Forum Replies Created
- AutorWpis
Słusznie, wniosek, jaki z tych danych można wyciągnąć, to że ateizm nie prowadzi do zwiększenia przestępczości. Chociaż przypadek Theo van Gogha może budzić obawy, czy uda im się ten stan utrzymać.
Może z tym „naturalnym” chodzi o to, że nie tylko kobiety się przepuszcza, a w rękę cmoka tylko kobiety i biskupów (w pierścień konkretnie, ci ostatni nie odbierają jednak tego jako dyskryminujące:). Z partnerką mamy tak, że przepuszczana jest osoba mająca mniej wolnych kończyn, a przy równowadze, w zależności od kaprysu. Chodziło mi bardziej właśnie o to, że u pewnych osób pod pretekstem feminizmu mogę być za to przepuszczenie zaatakowany.
Rękę podaję kobiecie przy każdym spotkaniu, ale pod warunkiem, że ona pierwsza ją wyciągnie (tak podpowiadają zasady savoir-vivre, kobieta mężczyźnie, starszy młodszemu, zwierzchnik podwładnemu).
Czy wspomniany portal randkowy był portalem dla feministek? Bo nie wszystkie kobiety nimi są.
Ostatnio postawili mi piwo kobieta i mężczyzna. Nie obraziłem się.
Ale też chodziło mi o to, że czasem mogę zrobić coś, co komuś się nie spodoba, zupełnie nieświadomie, bo wyuczyłem się takiego zachowania przez naśladownictwo, bez analizy. I w takim przypadku wolałbym asertywną uwagę w stylu: „pewnie nie chciałeś, żebym poczuła się niekomfortowo, ale takie zachowanie kojarzy mi się z dyskryminacją” niż wywód o mężczyznach – tępych, patriarchalnych szowinistach.Magdalena Kowalczyk
Mężczyźni to nasi partnerzy, mężowie,synowie, to często nasi sprzymierzeńcy.
Skąd ta generalizacja? Mężczyźni to grupa ludzi, których jedyną wspólną cechą jest posiadanie podobnych narządów rozrodczych. Konkretni ludzie to „sprzymierzeńcy”, „synowie” i „mężowie”.
A tu żadnej generalizacji nie widzę. Niektórzy mężczyźni to synowie lub mężowie (kobiety nimi nie bywają), niektórzy to sprzymierzeńcy feministek.
A co do zapraszania i płacenia, proponowałbym jednak umawiać się wcześniej, lepiej się zapytać, jak kto woli, zamiast zgadywać, co dla kogoś będzie naturalne.
Ludzie nieszczęśliwi, niepogodzeni ze sobą, nie powinni mieć potomstwa. Na końcu równania mamy więc ludzi nieszczęśliwych, zdolnych fizycznie do rozmnażania się, ale takich, którzy nie chcą i nie powinni z tej możliwości korzystać, albo niezdolnych, lecz szczęśliwszych. Dla mnie wybór jest prosty, bez przeprowadzania wiwisekcji mojego transplantacyjnego porównania.
Jedni zaczynają od kawy, inni od porannej gimnastyki, a jeszcze inni od walnięcia sety.
No właśnie, dlaczego walnięcie sety z dzieckiem różni się czymś od zabrania dziecka do muzeum, a pójście z nim do łóżka od pójścia na koncert fortepianowy? Może dlatego, że pewne „przyjemności” mają tak poważne konsekwencje, że decyzje o nich może podejmować jedynie świadomy, dojrzały człowiek? Może dlatego, że niektóre z nich dla dziecka są po prostu szkodliwe?
Nie jest to dla mnie temat tabu, ale czemu akurat w LGBT? To nigdy nie będzie LGBTP.Ale to właśnie dzieci miały niby dyskryminować autorkę – kobietę, wydawca chciał jedynie zysku. W sumie teraz Rowling pisze jako Robert Galbraith. Może się mylę, ale domniemany problem inicjałów autorki książek dla dzieci naprawdę wydaje mi się bez znaczenia. Już dużo bardziej przekonuje mnie ta ministra. Zresztą ostatnio namieszał Witkowski, faktycznie jakoś więcej za książki dostaje.
Dobra uwaga. Tylko zważywszy na historię Europy, czy dowolnej rzeczy nie można jakoś wywieść od chrześcijaństwa?
