Zima przyszła w marcu, solidna poducha śniegu, Wisła zamarznięta, światło księżyca odbija się od białej pustyni. W samym środku nocy zbudziło mnie szczekanie psów, więc stoję i patrzę na rzekę, a obłędne piękno prowadzi czasem do uczuć mistycznych. W moim przypadku może nie są to uczucia mistyczne tylko zwyczajny zachwyt, ale inni podobne stany nazywają uczuciami mistycznymi.
Wieczorem zajrzałem do Racjonalisty i utkwił mi w głowie wpis czytelnika. Najwyraźniej opublikowane w naszym serwisie teksty uraziły jego uczucia religijne. Znajoma z Szwecji pisała mi niedawno, że ilekroć zagląda na polskie strony internetowe ma wrażenie, że trafia do jakiegoś dzikiego kraju, w którym pełno misjonarzy. Wszyscy chcą ją nawracać, wszyscy są urażeni, wszyscy patrzą na wszystkich jak na skończonych idiotów. Czy człowiek ogląda dyskusję w Sejmie, czy dyskusję na dowolnym forum internetowym, zasada patrzenia na bliźniego jak na istotę dziką i niedorozwiniętą wydaje się być nienaruszalnym kanonem polskiej kultury.
Obraza uczuć religijnych jest tu w pewnym sensie stanem permanentnym. Ponieważ mamy nabożny stosunek do własnych poglądów, więc ktokolwiek ma inny niż my pogląd na cokolwiek automatycznie obraża nasze uczucia religijne.
Księżyc odrobinę się przesunął, wpatrywałem się w ciemną linię lasu po drugiej stronie Zalewu Włocławskiego. Zastanawiałem się nad poważnym pytaniem, czy jako człowiek szczerze i głęboko niewierzący mam prawo do tego, żeby mieć obrażone uczucia religijne, czy też stosowne przepisy stworzone zostały wyłącznie dla wierzącej większości? Powie ktoś, że nie mam uczuć religijnych, więc nie można ich obrazić. Równocześnie, jeśli mój zachwyt dla piękna natury może być podobny lub pokrewny z uczuciami mistycznymi, to i mój światopogląd może być porównywany do religii. Krótko mówiąc, wiara w duchy obraża moje uczucia religijne racjonalisty.
Mam w tym miejscu pewien kłopot z pojęciem „obraza" i z pytaniem czego ma się domagać człowiek obrażony. Są praktyki religijne, które uważam za przestępcze. Skrajne przypadki to praktyki palenia wdów w Indiach czy obrzezania dziewczynek w Afryce. Inne sprawy, jak religijnie motywowane formy dyskryminacji kobiet, „obrażają moje uczucia religijne" w inny, nieco mniej gwałtowny sposób.
Jak bardzo oburza moje uczucia religijne święta krowa stojąca na samym środku autostrady pod Bangalore? Strasznie oburza, ale jeszcze bardziej oburza wiara, że to bóg podzielił społeczeństwo na kasty i z przyzwoleniem wiary wolno, a nawet należy, pogardzać każdym kto urodził się w kaście niższej niż ja.
Oczywiście nie ma co nawet wspominać o tym jak silnie urażają moje uczucia wojny religijne. Jihad, fanatyzm religijny, który zmienienia istoty ludzkie w żądne krwi bestie. Przepisy prawne mojego kraju każą mi z nabożnym szacunkiem traktować obrzędy, podczas których ktoś może (akurat w Polsce takich przypadków nie było) wzywać do zamachów na ludzkie życie. Przymiotnik „religijny" wydaje się w przepisach ustawy automatycznie zakładać brak sprzeczności z prawem.
Moje sumienie mówi mi, że jeśli komuś sumienie nakazuje mordowanie innych, to ta wolność sumienia musi być ograniczona.
Ciekawa sprawa z tą wolnością sumienia. Jeśli ktoś szczerze i uczciwie wierzy, że raka najlepiej się leczy herbatką z kory brzozowej, to czy mogę mu zabronić wygłaszania takich twierdzeń? Głosi nieprawdę, ale szczerze w nią wierzy. A co jeśli taki człowiek namawia matkę chorego dziecka do zabrania go ze szpitala i leczenia w jego prywatnej „klinice"? Czy dalej dyskutujemy o wolności sumienia i wolności słowa, czy też mamy już do czynienia z przestępczą działalnością, która prowadzi do narażania ludzkiego zdrowia i życia?
Jeśli mam być uczciwy, moje uczucia religijne obraża nie tylko wiara w duchy, w UFO, w horoskopy, obraża je również wiara w niepokalane poczęcie, w wniebowstąpienie, w cudowne przemienienie ciała i krwi w wino i ciasto. Dlaczego tamta wiara ma być chronioną prawem świętą krową, a moja niewiara ma być czymś w świetle tegoż prawa gorszym? Czy jeśli założę szlafrok, owinę głowę szalikiem i będę wygłaszał sądy machając miotełką, to moje przekonania nabiorą większej wartości?
Tam gdzie istnieje osobista kultura i umiejętność prowadzenia dyskusji różnice poglądów między ludźmi są czymś stymulującym. Obcowanie z ludźmi, którzy mają na wszystko takie same poglądy, byłoby nudne jak flaki z olejem. Jednym z warunków odzyskania radości z powodu obcowania z ludźmi mającymi inne poglądy niż my jest rezygnacja z obrażonych uczuć religijnych. To właśnie racjonalizm każe mi uświadamiać sobie, że częściej jestem w błędzie niż mam rację, że najgorsze co mogę zrobić to uwierzyć, że mam dostęp do krynicy prawdy, a wszyscy inni taplają się w brudnych stawach absurdu. Moje poglądy nie są świętą krową i nie zamierzam budować im świątyni. Odstępuję od prawa do urazy uczuć religijnych, nie mam również zapędów misjonarskich, proponuję zburzenie świątyni świętej krowy, a jeśli nie zburzenie to rozpoczęcie procesu burzenia. Ostatecznie zanim Mur Berliński został zburzony, to połowę ludzie rozbili młotkami i zabrali do domów na pamiątkę.
„Obcowanie z ludźmi, którzy mają na wszystko takie same poglądy, byłoby nudne jak flaki z olejem.”
Cytując Pana, w większości /bowiem nie znam i nie chcę znać wszystkich Pańskich/ poglądów zgadzam się z Pańskimi, prezentowanymi na tym forum. To źle, czy dobrze?!
pozdrawiam
To, że jesteśmy różni, to czyni świat ciekawszym, ale to nie znaczy, ze nie należy szukać ludzi, którzy mają nam coś do powiedzenia i unikać tych, którzy tylko zabierają czas. Fakt, że zgadza się Pan z dość banalna prawdą nie świadczy o Pani źle, fakt, że zadaje Pan sobie trud, żeby obwieszczać o tym światu, nie świadczy najlepiej.