Wybory w USA. Krajobraz po pierwszej debacie.

Ponieważ rzadko angażuję się w politykę, gdyż mam z nią do czynienia na co dzień przez świat rynku kapitałowego od wielu lat zazwyczaj nie uczestniczę w dyskusjach politycznych. Czasem jednak rzeczywistość powoduje, że chcąc nie chcąc znajduję się w środku wydarzeń i wtedy byłoby zwyczajnie nieuczciwie udawać, że to, co dzieje się tuż obok mnie nie dotyczy.

Szacunkowo mówiło się o tym, że pierwsza debata Trump-Clinton będzie oglądana przez 100 milionów Amerykanów. W rezultacie 84 miliony oglądało to wydarzenie poprzez kanały telewizyjne, nie uwzględniając tych, którzy śledzili to wydarzenie za pomocą nośników elektronicznych, ale i tak padł historyczny rekord.

Na co dzień nie mam żadnego kontaktu z Polonią. Mój amerykański świat, który zazwyczaj patrzy na politykę nieco z dystansu, tym razem wykazał się niespotykaną jednomyślnością. Nie pozostało nic innego jak poddać się trendowi, zwłaszcza że nawet dzieci w liceum dostały debatę na zadanie domowe. Mając mieszane uczucia wobec obydwojga kandydatów, obawiałem się nudy. Jakkolwiek by jej nie oceniać, nudna na pewno nie była.

Trudno opisać wszystkie wrażenia płynące z całej debaty. Im dłużej ją śledziłem, tym bardziej była dla mnie zabawna. Z uwagi na osobę Donalda Trumpa. Dawno nie widziałem tak nierównego pojedynku a wytrenowane miny, które miały sugerować głębię koncentracji Trumpa stały się zwyczajnie groteskowe. Samo meritum dyskusji równie przeważyło na stronę Clinton. Po prostu była konkretna. Trump cały czas powtarzał, jakie to dobre rzeczy robił on i jego ludzie, tylko nie było wiadomo jakie rzeczy i jacy ludzie. Jego wysiłki, aby dorównać do poziomu dyskusji, która go wyraźnie przerastała przypominały do złudzenia miny GW Busha, jednego z najgorszych prezydentów w historii, w czasie kiedy dowiedział się o ataku 9/11 w Nowym Jorku. Dlatego z czasem jednak przestało mi być wesoło, a wręcz zrobiło się groźnie.

Zrobiło się groźnie, bo oto mamy kolejny produkt uboczny demokracji, który (jak wielu innych jemu podobnych) może nas skutecznie cofnąć cywilizacyjnie. Za dużo spotkałem w życiu podobnych „biznesmenów”, żeby dać się na to nabrać. Ale nie o mnie tu chodzi. Osobiście nie wierzę w to, że Republikanie wierzą w zdolności swojego kandydata, skoro nawet robotnik amerykański potrafi zauważyć, że coś tu zgrzyta. Jest groźnie, bo za Donaldem stoją tacy, którzy nigdy nie bankrutują i muszą być bardzo zdesperowani, skoro cynicznie wystawiają takiego właśnie kandydata. Jego wygrana to duże szanse na powtórkę kryzysu z roku 2008, osłabienie pozycji NATO i wiele innych mniej lub bardziej przykrych wydarzeń. To się po prostu staje realne.

Wynik tej pierwszej debaty został z satysfakcją przez Amerykę odnotowany. CNN podało, że 62% uznało, że Trump przegrał wobec 27% mających odmienne zdanie, czyli prawie knock-out. Wall Street zareagowało żywiołową zwyżką (co dobitnie wskazuje jak bardzo rynek kapitałowy wierzy w plan Trumpa „making America Great Again”). W środowiskach akademickich oraz amerykańskich racjonalistów i humanistów dało się odczuć wyraźną ulgę. Za wcześnie jednak. Zagrożenie wciąż istnieje i jest realne. To tylko pierwsza z większych potyczek, których będzie dużo więcej.

Co jednak jest pozytywne, to to, że po obu stronach Atlantyku rośnie opór wobec tej jawnej manipulacji, jaką jest kandydatura Trumpa. Coraz więcej ludzi dostrzega, że jego kandydatura to zagrożenie dla wartości humanistycznych i samej cywilizacji.

Patrząc z tej perspektywy łatwo zauważyć, że kwestie imigracji to typowa „kiełbasa wyborcza”. Republikanie starają się dotrzeć do robotnika amerykańskiego, któremu neoliberalizm zabrał już dużą część „Great America” i jest na tyle zdesperowany, że można w nim obudzić prymitywne instynkty. Nie o to tu chodzi i nie o nich tu chodzi.

 P.S. W odniesieniu do artykułu Jacka dotyczącego „urzeczenia Trumpem” przypominam mój artykuł „The Expat Identity”. Poznawanie drugiej kultury z daleka jest kalekie, z uwagi na brak znajomości kulturowego kodu, a ten wymaga długiego bezpośredniego (nieinternetowego) kontaktu z daną społecznością. Z tego powodu dyplomowany anglista ma nie mniejszy problem zorganizowania sobie życia społecznego w USA niż hydraulik i zazwyczaj na początkowym etapie „przylepia się” do Polonii. Dlatego pomimo dobrego opanowania języka w systemie EFL (English as Foreign Language) warto utrzymać dystans do swoich obserwacji, inaczej łatwo popaść w zdziwaczenie.

O autorze wpisu:

Krzysztof Marczak – zarządza kapitałem na giełdach amerykańskich. Wykładowca inwestycji i finansów. Dodatkowo zajmuje się lingwistyką i komunikacją międzykulturową. Mieszka w aglomeracji nowojorskiej.

37 Odpowiedź na “Wybory w USA. Krajobraz po pierwszej debacie.”

      1. A Trump nie jest wydmuszką?
        Czy facet który chce sprawić żeby Ameryka była znów wielka przez zniesienie obowiązku szczepień nie jest wydmuszką?
        Czy Ameryka będzie wielka, gdy jej mieszkańcy będą chorować na choroby na które dziś chorują najbiedniejsze państwa Afryki?

        1. o tych szczepieniach wspomnial polgębkiem, w USA mało kto jest za obowiązkiem szczepień, sorka. Czy jest wydmuszką? Moim zdaniem nie, bo jest autentyczny, może co najwyżej się nie znać na rządzeniu. Wydmuszką jest HC

          1. Trump jest autentyczny, ale jest autentycznym idiotą przeciwnikiem obowiązkowych szczepień.
            To jest plus w oczach racjonalisty?

            Załóżmy że HC prywatnie jest przeciwniczką szczepień, ale mówi że popiera szczepienia bo tak mówią lekarze. Czy jest gorsza od Trumpa bo nieautentyczna?

          2. Ale dla racjonalisty to chyba powinien być temat nr 1? Bo co z tego że mamy autentycznego prezydenta, skoro będziemy umierać na choroby rodem z Afryki czy XIX wieku?

          3. Takie rzeczy są regulowane na poziomie stanowym więc prezydent ma tu niewiele do powiedzenia. Może stosować presję ale niewiele ponad to. A więc temat trzeciorzędny.

  1. Ciężko jest rozróżnić czy np moja ocena Trumpa jest wynikiem braku odpowiedniego kodu kulturowego czy po prostu wynika z nazywania rzeczy tak jak się je widzi. Z mojej perspektywy to bufon i błazen. Ale byłby też dość nierozsądnie nie doceniać sentymentów które wzbudza w Amerykanach osoba Trumpa. To skąd one wypływają to inna para kaloszy. Niemniej z pewnością oparte są na silnych emocjach i istotnych symbolach. Tak jak PiS wygrał w Polsce na lepszym opanowaniu tego pola tak samo może w USA wygrać Trump wobec suchej i technkratycznej Clinton. Ona też odwołuje się do feminizmu, kwestii rasowych co jej przeciwnicy wytykają jako obłudne. Ale takie rzeczy mimo wszystko też dobrze rezonują wśród wyborców kobiet czy mniejszości. Jako że każdy jest w jakiejś mniejszości taką samą bronią posługują się też i biała klasa średnia, której wmawia się że stała się mniejszością i że ich tożsamość jako chrześcijan jest pod obstrzałem.

