Proste Pytania: „O piciu krwi ludzkiej”

Kolejny odcinek „Prostych Pytań” w których Julian Jeliński zasypuje przechodniów z pozoru banalnymi pytaniami poszukując niebanalnych odpowiedzi.
W „O piciu krwi ludzkiej” Jeliński postanowił poszukać związków pomiędzy świętem Bożego Ciała a piciem ludzkiej krwi. Czy jest tu jakikolwiek związek? A może jest to równie absurdalne, jak absurdalnie brzmi? Przekonajcie się sami!

1 odcinek Prostych Pytań – „Co z tą palmą?”:

 

O autorze wpisu:

  1. 5:33 dziewczyna chyba nie zrozumiała analogii.
    To jakieś straszne jest! obrzydlistwo! świństwo! bardzo głupi pomysł! …ale, jeśli takie ohydne! straszne czyny! osoby religijne przyozdobią tradycją, to nawet kanibalizm jest bardzo ludzki, a jak wiadomo Polak tradycją żyje.

  2. Niby racjonalista, a wiedza z głębokiego średniowiecza, albo właściwie z pierwszych wieków naszej ery. Wstyd Panie Jeliński. Wystarczyłoby zajrzeć pod hasła: „kanibalizm” i „chrześcijaństwo”, ale to już było zbyt skomplikowane, jak dla „racjonalisty”. Chrześcijanie wbrew opinii niektórych nigdy nie jedli ludzkiego ciała i nie pili ludzkiej krwi, a porównywanie kanibalizmu do święta Bożego Ciała jest delikatnie mówiąc nadinterpretacją.

      1. Zamilcz więc, bo najwyraźniej nie wiesz co to takiego transsubstancjacja, ani na czym ona polega. W kawałku chleba (właściwie tego opłateczka) dokonuje się zmiana substancji – przestaje być chlebem (choć posiada wszystkie jego cechy) a staje się Ciałem Chrystusa. I tak samo wino – krew. W ten sposób w swej istocie Chrystus staje się obecny pod postaciami Eucharystycznymi. Spożywamy Jego Ciało, pijemy Jego Krew. Taka jest istota tej obecności, choć jednocześnie nasze zmysły odczuwają takie cechy jakie ma chleb i wino. Tyle że wina wiernym się z jakiegoś powodu nie daje.

  3. Jak by na te szamaństwo nie patrzeć to jawny mimo że (uduchowiony) usakralniony kanibalizm – ohyda jakich próżno szukać w innych wierzeniach. Wchłanianie natury i istoty samego bóstwa poprzez spożywanie fizycznego pokarmu (tak zwana: komunia święta) jest praktyka pogańską. Jakkolwiek jest to zaskakujące mówi o tym nawet sama Biblia.
    Izraelici jeszcze przed niewolą egipską i tamże – przed mojżeszowym objawieniem boga Jahwe-Adonai – służąc obcym bogom sporządzali dla nich „ciastka z wizerunkiem” bóstwa, które były składane w ofierze temuż bóstwu. Powszechną pogańską tradycją było następnie spożywanie pokarmów i płynów ofiarowanych bogom, głównie na zasadzie wspólnych obrzędowych uczt połączonych czasami z seksem sakralnym.
    W jakim celu spożywano pokarmy, które najpierw ofiarowywano bogom lub Bogu? Otóż sądzono, iż spożywanie pokarmu ofiarowanego bóstwu czyni człowieka bardziej duchowym i zbliża go do bóstwa, gdyż ofiarowany pokarm stawał się rzekomo uduchowiony i przebóstwiony – a zatem pewnym sensie – boski. Sądzono, iż pokarm ofiarowany bóstwu przestaje być już zwykłym pokarmem, lecz staje się nośnikiem natury bóstwa. Tak jak dzisiaj „wafelek” w procesie zwanym w Kościele transsubstancjacją. Apostoł Paweł wspomina o istnieniu tego pogańskiego poglądu i zaprzecza idei uduchowienia czy ubóstwienia czyli wzrostu duchowego poprzez spożywanie takich ofiar. (1 Koryntian 8:7-8)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *