O erudycji urojonej, czyli „przecież on jest nagi”

Zasadniczo nie lubię tekstów poświęconych innym użytkownikom portalu i sam takowych zwykle nie pisuję. Zrobię jednak wyjątek dla pewnego pana, który zwłaszcza w ostatnich dniach pozwala sobie na chamskie odzywki w stosunku do osób nie podzielających jego opinii i używa przy tym niewyszukanych określeń w rodzaju „on sam jest zakutym łbem”, „Ja nie zwykłem patyczkować się z imbecylami”, „dureń z pana i tyle” itp. Ja na przykład zostałem nazwany kłamcą, choć autor tych słów nie raczył mi wyjaśnić, na czym moje kłamstwo ma polegać, ale mniejsza o to…

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wśród zdumiewająco wielu czytelników tutejszego portalu zapanował jakiś zbiorowy obłęd w kwestii rzekomej erudycji pana Piotra Napierały. Nie wiem, gdzie szanowni czytelnicy dostrzegają tę zachwalaną przez niego samego „erudycję” (nie ma to jak skromność!), bo ja w jego wypowiedziach widzę głównie infantylizm w rozumowaniu, nieumiejętność tworzenia spójnej argumentacji, rażącą stronniczość w głoszeniu poglądów, brak precyzji, hołdowanie stereotypom, nieumiejętność wyszukiwania informacji, a także ignorancję, tak w zakresie wiedzy ogólnej, jak i historycznej – a mówiąc dosadniej: historyk z niego żaden.

Do powyższych zarzutów mógłbym przytoczyć stosowne cytaty, ale mój tekst by się przez to niepotrzebnie rozrósł. Ograniczę się więc tylko do kilku cytatów pokazujących, z jakim „wytrawnym erudytą” w zakresie historii mamy do czynienia. Pochodzą one z wpisów „Józef II Habsburg – władca oświecony” oraz „Zmagania z własną historią w USA, Hiszpanii, Niemczech i Polsce”, a więc tekstów poświęconych historii, z której się wszak doktoryzował:

„Jako dzieciak Józef (II) był niejadkiem i frankofobem (nie chciał się nawet uczyć francuskiego), że miał maniery żołnierza i nie cenił zbytnio swego zbyt mieszczańsko-cywilnego z ducha ojca – Franciszka Lotaryńskiego (s. 40). Józef II nie lubił ceregieli, łaciny, ceremoniału, potem to wszystko wyruguje. W 1752 roku jako dzieciak grał cezara w dworskim przedstawieniu.”

Strasznie to dziecinne pod względem intelektualnym i nieporadne pod względem językowym. Sposób opisu zawarty w powyższym fragmencie przypomina mi powszechnie znane dziś: „Nazywam się Czesio i pada śnieg.”

„Józef II chciał by klasy się mieszały, by więcej był patriotycznych mieszczańskich urzędników i szkół dla nich, chciał by szkoły były z dala od zepsucia stolicy, by zakazano wystawnych strojów, i cenzury, dla Kaunitza i cesarzowej to wszystko było zbyt… pruskie (s. 94).”

W tym miejscu nasz „erudyta” zdobył się jedynie na naiwne spostrzeżenie, że Józef II chciał, „by klasy się mieszały”, nie napomknął jednak, w jakim celu. Czy po to, żeby było różnorodniej, czy może wiązał jakieś plany z taką zmianą dotychczasowej struktury społecznej? Takie refleksje panu doktorowi najwyraźniej nie przyszły do głowy, a chyba każdemu średnio rozgarniętemu historykowi przyjść powinny.

„… ci brzydcy koloniści to też wymyślili niewolnictwo czarnych (choć wymyślili je Arabowie w średniowieczu”

Swego czasu skomentowałem to w następujący sposób:

„Określenie „wymyślili” w odniesieniu do instytucji społecznych brzmi tak, jakby zostało zaczerpnięte ze sztubackiego wypracowania.
Niewolnictwo czarnych jest po prostu odmianą niewolnictwa, a to ma znacznie dłuższą historię niż cywilizacja arabska. Warto też pamiętać, że w Nowym Świecie niewolnictwo czarnych poprzedzały nieudane próby zniewolenia ludności indiańskiej (żeby móc korzystać z ich wymuszonej pracy). Nie przeceniałbym więc inspiracji arabskiej w tym względzie.”

