Aleja w parku, prosta droga, to przejdę się trochę na spacer… prosto, idę, idę, a tu… krzyż drewniany… krzyż Juliana Karniewskiego… krzyż Powstania Styczniowego…
Czytam: " W 1863 roku hrabia Potocki organizował dostawę broni dla powstańców polskich. Carscy żandarmi wykryli spisek i nasłali policję na rodzinę Potockich. Karol Julian Karniewski, który był administratorem dóbr hrabiego Potockiego", obok drzewka owocowe w sadzie, "wziął na siebie całą winę. Za ten czyn Karniewski trafił do Cytadeli i groziło mu zesłanie na Sybir. W ostatnią noc przed zsyłką w twierdzy odbył się ślub Karola Juliana Karniewskiego z Cecylią, która jako żona miała mu towarzyszyć na zesłaniu. Jednak stało się inaczej. W dowód wdzięczności hrabia Potocki wykupił więźnia od carskiej policji. Jako podziękowanie za ocalenie przed zesłaniem Karol Julian Karniewski wzniósł w 1864 roku krzyż." Też coś, krzyż! Do diabła…
Zaraz… Karol Julian Karniewski poślubił tę Cecylię " w ostatnią noc przed zsyłką". Dopiero wtedy hrabia Potocki go wykupił? Nie mógł wcześniej?
Drzewka owocowe obok… to tu, od lat… mieszkają potomkowie i być może potomkinie Juliana Karniewskiego… "Ostatecznie młodzi Karniewscy przyjęli od Potockich folwark Kabaty, na terenie którego ich potomkowie mieszkają do dzisiejszego dnia." – czytam w " Gazecie Wilanowskiej". To tu się zaczęło…
Pod koniec roku, dwa lata temu to było chciałam… hmm. współpracować z potomkami i potomkiniami administratora dóbr hrabiego Potockiego…
No, tak, ganiałam pod krzyż Juliana Karniewskiego, wracałam do mieszkania… a skąd się ten krzyż wziął?
Stał tu, a wcześniej… pan prezydent pod Podchorążówką przemawiał, ta uroczystość z okazji rocznicy powstania listopadowego… rok wcześniej, dwa lata wcześniej, już nie tu…
Krzyż został…
W 180. rocznicę powstania listopadowego nie dało się być pod Podchorążówką… wiatr wiał, bardzo silny… wicher… w 180. rocznicę powstania… zdjęcie podchorążego Wysockiego z podręcznika do historii autorstwa pana Andrzeja Syty i pana Jerzego Centkowskiego… wiatr… Syberia… deportowane rodaczki… deportowane z prezydentem Kaczorowskim… tablica pamiątkowa tego ostatniego na ścianie budynku, jeszcze parę miesięcy wcześniej…
A na Syberii wichry… a one daleko… w zimnie… na odludziu…
A spałam pod kołdrą… więc mi zimno nie było…
A tu krzyż Juliana Karniewskiego… pochmurno… takie preludium, jak kiedy kończyłam trzy latka… co się wtedy działo… 1987 rok… a teraz był 2012… półokrągła rocznica….
Takie preludium przed tym, jak miałam zacząć uczęszczać do przedszkola… echo tamtych czasów….
Zgon premiera Mazowieckiego… koniec października, tuż przed Świętem Zmarłych… informację powyższą przeczytałam w telefonie jeszcze rano…
Ganiałam do organizacji zajmującej się prawami zwierzaków na drugi koniec miasta… Dworzec Wschodni, tędy wracałam z wakacji u babci i dziadka… Warszawa Wschodnia… wychowałam się w tamtych czasach, w czasach rządów premiera Mazowieckiego…
" Spłyną przeze mnie dni na przestrzał,
Zgasną podłogi i powietrza, – śpiewała pani Marzena Ugorna w " The Voice of Poland"… to z "Zegarmistrza światła" pana Tadeusza Woźniaka…
W Zaduszki to było…
A potem… ponuro, ciemno, wieczory, gloomy, co znaczy: mroczny, takie przymiotniki na zajęciach z języka angielskiego, ponure zdjęcie premiera Mazowieckiego w jednej z gazet, las…
" Hubert, bawisz się tą cebulą?! – mówiła pani sprzątaczka w przedszkolu, jak cztery latka skończyłam, podczas podwieczorku… na dworze było już ciemno, nic praktycznie nie było widać…
Tak, teraz to było echo tamtych czasów…
Domek z tarasem, łąka pełna kwiatów… to właśnie widziałam w telewizji, w reklamie jakiegoś płynu do prania tkanin delikatnych… a za oknem ciemno…
Następny rok… 25.lecie transformacji, a premier Mazowiecki nie żył… jakoś głupio tak…
Rocznica 4 czerwca, potem 24 sierpnia… równo 25 lat po tym, jak został wybrany… to w ośrodku wczasowym z rodzicami siedzieliśmy… niedziela to była, jak 25 lat wcześniej 4 czerwca…
Też wówczas w ośrodku wczasowym z rodzicami siedzieliśmy…
Ale teraz nie dało się 4 czerwca, bo to środa, tak wynikało z kalendarza…a wybory były przecież w niedzielę…
12 września, Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego, piękna pogoda… ogródek jordanowski… w przedszkolu byłam 25 lat wcześniej…
To 25 lat po powołaniu rządu premiera Mazowieckiego… a wieczór w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów…
" Pan premier tu pracował" – mówiła pani przewodniczka w gabinecie wyżej wymienionego.
