Sprawa jaką tutaj opisuję wiąże się z nader wstydliwym obszarem polskiej rzeczywistości. Poruszana w dalszej części mojego artykułu kwestia dotyczy kontynuowania w Polsce złożonego procederu nielegalnych praktyk medycznych. Zauważam przy tym, iż tak polskie, jak też obowiązujące europejskie przepisy prawne, dokładnie określają zakres oraz odpowiedzialność określonych organów państwa. Organem takim jest Ministerstwa Zdrowia, oraz podległe mu zarządy czy agendy, oraz inne liczne instytucje, które uczestniczą w świadczeniu usług zdrowotnych. Mam tutaj na myśli: szpitale, przychodnie lekarskie, ośrodki opieki terapeutycznej czy paliatywnej, apteki, stacje pogotowia ratunkowego, itp. Szczególny nadzór nad działaniem instytucji zdrowotnych, lecz także kosmetycznych, oraz producentami żywności sprawują stacje sanitarno – epidemiologiczne. Całą klasę takich spraw oraz instytucji obejmujemy tutaj szeroką nazwą „ instytucji odpowiedzialności zdrowotnej”. W bliższym i bezpośrednim znaczeniu odpowiedzialność zdrowotna dotyczy też sprawowania nadzoru nad funkcjonowaniem tych instytucji od działania których zależy zdrowie Narodu. Jednakże, oraz niezależnie od istniejących w tych dziedzinach przepisów prawnych, działa na terenie RP znaczna liczba osób, oraz nieformalnych lub w ogóle niezarejestrowanych instytucji, które łamią prawo obowiązujące w kraju i Unii Europejskiej, oraz które działają nielegalnie i na własną rękę.
W pierwszym rzędzie sprawa ta dotyczy tysięcy osób które sprzedają leki, paraleki czy kosmetyki bez posiadania odnośnych zezwoleń. Osoby te działają w setkach bazarów oraz sklepów ukrywających własną działalność pod szyldem zdrowej żywności, czy też innych środków pochodzenia roślinnego. Ale przecież straszna trucizna o nazwie kurara to też substancja roślinna. Podobnie morfina czy opium to środki pochodzenia roślinnego. Często sprzedawane środki pochodzenia roślinnego stanowią wynik kontrabandy. W skrajnych przypadkach sprzedawane są w Polsce, choć nie tylko, środki psychotropowe, tak zwane miękkie i twarde narkotyki, środki rzekomo zapobiegające ciąży, i inne. Ściganie takiego procederu przez Państwo jest utrudnione z uwagi na liche w tym zakresie, oraz mało skuteczne prawo. A wystarczyłby nakaz, by każdy sprzedawany na terenie RP produkt roślinny posiadał odnośny certyfikat Sanepidu czy Instytutu Leków, bądź podobny. Każdy produkt nie posiadający takiego certyfikatu byłby likwidowany, zaś jego sprzedawca surowo karany. Państwo Polskie w dziedzinie stosowania odpowiedniego prawa jest niezwykle ociężałe, przez to mało skuteczne.
Drugi z opisywanych tutaj przypadków dotyczy działania osób nieuprawnionych do wykonywania medycznych czy też paramedycznych praktyk: zarówno tych diagnostycznych jak też terapeutycznych. Do grupy tej należą domorośli znachorzy, szarlatani, ludzie uznawani za cudotwórców, ludzie uważani za pozytywnie nawiedzonych, astrolodzy, wróżki, tarociści, etc. Osoby należące do tej grupy wykorzystują ludzką naiwność, zakorzeniony w ludzkich masach zabobon, religianctwo, brak wiedzy, lecz przede wszystkim ludzką naiwność. Tacy właśnie „ uzdrawiacze „posiłkują się w swoich praktykach medycznych zaklęciami, modlitwami oraz dewocjonaliami. Jednak nie chodzi tutaj o religijny aspekt ich działalności, lecz o często fatalne zdrowotne następstwa takich właśnie działań.