      1. Nie koniecznie jest to obłudne dla osób które czują się dyskryminowane ze względu na płeć, czy pochodzenie społeczne co w kontekście amerykańskim przekłada się na rasę. Pokazanie sposobu traktowania przez Trumpa Miss Universe której się przytyło pokazuje jego dość paskudne podejście do kobiet. A to wywoła automatyczną reakcję solidarności jajników. Pół biedy z tym, bo na koniec przychodzi rozstrzygnąć czy ten człowiek jest wystarczająco „ludzki” by powierzyć mu funkcję prezydenta. Wobec braku technicznych kryteriów oceny kandydatów pozostają tylko oceny osobowościowe. Nikt nie chce mieć za reprezentanta kawała kutasa. Ludzie nawet nie chcą mieć za szefa gbura i chama nawet jeśli jest dobrze zarządzającym managerem. Interakcje międzyludzkie też są umiejętnością kwalifikującą do funkcji prezydenta.

      1. Niech zgadnę. Rozsiadłeś się ze swoimi kolegami demokratami z New Jersey, guilty liberals i powiedziałeś , no to zobaczmy jak nasza hilaria ma rację we wszystkim. Kiedy mówił Trump zatykałeś uszy i mówiłeś: lalalalalalala : ) jeśli tak było lub dałeś mute wtedy uwierzę że widziałeś

          1. Dzięki. Po prostu nie mam pojęcia jak to jest możliwe że nie widzisz kiedy HC zmienia zdanie i PR-uje. Po prostu zdecydowałeś przed programem kogo popierasz i tyle. Tak nie da się ocenić debaty.

  2. Wszyscy twierdzą, że wygrana Trumpa osłabi NATO a demokraci dają większą nadzieję na wypełnienie zobowiązań sojuszniczych przez USA. Przypominam, że USA złamały gwarancje bezpieczeństwa dane Ukrainie w 1994 roku w zamian za rezygnację z broni atomowej.

  3. ” CNN podało, że 62% uznało, że Trump przegrał wobec 27% mających odmienne zdanie, czyli prawie knock-outt…” – CNN podałoby tak nawet gdyby clintonowa sturlała się płacząc ze sceny, CNN kocha Demokratów i Clintonową. Chyba kpisz Chris z czytelnika podając CNN jako jakieś obiektywne źródło…

  4. Krzysztof Marczak. Dobrze piszesz .Ja bym tylko dodal ze
    blyskawiczna kariera polityczna Trumpa ktorego prawie nikt nia znal rok temu opiera sie na frustracji Amerykanow
    wobec obecnego politycznie poprawnego prezydenta. Ani partia Republikanska ani wiekszosc ludzi ktorzy popieraja Trumpa nie ceni wysoko jego cech charakteru i zdolnosci polityka. Popieraja go bo jest zaprzeczeniem Obam y.
    Mowi sie tu „Trump is a reaction against Obama”. Tu jest grozba wpadniecia z deszczu pod rynne. „Zamienil stryjek siekierke na kijek”.
    USA i swiat potrzebuja rozwiazania wielu trudnych problemow;POlnocna Korea, ISIS, emigracja w Europie i na poludniu w USA, rozsadna postawa wobec Rosji i Chin. Sadzac z tego co wiemy o Trumpie trudno uwierzyc ze ten czlowiek bedzie w stanie sprostac tym zadaniom. Jak pisalem uprzednio to nie jest glupi polityk ale bez dosswiadczenia i politycznej oglady.
    Krzysztof tego nie wspomnial ale Trump robi wrazenie
    prostaka. Jego jezyk daleko odbiega od idealu jezyka np Johna Kennedyego. Trump uzywa jezka przecietnego
    Amerykanina ze szkolnym dyplomem .Paradoksalnie to moze mu pomoc z rownie prostymi ludzmi kyorzy uwazaja go za „Swojego”.

  5. Oficjalna reakcja doradcow Trumpa.
    „Two days after the first presidential debate, top aides and people close to Republican presidential nominee Donald Trump admit the candidate’s performance was subpar and that he must dramatically improve in his second showdown against Hillary Clinton”.
    Skrocone tlumaczenie .
    Doradcy i ludzie bliscy Donalda Trump przyznaja ze
    trump w debacie wypadl slabo i musi znacznie poprawic
    swoje wykonanie debaty w nastepnej debacie z Clinton
    (9 pazdziernika).

