Forum Replies Created
- AutorWpis
Spell, ja tam bym nie miał nic przeciw rozszerzaniu. Jestem heteroseksualistą o skłonnościach sadystycznych zaspakajanych z chętnymi kobietami hetero i biseksualnymi. Żyję w związku poliamorycznym, tzn. z mojej str. potencjalnie poliamorycznym, moja partnerka posiada drugiego partnera. Zboczeńcem zostałem nazwany tylko raz, gdy przyznałem się, że jestem wegetarianinem (obecnie od lat już weganinem). Znaczenie ma to niewielkie, ale niekiedy bywa ciekawe lub zabawne, a pisanie o tym świadczy co najwyżej, że nie uważa się tego za rzecz wstydliwą.
A jeśli chodzi o popieranie czyichś praw, to wydaje mi się, że deklaracja taka oznacza jedynie stwierdzenie, że niektórzy są dyskryminowani, choć nie ma ku temu podstaw.
Zgoda, że to nadużycie, ale czy poważne? Niektórzy ludzie bronią się przed refleksją (myślenie męczy) stosując skróty, dla nich feministka, ateista, antyklerykał z zasady są wojujący, dla innych każdy polityk jest nieuczciwy, innym znów każdy ksiądz wydaje się pedofilem. Czym jednak jest to „wojowanie”?
Słownik Języka Polskiego podaje, że „wojujący «taki, który zaciekle walczy o swoje ideały»”. Sprawdziłem więc od razu, iż zaciekły to:
1. «taki, który uparcie obstaje przy swoich racjach»
2. «świadczący o takiej postawie»
3. «prowadzony z ogromną gwałtownością lub determinacją»Pomijając tę gwałtowność, nie ma tu nic naprawdę obraźliwego ani kojarzącego się od razu ze strzelaniem do ludzi. Przy czym nie chciałbym być nazywany wojującym ateistą. Za komplement natomiast uznałbym, gdyby ktoś zechciał mnie nazwać wojującym racjonalistą lub wojującym humanistą. Ateizm jest bowiem dla mnie punktem startu na drodze do prawdy, niezbędnym, ale nie dającym jeszcze szczególnych powodów do dumy. Nie należy zapominać, że prócz chlubnej historii ateizm ma też takie karty jak radziecki Związek Wojujących Bezbożników.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zwi%C4%85zek_Wojuj%C4%85cych_Bezbo%C5%BCnik%C3%B3w- This reply was modified 3 lat, 10 miesięcy temu by Tomasz Sobecki.
Skoro ma być dystans do samego siebie, proponuję hymn:
Nie spodziewam się, by ktokolwiek odpowiedział, że nie warto być jawnym ateistą. Ale też pewnie każdy doda swoje „ale”. Oskarżenia o „ateizm wojujący” często wiążą się z tym, że niektórzy ateiści odczuwają swoistą misję nawracania innych przy każdej możliwej okazji. To może być męczące jak każda nachalna indoktrynacja i jest potem przenoszone na całą grupę.
Staram się mówić o ateizmie gdy dyskutuje się o religii, o racjonalizmie gdy np. mowa o homeopatii. Ale też nie chcę, żeby mi się wszystko z religią kojarzyło… Sporadycznie więc tylko bywam za moje poglądy atakowany i o tym wojowaniu słyszę, ale też raz, przy jakimś kompletnie niezwiązanym z wiarą temacie zostałem na jednym forum nazwany „zakamuflowanym sukienkowym, a co najmniej kato-talibem”. Nawet nie chciało mi się wyjaśniać,że nie jestem też wielbłądem, ale mogę teraz zrozumieć, o co chodzi niektórym krytykom ateistów.Całkiem rozsądnie odpowiada Michnikowi Palikot:
http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,137615,15725843,Jest_zbawienie_poza_Kosciolem.htmlOprócz punktowania niekonsekwencji tezy, jakoby „Kościół był jedynym miejscem, gdzie Polak dowiaduje się, gdzie jest dobro, a gdzie zło”, wspomina o pakcie, jaki w czasach PRL-u polska świecka inteligencja zawarła z Kośćiołem, i którego usiłuje ona przestrzegać do dzisiaj, podczas gdy przez Kośćiół pakt ten został złamany po 1989r. i wykorzystany przezeń do „budowania świeckiej, feudalnej, patologicznej, niekontrolowanej przez nikogo władzy”.
Swoją drogą to, co napisał Michnik, można odczytać tez inaczej: tylko w Kościele temat dobra i zła jest stale i całościowo poruszany. W sposób skrajnie wypaczony, ale jednak. Organizacje świeckie zajmują się jakąś określoną grupą czy tematem, czy są to chore niemowlęta, czy mniejszości seksualne, ale nie zastanawiają się „jak żyć”. Nauczanie etyki w szkołach, a tym bardziej poza nimi, praktycznie nie istnieje. Jak dotąd od prof. Hartmana też niczego specjalnego (prócz rady, by jeść tylko duże zwierzęta, bo wegetarianizm to już rodzaj bohaterstwa) się nie dowiedziałem. Ale nie śledzę uważnie.
Ateizm to wyzwolenie od paranoi ,warto.
Może tak, a może nie.
- AutorWpis