Nasz „erudyta” nie raczył się do tego ustosunkować.
Przykładów, oczywiście, mógłbym podać więcej, ale sądzę, że nie ma takiej potrzeby.

I na koniec odniosę się do zdumiewającej w moim odczuciu wypowiedzi pana Piotra Napierały:

„mnie, autora połowy tutejszych publikacji, któremu nawet wrogowie przyznają ogromną erudycję”

Osobiście nie uważam się za wroga pana Napierały (bo niby dlaczego?); czytając jego wypowiedzi, mogę się co najwyżej uśmiechnąć z politowaniem nad ich stroną intelektualną, a skrzywić z niesmakiem nad formą, brakiem kultury i naiwnym przeświadczeniem autora, że on tu głosi jakąś prawdę o innych, co rzekomo ma wiele usprawiedliwiać. Stwierdzam jednak z całym naciskiem, że ja panu Napierale nie tylko odmawiam jakiejkolwiek erudycji, ale wręcz uważam go – pod względem intelektualnym – za jedno z najsłabszych ogniw tutejszego portalu. A wpis zakończę cytatem z baśni Andersena: „Patrzcie, przecież on jest nagi!”

O autorze wpisu:

24 Odpowiedzi na “O erudycji urojonej, czyli „przecież on jest nagi””

  1. Straciłem pracę a teraz rzuciła mnie żona zadowolony? Dlatego jestem wkurzony i nerwowy. Nie możesz dać spokój? Nazwałem tylko durnia durniem . @jacek Tabisz usuń powyższy paszkwil albo się nie znamy!

  2. Szczerze mówiąc, to po takiej reklamie, jaka tu miała miejsce, spodziewałam się czegoś mocniejszego. Jedyny zarzut merytoryczny to to o niewolnictwie, przy którym też Napierała się nie upierał, skoro nie drążył wątku (oczywiście najlepiej by było napisać np. „zgoda”).
    Co do napomykania o tym, czemu klasy.się mieszały, to nie widzę takiej potrzeby, bo artykuł, długi i bez tego, ma być jakimś tylko zarysem książki, a nie dogłębną analizą opisanych tam zjawisk. To, na ile sensowne jest pisanie takich „recenzji”, to, oczywiście, inna bajka.