Wreszcie i co gorsze, w propagowaniu i działaniach „ domorosłych uzdrawiaczy czy świętych” bezwiednie pomocnym staje się Kościół. Kościół katolicki, w mniejszym zaś zakresie kościół prawosławny przyznają się oficjalnie do rejestru własnych 150 egzorcystów, kapłanów działających na terenie Rzeczypospolitej. To na tej informacji opierają swoje działanie inni, owi pozakościelni „wypędzacze złego ducha” oraz inni pozakościelni „ uzdrawiacze”. Sprawa ta jest niezwykle wstydliwa, gdyż zarówno kościelni jak też pozakościelni egzorcyści łamią prawo, gdyż nie są oni uprawnieni do świadczenia usług zdrowotnych. Zatrzymajmy się jednak na chwilę nad zagadnieniem uzdrawiania w Kościele. Tutaj na głowie człowieka mądrze wierzącego w Boga stają włosy, zaś głos zamiera w gardle. Wynika to stąd, iż w odróżnieniu od starożytności, oraz późniejszych wieków ciemnego średniowiecza rozwój nauk medycznych oraz znajomość ludzkiego mózgu dokonały niebywałego skoku. Przypomnijmy, iż w średniowieczu niemal wszystkie choroby psychiczne traktowano jako opętanie. Wiele takich chorób jest obecnie leczonych z dobrym skutkiem. Jednak szczególnie w dziedzinie schizofrenii wiele jeszcze pozostało do zrobienia. Omamy w których pojawiają się wizje typu religijnego nie należą tutaj do rzadkości. Tymczasem takie właśnie zespoły omamów religijnych czy też antyreligijnych nazywane są w Kościele „ opętaniem przez złego ducha”. Zauważmy, iż kościelni egzorcyści nie posiadają uniwersyteckiej wiedzy medycznej, ani nie są tym bardziej upoważnieni do praktykowania zawodu lekarza psychiatry. W tej sytuacji piszący te słowa wyraża swoje zaszokowanie powodowane tym, iż w kwestii działania w Polsce kościelnych egzorcystów nie interweniuje Państwo! Przecież nie chodzi tutaj o sprawy wiary czy kultu, lecz o bezprawne stosowanie na pacjentach średniowiecznych medycznych praktyk. Twierdzenie Kościoła, iż posiada on wiedzę pozwalającą na odróżnienie choroby psychicznej od opętania to pospolite kłamstwo. Wiedza medyczna kościelnych egzorcystów to wróżenie z fusów. Działanie Kościoła przypomina więc piszącemu te słowa sposób walki z Draculą, którego działaniu zapobiec mogło wbicie dębowego kołka w serce, lub rozsypania wokół trumny pokruszonej hostii. Jak jest to możliwe, aby tego typu pogańskie praktyki medyczne stosował za przyzwoleniem Państwa Kościół, który deklaruje, iż wykonuje boskie zalecenia? Piszący te słowa wierzy w Boga i nie stara się o atakowanie wiary czy religii. Jednak nowoczesne europejskie państwo, to jakim jest Polska, nie może nadal tolerować u siebie pseudomedycznych praktyk Kościoła.
W ostatnich latach nasila się w Polsce religijna histeria, a odnotowywane przez prokuratury i prasę są egzorcystyczne mrożące krew w żyłach historie. Takie dramatyczne i kryminalne zdarzenia znajdują jednak swoje korzenie w kościelnej nauce o egzorcyzmach i opętaniu. Nadszedł czas by Państwo w dziedzinie egzorcyzmów i egzorcystów położyło kres tym „ uzdrawiającym praktykom ciemnego średniowiecza i starożytności”.
Chcącemu nie dzieje się krzywda. Jedna z podstawowych zasad cywilizacji łacińskiej ( która opiera się na rzymskim prawie – filozofii greckiej – moralności chrześcijańskiej ).
http://www.dailymail.co.uk/news/article-2204968/Muslim-woman-beaten-walking-stick-brutal-exorcism-husband-family-members-convinced-possessed-demon.html
http://english.alarabiya.net/articles/2012/05/14/214122.html
To jest ta zachodnia cywilizacja pluralizmu, demokracji i praw człowieka? Tego jest znacznie więcej, zapewniam. Proszę sobie poszukać. Wy nie chcecie pseudomedycznych praktyk Kościoła, ale jak przyjdą murzyni, to pewnie będziecie tolerować pseudomedyczne praktyki afrykańskie, ale co ja tam wiem.
Kazdy liberal uznaje zasadę Ulpiana Domicjuszs, różna jest tylko interpretacja
Autor przesadza.
Egzorcyzm nie jest paramedyczną praktyką, tylko zwyczajną posługą duchową – nie ma cech terapii albo kuracji. To jest jedynie modlitwa, która w niczym nie przeszkadza zastosować dowolną procedurę medyczną.
A to co robią domorośli egzorcyści to jest raczej wpływ tanich horrorów, a nie kościoła.
Znam przypadek gdy ksiadz utwierdzal nieszczęsną kobietę ktora sfiksowała że niby ma wizje, bo zwęszył forsę
Pan daruje, ale każdy zna jakiś „przypadek”, a ja mówię o obowiązujących zasadach i powszechnych praktykach.
Nie wiem w czym ów ksiądz „utwierdzał” tą kobietę, natomiast wiem, że modlitwa (o zdrowie generalnie, nie tylko psychiczne) nie stoi w sprzeczności z zastosowaniem leczenia, wbrew nagminnie powtarzanym przez tzw. „racjonalistów” bezczelnym kłamstwom.
A jak już mówimy o „przypadkach”, to ja znam przypadki osób, którym modlitwa o uwolnienie, zwana czasem egzorcyzmem, przyniosła uwolnienie od poważnych problemów (psychicznych lub duchowych – niech każdy to interpretuje jak chce). I proszę się nie obawiać – to była po prostu spokojna modlitwa, co do której nikt racjonalnie myślący nie powinien podejrzewać, że może zaszkodzić choremu.
Przecież racjonalista powinien raczej być przekonany, że modlitwa nie ma żadnej realnej mocy, więc jak może wierzyć, że szkodzi?!?!?
Ludzie idący do egzorcysty zamiast do specjalisty psychiatry czy psychologa, szkodzą sobie. Bo to jak leczenie grypy tańcem zamiast tabletkami. Ale ja głupcom nie współczuję
Zacznijmy od tego, że między psychologami i psychiatrami często jest konflikt, bo ich metody się nieraz wykluczają: pacjent naszprycowany psychotropami nie poddaje się psychoterapii.
A modlitwa? Chory nawet nie musi wiedzieć, że ktoś się za niego modli. Nie jest ani uczciwe, ani rozumne ograniczenie analizy tematu tylko do skrajności, bo np. homeopatia odwołuje się do teorii czysto naturalistycznych i zapewne o wiele więcej jest takich, którzy prez nią rezygnują z użycia skutecznych leków. Realnie groźny ruch antyszczepionkowy też został zbudowany na teoriach naukowych.
Homeopatia nie jest nauką, o skuteczności modlow byly już badania, ich działanie jest zerowe
Tylko psychoanaliza ma sens, leki są dobre na nagle wypadki lub jaskrawe przypadki
homeopatia jest nauką, tyle że dość kiepskiej jakości
Placebo to nie nauka to religia
Placebo to psychologia, a psychologia to nauka.
Ale ja nie mówię o tym jak być może działała homeopatia (efekt placebo), tylko o tym, że teoria dotycząca założeń jej działania była teoria nie religijną, tylko naukową. Oczywiście była to nauka uprawiana bardzo nieudolnie, ale jednak była to nauka.
To samo dotyczy założeń ruchu antyszczepionkowego – opierają się na pracy naukowej, a nie religii. To fakt, że była to nieprofesjonalna praca naukowa, napisana z błędami warsztatowymi, ale faktem pozostaje, ze była to praca naukowa, anie religia.
Zapewniam, że w skali globalnej antyszczepionkowcy wyrządzają tysiąckrotnie większe szkody, niż domorośli egzorcyści.
Bardzo możliwe
A jeśli ktoś tak leczy swoje dzieci? Poza tym człowiek może zostać oszukany przez innych, w końcu nie każdy zna się na zdrowiu. Więc moim zdaniem osób nie mających zielonego pojęcia o zdrowiu i medycynie jednak trzeba chronić. W innym razie to tak, jakbyś zrezygnował z tabliczek „uwaga wysokie napięcie”, bo przecież każdy powinien wiedzieć, że w kablach jest prąd… Oczywiście są pewne granice. Raczej nie trzeba pisać „otworzyć puszkę przed spożyciem produktu” 😉
W realnym świecie musi być niestety kompromis w tych sprawach, państwo powinno pouczać a nawet premiowac zahowania zdroworozsądkowe, ale zmuszać de facto nie da rady kwarcie
Egzorcyzmy powinny byc karalne – w kaftan egzorcyste, i prosze sie nie podcierac nazywaniem tego posługą (duchową).