W piątkowy wieczór poszedłem do pubu napić się piwa na zaproszenie dobrej znajomej. I miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle. Po nocy niezbyt trzeźwej pozostała mi kartka zapisana przez usłużnego nieznajomego, który Boga zrozumiał. Przytoczę zatem przepis na zrozumienie:
„By zrozumieć Boga i siebie trzeba pojąć pewne aspekty rzeczywistości także materialnej np.:
-fraktalność i święte geometrie
Zbiór Mandelbrotha (pisownia oryginalna) jest pierwowzorem początku stworzenia.
– fizyka kwantowa: wszechświaty równoległe oraz wszechświaty równoległe alternatywne
– wibracje tworzące rzeczywistość
– jam jest czym kim jesteś tu i teraz
– psychologia na poziomie psychoterapii w sensie tego co było napisane nad bramą „Poznaj siebie a poznasz cały wszechświat i Boga”
oraz to co budda Siddharta powiedział: jesteś tylko ty a wszystko wokół ciebie jest projekcją twojego umysłu Boże.”Wszystko to bym zniósł, ale psychoterapia?!
To żeby się utrzymać w konwencji, anegdota o Lutrze z „Fausta” Roberta Nye, polecam:
„anegdotka o Marcinie Lutrze. Usiadł niegdyś Luter w Wittenberdze w konfesjonale wraz z jednym z ocalałych papistów, gdyż chciał odkurzyć wiadomości na temat spowiedzi. Dlatego pyta zaraz, jak w obecnych czasach wycenia się grzechy. – Nie chcemy niczyjej krzywdy – mówi ksiądz. W tym momencie zbliża się niewiasta, klęka i zaczyna klepać zwykłe historyjki o kochanku. – Ile razy zgrzeszyłaś z nim, dziecko? – pyta ksiądz.
– Trzy razy.
– Tedy zmów na pokutę trzy zdrowaśki i trzy ojczenaszki – powiada ksiądz – a potem wrzuć jeszcze do skarbonki dziesięć fenigów. Teraz do konfesjonału podchodzi mężczyzna. Porubstwo z kochanką. – Ile razy? – dopytuje się ksiądz.
– Trzy razy.
– Trzy „Zdrowaś Mario”, trzy „Ojcze nasz” – poleca ksiądz i dziesięć fenigów do skarbonki. Niestety, w tejże chwili wołają księdza, by śpieszył z ostatnim namaszczeniem do umierającego bankiera. – Wskakuj za mnie za kratkę – mówi ksiądz do Lutra. – Ostatecznie byłeś augustianinem, a i mnie obcy jest dogmatyzm. Nikt się o niczym nie dowie. Do spowiedzi dziś spora kolejka. Tylko pamiętaj, żebyś za każdym razem zebrał do skarbonki dziesięć fenigów, dobra? Luter zasiada w konfesjonale. Podchodzi dziewczyna i mówi: – Ruja z kochankiem, ojcze.
– Trzy razy? – upewnia się Luter.
– Nie, ojcze. Złomotał mnie tylko raz.
– Na pewno nie trzy razy? – pyta Luter.
– Nie, ojcze. Raz. Luter myśli, myśli, aż wreszcie powiada:
– Już wiem, co masz zrobić, moje dziecko. Zmów trzy zdrowaśki i trzy ojczenaszki, a potem wrzuć do skarbonki dziesięć fenigów… A Kościół będzie ci winien dwa jebnięcia.”Najpierw skazał go sąd kościelny. Potem władza świecka, gdzie zasiadało czterech biskupów. No i wreszcie, za ateizm sądzili go katolicy, Kościół to ponoć wspólnota, nie budynek… Był czy pisał, skazano go za to, że jako ateista napisał, że Bóg nie istnieje.
Koncepcja Boga czy bogów nie jest mi do niczego potrzebna, a ekwilibrystyka egzegetów starających się udawać, że sprzeczności tam nie ma, bawi. Ale gdybym miał wyobrazić sobie, że wierzę, jeden tylko miałbym zarzut, jak „dobry” Bóg miałby pozwalać robić rzeczy tak haniebne w swoim imieniu? Ofiary prześladowań Kościoła stały moralnie, a często też intelektualnie, dużo wyżej od wiernych sług boskich. Czy gdyby ktoś w pana imieniu zabijał tak okrutnie, nie odezwałby się pan? I co, oprawcy mylili się? A skąd niby wiadomo, że teraz już ci wszyscy, co przekazują „odwieczne” zasady, jakimi wierni winni się kierować, nie mylą się już?Ja to bym nawet ją lubił, tylko że w przeciwieństwie do zabawnej paranauki w stylu teologii, astrologii, homeopatii, tu temat jest dużo poważniejszy i bardziej złożony, nie da się tak od razu skrytykować czy pochwalić. Tzn. da się, ale racjonalne to nie będzie. Jako rozważania niedzielne usiłuję co nieco zrozumieć z konfliktu wokół GMO. I jak na razie tylko argument (przeciw) z herbicydami i Roundupem wydaje mi się przekonujący. I całkiem pogubiłem się w informacjach na temat Seraliniego. Ktoś może zna temat?
Chodzi mi o poważne dyskusje o niepoważnych rzeczach, z wnioskami co najmniej wątpliwymi. Jak obrażanie się o otwieranie drzwi, bo to nie oznaka szacunku, tylko dyskryminacji. Albo oburzanie się na każdą reklamę z podtekstem seksualnym.
Albo (cytat z pewnego forum): „a J.K. Rowling??
nawet w wywiadzie mówiła, że kazali jej zmienić Joanne rowling na j.k. rowling,
bo jak dzieciaki zobaczą, ze to kobieta, to się nie sprzeda (co najwyżej
dziewczynki będą chciały ją czytać).
podobnie z autorkami niektórych kryminałów. nazwisk teraz nie przytoczę, bo mało
w Polsce znane, ale wiem, że jak na okładce widać tylko 2 pierwsze litery imion,
to znaczy, że na bank pisze kobieta.” Czyli inicjałowa dyskryminacja przez dzieciaki.Ps. Ja tam lubię trolle. Najdłużej trwa, zanim je zanudzę;)
Dał pan słabą przesłankę, oczywiście ateiści nie są na czele burzycieli świątyń, przodują w tym przedstawiciele konkurencyjnych wyznań. Zwykle uważają, że to nie Boga się w tych niewłaściwych świątyniach czci, tylko jakąś wersję diabła, a wtedy burzenie to ich obowiązek. Ale też samo burzenie ateizmu od razu nie wyklucza, a to sugerowało zakwestionowane przeze mnie zdanie.
Jednak dla racjonalisty świątynia jest zwykłym budynkiem, a zabytki się chroni z zasady. Nikogo też siłą do porzucenia błędnych wierzeń nakłaniać nie wolno, o ile ten ktoś sam wcześniej przemocy w imię swej wiary nie zacznie stosować. Do bycia ludzkim bogowie są zbędni, można oczywiście być dobrym człowiekiem wierząc w jakiś nieszkodliwy przekaz rzekomo pochodzący od istoty nadprzyrodzonej, a który wyjaśnia i jego nauki moralne przybliża jakiś przywódca religijny. Ale wystarczy, że zostanie nim zły człowiek, by wierzący, nawet z natury dobrzy, zaczęli szerzyć to zło nazywając je walką o prawdziwe dobro. Krytyczny umysł, analiza wszystkiego i przyjmowanie za prawdę tylko tego, co można zweryfikować, jest o wiele bezpieczniejsze. Jeśli więc chce pan pozostać przy wierze, proszę przynajmniej uważnie rozważać konsekwencje swoich wyborów i nigdy nie godzić się na krzywdzenie ludzi dla większego dobra. Nawet te błędy, do których Kościół się przyznał, a które usprawiedliwiał różnymi czynnikami, że dawno, że tak wtedy wszyscy robili, że ktoś źle zrozumiał, wołają, że użyję religijnej metafory, o pomstę do nieba. Egzekucji Łyszczyńskiego pan mam nadzieję nie popiera? (o ile oczywiście wierzy pan w to, co pisze, a nie pisze tylko dlatego, że to oryginalnie na forum racjonalistów wygląda).Nie no, Panie Sol. Ja nawet nie wiem, czy jestem na siłach, aby obalać brednie Deschnera. Ale szczerze, z ręką na sercu, mógłbym się założyć o każde pieniądze, że to jest dno. Niech Pan po prostu przytoczy jakiś jego „argument”, a ja go rozwalę na sto kawałków. Bez problemu.
Zanim na to odpowiem, poproszę o uściślenie, bo czasem nie nadążam. Ja nawet jestem w stanie zrozumieć, że to: nie wiem, czy jestem na siłach, ale mógłbym się założyć o każde pieniądze, ze tak, nie jest sprzecznością, tylko właśnie racjonalną postawą, poddawaniem swoich poglądów pod krytykę, mimo, lub ponieważ, nie jest się ich pewnym. (Chociaż „każde pieniądze” stawiałbym raczej tylko wtedy, gdyby nikt nie potraktował tego poważnie.) Ale nadal nie wiem, o co panu chodzi. Pewnie zauważył pan, że każdy historyk, nawet najbardziej „denny” po części opiera się na faktach. Więc ja, gdybym znalazł dość czasu, by zaopatrzyć się w deschnerowskie dzieła, mógłbym zaproponować panu, by obalił pan fragmenty powszechnie przyjęte za prawdziwe. Chyba że bardziej panu chodzi o samą przechwałkę: ja niczego się nie boję, nawet Deschner, to ostoję, więc proszę mi tu przygotować coś do obalenia, bo samemu mi się nie chce szukać (a i liczę, że nikomu innemu też się nie będzie chciało)? Zaproponowałem panu bowiem podanie kilku, trzy by mi wystarczyły, niedostatecznie udokumentowanych faktów, na które Deschner się powoływał. A pan, nie do końca wiem, jaką kontrpropozycję mi przedstawił. Jakby to było poważne, to się nawet mogę do tej biblioteki przejść. Tylko żeby potem nie było, że o coś innego panu chodziło.
Oto feminizm, który znam i szanuję. Ale też można by, jak sądzę, wprowadzić kategorię parafeminizmu, czyli feminizmu nieracjonalnego.
Teraz pewnie już mnie tu nikt lubił nie będzie, ale trudno:
Muzułmanie rozwalający chrześcijańskie świątynie też sami ateiści 🙂
to błąd logiczny, non sequitur, jak sądzę, coś w rodzaju: koty mają cztery łapy, skoro tak, to psy, mające cztery łapy, też są kotami?
Panie Zawisza, jestem pod wrażeniem. Napisał pan „Ruscy byli ateistami i sami zobaczcie, co z tego wynikło… To jeden z dowodów na to, że Pan Bóg rzeczywiście istnieje i karze takich jak Wy. I ciężko się Mu dziwić.” Zapytałem więc, co niby miało wyniknąć i co to ma wspólnego z jakimiś dowodami, a pan na to że dowodów_na_ateizm_Stalina_jest_wiele, choćby burzenie cerkwi. I zaczęto z się z panem nawet o to spierać 🙂 A ja wciąż pytam o te dowody na istnienie Boga i sposoby karania nas, bo chyba Bóg nie karze nas burząc zabytkowe cerkwie rękami stalinistów?
Co więcej, znam wielu nieagresywnych ateistów, sam staram się takim być. Jak chyba większość tutaj. Pustkę zostawię może w spokoju, chyba że potrafi ją pan konkretnie zdefiniować. Ostatniej wypowiedzi Hartmana nie czytałem, poszukam.Ale jednocześnie zgodzę się z panem, a nie z częścią tu piszących, szkodliwość religii i ateizm był postulowany przez komunistów (tylko proszę z tego nie wyciągnąć wniosku, że komunizm jest propagowany przez ateistów, to była jedynie grupa ludzi owładnięta nieracjonalną ideą, której konsekwencją było krzywdzenie ludzi).
Nie podoba mi się nadmierne rozszerzanie definicji religii. Z kilku powodów, ale głównie dlatego, że już teraz zdarza mi się spotykać z poglądami, że ateizm w ogóle to rodzaj religii a np. inscenizacja śmierci Łyszczyńskiego jest religijnym rytuałem. Dla mnie o religii jest mowa tam, gdzie są bogowie, przynajmniej jeden, nie tylko idee czy „wybitne” jednostki. Komunizm ma pewne cechy religii, o których może kiedy indziej. Ale religią nie jest, należy jedynie do tej samej grupy nieracjonalnych idei. Bo można, niestety, być nieracjonalnym ateistą, choć nie da się być racjonalnie religijnym.- AutorWpis