Gabinet zachował się od tamtych czasów w stanie niezmienionym…
25 lat po transformacji…
A tu, pod koniec października 1. rocznica zgonu premiera Mazowieckiego…
Niedziela, konferencja w PEN Klubie… " Bośniacka misja Tadeusza Mazowieckiego"… zdjęcie samego zainteresowanego w hełmie… to jak był specjalnym sprawozdawcą ONZ – tu na terenie Bośni i Hercegowiny.. w " Dzienniku" wieczorem słyszałam " Bośnia i Hercegowina", jak się uczyłam w drugiej czy trzeciej klasie szkoły podstawowej…
Wtorek, jedna z bocznych uliczek, prostopadła do ulicy Madalińskiego… organizacja zajmująca się sztuką… ulica Madalińskiego… ile razy jeździłam tędy autobusem… i potem w dół schodami w parku do hotelu… czekaliśmy na transformację…
Dolny Mokotów… " Eletonika nie gra za muzyka", tak wówczas usłyszałam, koleżanki w przedszkolu na imprezie andrzejkowej, bo to 30 listopada, piątek był… jak wówczas po prostu… jak wtedy… tamtych czasów echo…
Potem, w krótkim czasie się dowiedziałam, że jest " Elektronika nie gra za muzyka".
Pani Majki Jeżowskiej oczywiście. Hotel. " Tylko kasety firmy Bravo uprzyjemnią Twój czas" – nadruk na kasecie wyżej wymienionej " Wszystkie dzieci nasze są"…
Podobnie:
" Nam się wcale nie chce spać", korytarz hotelu, wieczór, długi korytarz, okno na końcu powyższego, nie raz przez powyższe wyglądałam,
" my się chcemy bać, bać, bać;
rozwrzeszczane czupiradła
biorą białe prześcieradła.
Nam się wcale nie chce spać,
my się chcemy bać, bać, bać,
trzasnąć drzwiami, zdmuchnąć świecę;
wskoczyć komuś hop na plecy".
" Nam się wcale nie chce spać", oczywiście, pani Majki Jeżowskiej.
Dźwięk gitary, następny utwór:
"Te kartki były kiedyś białe jak dobry ser
Nim nie pochylił się nad nimi pan pisarz Juliusz Verne
I ruszył dookoła świata w 80 dni
Włóż jego książki pod poduszkę niech podróż ci się śni", hotel, wieczór, wszyscy i wszystkie śpią, pokoje pozamykane, pani Mirosława Kaczawska w jednym prowadzi wykład, sala wykładowa w szkole, zajęcia z wiedzy o języku, koniec roku 2005, Saloni, " zwycięstwo!", krzyczy Roald Amundsen przy zatkniętej na Biegunie Południowym fladze Norwegii, to w filmie animowanym " Audrey", w szóstej klasie szkoły podstawowej, jak się uczyłam, to powyższy z klasą oglądaliśmy i oglądałyśmy,
"Więc śpij i w swoim zasypianiu dziś pobij rekord świata
Opowiesz jutro przy śniadaniu kto w niebo z tobą wzlatał
Czy był to Sindbad na dywanie czy może Piotruś Pan
A teraz zaśnij już kochanie pa aa aa
2.Te kartki były nie zmącone najmniejszym nawet wersem
Nim nie pochylił się nad nimi pan Chrystian Jan Andersen
I już dziewczynka z zapałkami ujmuje Cię za serce
Wiesz umówiłam wam spotkanie w magicznej snu kropelce
Wiec spij i w swoim zasypianiu dziś pobij rekord świata
Opowiesz jutro przy siadaniu kto w niebo z Tobą wzlatał
Czy był to Sindbad na dywanie czy może Piotruś Pan
A teraz zaśnij już kochanie pa aa aa
Te kartki były kiedyś głuche jak smutny wulkan Etna
Nim nie pochylił się nad nimi z uśmiechem pan Jan Brzechwa
I nagle mu zadrżała ręka; na kartce kleks się mienił
To mądry kleks, pomyślał sobie, trafi do Akademii
Ref: Wiec śpij i w swoim zasypianiu dziś pobij rekord świata
Opowiesz jutro przy śniadaniu kto w niebo z Tobą wzlatał
Czy był to Sindbad na dywanie czy może Piotruś Pan
A teraz zaśnij już kochanie pa aa aa
a teraz zaśnij już, kochanie, pa aa aa…"
Cisza… " Pa aa aa", pani Majki Jeżowskiej…
Tak to było. Zawsze czegoś echo…