    1. Zapomnieli poprosić o pomoc Piotra. On z Poznania widzi to lepiej niż cała Ameryka. Mały problem jest tylko taki, że w USA odpowiada się prawnie za bezpodstawne ataki personalne. A w Poznaniu jest wolność „prawdziwa” i można skakać do gardła, komu się chce, zależnie od nastroju.

      1. Chris ja nie oceniam tu USA na których ją sam wiesz znam się całkiem nieźle tylko debatę. Dziwię się czemu popierasz Clinton z nawyku bo na razie nie odparłeś żadnego z moich argumentów. A co do ad personam to Twoje uwagi o moim mieście Poznaniu to najpaskudniejsze ad personam przecież. Uważam że popierasz Clinton z nawyku. Udowodnij że nie, ok?

  6. Jeżeli USA przestaną dopłacać do NATO to dolar przestanie być walutą rezerwową świata – i co wtedy zrobi Trump jeżeli zagranica przestanie kupować dolary?

    Przecież siła dolara opiera się na tym że USA to policjant świata – i Clinton to wie podobnie jak Obama.

    1. Znowu się mylisz. Dolar jest walutą rezerwową z powodu rozliczeń za ropę naftową z Bliskim Wschodem od czasów Nixona w petrodolarach i dlatego ze to największa gospodarka świata a nie z powodu nato

  7. Ja sluchajac debaty zwrocilem uwage na jezyk Clinton i Trumpa.
    Tryump uzywa jezyk uliczny (colloquial language).
    Czesto zdania sa krotkie zredukopwane do jrednego slowa .Odnosi sie wrazrenire ze nie jrest to wyksztalcony czlowiek w sensie jezyka uzywanego na uczelniach.
    Inaczej mowiac Trump robi wrazenie prostaka .
    Nie bylem fanem Obamy ale jego jezyk jest nieporownanie lepszy.Pomijam tresc .Chodzi o slownictwo i gramatyke.

      1. @Piotr. Podoba się tym milionom, których łatwo napuścić na innych i wykorzystać. To dość żałosne, że racjonalista używa tego argumentu, bo tak samo robi PIS promując nacjonalizm. Zastanawiam się, jak daleko jeszcze posuniesz się w tym koncercie swojej ignorancji na ten temat. Następny etap będzie taki, że zaczniesz mnie i Janusza uczyć angielskiego (jestem przekonany, że już o tym myślisz, popraw mnie, jeśli się mylę). @Janusz. On nie udaje, a raczej nie całkiem udaje. Jako jedyny chyba tutaj, który miał okazję, zetknąć się z nim na żywo potwierdzam, że Trump tak się naprawdę komunikuje, Jego PR bardzo sprytnie pogłębili jego wady komunikacyjne, żeby ukryć jego oczywiste braki intelektualne, i jak widać, często się to udaje, ale nie zawsze. Nie jest też prawdą, że słychać o nim od roku. Trump próbował już wiele razy, (próbuje już ponad 12 lat) tylko to były tak głupie podejścia, że zazwyczaj były traktowane jak egzotyka. Ostatnie z tych podejść było oparte na „fałszywej” metryce Obamy. Trzymał się tej głupoty całe lata, a wycofał się z niej, dopiero kiedy zyskał nieco większe poparcie i zabrali się za niego pierwszoligowi PRowcy.

        1. komunikatywność jest zaletą a nie wadą polityka. PR-owcy pomagają obu stronom. Co wy tak bardzo nie lubicie tego Trumpa? Dla mnie przy Clinton każdy byłby autentyczny. Polityka zagr. Clinton to porażka, jej fundacja jest tak samo, a może bardziej nieprzejrzysta niż majątek DT, tak więc o co chodzi? O szczepionki? Sorry ale tu drobiazg. Myślę, że wybralibyście każdego demokratę i dlatego mi was żal, że wybieracie z nawyku
          PS. Nie nie zamierzam nikogo uczyć ang.

          1. Lubię NATO, które Trump torpeduje, nie chcę aby USA wycofały się ze wspierania Japonii militarnie. Nie chcę proputinowskiego prezydenta USA, który ma problemy z logicznym myśleniem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzynaście + 11 =