    1. @Katarzyna: „Szczerze mówiąc, to po takiej reklamie, jaka tu miała miejsce, spodziewałam się czegoś mocniejszego.”
      Nie ja jestem autorem tej reklamy, lecz przede wszystkim osoba, która doprowadziła do czasowego zawieszenia mojego tekstu, z czego zrodziła się debata na temat jego przywrócenia. Mimo to doskonale rozumiem Pani wrażenie niedosytu, ale proszę zwrócić uwagę, że z takowym mamy często do czynienia, gdy stykamy się z jakimś produktem wcześniej ocenzurowanym. Takie wrażenie nie świadczy jednak – w moim odczuciu – źle o samym produkcie, a jedynie o cenzurze, która po jej usunięciu zazwyczaj jawi się jako niepotrzebna i wyolbrzymiająca to, co chciała stłumić.
      ***
      @Katarzyna: „Jedyny zarzut merytoryczny to to o niewolnictwie, przy którym też Napierała się nie upierał, skoro nie drążył wątku (oczywiście najlepiej by było napisać np. „zgoda”).”
      Tu się z Panią nie zgodzę. W odniesieniu do kogoś, kto kreuje się na erudytę, a ostatnio także na intelektualistę, zarzut infantylizmu (to ten pierwszy cytat w moim wpisie) jest jak najbardziej merytoryczny, bo wszak bycie erudytą wyklucza infantylizm – ja w każdym razie nie zetknąłem się z takim połączeniem.
      ***
      @Katarzyna: „Co do napomykania o tym, czemu klasy.się mieszały, to nie widzę takiej potrzeby, bo artykuł, długi i bez tego, ma być jakimś tylko zarysem książki, a nie dogłębną analizą opisanych tam zjawisk.”
      Tu również zaoponuję. Artykuł wprawdzie jest długi, ale proszę zwrócić uwagę, ile zawiera treści trywialnych („prezent watykański dla Józka – kołyska – nadszedł dopiero w 1746 roku, gdy chłopiec dawno jej nie potrzebował”, „W 1752 roku jako dzieciak grał cezara w dworskim przedstawieniu”, „Józef II jako nastolatek zasypywał marszałka Lacy pytaniami z wojskowości”, „Józef kochał swą pierwszą żonę Izabelę Parmeńską, drugiej – księżniczki bawarskiej Józefy nie znosił, bo nie była Izabelą”, „Kauitz unikał tematów związanych ze śmiercią i przysżłoscią”, „Po mało owocnym zabujaniu się w Eleonorze Lichtenstein Józef stracił nadzieję na miłość do kobiet”). Te treści były tu zbędne, bo nie wniosły niczego konstruktywnego do wiedzy czytelnika o bohaterze tekstu i jego epoce, nie oddawały też rzetelnie ducha książki. Myślę, że gdyby autor wpisu pominął takie „ciekawostki” jak z prasy brukowej, mógłby się skupić na kwestiach, które są rzeczywiście istotne dla oceny panowania tego monarchy – i tekst nie byłby przez to wcale dłuższy.
      ***
      @Katarzyna: „To, na ile sensowne jest pisanie takich „recenzji”, to, oczywiście, inna bajka.”
      W pisaniu recenzji nie ma nic złego, złe jest pisanie słabych recenzji.

      1. „Nie ja jestem autorem tej reklamy, lecz przede wszystkim osoba, która doprowadziła do czasowego zawieszenia mojego tekstu, z czego zrodziła się debata na temat jego przywrócenia.”
        Ja to rozumiem, dlatego właśnie się dziwię, że tyle było tego szumu.

        „@Katarzyna: „Jedyny zarzut merytoryczny to to o niewolnictwie, przy którym też Napierała się nie upierał, skoro nie drążył wątku (oczywiście najlepiej by było napisać np. „zgoda”).”
        Tu się z Panią nie zgodzę. W odniesieniu do kogoś, kto kreuje się na erudytę, a ostatnio także na intelektualistę, zarzut infantylizmu (to ten pierwszy cytat w moim wpisie) jest jak najbardziej merytoryczny.”
        Oczywiście ma Pan rację, źle to ujęłam. Chodziło mi o zarzuty odnośnie braków w wiedzy historycznej, których się z jakiegoś powodu spodziewałam.

        Co do streszczenia książki o Józefie to ciężko oceniać wartość takiego, a nie innego wyboru informacji, jeśli się tej książki, jak to ma miejsce w moim wypadku nie czytało. Mój problem w tym miejscu polega na tym, że to, co pisze Pan Napierała, to w ogóle nie są recenzje, tylko trochę streszczenia, trochę nie wiadomo co. A skoro nie wiadomo co i nie wiadomo jaki cel przyświecał autorowi, to ciężko ocenić, czy osiągnął w tym dobry efekt.
        Pozdrawiam!

