Miłość w śniegu

 

Co jakiś czas, najczęściej w okolicach Nowego Roku i Bożego Narodzenia, odbywają się w NFM koncerty operetkowe. Sprzyja temu świat operetki, pełen niezwykłych, jakby balowych konwencji, cudownych zwrotów akcji. Niejedna operetka przypomina opowieść świąteczną na temat tego, że wszystko może się zdarzyć. Jednocześnie operetki mają w sobie nostalgię za odchodzącym czasem. Wiele z nich powstawało u progu XX wieku, czy to liczonego kalendarzowo, czy też ideowo, czyli do Wielkiej Wojny. Część z nich przekroczyła te progi. W wielu operetkach silna jest nostalgia za świetnością XIX wieku, pojawia się w nich często różnorodny świat Cesarstwa Austrowęgierskiego, z nieodłączną węgiersko – cygańską nutą. Na odchodzący czas patrzymy w operetkach z pewną melancholią, ale też z uśmiechem, który baśniowe niemal relacje ich protagonistów wywołują na naszych twarzach.

 

22 grudnia 2017 roku w Sali Czerwonej NFM pojawiła się ponownie NFM Orkiestra Salonowa, która zmieniła chyba swoją nazwę na West Side Sinfoniettę. Owo „West Side” zręcznie nawiązuje do składu zespołu, gdyż obok muzyków z NFM Filharmonii Wrocławskiej operetki grają nam też muzycy z Filharmonii Szczecińskiej. Jakby nie patrzeć, mamy do czynienia z zachodnią częścią naszego kraju. Niezależnie od swej nazwy, zespół operetkowy gra z koncertu na koncert coraz lepiej. Tym razem ogromne wrażenie zrobił na mnie prowadzący część utworów od skrzypiec koncertmistrz Wrocławskich Filharmoników Marcin Danilewski. Znakomicie oddał on wirtuozerski charakter skrzypcowych solówek w opartych najczęściej na walcowych rytmach operetkowych preludiach, interludiach i aranżacjach arii. Cygańsko – węgierskie ozdobniki i najazdy na dźwięk grał tak, jakby właśnie wysiadł z taboru cygańskich wozów podróżujących z Budapesztu do Wrocławia przez – rzecz jasna – Wiedeń.

 

Orkiestra Salonowa NFM / fot. Łukasz Rajchert

 

Elegancko grał też bliźniaczy dyrygent i skrzypek zespołu, Paweł Maślanka, będący koncertmistrzem Filharmoników Szczecińskich. Spodobała mi się taka w pełni uczciwa współpraca między solistami z obu zespołów symfonicznych „ściany zachodniej”. Zespół, choć stworzony na bazie dwóch orkiestr symfonicznych, nie był zresztą duży. Mieliśmy trzech skrzypków, jedną altowiolistkę, jednego wiolonczelistę, kontrabasistę i klarnecistę, oraz po jednej pianistce i flecistce. Mimo tak kameralnego składu muzykom udawało się, gdy była taka potrzeba, uzyskać pełne orkiestrowe brzmienie.

 

Niewątpliwą gwiazdą koncertu była znana sopranistka Ewa Biegas, występująca często w Polsce i na świecie, wykształcona zaś w Katowicach i w Wiedniu. Można ją spotkać na wielu płytach, a także wśród protagonistów oper na deskach wszystkich polskich teatrów operowych. Wśród najpopularniejszych w tych dniach płyt z jej udziałem znajdziemy Mszę D-dur Dvořaka wydaną przez Naxos i album z pieśniami Grzegorza Fitelberga wydany przez Acte Prealable.  Na koncercie Ewa Biegas pokazała nam, że pieśni operetkowe zaśpiewane przez dobrą sopranistkę stają się równie atrakcyjne jak arie z poważnych oper. Śpiewaczka z wielką swobodą posługiwała się też aktorstwem w swym śpiewie, jak i różnymi cygańsko – węgierskimi smaczkami, bez których niektórych rzeczy nie da się w tej estetyce dobrze zaśpiewać. Mieliśmy więc glissanda i ciekawe najazdy na dźwięk.

 

 

W arii “Heia, heia, in den Bergen ist mein Heimatland” z operetki Księżniczka czardasza Emmericha Kálmána (1882–1953) artystka wydobyła całe zawarte w niej szaleństwo, tęsknotę i jakby odrywanie się od rzeczywistości. Jeszcze silniejsza nostalgia i nastrój pogodzenia się z losem przebijał z pieśni Franza Lehára (1870–1948) „Kiedy skrzypki grają” z operetki Cygańska miłość. W drugiej części koncertu pojawił się świat francuskiej operetki, czyli Jacques Offenbach (1819–1880)  i „Ah, quel dîner” („Aria ze śmiechem”) z opery La Périchole. Tu Ewa Biegas wcieliła się w rolę pijanej bohaterki z całym francuskim sarkazmem i pełną wdzięku ironią.

 

Na koncercie Ewa Biegas zaśpiewała też dwie arie operowe. Najpierw sięgnęła po arię Giacomo Pucciniego (1858–1924) „O mio babbino caro” z opery Gianni Schicchi. Piękna i niezwykła melodyka włoskiego (post)werysty zjawiła się wśród operetkowych walców niczym głos z innego świata, elegijny i pełen mocy.  Artystka przepięknie utrzymywała wysokie tony w tej wymagającej arii, zaś West Side Sinfonietta z dużym polotem ukazywała złożoności Puccinowskiej partytury mimo niewielkiego składu. Po Puccinim nadszedł czas na Bizeta i jego sławną Habanerę z opery Carmen. Ewa Biegas znakomicie odnalazła się w niskich, dedykowanych mezzosopranistkom elementach tej arii. Dzięki temu, że nie miała naprzeciwko siebie dużej orkiestry, ale skład kameralny, mogła ukazać nam wiele subtelności tej arii, co zrobiła z dużą starannością i  bardzo ciekawie. Na bis zaśpiewała wraz z publicznością kolędę „Jezus malusieńki”.

 

Obecność tak dobrego głosu była dużą zaletą tego koncertu.  Ale i instrumentalne utwory robiły wielkie wrażenie. Pięknym wstępem do całości był Walc z operetki Miłość w śniegu Ralpha Benatzkiego (1884–1957), duże wrażenie zrobił na mnie Les Patineurs – walc Émila Waldteufela (1837–1915) czy Ernsta Fischera (1900–1975) Südlich der Alpen, Pála Ábraháma (1892–1960) La bella Tangolita z operetki Bal w Savoyu oraz Richarda Eilenberga (1848–1927) Petersburger Schlittenfahrt op. 57.

 

Ten repertuar w dobrym wykonaniu złożył się na świetny koncert z iście noworoczną atmosferą. Z zaciekawieniem będę śledził dalsze muzyczne kroki West Side Sinfonietty.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *