodzenia się świeckiego państwa za oceanem intrygowała tym, że nie była ona połączona ani z burzeniem kościołów, ani z mordowaniem księży. Oczywiście głównymi bohaterami dramatu byli ojcowie amerykańskiej konstytucji.


Od upadku komunizmu obserwuję z zafascynowaniem męki niemożności. Rosja (i nie tylko Rosja) zaakceptowała demokrację, ale nie jest w stanie wprowadzić jej w życie. Swego czasu wielokrotnie czytałem wypowiedzi prezydenta Miedwiediewa oraz premiera Putina, że rzeczą, która powinna łączyć wszystkich mieszkańców Rosji jest prawo i tylko prawo. Złośliwi mogą powiedzieć, że jedyną rzeczą, która łączy wszystkich mieszkańców Rosji jest od zarania dziejów brak poszanowania prawa. Czy Rosji uda się kiedyś wyjść poza kolejną preambułę? Nie wiem. Z pewnością bardzo jej tego życzę i nie płynie to tylko z sympatii do Rosjan, ale i czystego egoizmu — demokratyczna Rosja jest dla Polski czymś ważniejszym niż wiele innych rzeczy.


W jednej z gazet Zjednoczonych Emiratów Arabskich publicysta, Sultan Al Qassemi, zastanawiał się nad pytaniem gdzie jest Nelson Mandela świata arabskiego. Świat arabski to 22 kraje i ani jeden nie jest prawdziwą konstytucyjną demokracją — stwierdza arabski dziennikarz.

„Niemal każdy przywódca w tym regionie wydaje się znajdować dobry powód, żeby zmieniać konstytucję narodu jak i kiedy im to odpowiada: najwyraźniej zawsze istnieje powód szczególny."

Z artykułu dowiadujemy się jak w Syrii parlament w ciągu jednego dnia zmienił konstytucję, żeby umożliwić synowi zmarłego prezydenta objęcie fotela po tatusiu (a równocześnie jaką niemożliwością jest tam zaaprobowanie jakichkolwiek ustaw o reformach gospodarczych czy politycznych). Jak w innych krajach dopasowywano konstytucję do potrzeb różnych „ojczymów narodu"?

„Na terytoriach palestyńskich — pisze arabski publicysta — Hamas wygrał wybory parlamentarne w styczniu 2006 r. i panuje teraz w Gazie, ale nie potrafi zrozumieć podstaw rządzenia. Na przykład, artykuł 38 palestyńskiej konstytucji stwierdza, że każda oskarżona osoba 'jest niewinna, aż jej wina zostanie dowiedziona w sprawiedliwym procesie, w którym będzie miała gwarancje samoobrony'. Hamas znany jest z doraźnych egzekucji ludzi, których podejrzewa o szpiegostwo na rzecz Izraela. Tymczasem obecny prezydent palestyński, Mahmoud Abbas, którego konstytucyjna kadencja dawno wygasła, po prostu pozostał na stanowisku bez wielu dochodzeń środków masowego przekazu."

Nelson Mandela po dwóch kadencjach prezydentury był nadal niesłychanie popularny, odszedł jednak, bo tak stanowiła konstytucja, bo konstytucja była dla niego święta.


Patrząc na rozpacz arabskich demokratów zdawało się, że w Europie Środkowej zaszliśmy jednak dużo dalej, że nawet jeśli ta nasza demokracja jest bardzo słaba, to etap fałszowania wyborów, czy odmowy odejścia po przegranych wyborach, mamy za sobą. Okazuje się, że niektórych polityków nadal kusi ustawiczne majstrowanie przy konstytucji, nadal sprawiają wrażenie, jakby preambuła była ważniejsza od całej reszty. Co więcej, spory o preambułę nieodmiennie dotyczą odwołania do Boga. Nikt nie odważa się powiedzieć, że kiedy mowa o ojczyźnie, czas Boga posłać do diabła, a przynajmniej do prywatnej alkowy poszczególnych obywateli.


Spierano się o Boga po śmierci Zygmunta Augusta i świadomie unikano jednoznacznych reguł, bo każdy liczył na to, że wyszarpie dla siebie więcej. Spierano się o Boga w przededniu rozbiorów, oddając kraj obcym na talerzu, spierano się o Boga podczas Konfederacji Barskiej, udając walkę z Rosją i wyrzynając własnych obywateli, spierano się o Boga przy okazji Konstytucji 3 Maja, a potem, kiedy w wyniku Pierwszej Wojny Światowe udało nam się pozbyć zaborców.


Kiedy upadł komunizm zaczęły się spory o Boga w preambule i o to, ile się Kościołowi uda wyszarpać z odzyskanej Rzeczpospolitej.


Z trudem udało się uchwalić konstytucję w 1997 roku i chciało się wierzyć, że powoli wchodzimy na drogę konstytucyjnych demokratów.


Priwyczka wtaraja natura. Po staremu zaczęło się kwestionowanie reguł i wojny podjazdowe o to, kto tu jest bardziej „my naród" i kto lepiej potrafi konstytucję lekceważyć. Oczywiście spór o preambułę przesłania wszystko i do dyskusji o tym, co w tej konstytucji jest respektowanymi przez wszystkie strony regułami, nawet nie dochodzi.


I tak to z bezsilności i irytacji zacząłem pisać moje preambułeczki, polecam to zajęcie wszystkim, bowiem pozwala to uświadomić sobie, gdzie jesteśmy i czego nie chcemy.

 

 Przypisy:

[ 1 ] Wacław Sobieski Trybun ludu szlacheckiego, Pamiętny Sejm, Londyn 1963, s13.

[ 2 ]  Walerjan Krasiński Z dziejów powstania i upadku Reformacji w Polsce, Warszawa 1903, tom II, s,8.

[ 3 ] Tamże, s,17.

 

Artykuł pochodzi z portalu Listy z naszego sadu

O autorze wpisu:

O Andrzeju Koraszewski, jednym z najwybitniejszych polskich racjonalistów, można by napisać całą książkę. Polecamy zatem wpis o nim i jego przyjaciołach z portalu Andrzeja - "Listy z naszego sadu". Oto on: http://www.listyznaszegosadu.pl/autorzy

6 Odpowiedź na “Preambułka”

  1. Myślę że Konstytucja w ogóle nie wymaga preambuły. Byłby jeden temat do szarpaniny mniej. A tę PiS-owską trudno nawet kulturalnie skomentować.

  2. Tak w kwestii formalnej (bez żadnego trybu).

    Kiedys bywało tak, że popełniony tekst zamieszczało się na jakichś łamach, i to samo przez się gwarantowało żurnalowi wyłączność na tenże tekst. Teraz, coraz częściej widuje się ten sam artykuł, wiszący na kilku portalach. Ten proceder, ma  – można domniemywać – przyszłość, bo jeśli autor zamieści swoje elukubracje na, powiedzmy, dwudziestu różnych stronach WWW, to z mety gwarantuje mu to miażdżącą przewagę nad kimś, kto tradycyjnie, pisze dla jednego tylko wydawcy.

     

    Nowoczesne dziennikarstwo, czy raczej jego upadek?

     

    1. Nie, listyznaszegomosadu nikt nie czyta, moze kilku entuzjasto-fantastów. Niektóre artykuły są nawet ciekawe, ale wiekszosc o tym co Izrael/co Arabowie/co na to Izrael/co na to Arabowie i tak w kółko. 

    2.  Nie, to my chętnie publikujemy artykuły Andrzeja bez jego proszenia się. On porusza ważne kwestie w dobry sposób. 

  3. Greg, Lucyan 

    Szanowny "Gregu", dawniej na sto listów odpowiadało się na 10 (zawierających konkretne pytania), a na tysiąc listów do redakcji publikowało się jeden, a teraz każdy, kto puści jakiegoś bąka  od razu jest publikowany (nie u mnie), co czyni śmietnik z miejsca na komentarze. Gazeta, która kupuje u autora teksty za pieniądze zastrzega sobie prawa autorskie (taki było mości "Gregu) i dawniej i tak jest teraz, ale tylko w niektórych periodykach. Dziś nawet "wielkie" gazety jak "Wyborcza" mają strony on-line i setki osób przenosi ciekawsze (dla nich) teksty na swoje strony jako, że gazety żyją z reklam, a nie z tego, źe ludzie czytają. Jest tu jeszcze jedna tajemnica. Ciekawe teksty są przenoszone na inne miesca, a nie "publikowane" w wielu miejscach przez autora. Czy "Greg" ma jeszcze jakieś pytania? 

    Lucyan – faktycznie Lucyan jest nikim, a "Listy z naszego sadu" absolutnie nie są adresowane do "nikta".  Jednak podpisując się jako "Nikt" zaimponowałeś mi Waść swoja uczciwością.     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzynaście − jedenaście =