        1. @Katarzyna: „Oczywiście ma Pan rację, źle to ujęłam. Chodziło mi o zarzuty odnośnie braków w wiedzy historycznej, których się z jakiegoś powodu spodziewałam.”
          Jeśli chodziło Pani o złapanie pana Napierały na nieznajomości jakichś faktów historycznych, to – moim zdaniem – byłoby to przedsięwzięcia chybione, ponieważ każdy może się pomylić odnośnie do jakiegoś szczegółu i takie coś samo w sobie jeszcze niczego nie dowodzi. Gdy ktoś pomyli jakąś datę czy postać, to nie jest to powód do chluby, ale chwilowego zaćmienia każdy może doznać. Gorzej, gdy historyk nie rozumie procesów historycznych, gdy naiwnie wypowiada się o instytucjach społecznych czy o strukturze społeczeństwa, gdy formułuje wypowiedzi w rodzaju: „Tym razem dziwi mnie fala wypowiedzi sugerujących, że narcyzm w polityce jest niebezpieczny” (tego wpisu już na portalu nie ma, bo został usunięty po tym, jak pan Napierała skasował pod nim komentarze, także mój).
          Tekst, z którego ta wypowiedź pochodzi, opisałem w następujący sposób: „Prześlizguje się Pan po nazwiskach, tu muśnie, tam zahaczy, ale wywód jest niespójny, stereotypowy do bólu, nie wychwytuje żadnych mechanizmów i niczego nie wykazuje” – i myślę, że to jest właściwa charakterystyka tutejszych przemyśleń pana Napierały (podkreślam przy tym, że rzeczony tekst miał liczne nawiązania historyczne).
          ***
          @Katarzyna: „Co do streszczenia książki o Józefie to ciężko oceniać wartość takiego, a nie innego wyboru informacji, jeśli się tej książki, jak to ma miejsce w moim wypadku nie czytało.”
          Rzeczona książka ukazała się w serii wydawniczej Państwowego Instytutu Wydawniczego „Biografie sławnych ludzi”. To są przyzwoite publikacje, dlatego wybór informacji dokonany przez pana Napierałę (z naciskiem na trivia) budzi wątpliwości.
          ***
          @Katarzyna: „Mój problem w tym miejscu polega na tym, że to, co pisze Pan Napierała, to w ogóle nie są recenzje, tylko trochę streszczenia, trochę nie wiadomo co.”
          Całkowicie się z Panią zgadzam.
          ***
          @Katarzyna: „Pozdrawiam!”
          Ja również.

  3. To co Quetzalcoatl określa jako nieporadność językową i infantylizm, ja odbierałem jako świadomie zastosowaną przez Piotra mega-lakoniczność i stosowanie zasady: „mądrej głowie dość po słowie”. Taki celowy przerost treści nad formą.

  4. @Tomek Świątkowski: To co Quetzalcoatl określa jako nieporadność językową i infantylizm, ja odbierałem jako świadomie zastosowaną przez Piotra mega-lakoniczność i stosowanie zasady: „mądrej głowie dość po słowie”. Taki celowy przerost treści nad formą.
    Ma Pan, oczywiście, prawo do własnej interpretacji zacytowanego fragmentu („Jako dzieciak Józef (II) … w dworskim przedstawieniu”). Osobiście we wpisie pana Napierały nie dostrzegam przejawów jakiejś szczególnej lakoniczności (zresztą, sam tekst jest dość długi), a co „mądra głowa” miałaby wynieść z informacji o tym, że pewien monarcha z przeszłości „był niejadkiem i frankofobem” czy że „nie lubił ceregieli”, trudno mi odgadnąć.

    1. „Jako dzieciak Józef (II) był niejadkiem i frankofobem (nie chciał się nawet uczyć francuskiego), że miał maniery żołnierza i nie cenił zbytnio swego zbyt mieszczańsko-cywilnego z ducha ojca – Franciszka Lotaryńskiego (s. 40). Józef II nie lubił ceregieli, łaciny, ceremoniału, potem to wszystko wyruguje. W 1752 roku jako dzieciak grał cezara w dworskim przedstawieniu.”
      Normalny wstęp do opisu postaci. Czepia się Pan na siłę nie wiadomo czego.

      1. @Piotr Napierała: „Jako dzieciak Józef (II) był niejadkiem…”
        @Rafał Gardian: „Normalny wstęp do opisu postaci. Czepia się Pan na siłę nie wiadomo czego.”
        Po pierwsze – ten cytat pochodzi raczej nie ze wstępu, lecz z nieco dalszej partii tekstu (przynależy do trzeciego akapitu).
        Po drugie – niezależnie od powyższej uwagi tak sformułowana myśl bardziej pasuje do szkolnego wypracowania niż nawet do bardzo luźnej dygresji osoby podającej się za erudytę i intelektualistę.

        1. „Po drugie – niezależnie od powyższej uwagi tak sformułowana myśl bardziej pasuje do szkolnego wypracowania” chyba Pan zauważył, że to nie jest żadna sformułowana myśl, tylko po prostu krótki opis postaci, kiedy ta była dzieckiem. Dalej uważam, że w tym wypadku to czepialstwo.

          1. @Quetzalcoatl: „Po drugie – niezależnie od powyższej uwagi tak sformułowana myśl bardziej pasuje do szkolnego wypracowania”
            @Rafał Gardian: „chyba Pan zauważył, że to nie jest żadna sformułowana myśl, tylko po prostu krótki opis postaci, kiedy ta była dzieckiem.”
            Krótki opis postaci to także „sformułowana myśl” (na temat tej postaci i jej cech), choć jednym zdarza się formułować takie myśli bardzo nieporadnie, a innym – tego faktu nie zauważać.
            ***
            @Rafał Gardian: „Dalej uważam, że w tym wypadku to czepialstwo.”
            Rozumiem.
            Być może zmieni się to, jeśli kiedyś dostrzeże Pan związek zachodzący między opisem ludzi czy zjawisk z jednej strony a jakością myślenia u opisującego z drugiej.

    2. Mi nie chodzi o żaden konkretny fragment, tylko ogólnie o styl Piotra – stosowany zwłaszcza w jego recenzjach książek.
      Co do wartości merytorycznej nie umiem ocenić, który z was ma rację.
      Ale wzmianka o frankofobii może mieć jakieś znaczenie w przypadku polityka. A biografie bardzo często zawierają różne nieistotne (czasem tylko pozornie) ciekawostki.

  5. Czy głosowanie w sprawie losu p. Napierały na tym portalu zostało zamknięte? Trochę się spóźniłem, ale chciałbym dorzucić swój głos. Nawet, jeżeli będzie tylko symboliczny. Uprzedzałem cię Jacek, że p. Napierała będzie powoli rozkładał ten portal. Nie tylko zresztą intelektualnie. I to się właśnie potwierdza. Tak niestety dzieje się z narcyzami. Zawsze jest z nimi kłopot, gdyż czują się ustawicznie zagrożeni. I muszą emanować swoimi zaletami. To imperatyw. Stąd agresja i nieraz chamstwo. Ale jestem przeciwny usuwaniu p. Napierały. Narcyzm można zaleczyć, albo z niego wyrosnąć. Dużo gorsze jest niechlujstwo językowe, zwłaszcza nieuświadomione. Z tego też powodu, kiedy jeszcze współpracowałem z portalem, nie czytałem tekstów p. Napierały, gdyż były po prostu źle napisane. Natomiast zawsze interesowały mnie jego czupurne komentarze oraz dziecięca gotowość do pyskówek. I ta przywara, obawiam się, będzie trudna do usunięcia. Ale z tego też można wyjść. I pewnie tak się kiedyś stanie. A oprócz tego pozdrawiam wszystkich. Nigdy nie życzyłem źle portalowi, chociaż według mnie Jacek wywalił się kilka razy na prostej drodze. Racjonalista się nieco obsunął. Niestety – z twojej, Jacek, winy. To się zdarza. Ale! Jestem zaskoczony. Miło. Portal wreszcie wydostał się ze szczytowania anty-islamem. To oznaka dojrzałości. Trochę zabrało to czasu, ale ruch we właściwa stronę.

    1. Piotr nie został wywalony. Po prostu nie może kasować komentarzy, zaś wpisy od teraz przesyła i my je wstawiamy. Wielu Autorów, z Tobą włącznie, tak robi. Jeśli montowanie niemal wszystkich filmów w tej telewizji to „wywrotka na prostej drodze” oznacza to, że każdy człowiek, który nie tworzy żadnych mediów jest perfekcyjnym geniuszem. Ty nie, bo robisz radio.

      1. Oferta finansowa, którą złożyłem Jackowi, jest nadal na stole. Jeżeli zniknie pan z tego portalu na 3 miesiące wpłacę na konto racjonalisty przyrzeczoną sumę. Wtedy ja, i może ktoś jeszcze, kogo zdążył pan wcześniej obrazić, zaczniemy ponownie tutaj pisać. A potem pan wróci, panie Napierała. To będzie taki detox. Co się stanie przez te 3 miesiące? Przede wszystkim portal odzyska wzajemny szacunek pomiędzy piszącymi i komentującymi, przynajmniej częściowo. I będzie trochę radości z pisania i dyskusji. Pan, niestety, jest sprawcą cyklicznych awantur i lubi używać obelżywego języka. A to z kolei przyciąga złego publicystę i złego czytelnika. To właśnie mamy. Detox przyda się również Jackowi, aby zrozumiał, że półśrodki w przypadku narcyzów nie działają. Potrzebne są radykalne posunięcia. 20 dobrych tekstów jest zawsze lepsze od tysiąca słabieńkich.

  6. Jestem autorek 900 artykułów w dziale publicystyka czyli co drugiego de facto. Przy okazji YOU ARE WELLCOME… więc zawsze można będzie znaleźć coś słabszego i napisać taki paszkwil. Pozdrawiam

    1. Ale jeśli wśród naszych tekstów mamy słabsze teksty, nie broni to tych tekstów przed krytyką. Czytelnik ma prawo krytykować dany konkretny tekst i w sumie nie ma w tym nic złego. Krytyka ze strony Q. jest ostra, ale zawiera też elementy konstruktywne, sugestie, jak można pisać lepiej. Więc nie jest to zła krytyka. Zła krytyka to „jesteś beznadziejny, idź sobie”. Zauważ, że bywasz czasem autorem tego typu krytyki. Nie piszę tego złośliwie. Po prostu starając się słuchać krytycznych uwag i dbając o to, aby nasze krytyki coś wnosiły, a nie tylko „orały”, rozwijamy się. Jest to dobre dla nas. To tak naprawdę żadne poświęcenie lecz możliwość bycia lepszym publicystą.

      1. przecież pisze własnie, że "historyk ze mnie żaden" itd nie widzisz tego? gdzie tu ta konstruktywna krytyka??? skąd on w ogóle wie jakim jestem historykiem, przecież ja tu piszę zwykle lekko, czasem półżartem

        1. Obok takich ostrych sformułowań Q. pisze też, jak widzi lepszy tekst – to jest konstruktywne. Fajnie, że piszesz lekko i póżartem, ale czasem masz za dużo skrótów myślowych i uogólnień. Wbrew pozorom lekkie pisanie, tak aby było zabawne i błyskotliwe, wymaga sporo precyzji i dbałości o formę. Sam się tego uczę i jeszcze długa droga przede mną. Krytyka jest rzeczywiście bardzo ostra, ale wynika z Twoich poprzednich wpisów i z tego, że usprawiedliwiłeś ich formę erudycją, która daje Ci do tego prawo. To aż się prosiło o ostry komentarz.

        2. Panie Piotrze, inteligencja, wiedza i doświadczenie powalają nam na dosyć szybkie poznawanie tak wartości ludzi, jak i tekstów. Oczywiście zawsze można się pomylić i ostrożność w ich publicznym ujawnianiu jest wskazana, ale dla obiektywnych użytkowników naszego portalu łatwo było zauważyć, iż tu zaistniała sytuacja specjalna, to Pan w wielkim zadufaniu w swój poziom intelektualny i kulturalny oraz jakieś tam specjalne uprawnienia, bezpardonowo z wyzwiskami personalnie Pan atakował czytelników, z których poglądami się nie zgadzał.

          Stwierdzenie wobec Pańskiego ataku na mnie <em>"przecież ja tu piszę zwykle lekko, czasem półżartem"</em> jest dużą hipokryzją.

          ————-

          Pan Quetzalcoatl podjął tu próbę – moim zdaniem udaną – spuszczeniia odrobiny powietrza ze zbyt nadętego balonika. Jeszcze nikomu merytoryczna – choćby i najbardziej złośliwa – krytyka nie zaszkodziła, a w mojej subiektywnej ocenie krytyka Pańskich wybranych tekstów dokonana przez pana Quetzalcoatla to wprost "Wersal" w stosunku do np. Pańskich ataków na mnie. Na podstawie swoich doświadczeń daję Panu słowo, iż odrobina skromności podniesie Pańską wartość, a nie obniży.

          ***

        3. @Piotr Napierała: „Jestem autorek 900 artykułów w dziale publicystyka czyli co drugiego de facto.”
          Osobiście zawsze byłem zwolennikiem jakości, nie dużej liczby, tak więc sądzę, że lepiej być autorem kilku dobrze napisanych tekstów niż setek napisanych byle jak.
          ***
          @Piotr Napierała: „zawsze można będzie znaleźć coś słabszego i napisać taki paszkwil”
          W Pana twórczości znalezienie czegoś słabszego nie stanowi żadnego problemu, przedsięwzięciem znacznie trudniejszym mogłoby być znalezienie czegoś, co by się jako tako trzymało kupy.
          ***
          @Piotr Napierała: „tekst o józefie II był notatką z lektury a nie artykułem z tezą czego chyba mój „wróg” nie zauważył…”
          Przynależność gatunkowa Pańskiego tekstu o Józefie II jest dla mnie mocno niejasna. W tym względzie za trafną uważam opinię pani Katarzyny: „to, co pisze Pan Napierała, to w ogóle nie są recenzje, tylko trochę streszczenia, trochę nie wiadomo co”. Ta myśl ma zastosowanie także do tego konkretnego tekstu.
          Nie wiem natomiast, na jakiej podstawie Pan zakłada, że nie zauważyłem, iż tekst o Józefie II nie był „artykułem z tezą”. Z której części mojej wypowiedzi wysnuł Pan taki wniosek?
          ***
          @Piotr Napierała: „przecież pisze własnie, że „historyk ze mnie żaden” … skąd on w ogóle wie jakim jestem historykiem
          Ano wiem to z tych Pańskich „900 artykułów w dziale publicystyka” oraz z Pańskich komentarzy (materiału do oceny nie brakuje).
          Skoro Panu mało krytyki w powyższym tekście, wskażę może jeszcze na coś, o czym już dyskutowaliśmy.
          Proszę sobie przypomnieć moje wypowiedzi odnoszące się do publikacji „Monarchia czy demokracja?” (http://racjonalista.tv/monarchia-czy-demokracja-piotr-napierala-i-jacek-tabisz/#comment-41315). W moim komentarzu zakwestionowałem występujący w nagranej rozmowie bałagan terminologiczny w zakresie pojęć „demokracja”, „monarchia” i „republika” (nasza dyskusja zaczyna się tu: http://racjonalista.tv/monarchia-czy-demokracja-piotr-napierala-i-jacek-tabisz/#comment-41315). Jako historyk powinien Pan takie kwestie rozróżniać, bo one wszak przynależą do podstaw wiedzy o ustrojach państwowych (a bez takiej wiedzy trudno o jakąkolwiek sensowną refleksję historyczną). Pan wprawdzie wyrecytował stosowną formułkę teoretyczną, ale nie potrafił jej zastosować w praktyce. Efekt tego był mało budujący. Z filmu trwającego ponad 22 minuty tylko jedna minuta i 15 sekund (sic!) miały sens, a reszta była tylko konsekwencją błędu popełnionego na wstępie. Choć w filmie brał udział też pan Jacek Tabisz, odpowiedzialność spada zdecydowanie na Pana, bo Pan jako historyk powinien panu Jackowi Tabiszowi jednoznacznie wyjaśnić, że takie sformułowanie tematu i postawienie sprawy jest bezsensowne (pan Jacek Tabisz nie jest historykiem i nie musi takich rzeczy wiedzieć, ale Panu coś takiego nie uchodzi). Innymi słowy – tym razem swoją „erudycją” historyczną wpuścił Pan pana Jacka Tabisza na minę.
          *
          Czy życzy Pan sobie jeszcze innych przykładów na potwierdzenie mojej tezy, na którą się Pan uskarża?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *