Ponadczasowy Bach Pobłockiej

 

 

Takiego recitalu dawno już nie było. Ewa Pobłocka, jedna z najsławniejszych polskich pianistek, zagrała we wrocławskim NFM pierwszy tom Das Wohltemperierte Klavier Jana Sebastiana Bacha, czyli preludia i fugi od BWV 846 do BWV 869. Koncert miał miejsce w piątek (05.04.19) w Sali Głównej NFM, na tak zwanej odwróconej scenie. Dźwięk fortepianu niósł się wspaniale w tak dużym i doskonałym akustycznie wnętrzu.

 

Nagranie tego samego repertuaru dokonane przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, z jego typową szatą graficzną, zostało płytą miesiąca marca miesięcznika Gramophone. To jedno z najbardziej poważanych pism o muzyce klasycznej, zawierające wiele recenzji płyt. Jego głównym konkurentem jest francuski Diaposon. Ewa Pobłocka od lat zauważana jest przez krytykę, nagrała też dziesiątki płyt. Mimo to wyróżnienie za płytę z Bachem pianistycznym ze strony Gramophone ma szczególną wartość, gdyż brytyjska fonografia nie poddała dzieł Bacha klawesynistom i choćby znana firma Hyperion wydała wszystkie utwory „klawiszowe” lipskiego Kantora z grającą na fortepianie Angelą Hewitt.

 

 

Jak było na koncercie wrocławskim Pobłockiej? Fantastycznie moim zdaniem. Nie był to Bach w stylu Glenna Goulda i jego naśladowców. Nie był to także Bach starszego pianistycznego typu, czyli Bach romantyków, takich jak Edwin Fischer. Ewa Pobłocka poruszała się po świecie dźwięków Bacha metodą zbliżeń i oddaleń, wyostrzeń i rozmyć. Gdy dane preludium tonęło w dali, mroku, egzystencjalnej zadumie, dźwięk Ewy Pobłockiej był niemal impresjonistyczny. Gdyby grał tak słaby pianista, zatraciłby istotę Das Wohltemperierte Klavier. W przypadku polskiej pianistki było inaczej – to jej zamyślone brzmienie kojarzyło mi się ze świetną interpretacją Jordi Savalla dokonaną przez zespół wiol. Nawet zamglonym ujęciom z dalekiego planu towarzyszyła też u Pobłockiej wielka charyzma, filozoficzna pewność siebie, przypominająca nam o tym, że polska pianistka kształciła się też pod okiem Tatiany Nikołajewej, jednej z największych wykonawczyń Bacha na fortepianie w dziejach fonografii. Nikolajewa sporo uwagi poświęciła też Preludiom i fugom Szostakowicza, które przeniosły formę fugi w nowoczesność. Bliższy plan na koncercie Pobłockiej był z kolei wyostrzeniem głosów i detali, oraz rozświetleniem brzmienia. Preludia i fugi na koncercie Pobłockiej stały się swego rodzaju obiektami geometrycznymi, które pianistka ukazywała nam z różnych perspektyw i w różnym oświetleniu. Część głosów fug, zadziornie zawieszona przez Bacha jakby w pytajniku, w tym wykonaniu zyskała niemal plastyczną naoczność. Jak widzicie, zaczynam poetyzować bez miary, ale było to rewelacyjne wykonanie. Rewelacyjne i ważne, bo gdy sięga się po tak poważne arcydzieła, prawdziwe kwiaty muzycznej filozofii, mówi się coś nowego na ważny temat. Gorąco polecam koncerty Ewy Pobłockiej, jak i zachęcam do nabycia płyty. Jest też już na Spotify.

 

Z mniejszych niż sens świata i ludzkiej egzystencji zagadnień wynikających z tego koncertu wypada mi znów powiedzieć słów kilka o Bachu na fortepianie. Pamiętam, jak zaraz po upadku PRL pojawiły się wreszcie w Polsce płyty z muzyką dawną na dawnych instrumentach nie tylko zasłużonego węgierskiego Hungarotonu. Wśród moim znajomych melomanów i czasem na łamach prasy byłem wtedy entuzjastą nagrań „historycznie poinformowanych”. Nadal nim jestem, ale dostrzegam niepokojący ruch w drugą stronę i staję się obrońcą wykonań historycznie niepoinformowanych. Kiedyś słuchanie klawesynu było dziwactwem, dziś nie brakuje melomanów odrzucających współczesny fortepian w Haendlu czy Bachu. Tolerują może skrajnie addycyjne i staccatowe brzmienie Glenna Goulda, ale już mniej klawesynopodobni pianiści nie zyskują ich sympatii.

 

Ewa Pobłocka / fot. archiwum artystki

 

Tymczasem to zwłaszcza abstrakcyjna i matematyczna, często zupełnie oderwana od konkretnych instrumentów, muzyka Jana Sebastiana Bacha pokazuje, że w muzyce najważniejsza jest myśl, idea, zaś dobór instrumentu (instrumentów) aby ją wyrazić ma podrzędne znaczenie. O ile Bach pianistyczny broni się jeszcze jakoś, a w wykonaniach tak znakomitych jak Ewy Pobłockiej, rzuca wręcz wyzwanie klawesynistom i organistom, o tyle Bach symfoniczny ma się bardzo źle. Mam nadzieję, że nie poddający się modom estetyczno – wykonawczym pianiści przywrócą nam także Bacha „ignoranckiego” historycznie. Nawiasem mówiąc niedawno porównywałem sobie różne wykonania Mesjasza Haendla z mojej płytoteki i na Spotify. W sumie żadne nie było bez wad, to jednak trudny wykonawczo utwór. Ale zdumiałem się przeogromnie słysząc niektóre chóry z sir Thomasem Beechamem. Nie dość że był tam zupełnie nie barokowy (bo romantyczny) monumentalizm, to jeszcze zostały dopisane partie perkusyjne i zmienione partie solistów. Tym niemniej było to piękne i odniosłem wrażenie, że w niektórych aspektach bardziej Haendlowskie niż większość wykonań historycznie poinformowanych. W końcu Beecham grał w nieprzerwanym ciągu muzycznej ewolucji, od wczesnego baroku po wczesny modernizm. W przypadku orkiestr muzyki dawnej mamy jednak rekonstrukcję, mniej lub bardziej niepewną. Moim zdaniem oba nurty wykonawstwa mają wagę i znaczenie i żaden z nich nie powinien wykluczać drugiego.

 

Na zakończenie dodam, że Ewa Pobłocka, gdy było to istotne, zdobiła frazę w bardzo trafiony, barokowy sposób. Choć jej wykonanie mieściło się raczej na biegunie modernistyczno – romantycznym, to w niektórych ujęciach jej bachowskiej kamery widzieliśmy putta i barokowe woluty. Sam koncert był moim zdaniem jednym z największych wydarzeń tego sezonu w NFM.

 

Ps.: Na koniec muszę ponownie wspomnieć o barbarzyńcy w naszym dolnośląskim ogrodzie. Hunowie z urzędu marszałkowskiego chcą spalić i zaorać NFM nie przyznając mu dotacji. Brońcie zatem dolnośląskiej kultury muzycznej i podpisujcie petycję. Link tutaj. 

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

seven − 2 =